Rozdział 6. "Musimy mieć nadzieję."
/Wiktor/
Już 2 miesiące Nowy jest w śpiączce. Wszystkim nam go brakuje. Artur nie ma na kogo wrzeszczeć i częściej gada do swoich rybek albo się nie odzywał. Reszta tak samo. Ostatnio Kuba dzwonił do mamy Nowego. Ten cały Dawid nawet nie powiedział jej, że Gabryś jest w szpitalu. Obecnie wracałem z Anią do bazy. Byliśmy rano w mieszkaniu Nowego. Ten Dawid i Arek tak się upili, że nie wiedzieli co się dzieje. Spakowaliśmy najważniejsze rzeczy nowego.
-Wiktor? A przypadkiem Nowy przed wypadkiem nie miał na szyi swojego łańcuszka?- Pytanie Ani mnie olśniło. Nowy nie miał na szyi swojego łańcuszka.
-Racja. Zastanawia mnie o co chodzi. Nowy by nigdy nie rozstałby się ze swoim łańcuszkiem. Szczególnie on by nie chciał by się zabić. Szczególnie nie w taki sposób.- Powiedziałem idąc z Anią do sali Nowego. Już mieliśmy do niej wejść kiedy z sali wyszła Górska.
-O dobrze, że jesteście. Mam wyniki Nowego.- Powiedziała Górska spojrzałem na Annę, a potem na Górską.- Lepiej jak powiem wam w gabinecie.- Dodała po czym poszedłem z nią do gabinetu kiedy Ania zaniosła rzeczy Nowego do sali. W gabinecie kiedy Beata usiadła za biurkiem usiadłem na krześle po drugiej stronie biurka.
-Więc o co chodzi?- Spytałem się patrząc na lekarkę.
-Sama nie wiem jak to powiedzieć ale... Nowy chyba był... Molestowany.- Na słowa Beaty byłem w szoku. Nie wiedziałem co powiedzieć. Jednak wiedziałem, że tylko Nowy może nam powiedzieć prawdę.
-Ehh... Rozumiem. Jakbyś wiedziała coś więcej mów od razu.- Powiedziałem patrząc na kobietę.
-Spokojnie nie ma problemu.- Powiedziała, a ja poszedłem do sali Gabrysia. Stanąłem obok Ani.
-I co? Wiesz coś?- Spytała patrząc na mnie. Chwilę milczałem.- Wiktor?- Spytała się zaniepokojona Ania. Wziąłem głęboki wdech i wydech. Następnie powiedziałem wszystko co powiedziała mi Górska. Na twarzy Ani pojawiło się przerażenie.- Ale kto mógł mu to zrobić?- Spytała się Ania.
-Nie wiem Aniu.- Powiedziałem patrząc na Nowego. Zauważyłem jak po jego policzku spłynęła łza. Usiadłem na łóżku przy Nowym i pogłaskałem go po głowie.- Spokojnie Gabryś. Dorwiemy tego co cie skrzywdził.- Powiedziałem gdy Ania wyszła.
/Kuba/
Siedziałem w gabinecie i uzupełniałem dokumenty, a Artur gadał do swoich "kochanych" rybek. Chciałem by Nowy w końcu się obudził. Wiedziałem, że nie tylko ja o tym marze. W pewnej chwili bo mojego gabinetu wbiegła Martyna.
-Chodźcie szybko. Anna wie coś na temat Nowego.- Powiedziała Martyna. Wstałem z krzesła i poszedłem z nią i Arturem na dół.
-Mów Anna co z Nowym.- Powiedział Artur gdy oparłem się o ścianę.
-Nowy on... Chyba był... Molestowany.- Na słowa Anny wszyscy byliśmy przerażeni. Nie wiedziałem co robić. Gdyby Nowy nie był w śpiączce na pewno by nam wszystko powiedział. Domyśliłem się, że Beata zadzwoni na policje i wszystko powie. Musimy mieć nadzieję, że Nowy się wybudzi.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro