Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 12

Niedawno, razem z Akiko planowałyśmy stworzyć Armię. Miało to zapoczątkować nowy pogląd na świat. No właśnie, miało. Nic z tego nie wyszło. W sumie, to trochę moja wina. No dobra, to jest całkowicie moja wina. Po zebraniu dziesięciu osób (nie licząc mnie i Akiko). Całą tą grupą poszliśmy do dzielnicy, w której akurat znaleźliśmy niektórych członków Aogiri. Takiego pecha mogłam mieć tylko ja. Wyczuli, że jesteśmy wrogo do nich nastawieni, i zaczęli z nami walczyć. Mieli przewagę liczebną, przez co przegraliśmy. Wszyscy zginęli. Wszyscy, oprócz mnie. Nie wiem, jakim cudem przeżyłam, ale uciekłam do domu Akiko. Kiedy już szok minął, zaczęłam zdawać sobie sprawę z tego, co się stało. Moja przyjaciółka sprzed lat umarła. W wieku 15 lat, umarła, a razem z nią, te wszystkie dziesięć osób. Wszyscy byli mniej więcej w tym samym wieku co ja, i Akiko. Zakres wiekowy wachał się między 17 a 15. To za mało, żeby ot tak zginąć. Teraz od godziny siedzę w pokoju mojej przyjaciółki i próbuję uświadomić sobie, że tych osób już nie ma. Już nigdy ich nie zobaczę. W dodatku nie mam już żadnego miejsca, do którego mogę wrócić. Chyba, że przeproszę ludzi z Anteiku. Ale na to nigdy bym się nie zdobyła. Co jak co, ale swoją dumę jeszcze posiadam! Nagle za mną, ktoś przebił rękoma ścianę, złapał mnie za ramiona i pociągną do siebie. Wyleciałam przez ścianę i spadłam na ziemię. Osoba związała mnie i ciągnąc po ziemi, biegła...Gdzieś. Wiem tylko, że to strasznie bolało, szczególnie, gdy wpadałam na kamienie. Nie miałam już siły by walczyć lub chociaż się bronić. Czekałam na dalszy rozwój zdarzeń. Po chwili postać zatrzymała się. Podniosła mnie z ziemi, przełożyła przez bark i weszła do jakiegoś pomieszczenia. Pachniało kawą. Zostałam zrzucona na ziemię i rozwiązana. Błyskawicznie podniosłam się z ziemi i moim oczom ukazał się ten obraz: wszyscy z Anteiku stali wokół mnie, przyglądając się moim jeszcze nie zagojonym ranom.

-Czego chcecie?

-A może grzeczniej? Zdechłabyś tam!

-Nishiki, uspokuj się-odezwał się Yoshimura-później sobie pokrzyczycie.

-Nie zdechłabym tam. A tutaj zostawać nie zamierzam! Już wychodzę!

-Nataly!

Ze schodów zbiegła mała dziewczynka. Podbiegła do mnie i chciała się przytulić, jednak odsunęłam się, a Hinami wpadła na krzesło.

-Nie jestem Nataly tylko Eto.

-A...Ale

Miałam zamiar odwrócić się do drzwi i wyjść, ale moim planom przeszkodziły moje zawroty głowy, gwałtowny upadek i zemdlenie. Cudownie! No po prostu świetnie!

~~~~~Następnego Dnia~~~~~

Obudziłam się następnego dnia w moim dawnym łóżku. A może nie moim? A nie ważne! Powoli wstałam. Prawie na całym ciele miałam bandaże, czy inne opatrunki. Nagle drzwi się otworzyły, a w nich stanęła Kaya. Posłała mi smutny uśmiech i powidziała:

-Może jednak zostaniesz? I ty i my mamy problem. Możemy sobie nawzajem pomóc. Jak będziesz gotowa, to zejdź na dół. Pogadamy trochę, może uda nam się Ciebie namówić do ponownego dołączenia.

-Nie wydaje mi się. Między innymi, to też wasza wina, że tamte ghoule...

-Uświadom to sobie, to nie nasza wina-rozzłościła się-gdybyś wtedy nie uciekła, nie doszłoby do tego! Czekamy na dole, bądź za pięć minut!

Wyszła i trzasnęła drzwiami. Szybko doprowadziłam się do porządku. Zeszłam na dół cała zestresowana. Podeszłam do nich i powiedziałam:

-No to co znowu chcecie?

//Hej! Od razu chciałam przeprosić za tak długą nieobecność. Po rozpoczęciu roku, miałam dużo na głowie, a pewnie będę miała jeszcze więcej. Nie wyrabiałam ze wszystkim i dlatego ten rozdział pojawił się tak późno. Postaram się dodawać rozdziały od razu, gdy je napiszę. A teraz chciałam Was o coś poprosić, a mianowicie, żebyści zostawiali gwiazdki i/lub komentarze. Taki komentarz- dobry czy zły- może często zmotywować czy pouczyć. Nawet może zdarzyć się tak, że fabuła pójdzie w innym kierunku niż zaplanowałam XD właściwie to tyle co chciałam =^.^= do kolejnego rozdziału!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro