Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ósma koszula



Niechętnie pchnęła drzwi do kawiarni, w której wcześnie pracowała. Choć wciąż jej kostka dawała się we znaki, nie miała zamiaru siedzieć w czterech ścianach i martwić się o to co się stało. Bo stało się. Za żadne skarby świata nie powinna dopuszczać do takich sytuacji, w której Joon myśli że któryś z tej całej przerażającej paczki mógłby być jej chłopakiem. A tym bardziej, żeby podejrzewał o to Taehyung 'a.

Było jej głupio z tym, że pod wpływem tylu emocji zamiast mu podziękować potrafiła tylko na niego krzyczeć, jednak nie miała odwagi chwycić za telefon i przeprosić. Trochę się bała, że jeśli V odbierze to tylko po to by znów powiedzieć jej jak bardzo jest głupia. Wiedziała, że w końcu jej dobra strona wygra i w najbliższym czasie wykona ten telefon, jednakże wolała to wciąż odkładać. Sprawia z Tae powinna być już dawno zamknięta, a jednak zawsze wracała do niej jak bumerang. Nie mogła też zapomnieć o uprzejmym Jeongguk'u, który chwycił u niej cień sympatii. Oraz strasznie urokliwym Jiminie. Czy jeśli Joon kazał jej przyjść z którymś z nich na zaręczyny miał właśnie na myśli tego ostatniego?

Potrząsnęła głową zamykając na tą chwilę oczy, nie miała teraz czasu na takie rozważania. Bora krzątała się między stolikami w swoim niebiesko-białym uniformie, na dźwięk otwieranych drzwi, oderwała spojrzenie od kartki z zamówieniami i spojrzała na Su Jin z uśmiechem, machając ręką. Choć ciemnowłosa lubiła Borę, to jednak dziewczyna potrafiła wejść ze swoimi buciorami dalej niż wypadało. Dla Su Koreanka była po prostu dobrą koleżanką z byłej pracy, z którą nadal chętnie od czasu do czasu porozmawia. Uśmiechnęła się do dziewczyny kiwając głową i ruszyła na zaplecze. Tak naprawdę nie miała zamiaru więcej tutaj przychodzić, ale jej była szefowa prawdopodobnie zlitowała się nad nią chcąc jej wręczyć ostatnią wypłatę, która zdaniem jej męża nie należała się dziewczynie. Ona sama początkowo postanowiła odmówić, lecz z drugiej strony naprawdę potrzebowała teraz gotówki. Wiedziała, że będzie mogła dzięki tej wypłacie opłacić swój kolejny miesiąc w mieszkaniu, a to dałoby jej więcej czasu na poszukiwanie nowego miejsca pracy. Dlatego pchając drzwi wciąż się wahała, westchnęła.

Pracowała pół miesiąca biorąc nadgodziny i spędzając prawie każdą wolną chwilę w tym miejscu należało jej się, prawda? Zaczęła coraz bardziej przekonywać się do przyjęcia zaległej wypłaty.

Zmarszczyła nos, przymykając oczy i zaciągając się lekko; do jej nozdrzy dotarł zapach truskawkowej galaretki, do której jedna z praktykujących tam dziewczyn wrzucała truskawki. Lubiła to ciasto, które miało powstać, było zwykłe i smakowało jak te robione przez jej babcie. Minęła kuchnię odpędzając od siebie miłe wspomnienia i zapukała cicho do pokoju szefostwa. Przełknęła ślinę poprawiając włosy, bluzkę z frędzlami i prostując się, gdy usłyszała zza drzwi kroki.

- Oh, Su Jin – zwróciła się do niej kobieta z lekkim uśmiechem. Ta uniosła tylko głowę i spojrzała swojej byłej szefowej prosto w oczy po czym ukłoniła się.

- Dzień dobry.

- Dobrze, że już jesteś, wejdź i usiądź.– Wpuściła ją do środka, chociaż Su nie sądziła, że było to potrzebne zajęła miejsce na sofie stojącej po lewej stronie, pod wielkim obrazem jeziora. Zaciskając zęby starała się uspokoić, w końcu nie wyrzucili jej bez powodu, widocznie nie nadawała się do tej pracy, skoro wiecznie powodowała kłopoty. Wciąż jednak czuła się dotknięta tak nieczułym traktowaniem, przecież ona nic nie mogła zrobić ze swoim pechem, a oni za każdym razem nie szczędzili słów. Su Jin zawsze zbierała swoją dumę z podłogi i przepraszała się wstydząc za swoje zachowania. Znów zdawało jej się, że nie powinna tutaj przychodzić. Sięgnęła do torby i wyciągnęła wyprany fartuch, którym wcześniej mąż właścicielki rzucił jej prawie prosto w twarz, położyła go obok siebie i zerknęła na kobietę, która stała trzymając w ręku kopertę.

- Bora namówiła mnie bym zapłaciła ci za ostatni czas, powinnaś jej podziękować – Ciemnooka skinęła głową. Nie chciała tutaj być, wszystko tym pokoju było chłodne, nawet miła atmosfera między współpracownikami, nie mogła przelać się na relację z szefostwem. Su Jin wiedziała już, że kobieta zrobiła to z litości, Bo musiała się przypadkowo wygadać. Choć nie miała jej tego za złe, dziewczyna powinna nauczyć się trzymać język za zębami jeśli się ją o to prosi, lecz Bora miała swoje własne przekonania. Su Jin pomogła jej wiele razy nie tylko dobrym słowem, więc chciała się jej w ten sposób odwdzięczyć. – Prosiła bym przyjęła cię z powrotem, ale z powodu mojego męża, nawet jeśli to ja jestem szefem, nie chcę tego robić.

- Nie zgodziłabym się – odpowiedziała bez zastanowienia gryząc się w język, podniosła spojrzenie, ale brązowowłosa udała jakby tego nie słyszała zerkając na swoje biurko, a zaraz potem chwytając kolorową kartkę i przyklejając ją na kopertę.

- To dla ciebie, zadzwoń tam, albo i nie. – Wzruszyła ramionami. - Potrzebują kogoś do pomocy przy sprzątaniu, czasem kelnerowaniu na jakiś większych bankietach.

- Dlaczego pani to robi? – uniosła brwi odbierając wypłatę i wstając. Naprawdę dziwnie się czuła, gdy kobieta stała nad nią. Czuła jak koperta ciąży w jej dłoni, jednak zaraz potem uświadomiła sobie, że jej zawartość uratuje jej tyłek, a ona w końcu zapracowała na te pieniądze.

- Prosiła o przyjęcie mnie z powrotem i danie wypłaty, nie wspominała nic o pomocy w znalezieniu pracy.

- Powiedziała co wiedziała, a to pozwoliło mi podjąć taką decyzję – odpowiedziała chwytając okulary, które leżały na stercie papierzysk okupujących jej biurko. –A teraz idź już stąd zanim przyjdzie mój mąż, albo zmienię zdanie.

Dziewczyna nie pytając już o nic więcej znów ukłoniła się, tym razem nisko i wyszła uprzednio chowając kopertę do torebki. W domu będzie miała czas by zastanowić się nad zadzwonieniem.

*

Taehyung obudził się w złym humorze, jednakże obiecał chłopakom pojawić się w kawiarni, choć wciąż uważał to za najbardziej idiotyczne miejsce dla ich spotkań. Przecież nie byli babami, o wiele lepszą opcją byłoby wieczorne wyjście na piwo niż popołudniowe spotkanie, ale niestety dzisiejszego wieczoru, on i Hoseok byli zajęci rozwożeniem jedzenia, które przygotuje Jin z pomocą kucharza, a Kook był zajęty czymś czego nie chciał nikomu zdradzić. Jin jednak bardzo nalegał na to by pojawili się wszyscy, jakby to była sprawa życia i śmierci.

W połowie drogi przypomniał sobie, co zdarzyło się gdy ostatnio tam był i aż ścisnął dłonie w pięści. Nie mógł uwierzyć, że Su Jin była aż tak niewdzięczna, że nie potrafiła mu nawet ostatnio podziękować za ratunek. Przystanął na chwilę, czy ona kiedykolwiek podziękowała mu za pomoc? Rozejrzał się, w szklanej szybie wystawy odbiła się jego twarz. Zacisnął usta i przymknął oczy wzdychając. Raz. Gdy skręciła kostkę, to był jedyny raz kiedy to słowo wypłynęło z jej ust, a on poczuł się winny.

Zdawało się, że krew w jego żyłach się gotuje, gdy otworzył oczy, rozluźnił pięści i zaczął znów iść. Był naprawdę zły, że pozwolił sobie zajść aż tak daleko w tej znajomości, przy okazji psując tyle ubrań i swoje nerwy i dodatkowo zaczynając przez to coraz mniej trawić Jimina. Powinien jednak już dawno zostawić ją w spokoju. Mądrzejsza nigdy nie będzie – pomyślał, przekraczając próg kawiarni.

Kookie uśmiechnął się do niego szeroko pokazując swoje zęby i pomachał wesoło. Przebiegły królik, Tae obiecał sobie, że już nigdy nie da mu się na mówić na jakąkolwiek wycieczkę. Obok niego siedział Jin, który zawzięcie rozmawiał z Borą, na której policzkach kwitły jasne, delikatne rumieńce. Jung'a jeszcze nie było, co sprawiło że Tae prawie odetchnął z ulgą. Prawie.

- Ubraniowy Tae! – krzyknął ktoś za nim kładąc dłonie na ramionach. Taehyung zacisnął zęby i potrząsnął ramionami, zrzucając ręce Hobi'ego z siebie.

- Zamknij się paszczo – powiedział odwracając lekko głowę i delikatnie uśmiechając się do przyjaciela. Miał nadzieję, że w końcu nastanie dzień, w którym Hoseok, przestanie się wszystkiego doczepiać. Ciemnowłosy uniósł ręce w obronnym geście wciąż z uśmiechem na ustach i ruszył do stolika, Tae odprowadził go wzrokiem stojąc w przejściu, a potem pokręcił głową i ruszył za nim.

Jungkook poklepał miejsce obok siebie kiwając na niego głową, więc brązowowłosy usiadł klepiąc młodszego po ramieniu. W między czasie blond włosa dziewczyna Jina zdążyła się oddalić, by obsłużyć klientów, a Jin przesiadając się śledził ją maślanym wzrokiem jeszcze bardziej niż zwykle, co sprawiło, że Tae przekręcił głowę jak piesek i odrzucając wszystkie krążące myśli skupił się na przyjacielu. Czyżby między nimi coś się wydarzyło?

J-Hope pstryknął Seokjin'onwi przed oczami, a ten podskoczył na fotelu i spojrzał na swoich towarzyszy.

- O jesteście – zawołał po chwili, najwidoczniej kompletnie nie zarejestrował momentu w którym pozostała dwójka przyszła. Zachowywał się jak zakochany szczeniak, albo gorzej jak dziewczyna. Jin po raz ostatni spojrzał w stronę Bo, prawie niezauważalnie zagryzł wargę do środka i spojrzał na kumpli, którzy wyczekiwali na wyjaśnienia. Taehyung wyprostował się już patrząc na stojącą przednim szklankę z sokiem, który znów sprowadzał jego myśli tylko i wyłącznie do jednego punktu.

Kto śmiał, zamówić dla niego taki sam sok jak wtedy, może to miał być po prostu przypadek, ale jemu ten przypadek jak zwykle się nie podobał. Znów myślał o Su, a w końcu przyszedł tutaj dla Jina, a nie by wspominać nierozgarniętą dziewczynę. Spojrzał na Kookiego, ale ten patrzył w dwójkę przyjaciół naprzeciwko nich, więc nie chcąc wywoływać niepotrzebnych komentarzy postanowił zapytać go o ten sok później. Zanim blond włosy Kim coś powiedział, Tae zdążył się jeszcze rozejrzeć po kawiarni, w której nie zmieniło się nic, od jego ostatniej wizyty. No prawie, brakowało jednego pracownika, wstrzymał oddech. Przyszedłeś tu dla Jina, Tae – pomyślał.

- Zastanowiłem się nad tym i myślę, że kolejny wspólny wypad jest jednak dobrym pomysłem – stwierdził Seok i jego wzrok prześledził twarze pozostałych osób przy stoliku. Hobi od razu podłapał temat wstając i wołając

- No! Wiedziałem, że w końcu mnie ktoś poprze! – Poklepał Jina pogłowie jak małe dziecko, przez co ten urażony machnął ręką w powietrzu odganiając go. – Nie spodziewałem się, że to będziesz ty Jin, ale może w końcu trochę dasz na luz – klasnął w dłonie. Tae i Kookie patrzyli na blondyna, czując jak coś kryje się za tym pomysłem. Najstarszy nigdy nie poparłby głupawych pomysłów Hoseoka, a tym bardziej tych, gdzie przez większość czasu robi z siebie głupka.

- J-Hope – zaczął Jeongguk mrużąc oczy próbując kryć rozbawienie zmieszane z zażenowaniem. Dawno tyle par oczu nie wgapiało się w ich stolik. Powinni być do tego przyzwyczajeni, bo Hobi często sprowadzał ich do takich sytuacji, jednak wciąż woleliby gdyby na dobre informacje, reagował jak normalny człowiek. – J-Hope, siadaj w końcu i pozwól mu dokończyć – Tae odchrząknął patrząc na stojącego chłopaka, który siadając obrzucił Kooka spojrzeniem oburzonego dziecka i spróbował ukryć śmiech. Oni stanowczo zamienili się wiekiem – pomyślał jeszcze V, zanim powrócił spojrzeniem do blondyna.

Jin kiwnął głową w podziękowaniu, wziął głęboki oddech, jakby to co chciał powiedzieć miało przewrócić ich życie do góry nogami.

- Zaprosiłem na wyjazd Borę.

- Już to zrobiłeś? – Tae odezwał się pierwszy raz odkąd do nich dołączył. Nic nie miał do Bo, ale skoro Seokjin zaprosił ją na wyjazd, to dlaczego nie wybiorą się sami na taką wycieczkę. Dlaczego chce w to wciągnąć ich? Kim kiwnął głową. – To w takim razie możecie jechać sami. - Kookie kopnął go w kostkę pod stołem. – AU! – zawył V spoglądając na najmłodszego, który chyba jako jedyny najlepiej wszystko rozumiał.

- Tae, wyobrażasz sobie Jina z Borą na wycieczce? Ja wiem, że on jest najstarszy, ale na kilometr widać jak się tym już stresuje.

Azjata o kasztanowych włosach westchnął patrząc na starszego Kim'a. Jung będąc najmłodszym zdawał się być najbardziej ogarniętym człowiekiem z ich paczki.

- Zacznijmy od tego, że oni prawie ze sobą nie rozmawiają, stary nie wypuszczaj ich na tak głęboką wodę – powiedział jeszcze, a Hobi marszcząc brwi i myśląc coś głupiego zaczął się śmiać odchylając głowę do tyłu i wołając

- Jin i głęboka woda, bez przesady.

Jungguk westchnął, wywracając oczami, a Jin po prostu na nich patrzył czekając aż w końcu do nich dotrze sens tego wszystkiego, dziękował Bogu za to, że dziewczyna aktualnie zajęła miejsce przy kasie i nie była wstanie słyszeć ich rozmowy.

Bora była pierwszą dziewczyną, która mu się podobała i do której odważył się zagadać już jakiś czas temu. Cała trójka dobrze o tym wiedziała, jednak będąc młodszymi, czasami nie rozumieli jak to było dla niego ważne.

- Dobra masz rację – powiedział w końcu Tae, gdy się zastanowił patrząc na Jina i posyłając w jego stronę lekki uśmiech. – Skoro Jin w końcu się na coś odważył i powiedział, że będziemy tam i my, to trzeba mu pomóc.

- YEAH, zaraz powiem siostrze! – krzyknął Hoseok jakby obchodziło go tylko to że znowu gdzieś wyjadą.

- Hobi opanuj się! - w końcu najstarszy zabrał głos.

- Jin, cieszę że w końcu się na coś odważyłeś.

- Jasne – powiedział przeciągle, patrząc na przyjaciela i upijając kilka łyków swojego soku. A potem uśmiechnął się lekko, czując jak zrobiło mu się lżej, gdy bez wielkich problemów przyjęli jego propozycję. Teraz pozostał tylko problem, gdzie pojadą i dokładny termin, ale wiedział, że dogadają to za kilka dni, gdy każdy z nich przemyśli dokładnie swoje następne tygodnie. On sam nie miał łatwo ze względu na praktykę.

Spojrzał na Tae, który dziwnie patrzył na szklankę soku znajdującą się przed nim. Domyślił się, że owy sok przypomni mu o ostatniej wizycie więc chciał sprawdzić jego reakcje, ponieważ Kook nic mu w tym temacie nie chciał zdradzić, a zdawało mu się że coś wiedział. I szczerze mówiąc reakcja V wcale go nie dziwiła, najwidoczniej chłopak wciąż myślał o dziewczynie od ubrań, lub co gorsza nawet się z nią spotkał. Zakodował sobie gdzieś w głowie, by przed wyjściem, gdy ocz wyście energiczny Hobi już zniknie i nie będzie mógł strzelać swoich głupawych komentarzy, zapyta go o to. Kook uśmiechnął się pokrzepiająco do Jina, a potem wszyscy usłyszeli uprzejmy głos Bory, która pojawiła się przy nich z notatnikiem.

- Podać wam coś jeszcze chłopaki?

- Nie, dzięki – powiedział Jin, a w tym samym czasie odezwał się Taehyung

- Wymień mi sok Bora, wolę pomarańczowy. – Blondynka nic nie mówiąc skinęła tylko głową zabierając szklankę. Ruszyła do innych klientów by usłyszeć ich zamówienie, wtedy po czuła wpadające chłodne powietrze, uniosła głowę widząc Su w drzwiach i pomachała wesoło do koleżanki.

Jin i Hoseok widząc uśmiechniętą twarz dziewczyny odwrócili głowy. Blondyn zmarszczył brwi i po chwili przypominając sobie skąd kojarzy tą osobę, odwrócił się do Tae i Kooka, chcąc obserwować ich reakcje, ale maknae wpatrywał się po prostu w telefon, za to Tae podejrzanie rozglądał po pomieszczeniu. w tym samym czasie Hobi zawołał podekscytowany

- O, czy to nie ta laska od ubrań?

Kookie odkładając telefon, chwytając szklankę i kątem oka zerkając w stronę drzwi odpowiedział

- Tak to Su. – zaczął przez słomkę upijać swój napój, a potem poczuł nogę Kim'a Taehyunga na swojej, oraz jego łokieć w swoim boku, przez co sok, który właśnie wciągnął wyleciał z jego buzi. Zapomniał się.

Zaklął pod nosem biorąc chusteczki i wycierając twarz i stół.

Chyba pierwszy raz w życiu zapomniał się.

- Musisz nam się wytłumaczyć. – Jin oparł dłonie o stół, a Hobi zdawał się mieć oczy wielkości monet.

- Nie. – Machnął ręką wskazując na dwójkę siedzącą naprzeciwko niego – OBOJE musicie się wytłumaczyć.

Tae bolała już głowa od pytań Jina, pisków Hobi'ego i głupawych komentarzy, gdy Kookie opowiadał wszystko co się ostatnio wydarzyło. Był wściekły na młodego, że tak od tak wygadał ich tajemnice. Kompletnie nie spodziewał się, że Jung'owi wyrwie się ta odpowiedź i nie mógł znaleźć żadnego usprawiedliwienia. Potrafiłby jeszcze zrozumieć, gdyby powiedzieli Jin'owi – w końcu już ostatnio chciał to zrobić, za na mową Kooka, ale ta nie zamykająca się jadaczka nie była w planach, albo chociaż później, o wiele później. Nie mogąc wytrzymać, kolejnego pytania Jina czy na pewno nie ma zamiaru już się z nią więcej widzieć wstał i ruszył do łazienki. I jeszcze ten przeklęty sok, o którego odważył się spytać, a Jin, czego kompletnie się po nim nie spodziewał, po prostu uśmiechnął się przepraszająco mówiąc, że to był taki test. Idiota. To nie było na jego nerwy.

Stanął przed korytarzem zerkając czy na pewno tu znajduje się łazienka, wtedy jedne drzwi po lewej stronie otworzyły się i przed nim stanęła Su Jin.

Długo czasu nie zajęło jej to, aby poczuć się źle, za swoje ostatnie zachowanie. Wiedziała, że powinna mu podziękować więc nie wiele myśląc w przypływie jakiejś emocji, gdy chłopak miał zamiar właśnie zwrócić zawołała

- Tae! – Brązowowłosy zastygł, spojrzał na nią, a gdy ona jeszcze kuśtykając pokonywała odległość między nimi po raz kolejny głośno zawołała jego imię zrobił krok do przodu i uprzednio otwierając jakieś drzwi złapał ją za ręką i wciągając do pomieszczenia przyszpilił do ściany. Gdyby tylko Hoseok i Jin to zobaczyli miałby żartów i pogadanki w zapasie na dziesięć lat.

- Przestań wołać moje imię! – zasyczał patrząc w jej rozszerzone przestraszone oczy. Nie chciał z nią rozmawiać i nie chciał jej widać, a ona przylepiła się do niego jak pszczoła do kwiatka. Od teraz musi omijać wszystkie miejsca w których może pojawić się ta dziewucha, mimo że czuł się źle przez to co się stało jakiś czas temu, to jednak nie mógł pogodzić się z tym, że Jimina i Kooka potrafiła potraktować milej. Puścił jej rękę i rozzłoszczony z nie do końca wiadomego powodu chciał się od niej odsunąć by złapać się za głowę. A wtedy poczuł jak coś przyciąga go powrotem do dziewczyny. Jego twarz wylądowała blisko kafelków w ciemnych włosach Su Jin o zapachu arbuza, jego dłoń asekuracyjnie znalazła się obok jej ramienia.

Poczuł jak Su drgnęła i zesztywniała, jej oddech łaskotał go w obojczyk, i zdawało mu się że słyszy bicie jej serca, choć to mogło być nawet jego własne.

- Co to ma być – zawołał jeszcze bardziej zdenerwowany niż chwilę przedtem i tym razem powoli odsunął się od dziewczyny. Frędzle od jej bluzki były mocno wkręcone w jego pasek od spodni.

- Chyba sobie ze mnie kpisz, co? – uniósł głowę patrząc prosto w ciemne oczy Su, która widząc jego twarz przełknęła ślinę. Tae zorientował się, że przez te kilka minut, które już tutaj stoją, dziewczyna nie odezwała się ani słowem i przypominała spłoszonego ptaka, który najchętniej by odfrunął. Su przełknęła ślinę, a V poczuł się jakoś dziwnie.

- Jeśli.. um – zaczęła, zastanawiając się jak powinna dobrać słowa, by nie zabrzmiało to nadzwyczaj dziwnie. Zagryzła wargę, ale zaraz potem zdała sobie sprawę z tego, jak źle mogło to wpłynąć na całą sytuację i spojrzała w bok kończąc z delikatnymi rumieńcami na twarzy – jeśli mi pozwolisz mogę spróbować.. no wiesz...

- Odczepić się ode mnie? – przerwał jej wywód Tae łapiąc swój pasek i przyglądając się jak to wszystko wygląda.

Su skinęła głową, miała zamiar w ostateczności powiedzieć odpiąć pasek, więc dziękowała Bogu, że Tae potrafił dobrać sensowniejsze słowa; ten jeden jedyny raz. Chociaż i w nich można było doczytać się drugiego dna, to dziewczyna nie miała zamiaru teraz się do tego doczepiać. Najważniejsze było to, by w końcu pozbyć się krępującej bliskości Tae, która nie pozwalała jej się skupić na wyduszeniu z siebie kilku słów. Gdzieś głęboko czuła jak się gotuje, chciała go tylko przeprosić, a on... EH.

Sięgnęła swoimi cienkimi palcami do ciemnej skóry przypadkowo dotykając smukłych palców Tae i cofnęła rękę przerażona tym, że znów na nią nakrzyczy.

- Przepraszam – szepnęła nie podnosząc głowy i zagryzając policzek do środka, co trochę bardziej pomagało jej się skupić. V odsunął swoje dłonie i po prostu przyglądał się Su. Ciemnowłosa zmrużyła jedno oko, próbując dojść do tego jak to się stało, że frędzle jej bluzki wczepiły się w jego pasek. Uczucie strachu powoli było zastępowane przez widoczną złość, że po raz kolejny znalazła się z Taehung'iem w tak głupiej sytuacji. Próbowała rozpiąć pasek Tae robiąc się przy tym, czerwona jak burak, ale nawet tego nie udało jej się zrobić. Zdenerwowana pociągnęła za swoją bluzkę przez co, ciało V po raz drugi przygniotło ją mocno do ściany. Prawie dostała zawał podnosząc głowę mając na wysokości swojego nosa usta Tae, który znów jedną ręką opierał się o ścianę za nimi i uginał kolana.

- Doprowadzasz mnie do szału, wiesz? – Wywróciła oczami puszczając materiał ubrania, jego wargi prawie musnęły jej nos, więc zmarszczyła go przez chwilę. Jej serce biło o wiele za szybko, najchętniej przyłożyłaby rękę do piersi by się uspokoić, jednak nie mogła tego zrobić, bała się poruszyć. Jednak nie bała się powiedzieć równie ostrym tonem

- I kto to mówi, myślisz, że jesteś lepszy? – Przerwała, żeby na chwilę zamknąć oczy. W tym czasie Tae wyprostował się i sam zaczął próbować ich rozplątać. – Chciałam cię przeprosić i podziękować za wszystko co ostatnio zrobiłeś, ale zapomniałam, że tak naprawdę jesteś ogromnym palantem.

Tae zacisnął wargi, to że byli złączeni w ten nietypowy sposób wcale im niczego nie ułatwiało. Podniósł głowę i spojrzał na nią spod zmrużonych powiek, znów zachował się jak debil, a ona chciała zrobić to, na co czekał.

- Przeprosiny przyjęte, a teraz dalej pozbądźmy się siebie w końcu.

Su Jin prychnęła. Bezczelny zbok. Chwyciła znów materiał swojej bluzki próbując wyplatać go z paska Tae. Zdążyli jeszcze zderzyć się głowami i obrzucić nieprzyjemnym spojrzeniem połączonym z szybkim tętnem, zanim drzwi otworzyły się a w nich pojawiła się głowa Hoesoka.

- Ops! Przepraszam! – krzyknął rozbawiony, widząc dwie postacie w dość znacznej sytuacji. Chciał zamknąć drzwi, ale z jego ust wypłynęło jeszcze głośne – Tae!? – A wtedy dwójka stojąca w męskiej łazience odskoczyła od siebie i wszyscy usłyszeli jak jakiś materiał się rozrywa.

- Znowu?! – warknęła Su Jin patrząc na swoją bluzkę, która teraz odsłaniała jej pół brzucha, nie interesując się tym, kto im przeszkodził zaczęła sprawdzać jak może naprawić swoje ubranie, by chociaż wyjść z godnością z kawiarni.

- Przynajmniej rozerwało się tobie a nie mi – beznamiętnie powiedział Tae wzruszając ramionami i oglądając swój pasek. Zacisnął zęby, nie powinien tego mówić.

Hobi patrzył na dwójkę stojąc w drzwiach z założonymi rękami na torsie i durnowatym uśmiechem. Nigdy nie przyszłoby mu na myśl, że między nimi klei się coś innego prócz nienawiści. Gdy V podniósł głowę już wiedział, że do końca życia nie wyparzony język Jung'a będzie mu to wypominał. Hobi widzi zawsze to co chce, a teraz na pewno nie widział tego, że Tae i Su Jin znaleźli się w idiotycznej sytuacji przez ubranie wkręcone w pasek.

- Rozumiem, że twoja dziewczyna od ubrań jedzie z nami na wycieczkę?

Niezdająca sobie sprawy z tego, że ktoś wciąż z nimi jest Su, na dźwięk obcego głosu pozostawiła swoją rozwaloną bluzkę i uniosła głową zdezorientowana patrząc na V, który schował twarz w dłoni. Następnie odwróciła głowę w stronę drzwi zauważając w nich uśmiechniętego chłopaka o ciemnych włosach lustrującego ją i machającego zbyt energicznie.

- Cześć jestem Hoseok! Przyjaciel Tae... - zaczął iść w jej stronę z wyciągniętą ręką, ale wtedy Tae zagrodził mu drogę stając plecami do Jin.

- Spadaj stąd przyjacielu – wycedził słowa chłopak oddychając głęboko. Hobi pochylił się jeszcze tak, by pomachać dziewczynie stojącej za brązowowłosym i wyszedł z łazienki. Wracając do stolika cały czas próbował się nie śmiać, by czasem nie zdradzić tego co właśnie widział, ale pytające spojrzenia przyjaciół jakoś nie ułatwiły mu tego.

Taehyung zanim odwrócił się do ciemnookiej odetchnął kilka razy spokojnie. Miał ochotę uderzyć sam siebie, że na samym początku potraktował ją w tak władczy sposób skoro wszyscy już wiedzieli co się miedzy nimi stało, a ona chciała mu podziękować i przeprosić. Jak mógł być tak pochopny w swoim zachowaniu jeśli chodziło o Su Jin. Dlaczego będąc blisko niej jego myśli ulatywały z głowy i tworzyły jakieś szyfry, których nie potrafił rozwiązać? Kiedy się odwrócił Su ponownie zajmowała się bluzką, czerwona na twarzy zapewne ze złości i zawstydzenia jednocześnie.

- Przepraszam za niego, to... niewyżyte dziecko – sapnął, sprawiając że Su podniosła na niego spojrzenie.

- Kto to mówi? Facet.. Nie. Chłopak którego chce przeprosić, a on wpycha mnie do męskiego kibla przez co zostajemy później przyłapani w dwuznacznej sytuacji – fuknęła.

- Ja... Przepraszam. Spanikowałem, nie chciałem byś poznawała tych durniów, w szczególności tego który nas przyłapał i...

- Chciałeś mnie od niego uchronić czy coś? – zaśmiała się cicho kręcąc głową. – Nie żartuj sobie, bo kompletnie ci to nie wyszło. I żart i ochrona. – Zamrugała kilka krotnie oczami, powstrzymując się od ponownego wywrócenia nimi, a potem pozostawiając swoją bluzkę w spokoju ruszyła do wyjścia.

- Su Jin – zawołał V. Jej imię w jego ustach brzmiało tym razem tak lekko i przyjemnie, że dziewczyna zadrżała trzymając w ręku klamkę. Znów miękł w jej obecności i choć wciąż drażniła jego osobę, to jednak Tae potrafił ją obdarowywać coraz większą ilością uprzejmości. Tej bardziej skrytej i mniej.

Su przebiegła wzorkiem po drewnie zanim odwróciła głowę, by spojrzeć na chłopaka. Przez ułamek sekundy chciała po prostu pociągnąć za klamkę, wyjść i przeprowadzić się daleko stąd. Jednak taki ton głosu Kim'a potrafił wyprowadzić ją z pewności, która pojawiła się w tej myśli. Diametralnie zmienił swoje zachowanie przez co Jin, była wytrącona ze wszelkiego tropu jaki kilka minut wcześniej sprawiał, że gotowała się powoli ze złości. Jednak w niej też się coś zmieniało, gdy patrzyła na niego spokojniej.

Tae przełknął wszystkie obelgi jakie cisnęły się na jego usta z tej złej strony i zaproponował

- Jeśli tu poczekasz przyniosę ci koszulę Kookie'go.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro