Nie wierzę w siebie
Pov. Haruka
Już minęły dwa dni po misji ratowniczej (Tak. Dla waszego dobra. Nie chcę spojlerować). Siedzieliśmy wszyscy w salonie (oprócz Aizawy). Uczniowie wyszli bez szwanku, ale Nightey'e...
- Konishita-san, wszystko w porządku? - spytał Deku.
- To miał być sarkazm czy pytanie? - wstałam - Jeśli pytasz... Dlaczego myślisz, że wszystko może być w porządku? - spojrzałam na niego.
- Eh? - nie wiedział co powiedzieć.
- Wy daliście z siebie wszystko, a ja? Nic! Stałam jak ten kołek, bo wiedziałam, że jestem piątym kołem u wozu! - poczułam w oczach słoną ciecz - Mogłam uratować Nightey'a, ale moja moc była za słaba... „Uśmiech ukazuje siłę bohatera“ to powiedział mój tata zanim zmarł... Chcę zastąpić ich miejsce... Wiem, że nie dam rady. Nie powiem im „udało mi się“ kiedy umrę, bo jestem słaba. Wy - pokazałam na osoby biorące udział w tamtej misji - Powiedzcie, że wszystko się ułoży, - zabrałam moją grzywkę zakrywając ręką bliznę na czole - bo w siebie już nie wieżę - pokazałam swoją zapłakaną twarz. Stali jak wryci.
- Konishita-san - wydusiła Uraraka i mnie przytuliła. Przygryzłam dolną wargę i zabrałam rękę z czoła.
- Słabeusz - spojrzałam na Bakugo.
- Może i tak. A zgadnij czemu? - wyjęłam z kieszeni spodni kartkę - Masz tu wszystko wyjaśnione i wiesz co? Nie mogę nawet uwierzyć, że jestem aż taką idiotką - poszłam do drzwi i wyszłam. Pobiegłam w stronę plaży.
Pov. Bakugo
Spojrzeli wszyscy na mnie.
- HAH?! I czego się jeszcze lampicie?! - krzyknąłem i zajęli się czymś innym. Spojrzałem na kartkę i zacząłem ją czytać.
" Drogi dyrektorze!
Przepraszam panie Nezu,
że zawracam panu głowę.Piszę w sprawie mojej pracy. Moja kondycja jest słaba. A także... Polubiłam jednego z uczniów co jest naprawdę złą rzeczą. Więc...
Mógłby pan mnie zwolnić i oddać do rodziny zastępczej w Stanach Zjednoczonych?
Haruka Konishita"
Wkurzony wstałem i wyszedłem z akademika. Gdzie ona pobiegła? Walić! Biegnę na plażę! (To jest takie złe... Nwm czemu, po prostu mi się to nie podoba). Kiedy byłem już kilka metrów od miejsca zobaczyłem ją (zobaczyłem ją tak bardzo blisko. Tak naturalnie przepiękną Lili! I powiedziała mu, żeby do Lili mówił jedno, że namaluje ją swoją ręką. Na ziemi pojawił się cud. Dotykiem koloruje na niebiesko! Zamieni się czarny na róóóóóóóż~ rip psychika autorki). Jej włosy rozwiewał wiatr, a ona stała patrząc na może. Wziąłem głęboki wdech.
- HARUKA!!! - krzyknąłem ile miałem sił w płucach.
Pov. Haruka
Usłyszałam krzyk. Obróciłam się i ujrzałam Bakugo. Podbiegł do mnie i przytulił.
- Idiotko nigdzie nie jedziesz, rozumiesz? - się zarumieniłam.
- Cz... Czemu? - położyłam niepewnie ręce na jego plecach.
- Bo żesz jego mać może cię lubię... I bez ciebie ta szkoła jest do niczego - burknął.
- Ale nie rozumiesz, że jestem do niczego? Nie mam żadnej wiary w siebie - posmutniałam.
- Jeśli my żyjemy wszystko się ułoży. Czaisz? - spojrzał na mnie.
- Ja... - zwróciłam wzrok na niego się trochę rumieniąc - Oczywiście - wydusiłam. Wróciliśmy do akademika w ciszy.
Wiem. Miałam to wczoraj wstawić. Gomen! Telefon mi się rozładowywał i wiem, że to nie usprawiedliwia mojego lenistwa.
To do next?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro