Zielony ci nie pasuje
- Czemu nie było cie aż tak długo? - Zapytała szatynka.
Właśnie obie wyszły z Historii Magii i teraz zmieżały w stronę lochów. Miały odbyć się tam Eliksiry. Blondynka odpowiedziała.
- No jadłam te śniadanie i zagadałam do jednego chłopaka z gangu twojego kuzyna, chyba Remus się nazywa... Nie ważne, więc potem chciałam pójść po książki do dormitorium ale ten chłopak zatrzymał mnie i zapytał czy bym chciała żeby mnie oprowadził po zamku. No to ja na to że tak i czy by mu pasowała czwarta po obiedzie.- trajkotała blondynka - Swoją drogą, pójdziesz z nami?
- Ta, jasne. - Odrzekła cicho Alicja.
- Supcio. Więc pomyślałam sobie że może mnie odprowadzi już teraz do Pokoju Wspólnego a potem pod klasę bo i tak nie widziałam gdzie to jest. On się zgodził, i to chyba zbyt ochoczo... - Zastanowiła się Kinga. - No nie ważne, to weszliśmy do Sali Wejściowej ale mi się przypomniało że się nie przywitałam z Lucasem...
Kiedy Scamander wspomniała o swoim kuzynie, Potter się zarumieniła. Dalej nie powiedziała blondynce że się w chłopaku zakochała. Próbowała to przed nią ukryć, więc odwróciła głowę lekko.
-.... Więc powiedziałam żeby zaczekał chwilę a ja poszłam do Luca. Potem wróciłam ale zobaczyłam że ten Remus gada z twoim kuzynem i resztą gangu, więc nie przerywałam im. Zobaczyłam za to Lily Evans z tym jej przyjacielem, chyba Severus Sznajp, Snape czy jakoś tak się nazywał... Nie ważne, zgodziła się mnie zaprowadzić no i poszłyśmy do dormitorium i jak chcieliśmy zejśś po schodach do Pokoju Wspólnego ale ich nie było tylko była zjeżdżalnia, ona się pojawia tylko wtedy kiedy jakiś chłopiec chce wejść do korytarza dla dziewcząt. No i zjechałyśmy i okazało się że dostać się chciał do nas Remus. Wyszliśmy, Remus nas dogonił i nagle rozległ się dzwonek i ten, Lily złapała mnie za rękę i szybko zbiegłyśmy z 7 piętra na 1 piętro. No i dalej wiesz co było. - Zakończyła swój wywód.
Dziewczyny właśnie dotarły do klasy eliksirów kiedy rozległ się dzwonek. Pod klasą stało już całe grono Ślizgonów i Gryfonôw z pierwszego roku. Z tylko sobie znanych osób Ala zobaczyła tylko wszystkich czterech huncwotów, tą Evans i Severusa Snape. Z rana kiedy jeszcze była w Pokoju Wspólnym Narcyza Black i Delilah Parkinson powiedziały jej kim on jest. Potter powiedziała Scamander że zaraz do nie wróci, po czym podeszła do swojego kuzyna i jego paczki.
- Hejo. - Przywitała się.
- Zielony ci nie pasuje. - Odparł krótko, z zimną miną James.
- Oj czy to moja wina że trafiłam do Slytherinu? Po za tym tam jest fajnie, mi się ten vibe ich podoba. Ale jak mnie nie akceptujecie... - Dziewczyna zrobiła kilka kroków w stronę przyjaciółki.
- Nie no co ty, nie wygłupiaj się. - Złapał ją za nadgarstek.
- No dobra, co robicie po lekcjach? - Zapytała.
- Zapewne ja będę siedzieć w bibliotece a potem będę musiał ratować tyłki tym trzem debilom. - Powiedział Remus pokazując na James, Syriusza i Petera.
- Hah, a wy chłopaki? - Zapytała pozostałych trzech.
- My będziemy...- zaczął Syriusz.
- Zapraszam do klasy panów i Pannę Potter. - Usłyszeli głos dochodzący od drzwi Sali do Eliksirów.
Stał tam Slughorn. Wszyscy uczniowie byli już w klasie. Nauczyciel nakazał im by usiedli, a sam dokończył pisać na tablicy instrukcje kolejnego eliksiru. Alicja usiadła na samym końcu klasy obok Kingii. Gryfonka, zanim jeszcze Ślizgonka doszła do ławki, pobiegła po odpowiednie składniki. Dziś mieli uważyć Miksture Powodującą Chaos W Głowie. To był bardzo prosty eliksir. Potter otworzyła podręcznik na odpowiedniej stronie (stronie 46) i ułożyła go na środku ławki. Scamander wróciła i rozłożyła na ławce składniki. Zaczęły robić eliksir. Kiedy Alicja wrzuciła lubczyk do kociołka, Kinga zapytała.
- Co u huncwotów?
- Aaa, nic nowego. Chciałam się dowiedzieć co robią po szkole, ale przerwał nam profesor. - Westchnęła.
- Acha, okej. - Odrzekła krótko blondynka i zajęła się swoją miksturą.
Do końca lekcji już się nie odzywały. Kinga razem z Lily Evans i Remusem Lupinem dostali po pięć punktów za uważnie prawie idealnej mikstury. Po 10 dostali Alicja i Severus Snape. Uważyli oni idealny eliksir. Slughorn był pod wrażeniem mikstury Alicji - to była jej pierwsza lekcja eliksirów w Hogwarcie i już idealną Miksture zrobiła. Kiedy zabrzmiał dzwonek, wszyscy zaczęli się pakować. Kiedy Alicja i Kinga już miały wyjść, jako jedne z ostatnich, Slughorn ich zatrzymał.
- Panno Potter, Panno Scamander, mogę was tu na chwilę?
Dziewczęta się zwróciły. Ala Zapytała.
- Tak, profesorze?
- Chciałem zapytać czy już podjełyście decyzję. - Odrzekł.
- Mogę na chwilę koleżankę na bok? - Zapytała Kinga.
- Oczywiście, Panno Scamander.
Dziewczyny odeszły o kilka ławek od nauczyciela. Kinga Zapytała.
- Myślałaś już o tym, Ala?
- Trochę.
- Moi rodzice mi kiedyś o tym klubie opowiadali. Mówili że on bierze samych albo zdolnych albo z dobrymi kontaktami. - Powiedziała blondynka.
- Też to słyszałam od ojca. W tym przypadku jesteśmy i zdolne i mamy dobre kontakty. - Uśmiechnęła się łobuzersko szatynka.
- Zgadzamy się?
- Jak dla mnie to okej. - Odrzekła.
Wróciły do profesora. Żadna z nich się nie odzywała. Wkońcu Slughorn nie wytrzymał i zapytał, prawie błagalnie.
- To jak? Zgadzacie się?
- To kiedy jest jakieś spotkanie? - Uśmiechnęła się Alicja.
- Za tydzień w poniedziałek 12 maja o godzinie 19 w moim gabinecie. - Odpowiedział cały rozpromieniony Slughorn.
- Dobrze będziemy. - Powiedziała Kinga.
- Dobra, lećcie już dziewczynki, bo się spóźnicie na następną lekcje. - Powiedział wesoły Slughorn.
Chyba naprawdę mu na tym zależało, pomyślała Alicja, kiedy już wyszły z klasy. Teraz miała transmutacje z Krukonami. Nigdy jakoś bardzo nie przepadała za transumtacją, ale trzeba to jakoś przeżyć, nie?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro