🌿~~Rozdział-12~~🌿
☁🌿Marek🌿☁
Miałem nadzieję że wianek się spodoba Ami, chciałem aby była szczęśliwa, że mną... Zrobiłbym wszystko aby była szczęśliwa.... Aby miała uśmiech na ustach.
- Dobra... Dasz radę..! - powiedział Karol, a ja się zawachałem.
- Dobra... Raz się żyje... - powiedziałem i nacisnąłem na klamkę.
Drzwi się otworzyły z lekkim skrzypnięciem a aj wszedłem do środka jak, gdyby, nigdy, nic, i podeszłem do łóżka szatynki. Wyglądała słodko podczas snu.
Mechyliłem się nad jej ustami. Zawachałem się po raz kolejny. W końcu się zdecydowałem i w piłem w jej usta niefortunnie budzą ją ze snu.
- Mh... Mmm... - powiedziała, a dokładniej wysapała
- Wybaczysz mi..? - powiedziałem i włożyłem jej wianek na głowę.
Przez chwilę ciszy jaka trwała między nami, bałem się odezwać. W końcu Ami zrobiła ten pierwszy ruch.
- Wybaczam ci... - powiedziała i pocałowała.
Byłem w siódmym niebie... Było mi tak miło... A najważniejsze jest to że odzyskałam moją Ami❤❤...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro