Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8. Szantaż.

/Dawid/

Szedłem do sali mojego "kochanego" pasierba. Miałem nadzieje, że jak gówniarz już będzie reagował to nikomu nie wygada co ja i Arek mu robiliśmy. Już dwa tygodnie na nic nie reaguje po przebudzeniu. Wszedłem do sali gówniarza i stanąłem obok niego. Pochyliłem się nad nim i delikatnie przytuliłem.

-Jeśli zaczniesz reagować, a powiesz komuś co ja i wujek ci robiliśmy twoja ukochana piosenkareczka zabawi się z ludźmi w burdelach do końca życia.- Wyszeptałem mu do ucha. Zauważyłem w jego oczach łzy.- Ojej czyżby ta głupia piosenkarka była jak ta córunia pana Banacha? Ona też się będzie zabawiać z klientami. Twoja mamusia też.- Spytałem szeptem do jego ucha śmiejąc się w duszy. Lecz nagle zostałem szarpnięty za włosy i powalony na ziemie. Ten gówniarz zszedł z łóżka i zaczął mnie bić.

/Gabriel/

Miałem tego dość. Oni nie mają prawa tknąć Maryny i Zosi! Biłem Dawida mocno jak umiałem ze łzami w oczach. Bronił się ale ja nie ustępowałem. Zacząłem go dusić.

-Fajnie co?! Fajnie być duszonym i bitym?!- Krzyknąłem dalej go dusząc.

-Nowak!- Usłyszałem głos Artura który odciągnął mnie od Dawida. Szarpałem się.

-Puszczaj!- Krzyknąłem kiedy podbiegł do mnie doktor Banach który przytulił mnie.

-Nowy spokojnie. Powiedz czemu to zrobiłeś?- Spytał się przerażony doktor.

-Ani mi się waż gówniarzu!!!- Wrzasną Dawid. Zamknąłem oczy czując, że już nie mogę tego wszystkiego ukrywać.

-Po to by on poczuł to co ja! Chciał mnie zabić z Arkiem! Zaszantażował mnie, że jak coś powiem to moja mama, Zosia i Maryna będą pracować w burdelu! Nie mam zamiaru już tego wszystkiego ukrywać!- Krzyknąłem wtulając się w doktora Banacha. Gdy policjanci zabrali z sali Dawida do sali wbiegła Maryna. Przytuliła mnie. Nadal się trząsłem po tym co mówił Dawid.

-Spokojnie Gabryś. Już jestem.- Powiedziała głaszcząc mnie po głowie. Uspokoiłem się.- Czemu mi nie powiedziałeś co dzieje się w twoim domu?- Spytała się Maryna głaszcząc mnie po policzku.

-B-Bałem się. Mówili, że jak powiem to zrobią coś mojej mamie, a potem Dawid powiedział, że...- Nie Maryna pocałowała mnie krótko w usta.

-Nie kończ Gabryś. Teraz ważniejsze jest byś wyzdrowiał i by ci dwaj mężczyźni trafili za kratki.- Powiedziała dając mi jakąś kopertę. Otworzyłem ją. W środku było zdjęcie USG. Będę tatą. Na samą myśl w oczach miałem łzy. Przytuliłem Marynę ze łzami w oczach. Teraz liczyło się bym wyzdrowiał i zajął się ukochaną i dzieckiem. Nawet jeśli miałbym brać kilka dyżurów bez przerwy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro