Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🌿~~Rozdział - 7~~🌿

☁🌿Marek🌿☁

Stanąłem pod szkoła i patrzyłem na szatynkę. Nie chciałem się z nią rozstawać. Od dłuższego czasu czułem takie ciepłe uczucie, które rozchodziło się po całym moim ciele. Zawsze kiedy na nią patrzyłem, czułem te uczucie. Tak się zaczęło ze mną dziać kiedy pierwszy raz mnie pocałowała w usta.
Wtedy zrobiło mi się gorąco. Nigdy wcześniej nie byłem - z jakąkolwiek inną przyjaciółką - aż tak blisko. Cieszę się że szatynka widzi we mnie wsparcie. Nie chce zepsuć tej atmosfery między nami. Więc do póki ona nie poczuje tego co ja... Nie będę się nażucał czy coś. Będę prostu sobą.

Zbliża się pełnia. A to znak że przez tydzień może mnie nie być w szkole. Będę w cholerę tęsknił za moim.. Za Amiś...

Karol

K: Ej za tydzień pełnia!

Stary...
Ja to wiem...

K: to się cieszę że ty wiesz.
K: Mówiłeś o tym że jesteś Alfą
dla Ami? Wiesz ze później
będzie cierpiała...

Stary... Wiem że muszę jej
to powiedzieć. Ja to wiem.

K: To zadzwoń do niej
czy coś?

Okej... Przyjdź do mnie po
lekcjach dzisiaj ok?

K: Ok

W swoim życiu wiele już przeszedłem. Ale teraz tak cholernie się boję o Ami... Jeśli mój wilk wyjdzie spod kontroli... Nie chce myśleć co będzie później... Narazie myślę o Misiu. Jak ona zareaguje na to że jestem zmiennym i w dodatku jestem przywódcą watahy..? I na to że ona jest moją Mate?

Wyszedłem do ogrodu ochłonąć. Chciałem coś zrobić. Cokolwiek. Ale nie chce aby ktoś ucierpiał.

Godziny mijały, a ja nadal siedziałem w ogrodzie. W ręku trzymałem telefon. Patrzyłem się na sms-y pomiędzy mną, a Misią.
Tak bardzo chciałem ja mieć teraz przy sobie... Obok...

Spojrzałem na zegarek w telefonie. Westchnąłem i napisałem do Miśki.

🌺🌿Mysia-Pysia🌿🌺

Hej

M: No hej, czemu cię
dzisiaj nie było w
szkole..?

No właśnie... Możemy
pogadać... Przez telefon,
ci wszystko wytłumaczę

M: Jasne❤

Oh... Wkopałem się. No ale cóż... Poczułem wibracje na ręku. Spojrzałem na telefon i wcisnąłem zieloną słuchawkę.
Kiedy usłyszałem jej głos, poczułem jakbym się miał zaraz rozpłynąć.
~ No to co chciałeś mi powiedzieć? Coś się dzieje?
- No powiedzmy...
~ No to coś się dzieje bo przerwałeś. Mów co się dzieje.
- Ami ja...

***

- Że jak?! - krzyknął Karol i mną potrząsnął. - Miałeś jej powiedzieć to w końcu!!! A ty wskoczyłeś jej z domkiem poza miastem!!! - Karol był wściekły na mnie. - Zależy ci ja niej? - dodał.
- No..
- Zależy ci na niej? - powtórzył.
- Tak zależy! - powiedziałem i przycisnąłem go do ściany.
- Okej rozumiem! - powiedział najwidoczniej przestraszony.
Spojrzałem w swoje odbicie w oknie. Oczy mi się świeciły jak ledy, na czerwono.
- A to nie jest tak że boisz się ja stracić?? - powiedział Karol, i najwyraźniej trafił w czuły punkt.

Nie potrafiłem zasnąć dziś w nocy. Brakowało mi kogoś przy mnie. Brakowało mi szatynki... W końcu przekręciłem się na drugi bok i... I wtedy poczułem ten zapach. Znów zrobiło mi się gorąco. Znów poczułem jej zapach. Sam nawet nie wiem kiedy zasnąłem.

***

- Kto to..? - powiedziałem i wstałem z kanapy. Otworzyłem drzwi, a od razu na szyję rzuciła mi się szatynka.
- Czemu nie powiedziałeś w prost... - powiedziała.
Spojrzałem na Karola. Wiedziałem że to on jej powiedział, i sam ją przyprowadził...
- Ja...
- Marek... Powiedz... Nie ukrywaj tego. - powiedział Karol i zamknął za sobą drzwi od domu.
- Ja po prostu nie chce cie stracić! - krzyknąłem, po policzku spłynęła mi łza i mocniej przytuliłem się do szatynki.
Schowałem twarz we włosach szatynki. Nie wiedziałem że tak zareaguje... Że zareaguje płaczem... Ja... Przecież jestem Alfą, i mi tak nie wypada, ale... W tym momencie wypada... Kocham ją i nie chce jej stracić...

- Cieszę się że jesteś obok... - powiedziałem leżąc w łóżku z szatynką.
- Ja też... - powiedziała. - um.. Marek..? - spytała.
- Tak?
- Bo ja... Um... Przepraszam... - powiedziałem i pocałowałem dziewczynę w usta.
Po jakimś czasie odruchowo wsunąłem język. Dziewczyna mi się poddała ale wiedziałem że nie jestem sobą...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro