🌿~~Rozdział-13~~🌿
❤🌿Ami🌿❤
Wstałam pewna nadziei że ktoś na mnie czeka przed domem. Myślałam że Marek będzie stał ale... nawet Karol nie pisał z nim od zeszłej nocy. Pod koniec obozu zrobił się trochę dziwny. Jakby zaczął mnie od siebie odpychać... a potem unikać.
Dzwoniłam... przepraszałam... pisałam... A on co? Ani nie odpisał ani nie odczytał a nawet nie oddzwonił. Byłam załamana. Karol z Niną przyjechali po mnie. Nie miałam na sobie ani makijażu ani kolorowych ubrań. Pojechałam do szkoły całą ubrana na czarno. Nina była załamana moim humorem dzisiaj.
Kiedy weszłam do szkoły od razu zauważyłam tą bluzę.... ale to nie był Marek... To była Natalia...
Rozryczałam się nagle na pół korytarza. Marek się odwrócił razem z jego nową i chyba lepszą dziewczyną... Serce mnie zabolało kiedy Natalia chwyciła go za rękę. Nina ledwo co mnie trzymała bo się zaczęłam wyrywać. Kiedy Nina mnie puściła puściłam ja się szybkim krokiem do Natalii. Nagle Karol jakby spod ziemi wyskoczył i oplótł mnie w pasie swoimi rękoma. Podniósł mnie do góry i wyniósł mnie z grona tamtych lasek.
- Puść mnie..! - już nie miałam siły krzyczeć.... rozpłakałam się i sięgnęłam do torby po coś... metalowego i małego.
- Już jest okej? - spytał Karol spoglądając na moją bladą twarz. Ja tylko pokiwałam głową że jest wszystko okej i poszłam na lekcje.
Nie potrafiłam spojrzeć blondynce w oczy. Byłam roztrzęsiona tym co zrobiłam w łazience. Blondyn wiedział ja bardzo go potrzebuje w swym życiu, wiedział że to dzięki niemu tu jeszcze jestem.
Usiadłam w ostatnie ławce i patrzyłam na kropelki gęstej substancji plamią mi rękaw od ciemnej bluzy. Do mnie dosiadł się Karol.
- Znów łączona lekcja..? - spytał ale kiedy zauważył moje rękawy wziął mnie i nasze torby, a następnie poszliśmy do męskiej. - Nina nie będzie zadowolona. Wiesz o tym no nie..? - powiedział bandarzując mi rękę.
- Wiem... Ale... J-ja... - rozpłakałam się i wtuliłam po chwili w ramiona Karola.
- Ćsii... Będzie dobrze tak? - powiedział i się uśmiechnął.
- Tak... - powiedziałam i otwarłam łzy.
Do łazienki wszedł Marek i Natalia. Byłam wściekła. Na nią i na niego...
- Już widzę... Że cię nie odzyskam... - powiedziałam ze łzami w oczach.
Karol przechodząc obok Marka, prawie by się zrzygał. Ale nie wiem dlaczego.
- Wszystko okej? - spytałam pociągając nosem.
- Otruła, go koci-miętką... - zakaszlał.
- C-co..? Można go jakoś...
- Odczarować? - zaśmiał się Karol.
- Nie pomagasz... - prychnęłam.
- Musisz go pocałować. Wtedy ten twój "czar" - zaśmiał się. - Pomogę ci w tym, ale wpierw... Powiesz Ninie że się znów okaleczyłaś... - powiedział, a ja się zgodziłam.
- Nina... Wysłuchaj mnie proszę.. - powiedziałam ale ona tylko machnęła ręką.
- Próbowałaś... A to się liczy. - powiedział i poparł moje plecy...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro