jedenasta koszula
- Witamy w naszej ekipie – odezwała się starsza kobieta, która z uśmiechem oprowadziła Su, po pomieszczeniach, które przez najbliższy czas dziewczyna będzie sprzątała. Próbowała ukryć swoją radość, jednak na twarzy wciąż uśmiechała się szczęśliwie. To prawda, ta praca nie była szczytem jej marzeń, jednak to i tak było lepsze od siedzenia w domu, który już nie długo i tak mogłaby stracić. Więc cieszyła się z każdej możliwości zdobycia pieniędzy.
- Dziękuje bardzo, za pokazanie mi wszystkiego – ukłoniła się wdzięcznie chwytając sweter, który zostawiła w pomieszczeniu dla personelu i narzuciła go na swoje ramiona. – Będę się starać najlepiej jak potrafię. – Starsza skinęła tylko głową, splatając razem ręce i ruszając dalej by wykonywać swoje obowiązki, a Su ruszyła do domu. Już za dwa dni miała stawić się na swojej pierwszej zmianie, a także odebrać ubranie, które będzie służyło jej za firmowy uniform. Nie sądziła, że hotel, który poleciła jej była szefowa, był tak wypasionym i ogromnym miejscem. Zrobił na niej ogromne wrażenie, nie tylko ze względu na to jaką była dużą budowlą, ale także środek, który był przepełniony staromodnym stylem urzekającym ją jeszcze bardziej. Miała nadzieję, że dobrze będzie się jej tutaj pracować, a i z czasem jako kelnerka zarobi sobie więcej niż miała w stałej stawce.
Wychodząc na świeże powietrze, opatuliła się mocniej swetrem przeklinając, że nie wzięła ciepłej kurtki, bardzo dobrze wiedząc, że pogoda nie będzie teraz rozpieszczać mieszkańców miasta. Nawet nie udało jej się dobrze odmierzyć kroków, gdy jakiś głos sprawił, że odwróciła głowę.
- Su Jin – Jimin zawołał z szerokim uśmiechem na twarzy, który sprawił, że dziewczyna prawie, wpadła na psa, który przywiązany do barierek, czekał na swojego właściciela, przebywającego w sklepie. Mimo poplątanych nóg, udało jej się ustać na nogach, więc uśmiechnęła się głupio do chłopaka, który podszedł kilka kroków bliżej, próbując się nie śmiać.
- Widzę, że już całkiem dobrze, z twoją nogą. – Pochylił się nieznacznie przyglądając się jej kostce, choć miała na sobie buty i spodnie przez co chłopak i tak nie mógł wiele się dowiedzieć. Schował ręce do kieszeni i uśmiechnął się w jej stronę pokrzepiającą. To było pierwszy raz, gdy spotkała Jimina bez reszty i choć nadal roztaczał wokół siebie aurę, Su starała się, aby nie było po niej widać, jak bardzo jest przejęta jego widokiem.
- Tak dziękuje. Co tutaj robisz? – spojrzała na jego rudowłosą czuprynę, której przez wiatr kosmyki włosów były powykręcane w różne strony, uśmiechnął się znów.
- Widziałem się z rodzicami. – Kiwnęła głową, nie mogąc wydusić z siebie nic więcej. Choć przecież nie było osoby, która odbierała jej mowę, to Park sprawiał, że stawała się mniejsza i cichsza. – Może chcesz wypić ze mną kawę? – Wyciągając dłoń z kieszeni spojrzał przelotnie na zegarek widniejący na jego ręce. – Mam chwilę wolnego czasu. – Dziewczyna zmrużyła oczy, zastanawiając się nad propozycją. Nie miała nic wielkiego już do roboty, a przed jutrzejszym dniem dobrze byłoby spędzić czas w miłym towarzystwie. W końcu nie wiedziała do końca czego spodziewać się po Tae.
Kiwnęła głową unosząc kąciki ust do góry, mając nadzieję że z czasem będzie czuła się coraz bardziej komfortowo w towarzystwie rudowłosego. Jimin nie wydawał się być złą osobą i naprawdę od razu wywarł na niej dobre wrażenie. Cieszyła się, że chłopcy mają kogoś takiego w swoim gronie, mając nadzieję, że może kiedyś nauczą się od niego dobrego zachowania. Mając na myśli tutaj głównie Taehyung'a.
- Gdzie idziemy? – Zaciekawiona w jakie miejsce ją prowadzi, podniosła spojrzenie odwracając twarz do chłopaka. Był niewiele wyższy od niej, ale Su i tak musiała lekko unieść głowę by spojrzeć mu w oczy. Cieszyła się, że chłopak właśnie uważnie przyglądał się przejeżdżającym przed nimi po pasach samochodom, dzięki czemu mogła prześledzić wzrokiem jego profil. Gdy uśmiechnął się na jej pytanie, oczy zmieniły się w wąskie paseczki otoczone ciemnymi, dość długimi jak na chłopaka rzęsami. Kąciki jego ust uniesione były do góry, a linia szczęki bardzo wyraźnie widoczne. Su westchnęła cicho pod nosem, odrywając od niego spojrzenie.
- Tajemnica – powiedział ruszając przez przejście, gdy zapaliło się zielone światło. Odwrócił się w jej stronę idąc tyłem, za co dziewczyna uniosła rękę pokazując, że powinien się odwrócić. – W moje ulubione miejsce, jest niedaleko – mówił dalej kompletnie nie słuchając jej gestów.
- Jimin! – oburzyła się, gdy prawie wpadł na plecy innego przechodnia idącego w tym samym kierunku co oni i zacisnęła wargi. Chłopak tylko parsknął śmiechem, ale wzruszając ramionami, ponownie zaczął iść normalnie. Miała prawie serce w gardle, kiedy to idąc tyłem patrzył prosto na nią.
- Znamy się, ale Kookie nie opowiadał mi o tobie aż tak wiele. Co robisz? – skręcił szybko w jakąś uliczkę, przez co Su musiała podbiec kawałek by dotrzymać mu kroku. Poprawiła guziki swojego swetra zaciskając wargi w niezadowoleniu. Nie chciała rozmawiać na ten drażniący ją temat.
- Nic szczególnego, głównie pracuje. Za to wiem, że ty studiujesz medycynę, jest ciężko?
Park zaśmiał się, spodziewał się tego pytania. Jeszcze nie poznał osoby, która nie zapytała o poziom nauki, ale bardziej był zainteresowany ją osobą.
- Zależy, dla mnie nie jest wcale trudno. To prawda, że muszę dużo czasu poświęcać na naukę, ale idzie mi to dość szybko. – Dotknął palcem swojego czoła - Mam do tego dobrą głowę. – stwierdził. Jeśli dobrze pamiętał to Tae pozbawił ją pracy w kawiarni, więc zainteresowany tym tematem przekręcił głowę w jej stronę.
- Gdzie teraz pracujesz? Mam nadzieję, że to jakieś porządne miejsce! – Spojrzał na nią groźnie, nie chciał by stało się jej coś złego. Nawet ona sama nie mogła też wiedzieć, jak bardzo ucieszył się gdy zobaczył ją dzisiaj. Bez Taehyunga czy Kookiego, który trułby mu tyłek, że nie powinien tego robić. Interesować się Su Jin. Sam Jimin nie widział przeciw wskazań, ciesząc się, że udało mu się też namówić ją na spędzenie z nim czasu. To sprawiało tylko, że czuł się jeszcze pewniej we swoich racjach.
Kto nie próbuje ten nie ma - uważał.
- W hotelu, tutaj niedaleko. Właśnie wracałam z rozmowy, gdy się spotkaliśmy. Zdaje mi się, że to porządne miejsce spokojnie.
Jimin ukrył zdziwienie malujące się na jego twarzy radością, gratulując dziewczynie. Przez chwilę nawet chciał ją przytulić, ale pohamował się czując, że to byłoby za wiele, skoro w jego towarzystwie zachowywała się w tej uroczy sposób. Szczerze mówiąc, miał wielką nadzieję, że z czasem, będzie przypominała wersję o której opowiadał mu przyjaciel niż tą cichą z rumieńcami. To nie tak, że mu to jakoś przeszkadzało, jednak był ciekawy jak mogliby się dogadać. Odnotował sobie w głowie informację o jej pracy, wiedząc że jeszcze nie raz mu się przyda i z tajemniczym uśmiechem, którego nie dostrzegła Su, pokazał jej kawiarnie do której wejdą.
- To tam. Mają tam wspaniały cynamonowy placek.
- Myślałam, że jesz tylko marchewkowe jedzenie – Min przystanął, patrząc na nią zdziwiony po czym oboje zaczęli się śmiać.
~*~
- Joon, mówisz mi teraz prawdę czy to żart?! – zawołała podekscytowana w autobusie, gdy wracała do domu. Przyłożyła rękę do ust, zdając sobie sprawę, z tego jak głośno musiała to wypowiedzieć, gdyż kilka osób, odwróciło się w jej stronę. Ukłoniła się kilka razy szepcząc przeprosiny, a potem ponownie zwróciła się do brata.
- Myung naprawdę przyjęła twoje oświadczyny? – Choć była niezadowolona z zachowania dziewczyny, uważając że to co robiła z uczuciami brata było po prostu nieodpowiedzialne. To cieszyła się, razem z nim, ponieważ wiedziała jak bardzo kochał tą dziewczynę. W głowie układała już sobie plan, jak ochrzani ją za to, gdy się spotkają lecz teraz mogła wycisnąć z siebie radosne gratulację dla narzeczonych.
- To teraz tylko czekam na informację, z którym chłopakiem przyjdziesz na nasze oświadczyny.
- Joon – jęknęła, natychmiast tracąc chęć uściskania brata, która przemieniła się w ochotę uduszenia go. – Tłumaczę ci pierwszy i ostatni raz, że...
- Dobrze się zastanów Su Jin, nie znam ich, ale oboje zdają się być fajni, a jak nie... Cóż wiesz, gdzie mnie szukać. Myung, też się cieszy, że w końcu ktoś się obok ciebie kręci.
- Błagam, nie mów że coś jej powiedziałeś – zawołała przejęta, nie dowierzając w to co słyszy i opierając głowę o szybę. Potarła wolną ręką szyję, przymykając oczy. Dlaczego jej to wszystko utrudniał.
- Oczywiście, że powiedziałem – zaśmiał się, a Su wiedziała już, że zrobił to specjalnie.
- Urwę ci kiedyś potrzebne narządy – szepnęła złowieszczo do telefonu przerywając rozmowę i z mocniejszą siłą uderzając głową w szybę. Czy naprawdę musiała wybrać pomiędzy Tae a Jiminem? Nie było innej mowy?
- Aish – westchnęła. Gdyby Joon ich wtedy nie poznał, mogłaby wziąć kogokolwiek. Ba wtedy nie byłoby nawet tego problemu, bo przecież przez tamten dzień Joon, tak bardzo upierał się, że ta dwójka jest nią w jakiś sposób zainteresowana.
Jeśli już naprawdę miała któregoś z nich wziąć, to kogo? Z Tae co drugie spotkanie potrafi pokłócić się o jakieś szczegóły i rozwalić ubrania, za to z Jiminem stawała się mniejszą wersją siebie. Choć dzisiejsze popołudnie spędziła najlepiej jak się dało w jego towarzystwie, to jednak wciąż nie czuła się do końca sobą. Owszem potrafiła mu coś powiedzieć, czy pokazać swoją gryzącą stronę, lecz nie było to tak... Swobodne jak przy Kimie. Z Tae wiele się śmiała, gdy teraz się nad tym zastanawiała, był to szczery śmiech do wspomnień które mieli razem i ich głupoty, która razem zdawała się być mieszanką wybuchową. Choć i były chwilę, które z niewyjaśnionych przyczyn przyprawiały ją o szybsze bicie serce to wciąż się wtedy uśmiechała. Była przerażona tym, jak dwuznaczne sytuacje z Tae częściej pojawiały się w jej myślach i to jak przy nich się czuła. Dlaczego, gdy myślała o Jiminie miała wrażenie, że to wszystko jest dziwne, a z Tae jakby to była po prostu część ich znajomości.
Naprawdę nie wiedziała, co zrobić z zaproszeniem, a czasu skoro Myung przyjęła oświadczyny było coraz mniej.
~*~
Kolejnego dnia sms widniejący na ekranie telefonu Su, sprawiał, że czuła się nieswojo. Nie spodziewała się, że ten wredny i nieprzyjemny chłopak naprawdę ma na myśli to co jej powiedział na ostatniej wizycie – kolację. Stojąc przed domem wciąż się wahała nad wyborem, nadal mogła wrócić do czterech ścian i zostać w nich lecz drzwi zamknęły się z dźwiękiem zablokowania zamka, a ona ruszyła.
Coś jednak sprawiało, że w pewnym stopniu chciała tam iść, może i po części było w tym trochę chęci pomocy Bory, a to wiązało się z dogadaniem z V. A może chciała też wybrać pomiędzy nim a Jiminem. Choć była to kolejna idiotyczna myśl.
Była trochę przerażona, kolacja brzmiała poważnie, zazwyczaj ludzie zainteresowani sobą jedzą razem takie posiłki, a oni przecież podobno nie lubili się. Jeszcze. Przynajmniej wciąż uparcie trzymali się tego zdania, a przebłyski dobrych chwil spychali w głąb siebie.
Od ostatniej wizyty Tae, zdążyła już z pięć razy pomyśleć o sytuacji, która wytworzyła się kiedy wkręcała żarówkę. Jak wcześniej zdawało, się że wyparła to wspomnienie z głowy, tak teraz wciąż siedziało w jej podświadomości, pokazując od czasu do czasu przed sobą obrazek twarzy Kima, leżącego pod nią, bardzo blisko. I choć na dworze nie było ciepło, ona miała ochotę zdjąć niektóre części swojej garderoby. Czyżby tamte wydarzenie było też powodem dla którego właśnie ruszyła w stronę restauracji, gdzie mieli zjeść? Ponieważ chciała się czegoś dowiedzieć. Przekonać się o tym jak naprawdę wygląda ich relacja, zaryzykować.
Jej kroki nie były szybkie, a jednak dojście do umówionego miejsca nie zajęło wiele czasu. Zatrzymała się kilka metrów przed i westchnęła głęboko, jakby chciała dzięki temu dodać sobie odwagi, której i tak przecież miała dużo. Przecież go nieznośni więc jakim cudem znalazła się w tym miejscu.
- Aish – wykrzywiła twarz w grymasie, gdy przy kolejnym koku jej noga omal nie wykręciła się na nierównym chodniku. Przymykając oczy westchnęła i przeszła kilka ostatnich metrów, by wejść do restauracji i przekonać się o wszystkim sama.
V patrząc na zakup próbował zrozumieć dlaczego to zrobił. Co się zmieniło że odważył się to zrobić, siedział w pomieszczeniu czekając na dziewczynę. Przecież podobno jej nie znosił, może czuł się wyrzuty z powodu tego co się wcześniej stało, ale żeby... Kupować sukienkę dla Su Jin!? Pechowej, irytującej, głupiej dziewczynie, która bezustannie niszczy ubrania.
Wszystko wskazywało na to, że w końcu będą w stanie się dogadać nawet jeśli tyko w jakimś niewielkim stopniu. Musiał przyznać, że spędzanie z nią czasu, gdy nie skaczą sobie do gardeł jest przyjemny. Miał naprawdę nadzieję, że tym razem też tak będzie. Spędzą ten czas w spokoju i będzie mógł o myśleć o niej pozytywnie przed wyjazdem.
Po raz kolejny spojrzał na sukienkę schowaną w ozdobnej torbie, a gdy podniósł głowę Su wchodziła właśnie do restauracji. Swoje ciemne spojrzenie skierowała w stronę gdzie siedział. Było widać, że mieszają się w jej oczach wszelkie uczucia, walczą.
Czy nie łatwiej by było gdybyśmy się dogadali? – pomyśleli jednocześnie. Przecież to jest możliwe. W końcu jednocześnie nie znosząc się, potrafią dobrze wspominać niektóre momenty, gdy spędzili razem czas. Su Jin zrobiła kilka kolejnych kroków i już zaraz znalazła się przy stoliku. Tae odchrząknął nogą przesunął torbę w głąb stolika, chociaż gdy dziewczyna zaczęła odsuwać krzesło, dotarło do niego, że przez to przypadkowo może ją kopnąć a wtedy co powie? Gdy nawet nie jest przygotowany na wręczenie jej tego, kiedy skończą schodzić z wojennej ścieżki i próbując się dogadać. Aish jakim on był czasem idiotą.
Su zajęła miejsce na krześle, odwiesiła swoją torebkę na oparcie krzesła i czując lekkie podenerwowanie postanowiła się odezwać.
- No więc...
- Więc... - patrzyli po sobie nie wiedząc, co właściwie mogliby powiedzieć. Sytuacja była co najmniej dziwna. Niezręczna aura wisiała nad ich stolikiem. Czego tak właściwie się spodziewali?
- Wybrali coś państwo? – Obok pojawił się blond włosy kelner z szerokim uśmiechem, który z notesem stał obok ich stolika. Ubrany dość elegancko na czarno, z czerwonym fartuchem przepasanym na biodrach. Oboje odetchnęli trochę, jakby dzięki kelnerowi dostali dodatkową chwilę oddaloną od niezręczności.
Dwójka spojrzała po sobie. Nawet nie przejrzeli karty, ba nawet nie zauważyli, że jakieś znajdują przed nimi.
- Jeszcze chwilę – odpowiedziała Su, chwytając w ręce menu i lekko uśmiechając się w stronę pracującego tu chłopaka. Ten skinął głową i odszedł. Skryła się za kartą sprawdzając jej zawartość, wszystkie dania brzmiały dość poważnie. Nawet zbyt na zwykłą kolację z nielubianą osobą. Bo ona nie lubiła Taehyunga, prawda? Przechyliła kartę dań zatrzymując ją na swoim nosie i lekko przekrzywiła głowę by spojrzeć na niego.
Był skupiony na wybieraniu swojego posiłku, więc nie zwrócił uwagi na przeszywający go wzrok dziewczyny. W świetle lampy karmelowe kosmyki włosów opadały na jego czoło prawie wchodząc w jego ciemne oczy, które śledziły tekst w karcie. Zagryzając wargę do środka, nie odrywając od niego wzroku pozwoliła sobie przypomnieć jego twarz. Jak mógłby teraz wyglądać, gdyby nie zasłaniało go menu.
Dlaczego w jej pamięci wyglądał tak dobrze? Przekręciła głowę, z jakiegoś powodu ciemne oczy chłopaka zdawały się być dla niej teraz najbardziej fascynujące, o dziwo bardziej niż oczy które podziwiała wczoraj. W jej pamięci oczy V iskrzyły się wesoło i ciepło, zadrżała. Taehyung poniósł głowę odkładając menu na stół, spojrzał prosto na Su, która skurczyła się za kartą udając, że wciąż wybiera. – Aish – szepnęła, schowana zamykając oczy i nie wierząc, że tak naprawdę przez to właśnie dała się zdradzić. - Idiotka – zaciskając palce na karcie, pokręciła głową.
- Wybrałaś już? – zapytał brązowowłosy rozbawionym głosem. Nie spodziewał się, że przyłapie Su Jin na wpatrywaniu się w niego. Prawdopodobnie, gdyby nie jej reakcja, wcale by się tego nie domyślił, ale zdradziła się sama bez słowa, i to w tym wszystkim było śmieszne. Tae przez to poczuł się pewniejszy siebie, jakby jakaś nić między nimi istniała naprawdę i teraz była zwijana w kłębek, dzięki czemu obie strony chciały spróbować się dogadać.
Su spojrzała na pierwsze lepsze danie jakie rzuciło się w jej oczy. Odsłaniając twarz, uśmiechem próbując ukryć zażenowanie kiwnęła głową i szepnęła cicho pod nosem, że ma ochotę na rybę. Złożyła menu odkładając na bok stolika, Tae zrobił to samo. Ten sam kelner przyjął od nich zamówienie i zostawił samych udając się do kuchni.
Su spojrzała na stojącą szklankę ze świeczką, nie patrząc na towarzysza chwyciła ją i zaczęła się bawić.
Tae westchnął, to prawda nigdy wcześniej nie miał głupszego pomysłu niż to co teraz się działo, ale coś w środku niego podpowiadało mu, że to co robi, to co zawiązywało się w jego głowie było dobre. Chciał zacząć od nowa, lecz pozostawała jeszcze jedna niezamknięta kwestia, która nie pozwalała mu wypowiedzieć tego. Leżąca między nimi torba i rzecz, która znajdowała się w środku niej. Choć to prawdopodobnie Su Jin zniszczyła w ich znajomości więcej ubrań, co prawda płacąc za jego nowe, jednak i tak właśnie ją spotykało więcej nieprzyjemności. Dlatego Taehyung wciąż co prawda nie wiedząc co powinien powiedzieć sięgnął po prezent.
- Mam coś dla ciebie, dla zamknięcia naszej starej znajomości – wypalił.
Koreanka zmarszczyła brwi przestając bawić się szklanką i uniosła brwi spoglądając na chłopaka. Może i chciała zmienić ich relację, dlatego pojawiła się na tej kolacji, ale... Zamknięcie starej znajomości? Czy w ogóle istnieje taka możliwość? Obserwowała, jak chłopak pochyla się i z sięga po coś co znajduje się pod stołem. Z szeroko otwartymi oczami, czekała na dalsze słowa i ruchy, choć bała się tego, co ten dziwny gość wmyślił w swojej głowie, to z drugiej strony zżerała ją od środka ogromna ciekawość.
Myśląc racjonalnie, nie sądziłaby miał być to jakiś głupi żart, wykluczała go z powodu miejsca w jakim się znajdowali, jednak też wiedziała że powinna uważać. Znała Tae już jakiś czas, ale za każdym razem potrafił ją czymś zaskoczyć.
- To dla ciebie – powiedział na jednym wydechu stawiając na ich niewielkim stole torbę z logiem jakiegoś sklepu. Su Jin miała wrażenie, że zna logo, które pojawiło się przed nią, lecz chwilę zajęło jej to zanim przypomniała sobie, gdzie je widziała. Zaczynało jej się robić głupio, gdy wpatrywała się w torbę znajdującą przed nią z wielkim zdziwieniem wymalowanym na twarzy. Ona nic dla niego nie miała! – czuła jak coś krzyczało w jej środku. Z szybko bijącym sercem sięgnęła po pakunek ściągając go ze stołu. Może to jednak żart. Może jednak tam nie było nic w co mogłaby się zmieścić. Może to wszystkie ubrania, które musi mu zwrócić naprawione, lub świeżo kupione.
- Dla mnie? – odrzekła śmiejąc się i zaciskając palce na torbie. Kelner postawił przed nimi talerze, kłaniając się i życząc smacznego poszedł dalej. Su Jin czuła się zmieszana, nie wiedząc czy na pewno powinna zajrzeć do torby.
- Przestań być taka podejrzliwa – Tae wyczuł jej zawahanie. Wcale się nie dziwił reakcji dziewczyny, ba nawet spodziewał się czegoś gorszego, a ona tylko i aż się wahała.
- Jak mam przestać być podejrzliwą, skoro to wszystko jest dziwne. – Przekręciła głową w około, po czym utkwiła spojrzenie w brązowowłosym chłopaku.
Tae westchnął już któryś raz. Miała cholerną rację.
- Dobra przyznaje się. Sam nie wiem dlaczego to robię, po prostu... Po prostu chciałbym się z tobą dogadać , tak czuje że powinienem to zrobić– rzucił prosto z mostu. – I uważam, że do zrobienia tego, potrzebujemy wymazania i zamknięcia starych spaw.
Su znów uniosła brwi do góry, opierając się o krzesło. Czuła przyjemny zapach jedzenia, leżącego przed nią, ale nie była teraz w stanie nad tym myśleć, a tym bardziej chwycić na sztućce.
- Dogadać? – powtórzyła wystarczająco dosadnie, by Tae poruszył się niespokojnie przed swoim daniem.
- Zacząć od nowa – wyjaśnił.
Nie ukrywała, że i ona chciała aby ich stosunki jakoś się poprawiły, bo skoro ich znajomi lgnęli ku sobie i tak nie uniknęliby spotkań, lecz nie sądziła żeby mogli zacząć od nowa, lub coś w tym stylu. Zawsze zostawia się po sobie jakiś bagaż przy drugiej osobie, nie ważne czy to było jedno spotkanie, czy kilka. Rozmowa, wymiana słowami, czy nawet jedno spojrzenie w oczy. Są sytuacje, że wystarczy sekunda by człowiek został w umyśle drugiej osoby na dłużej. A Tae na pewno wywarł na niej kiepskie wrażenie, choć zyskiwał z każdym kolejnym spotkaniem i naprawdę zastanawiała się pomiędzy nim a Jiminem, to teraz zepchnęła to w kąt. Pierwsze wrażenie, nie pozwalało jej myśleć, że mogą zacząć od nowa. Czując jak żołądek zawiązuje się jej w supeł, a jakiś głos szepcze, że nowy początek jest dla nich świetnym pomysłem. V chciał i naprawdę próbował coś zrobić, by jednak wymazać ich wszystkie złe spotkania, które teraz sprawiały tylko, że uśmiechali się głupio na wspomnienia. Starał się, choć nie musiał.
Czuła się zdenerwowana jak przed egzaminem. Właściwie oboje denerwowali się próbując w myślach zrozumieć, to co właśnie się działo i jaka decyzja będzie najlepsza. Su kiwnęła tylko nieznacznie głową.
Tak ona też chciała się dogadać. Chciała sprawdzić swoje przeczucia, sprawdzić dlaczego czasami tak reagowała, na tego chłopaka. Sprawdzić, czy Joon ma rację. Po prostu sprawdzić.
- A to? – uniosła do góry torbę, która leżała na jej kolanach.
- To prezent, ma ci wynagrodzić wszystkie nieprzyjemności z mojej strony i zamknąć tamten rozdział. – Wzruszył ramionami chwytając sztućce i zaczynając swój posiłek.
Su przełknęła silne patrząc na niego.
- Ale ja nie mam nic dla ciebie, Tae.
- To nic. Kupiłaś mi już ubrania – wypiął pierś do przodu. Wtedy Su Jin uśmiechnęła się półgębkiem, zauważając że miał na sobie faktycznie koszulę z ich wypadu do sklepu. Pokręciła głową. Zamknąć tamten rozdział. Otworzyła torbę, w środku granatowy kolor wyraźnie odznaczał się na tle bieli. Su wciągnęła powietrze powtarzając w myślach, że to nie może być prawda. Sięgnęła do ramiączek i uniosła do góry część, rozpoznając sukienkę ze sklepu.
V patrzył na dziewczynę, która siedziała z szeroko otwartymi oczami i buzią wpatrując się w prezent. Czuł ulgę wiedząc w oczach, jak bardzo jest tym zszokowana i szczęśliwa jednocześnie.
Su spojrzała na metkę i rozmiar. Wypuściła sukienkę z rąk zaciskając zęby.
- Żartujesz sobie prawda?! Aish. Przez chwilę aż pomyślałam, że to jakiś miły gest, ale pewnie zrobiłeś to specjalnie co? Uważasz, że aż tak źle wyglądam – prychnęła, kręcąc głową. Przypominając rozwścieczonego byka. V przez chwilę siedział wryty nie spodziewając się tego wybuchu z jej strony.
- SU JIN! Spokojnie! Po prostu ją wymienię – wywrócił oczami, krzycząc na nią, a ona teraz popatrzyła na niego oszołomiona tym, że wstał i podchodząc do niej położył dłonie na jej ramionach. Jakby wiedział, że to na nią zadziała jak zimny kubeł. – Skąd miałem wiedzieć jaki masz rozmiar, nie jestem wszystko wiedzący. Pomijając to, że nie wiem dlaczego to kupiłem i ...
- Tae ... - przerwała mu głośno dziewczyna trochę podenerwowanym głosem, strząsając z ramion jego dłonie. Czuła w piersi bijące serce i była zła, jak w ogóle mogło do tego dojść, że zdenerwowała się o taką głupotę. Przecież naprawdę to był miły gest, a rozmiar można było wymienić. W końcu Tae miał rację, a szczerze mówiąc ona w ogóle nie powinna przyjmować tego prezentu.
Suknia była piękna, naprawdę dziwiła się skąd Kim wiedział, że tak bardzo jej się spodoba. Miał taki dobry gust? A może podglądał ją tamtego dnia w sklepie? Jak przez mgłę widziała we wspomnieniach jak przygląda się ubraniu, a potem chłopak ją woła i stoi przed kabiną w wybranej koszuli.
- Przepraszam, nie powinnam tak na ciebie naskakiwać - powiedziała, gdy chłopak zajął ponownie swoje miejsce. – A ty nie powinieneś jej kupować. Najlepiej będzie jeśli ją oddasz – stwierdziła puszczając materiał, który swobodnie opadł na dno torby. Uniosła głowę, patrząc smutno na niego a potem pochyliła się i pod stołem powoli przesunęła torbę w jego stronę.
- Su, kupiłem ją dla ciebie z wielu powodów. Wiem, że ci się teraz przyda.
- Skończ okej? – Kęs ryby wylądował w jej ustach. – Brzmisz tak jakbyś chciał mnie nią przekupić. Naprawdę ci teraz dziękuje – uśmiechnęła się szczerzę. – Ale to było niepotrzebne. Nie ukrywam, że denerwowałeś mnie nie raz, ale nie będę kłamać, gdyby nie ty nie raz mogłabym skończyć gorzej – stwierdziła z wdzięcznością wymalowaną na twarzy.
Tae odwzajemnił uśmiech, był trochę rozbawiony wybuchem Su Jin, ale teraz tylko upewniał się w tym, że to wszystko było dobrym pomysłem. Pominął, odmowę prezentu, czując że Jin będzie tego żałować zapisał sobie w głowię, żeby od razu gdy tylko nadarzy się okazja wymienić sukienkę na mniejszy rozmiar.
- Czyli co możemy zacząć od nowa?
Su westchnęła, czując jak pieką ją policzki. Było jej głupio, że z dobrego gestu zrobiła prawie awanturę i zmusiła go do takiego ruchu.
- Może jednak warto spróbować – uśmiechnęli się oboje.
Przepraszam, przepraszam, przepraszam.
Miałam blokadę na ubrania... Nie mogłam nic napisać mimo planu. Może dlatego, że zbyt skomplikowałam sobie wszystko i był trudny nie wiem...
Jestem szczęśliwa, że udało mi się skończyć ten rozdział i od razu dziele się nim z wami! Mam nadzieję, że wam się spodoba i obdarujecie mnie kilkoma słowami, które dadzą mi jeszcze większego kopa! Dzięki czemu kolejny będzie lepszy niż ta sklejka, a przede wszystkim będzie na czas! ;)
Dziękuje za wytrwałość i pozdrawiam!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro