Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

szesnasta koszula



Uśmiechnęła się w stronę wychodzącej z pomieszczenia dziewczyny jednocześnie próbując zapiąć górny guzik swojego uniformu, który po chwili z brzękiem upadł na podłogę i schował się pod szafę. Przymknęła oczy i westchnęła pozwalając rękom po prostu opaść wzdłuż tułowia. Pocieszała się tylko tym, że był to guzik w miejscu, w którym aż tak bardzo go nie potrzebowała, gorzej gdyby odpadł któryś znajdujący się niżej. Wzięła najpotrzebniejsze rzeczy i ruszyła w stronę pokoi, które zostały jej dziś przydzielone.

Nie ukrywała, tęskniła za pracą kelnerki, ale tutaj jeszcze nic nie popsuła, więc zaczynała uważać, że to idealne miejsce dla niej. Właśnie mijała staromodną szafę z lustrem, która była jej ulubionym meblem w tym korytarzu i nie raz marzyła już o tym jak stoi w jej niewielkim mieszkaniu, gdy ktoś zawołał ją po imieniu.

Su zatrzymując wózek i wygładzając strój odwróciła się, kobieta stojąca naprzeciwko okazała się być panią menager, która z radością na twarzy machnęła ręką, by młoda pracownica do niej podeszła.

- Słyszałam, że wcześniej pracowałaś jako kelnerka, zgadza się? – zagaiła uważnie mierząc ją wzorkiem, jakby chciała sprawdzić jej proporcje ciała i możliwości co do zadania, które dla niej przygotowała.

- Tak, zgadza się. – Su nie zdążyła nawet skończyć, a pani menager klasnęła w ręce pokazując tym swój ogromny entuzjazm, od które Su aż zadrżała zdziwiona.

- Wspaniale się składa, jedna z kelnerek zachorowała i potrzebujemy kogoś w zamian na piątkowy bankiet wieczorem. Mogę cię wpisać prawda? – Uniosła brwi, pewnie wyciągając jakiś notes. – Oczywiście jeśli się sprawdzisz, pomyślimy nad przeniesieniem cię – Nie zwracając uwagi na zastanawiającą się Su Jin zaczęła wpisywać jej nazwisko.

- W ten piątek? – Dziewczyna przeczesała nerwowo palcami włosy. Zależało jej ogromnie na bonusie, który dostałaby za kelnerowanie, jednak były dwa fakty, które kazały jej się nad tym porządnie zastanowić. Co jeśli coś pójdzie nie tak i zniszczy jakąś drogą zastawę? Potrafiła nie raz jako kelnerka potknąć się i ledwo ratować tacę którą trzymała w ręku, lecz jak już dzisiaj myślała - tęskniła za tym. Po drugie... W piątek wieczorem mieli wyjechać na weekend. Nie żeby zależało jej teraz na tym wypadzie, ponieważ czuła się niezręcznie, nawet wtedy, gdy o tym myślała, że będzie tam razem z Tae.

- Ja... – zaczęła, ale szczęśliwa kobieta wyciągnęła rękę z długopisem i poklepała ją po ramieniu uważając by nie pobrudzić jej uniformu. – Jestem zadowolona, że się dogadałyśmy. – I bardzo szybko zniknęła za zakrętem, zza którego wcześniej wyszła. Su Jin stała wciąż z otwartą buzią przy swojej ulubionej szafie, zastanawiała się czy ona zawsze traktuje tak swoich pracowników o nic ich nie pytając? Czy to był jedyny taki wyjątek? Z pewnością się jeszcze o tym przekona, bo teraz miała jeszcze więcej myśli na głowie. Znów westchnęła ponieważ musiała zadzwonić do Taehyunga, a nie spodziewała się, że będzie to proste zadanie. Zanim jednak ruszyła dalej do pracy przypomniało jej się, że przecież ma również numer Jeongguka i spokojnie z nim może porozmawiać na ten temat. Dzięki temu poczuła się o wiele lepiej, co jednak nie zmieniało faktu, że nie będzie mogła sobie odpocząć. Nawet jeśli miała mieć nad głową upierdliwych ludzi, to i tak chciała dobrze wykorzystać weekend, była jednak jeden powód, przez który czuła się jeszcze lepiej.

Gdy tylko zdała sobie sprawę z tego, że pytając paczkę, czy mogą zabrać Myeong powoduje sobie i Taehyungowi kolejne kłopoty było już za późno. Zawsze działała pod wpływem impulsu i niekiedy bardzo długo dochodziły do niej konsekwencje decyzji. Tak było w tym przypadku. Nie zdawała sobie sprawy z tego, że znów będą musieli z Tae udawać parę dopóki ukradkiem nie spojrzała na niego w kawiarni tamtego popołudnia. Oblał ją zimny pot i zapragnęła przywalić sama sobie za swoją głupotę. Tym bardziej po zgodzie paczki nie potrafiła spojrzeć V w twarz, więc po porostu uciekła, pozostawiając wszystko na pastwę losu. Teraz jednak problem spadł z jej pleców, jak donica na parapecie jej sąsiada lekko trącona łapą kota, roztrzaskując się w mak. Został jedynie fakt, co z dziewczyną zrobi sam Taehyung, lecz Su zdawała się teraz o tym nie myśleć, ciesząc chwilą, bo prawdę mówiąc problem wcale nie zniknął.

Tak, to była jedyna rzecz, dla której warto było wziąć tą bonusową pracę. A! I pieniądze, których nadal ogromnie potrzebowała.

Kładąc dłonie na wózku ruszyła w głąb korytarza, by w końcu zacząć pracę, postanawiając że zaraz po zadzwoni do Kookiego by poinformować go o niespodziewanej zmianie planów.

~*~

Kookie wpadł do jej domu jak do swojego, otwierając drzwi na oścież i robiąc przy tym masę hałasu. Su aż podskoczyła ze szklanką wody i oblała sobie bluzkę więc na jej twarzy pojawił się wyraźny grymas. Nie pasowało jej stawać przed młodszym z mokrą koszulką, ale przecież nie poleci jak wariatka od razu jej zmieniać.

- Jeongguk nie czujesz się zbyt swobodnie? – ofuknęła go, gdy ten zdjął buty i uśmiechnięty podszedł włączając sobie czajnik z wodą.

- Przesadzasz, noona. Zaprosiłaś mnie. – Su nawet nie drgnęła, w jej ręku wciąż była do połowy pełna szklanka, gdy Kookie przesunął po niej spojrzeniem i uśmiechnął się niby przepraszająco opierając swobodnie o szafki.

- Wprosiłeś się – naprostowała go, ale chłopak machnął tylko ręką.

- Byłem w pobliżu i tak chciałem z tobą ostatnio porozmawiać. – W przedziwny sposób poruszył swoimi brwiami, a potem nucąc coś pod nosem zajrzał do większości szafek w kuchni. Kiedy znalazł tą wypełnioną kubkami wybrał jeden i z innej półki wyciągnął sok do rozpuszczania. – O pycha – skomentował, nie patrząc na właścicielkę i nie pytając nawet czy może otworzyć.

- Czy ty dzisiaj coś brałeś? – Zaniepokojona jego energią, która wypełniała każdy skrawek chłopaka wypiła do końca swoją wodę i zmierzyła przybysza wzrokiem.

- Nie. Po prostu cieszę się na nasz wspólny wypad. – Wlał pół ciepłej wody do szklanki by zaraz potem dolać do niej zimnej z kranu.

Su przełknęła ślinę odkładając szklankę.

- Apropo skoro sam o tym wspomniałeś. – Oparła się o szafkę i poczekała aż młodszy spojrzy na nią jednocześnie opróżniając szklankę.

Nie mogła uwierzyć, że w tym chłopaku znajdowało się tyle pozytywnych emocji. I zastanawiała się, gdzie on ładuje baterię żeby bezustannie być uśmiechniętym i szczęśliwym. A już w ogólnie nie rozumiała tego jak szybko się do siebie przyzwyczaili i jak dobrze czuła się w jego towarzystwie. Nawet jeśli był młodszy sprawiał wrażenie, o dziwo, inteligentnego wariata. Nawet jeśli poznali się w dość beznadziejnej sytuacji to czuła, że warto trzymać go przy sobie i cieszyła się, że on prawdopodobnie uważał tak samo.

- Nie mogę jednak z wami jechać – dokończyła, gdy Jung wyssał z szklanki ostatnią kroplę. Odstawił ją na blat i spojrzał zdziwiony. Przez chwile patrzył prosto w jej oczy, jakby oczekiwał w nich odpowiedzi na pytania, które jeszcze nie padły, a były na końcu jego ciekawskiego języka.

- Jak to nie możesz? – Wyraźnie podkreślił ostatnie słowa świdrując wzorkiem dziewczynę. Nie po to przeciągał wszystkich na swoją stronę, by jego plan nie wypalił. Przyłożył rękę do brody i potarł ją myśląc i wypowiadając to na głos. – Czy to wina Tae?

Su Jin zarumieniła się delikatnie nerwowo odwracając wzrok.

To nie była wina Taehyunga, jednak był jedną z osób, przez które jednak postanowiła przyjąć to zlecenie. Wszystko między nimi sprawiło, że podczas tego wyjazdu byłoby jeszcze bardziej niezręczne. Fakt, że złożyli broń niczego nie oznaczał, wciąż byli sobą i ciężko było ich ujarzmić, a dodatkowo ten pocałunek i to, że znów musieliby udawać że są razem, sprawiał że robiło jej się słabo. Odruchowo pokręciła głową, nie zwracając uwagi na Kooka, który snuł już domysły.

Jakby to mieli wytłumaczyć reszcie?

Dziewczynie aż zrobiło się gorąco na samą myśl o bagnie w jaki ich wpakowała, a przecież teraz nie widziała jak Tae zachowa się w stosunku do Myeong. Mogła jedynie modlić się o to, by zachował sekret i nie wypaplał, że była to tylko gra. Zostawiła go samego, żeby udawał przed swoimi znajomymi, że jest z nią w związku. Wspaniała historia.

- Nie, nie – odparła machając energicznie rękami, co Kookie skomentował tylko ponownym uniesieniem brwi i wyraźnie błąkającym się głupim uśmiechem na ustach. – Dostałam propozycję w pracy, Jeon ja nie mogę tego przegapić. Wiadomo, że i jako sprzątaczka czy kelnerka zarabiam nie wiele, a takie zlecenie da mi trochę więcej pieniędzy.

Jungkook westchnął, wcale a wcale nie podobało mu się to, że Su rezygnuje praktycznie chwilę przed wyjazdem. Naprawdę zależało mu na tym, by z nimi jechała nie tylko ze względu na Taehyunga, ale też na Borę, której mogłaby dotrzymać towarzystwa kiedy oni będą planować z Jinem. Ale dobra, V był głównym powodem dla którego zaciągnął ją na spotkanie, no bo HALO. Oni byli sobie przeznaczeni i on był tego pewny jak pewne było to, że istnieje.

- A może po prostu wyjedziemy później? – zaproponował strzelając palcami, które wcześniej podtrzymywały jego brodę i wskazał palcem w jej stronę. Su spuszczając głowę pokręciła energicznie głową, podparła się ręką pod bok.

- To nie ma sensu Kook, nie wiem, o której skończę. Po prostu jedzcie beze mnie – wzruszyła ramionami. – I tak bym się w końcu pokłóciła z V – szepnęła cicho mając nadzieję, że młodszy tego nie usłyszał. Przeczesała palcami włosy i ruszyła do pokoju. Usiadła na łóżko i obserwowała jak jej towarzysz nalewa sobie kolejną szklankę, tym razem samej wody, a zaraz potem siada w fotelu.

- Jesteś pewna? – wciąż próbował ją przekonać. Miał nieodparte wrażenie, że praca jest tylko wymówką, która pojawiła się w idealnym momencie i Jin postanowiła to wykorzystać. A jeśli tak było oznaczało to tylko, że jego wrażenie z ostatniego spotkania ekipy nie było mylne. Coś między Tae a Su wydarzyło się, a w takim razie on musiał w to włożyć swoje klejące łapki.

~*~

Wcisnął dłoń do kieszeni od spodni i westchnął, gdy kolejny telefon nie przyniósł rezultatu. Co ten patałach robi? – zaczął się zastanawiać kopiąc kamień leżący na jego drodze, który poturlał się kawałek w stronę muru i odbijając od niego upadł z powrotem na ziemię.

Na niebie wisiał już księżyc i oświetlał jego drogę do domu, choć było bezchmurno, przez światło latarni uliczki w którą skręcił nie dane mu było dojrzeć gwiazd. Gdzieś w oddali dało się słyszeć skowyt psa, ale Jungkook kompletnie się tym nie przejmował wzdychając.

Ciężko mu było przyjąć do wiadomości, że Su Jin nie pojedzie z nim na wypad. Naprawdę mu na tym zależało, może i był wścibski, może i powinien już dawno temu przestać, ale nie mógł na to nic poradzić, naprawdę chciał pomóc. I zdawało mu się, że tylko on wziął to wszystko na poważnie. Pewnie nawet zbyt poważnie, ale o tym wolał nie myśleć. Chciał być dobrym przyjacielem.

Latarnia kilka metrów przed nim zamrugała, ale nie zgasła dopóki nie wszedł na klatkę. Przez chwilę mógł się poczuć jak czarodziej, jako dziecko zawsze udawał że potrafi ruchami włączać i wyłączać prąd, teraz to go bawiło. W jego kieszeni rozbrzmiał dźwięk połączenia, bez patrzenia na ekran odebrał chcąc przywitać się ze znajomym, ale głos Taehyunga zagrzmiał w jego uchu

- Zostawiłeś mi dziesięć połączeń!? Zwariowałeś? Co było takie niecierpiące zwłoki?

Jeon odchrząknął, zapalił światło, a następnie mocno chwycił poręcz i zaczął wspinać się po schodach do swojego mieszkania. Naprawdę tyle razy zdążył już zadzwonić? Okej, musiał przyznać, że z tym to być może i przesadził. Mijał obdrapane ściany, na których odnowę właścicielowi wciąż brakowało pieniędzy mimo, że za wynajem życzył sobie całkiem sporą sumę.

- Jeon Jungkook, żyjesz? – Po drugiej stronie telefonu padło niecierpliwe pytanie. Młodszy był w stanie wyobrazić sobie jak palce jego przyjaciela niespokojnie stukają w blat.

- Żyję, wchodzę do domu. – Podskakując z kieszeni wyciągnął klucz do drzwi i wciąż trzymając połączenie z Taehyungiem, nacisnął klamkę i wszedł do środka by tam kopniakiem zamknąć za sobą wejście jednocześnie rzucając kluczę gdzieś na komodę. – Okej – powiedział, zdejmując niedbale buty i nawet ich nie układając wcisnął na nogi kapcie i pognał do pokoju. – Czy jest coś co chciałbyś mi powiedzieć?

Ton jego głosu był poważny więc starszy zląkł się zastanawiając o co mogłoby chodzić. Zanalizował wszystkie dni z tego miesiąca, które już minęły, ale nic nie wskazywało na to, że mógł zaleźć za skórę Kookiemu. Roztrzepał nerwowo włosy ręką i odpowiedział pytaniem na pytanie

- Chyba nie? – Zacisnął wargi stukając palcami o blat w przestrzennej kuchni. Był naprawdę zaniepokojony tyloma telefonami od młodszego, ale teraz czuł podgenerowanie, kiedy powoli zdawało mu się, że młodszy zadzwonił z jakąś błahostką.

- A jeśli chodzi o Su Jin? – V otworzył szerzej oczy zaprzestając czynności. Czy to możliwe, żeby ta mała powiedziała coś Kookiemu? Widział, że dobrze się dogadują, ale nie sądził, że byli aż tak zżyci i zanim porządnie się nad tym zastanowił palnął

- Jeśli ci coś mówiła to zawsze trzeba wysłuchać obu stron. - Po drugiej stronie rozbrzmiał śmiech chłopaka, Tae zacisnął oczy. Boże ten dzieciak jest jak lis. Nieprzewidywalny i przebiegły, a on czasem zbyt głupi. Potarł dłonią twarz nie mogąc uwierzyć, że tak dał się podejść, teraz już nie ma szans na wymyślenie jakiejś wymówki. Tae wstał, by nalać sobie wody do szklanki. Jego kuchnia nie była miejscem, w którym często przebywał, dlatego też wyglądała ona na nieskazitelnie czystą, co czasem denerwowało właściciela.

- Więc słucham - odezwał sie znów poważnie Jeon, a V przelał prawie szklankę. Dlaczego ten chłopak jest taki poważny? - Chce wiedzieć dlaczego Su zrezygnowała z wyjazdu...

Tae mający szklankę przy ustach niefortunnie wylał na swój T-shirt. - Co? Przecież była na spotkaniu!

- Mhm i zachowywała się dziwnie - zauważył Jeon swobodnie siadając na kanapie i uśmiechają się pod nosem, chyba mógłby zostać detektywem.- Ty również.

To prawda byli tam ciałem, słuchem niekoniecznie, ale początkowo nie sądził, by to wszystko mogło przyczynić sie do wyjazdu. Tym bardzie że i ona kogoś zaprosiła. Musiał się przyznać, iż wytrwale czekał na jej telefon, bo myślał, że to kwestia czasu, aż zadzwoni i przeprosi, że znów ładuje się z problemami do jego życia, a teraz słyszy, że nie jedzie? Czuł się naprawdę zdezorientowany. Bo spodziewał się mega frajdy, gdy oznajmią swoim znajomym o tym całym pomyśle. Odłożył szklankę na blat i z powrotem usiadł przy stole. Zostawia go z tym sama? Wredna żmija.

- Nic wielkiego się nie wydarzyło - jęknął nienaturalnie, na co Kookie odkaszlnął przykładając rękę do ust, tera nie wierzył kompletnie w jego słowa. Znał Tae i skoro już doszedł do dobrego wniosku, że coś się stało musiał się dowiedzieć co. Wiadomo, że to była kwestia czasu aż przyjaciel sam mu o tym powie, ale wyciągniecie od niego informacji mogło być lepszym i ciekawszym sposobem.

V podrapał się po głowie czuł się zmieszany, zastanawiał się czy Jin coś mu mówiła o pocałunku. powinien o tym wspomnieć? Nie tylko przez to, żeby się wytłumaczyć co zrobił, ale też dlatego że musiał o tym z kimś porozmawiać. Mimo wszystko to Kookie wydawał się być najlepszą opcją, Seokjin odpadał z powodu swojej małej wiedzy o związkach, Hoseok nie brał większości takich spraw na poważnie, a najmłodszy... Miał swoje za uszami, ale to z nim Tae odgadywał się najlepiej.

- Tylkosiępocałowaliśmy – rzekł w końcu szybko i niewyraźnie, przyznając się.

- Co? - Jeon wstał z kanapy, wiedział że coś musiało się wydarzyć, ale pocałunek? Przetarł dłonią kark próbując z jednej strony sie nie śmiać natomiast z drugiej, nawet jeśli był młodszy, chciał zganić go za zły wybór momentu, a z kolejnej był dumny, ponieważ pokazywało to że miał rację. Lecieli na siebie jak nic.

- Myślisz, że to przez to? - Głos Tae znów zabrzmiał w słuchawce, był niepewny i być może trochę zawiedziony, co było dla Jeona kolejnym znakiem. - Grałem jej chłopaka, poniosło mnie.

- Głupie tłumaczenie, wymigała się pracą, ale czułem, że coś się za tym kryje - wyjaśnił maknae milknąc na chwile i przechadzając się po mieszkaniu. - Zaraz - przerwał stając i marszcząc brwi, przełożył słuchawkę do drugiej dłoni. - Grałeś jej chłopaka? - V odburknął tylko coś co brzmiało jak potwierdzenie.

- Musisz mi teraz wszystko wyjaśnić.

~*~

Nawet gdy jej palce oderwały się od ekranu, a wzrok śledził tekst, który napisała nie była pewna swoich decyzji, lecz jedno wiedziała na pewno. Nie była gotowa na rozmowę z Taehyungiem, więc idąc po najprostszej linii oporu wysłała mu smsa z najważniejszymi jej zdaniem sprawami. Nie wiedziała jak na to zareaguje Kim, był czasem nieprzewidywalny, ale było to jej zdaniem najbezpieczniejsze wyjście z sytuacji. Trudno najwyżej zostanie zlinczowana przez matkę i wyśmiana przed całą rodziną. Nie byłby to pierwszy raz, ale pewnie równie bolesny co poprzednie. Dlatego miała ciche nadzieję, że Taehyung będzie miał jednak dobre serce, jednak po tym co go spotkało w jej obecności nic nie było pewne.

Potrząsnęła głową i odrzuciła telefon na łóżko by po chwili schować go w swojej ciemnej torebce. Nie została dziś zwolniona ze swoich obowiązków w pracy więc niechętnie podniosła się obrzucając łóżko tęsknym spojrzeniem. Wiedziała, że wróci późno w nocy, przy meblu stała spakowana walizka, z lenistwa od wczoraj jej nie rozpakowała. Przerzuciła pasek torebki przez ramię i wyszła zamykając drzwi.

Miała ogromną nadzieję, że jej pech tego dnia weźmie sobie wolne, skoro ona nie mogła jechać wypocząć. Być może w weekend spotka się z Jiminem, który od zeszłego tygodnia nie odezwał się słowem i zaczynało ją to martwić. Czyżby ich randka wypadła aż tak fatalnie? Czyżby odwołał ich wspólne wyjście bo zmienił co do niej zdanie? To nie tak, że robiła sobie nadzieję, ale kiedy przestawało być niezręcznie Su Jin lubiła Jimina, więc jeśli mieliby wybrać się gdzieś znów, zgodziłaby się bez wahania. Zastanawiała się, czy to co powiedział jej tamtego dnia przez telefon było prawdą. Sprawa rodzinna - być może po prostu chciał ją zbyć. Zacisnęła wargi. Tak stanowczo musi się z nim skontaktować, chociażby dla swojego spokoju. Nawet jeśli nie odbierze i nie oddzwoni będzie to dla niej jasna odpowiedź.

Przez cały dzień nie sprawdzała telefonu bojąc się odpowiedzi Tae jak i tego że znajomi chłopaka mogli do niej zadzwonić. W którejś części siebie naprawdę nadal żałowała, że nie mogła jechać, lecz zdawało jej się że tak będzie lepiej. Wiadomo, że zostawienie Taehyunga razem z Myeong było ryzykowne i głupie, nawet bardzo. A już nie odczytanie od niego wiadomości, jeśli takową dostała szczególnie, ale bała się tego bagna które utworzyło się pod jej stopami. Nie wiedziała co kryje się w głowie chłopaka, a tym bardziej w głowie dziewczyny i trochę denerwowała się, że prawda wyjdzie na jaw, a jej matka zrobi z tego sensację i pośmiewisko na całą rodzinę i więcej.

Nawet gdy dostała strój kelnerki i przekładała telefon do kieszeni nie spojrzała na niego, choć niemiłosiernie świerzbiły ją ręce, nie zrobiła tego wygrywając wojnę. Wszystko było tak zaplątane, że trudno jej było w tym stanie trzeźwo myśleć. W końcu wiele się już wydarzyło przez to, że weszła Tae do kabiny, gdy się przebierał. Gdyby nie ten jeden mały błąd, który pociągnął za sobą tysiąc innych, wszystko byłoby w porządku. Wyprasowała zagniecenia na pracowniczym mundurze i zaciskając ręce sapnęła cicho - Hwaiting.

Jeśli już za kelnerowanie miała by dostać większe pieniądze to musi to przeżyć i zrobić dobrze. Wyszła z pomieszczenia do głównej sali, gdzie znajdowała się już reszta pracowników na ten wieczór. Nie znała nikogo, więc przez to nie mogła też wypytać się jak wszystko wygląda, więc z niecierpliwością czekała na szefową. Po chwili pojawiła się kobieta. Trochę znudzonym głosem, bo jak Su się domyślała robiła już to wcześniej wiele razy, tłumaczyła zasady, formę i przypominała gesty, na które zawsze muszą reagować. Dla Su nie wszystko na szczęście było nowością, jednak bała się, co będzie gdy zapomni jak ma sie zachować. Dlatego była wdzięczna, gdy po głównym rozpisaniu zadań okazało się że będzie podawać napoje. Wiedziała, że jedyne czego musi sie obawiać to swoja niezdarność, ale trzymała to w sobie.

- Jesteś nowa ? - zagadała ją dziewczyna, która razem z nią i paroma innymi osobami dostała to zadanie.

- Nie, zastępuje kogoś. - Dziewczyna pokiwała głową. Nie często o pomoc jest proszona nowa pracownica dlatego kelnerka była naprawdę zdziwiona, gdy Su opowiedziała jej więcej. Sądziła, że dziewczyna musiała mieć wtyki, by uzyskać możliwość kelnerowania na tak ważnym bankiecie, ale nie dało sie tego z niej wyciągnąć, więc odeszła tylko zaciskając zęby. Su Jin nie miała o tym pojęcia, ale ta miła dziewczyna była największą plotkarą w całym hotelu, a na dodatek szalenie leciała na syna właścicieli widząc we wszystkich zagrożenie.

Od trzydziestu minut z przylepionym do twarzy uśmiechem przechadzała się z tacą wśród gości. Robiła to uważnie i mogłoby się zdawać, że zbyt wolno jednak to do niej najczęściej podchodzili goście. Przez co inne kelnerki rzucały jej nie przyjemne spojrzenia. Nie przejmowała się nimi wiedząc, że najważniejsze jest skupienie się na pracy.

Tak jak się spodziewała ludzie byli ubrani w eleganckie, zapewnie też drogie, stroje. Z tego co udało jej się podsłuchać był to urodzinowy bankiet córki właścicieli hotelu, jednak oczywiście była to też najlepsza okazja do robienia interesów.

Nagle po jej prawej stronie coś upadło z wielkim hukiem i rozbiło się. Wszyscy zamarli i spojrzenie padło na dziewczynę stojącą z przerażoną miną patrzącą na pozostałości kieliszków leżące na ziemi. Następnie podniosła głowę patrząc na mężczyznę z błaganiem i skruchą w oczach zaczęła się przed nim kłaniać. Su przyglądając się mu dostrzegła jak dostojnie i bogato wyglądał w garniturze i koszuli, na której teraz widniała plama. Poczuła solidarność, ile razy to jej przytrafiła się podobna sytuacja nie była w stanie zliczyć.

Mężczyzna podniósł rękę i po sali rozszedł się pomruk niezadowolenia, Su domyślając się co facet zamierza zrobić ruszyła w tamtą stronę uprzednio odkładając na chwilę swoją tacą. Nie może na to pozwolić. Być może to była wina dziewczyny, być może jego, ale podchodząc dało się tylko słyszeć ciche komentarze, że nawet jeśli to nie była jej wina i tak nie czeka nią nic dobrego. Musiała zareagować, działała zbyt pochopnie nie zastanawiając się nad konsekwencjami, jeśli ma ją to kosztować utratę pracy to dobrze, ale nikt nie będzie tak traktowany na jej oczach. Nie mogła pozwolić by młoda pracownica została tak potraktowana przed tyloma ludźmi. Dodatkowo mogła uratować gościa przed niechcianymi komentarzami, które już powstały w niektórych kontach sali. Stanęła obok dziewczyny uprzednio odkładając tacę i zamarła widząc jak ktoś chwyta nadgarstek mężczyzny

- Tato, nie rób tego – powiedział próbując go przekonać patrząc na niego z wyraźną powagą na twarzy. Lekko kiwnął głową dając mu znak, że cała sala skupia na nich swoje spojrzenie.

Su Jin serce zabiło szybciej i czuła jak coś ściska jej narządy w brzuchu, a kiedy ręka mężczyzny bardzo powoli opadła. Bała się, że w każdej chwili zmieni zdanie i dziewczyna obok niej zostanie jednak ukarana, więc stała tam.

Miała jeszcze szanse by się wycofać, jednak nie ruszyła się z miejsca koleżeńsko lokując dłoń na ramieniu przerażonej dziewczyny. Uniosła głowę, by przyjrzeć się chłopakowi i zamarła, gdy jego spojrzenie skrzyżowało się z jej. Próbowała nie przybierać zdziwionej na śmierć twarzy, otwartej jak ryba łapiąca tlen, lecz było to praktycznie nie możliwe.

Patrzyli na siebie przez parę chwil zanim jego poważy głos zabrzmiał w jej uszach. Brzmiał dostojnie przez ton jakiego używał, jak osoba z wyższych sfer, nawet jeśli to były jedne z najzwyklejszych słów.

-Zajmę się tym. – Oderwał od Su spojrzenie kierując je w stronę mężczyzny, a ona zastygła ponownie. Czy dobrze wcześniej słyszała, że nazwał go ojcem? Poczuła jak wszystko podchodzi jej do gardła, a mimo to nie potrafiła się ruszyć, by chociaż zniknąć z pola widzenia niezadowolonego biznesmena obrzucającego obie dziewczyny złowieszczym spojrzeniem, za nim odszedł machając ręką zostawiając je z młodym chłopakiem.





  Kochani, z reguły nie męczę was notatkami, ale dziś wyjątkowo wiec warto przeczytać! :D Nie wiem czy wiecie ale 2 czerwca minął rok odkąd pojawiają się ubrania! Z tej okazji miał być dodany rozdział jednak z powodów studenckich, jak widać, dodaję go z opóźnieniem. Nie miejcie mi tego za złe, bo w każdej wolnej chwili starałam się coś napisać i bez przerwy myślę o tym opowiadaniu i o tym jakie to wszystko niedopracowane, hah.

Po pierwsze chciałam wam podziękować, swoją obecnością tu sprawiacie mi ogromną radość i motywujecie do ciągłego działania. Gdyby nie wy ubrania by nie istniały ;) 

Nadal nie mogę uwierzyć, że po mimo pół rocznej przerwy PÓŁ ROCZNEJ tak aktywnie odezwaliście się pod dwunastym rozdziałem. To był dla mnie szok i wielki kopniak, że nawet jeśli studia zabierają mi cały czas, niemiecki i licencjat muszę się starać, przepisywać rozdziały i pisać, byście dostawali je częściej. ( Tu ukłon dla Luśki, która wytrwale przepisywała dla was rozdziały na komputer, gdy ja uczyłam się na egzaminy, jesteś aniołem!) 

Nie ukrywam, że kolejny rozdział był dla mnie również szokiem waszego licznego działania! Naprawdę dziękuje za te dwa rozdziały po przerwie. Trochę mi żal, kolejnych, które nie były już tak aktywne, ale wasza obecność to nadal dla mnie wielki kopniak! Bardzo wam dziękuje i jestem bardzo szczęśliwa, że mam takich czytelników jak wy! <3

Przede wszystkim dziękuje za komentarze, to wasze słowa są dla mnie najważniejsze i uwielbiam je czytać, czy to krytyka czy nie to wszystko jest dla mnie znaczące, bo to wy jesteście dla mnie ważni. 

PS. 

Zapraszam na METRO w wersji hetreo lub homo, jak wolicie! :> 

Dziękuje za wszystkie nominację, obiecuje - kiedyś je zrobię! A jeśli chcecie mnie poznać napiszcie! :D

Jeśli wszystko pójdzie dobrze, w lipcu odwieszę profil i miejmy nadzieję, wrócę z regularnymi rozdziałami na ubrania! (Tęsknie za wami i ubraniami!)  

Koniec mojego gadania, do następnego rozdziału. ;') 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro