Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

dwudziesta trzecia koszula

Wypuściła powietrze z płuc przez usta próbując nie zaśmiać się na głos na wspomnienie wczorajszego wieczoru. Przymknęła oczy przypominając sobie moment, w którym, jak już kiedyś, prawie rozwaliła sobie sweter o poręcz. Co spowodowało atak śmiechu u V, który chwilę później prawie wywinął na jej schodach orła, robiąc sobie jeszcze większą dziurę na kolanie. Dobrze, że w obu przypadkach to wszystko prawie się zdarzyło. Stanowczo jeśli mieliby zrzucić na kogoś lub lepiej na coś winę, byłyby to bez dwóch zdań ubrania, które doprowadziły do wielu śmiesznych, być może absurdalnych, sytuacji. Z resztą nie było chyba na świecie bardziej nierozgarniętej pary niż oni, wiecznie się w coś pakowali razem, albo jeden powodował kłopot drugiemu. Wcześniej Taehyung nie miewał problemów ani żadnych śmiesznych akcji, rzadko zaliczał gleby i nie rozrywał swoich ubrań, co zmieniło się wraz z poznaniem tej dziewczyny. Sama Su Jin wcześniej może i faktycznie często wpadała w jakieś kłopoty, ale na pewno w mniejszym stopniu pozbywała się ubrań.

- Tu jesteś, wszędzie cię szukam. – Rudowłosy klepnął ją w ramię, wyrywając z zamyślenia. Stali na sali, gdzie tydzień temu odbywał się bankiet. Jedna z kelnerek stojąca przy barze, którą Su pamiętała z właśnie tamtego dnia, rzuciła w ich stronę podirytowane spojrzenie. Przez kilka chwil mierzyła ich spojrzeniem, jakby chciała w ten sposób okazać swoją zazdrość.

- Mnie? – Su odwróciła się, będąc tak naprawdę zaskoczoną wizytą Jimina.

- No, jasne. Chciałem właściwie tylko zapytać jak... um... - odwracając na chwilę wzrok wydał się jej jakiś zmieszany. Właściwie nie był pewny, dlaczego to robił, nie chciał wiedzieć, do końca czy wszystko ułożyło się między nimi, ale zależało mu na szczęściu dziewczyny. – Jak z Tae? Dogadujecie się? – Na policzki Su wstąpił rumieniec, chyba nic nie było lepszą odpowiedzią niż to.

- Tak, wszystko jest już w porządku – Po słowach mógł już się domyśleć, że rozmawiali i naprawdę wszystko sobie wyjaśnili. Z jednej strony poczuł ulgę, może i naprawdę chciał spróbować z tą dziewczyną, ale wiedząc, że nie był święty stwierdził, że tak jest lepiej.

- Przepraszam, czy moglibyście przestać? W końcu to czyjeś miejsce pracy – rzuciła w ich stronę kelnerka, która przechodziła obok, a potem z zaciętą miną wróciła do ustawiania zastawy. Su wiedząc, że ma zwyczajnie rację, uśmiechnęła się przepraszająco, a potem rzuciła kilka słów na pożegnanie i wróciła do swojego zajęcia. Teraz wiedząc mniej więcej na czym stoi nie czuła się dziwnie w towarzystwie Jimina, powodował, że czuła się mniejsza i zawstydzona, to fakt, biło również mocno jej serca, ale była w pełni przekonana, że lubi Taehunga, ze wzajemnością.

~*~

Łóżko tego dnia było tak wygodne, że miała ochotę wyrzucić przez okno dzwoniący telefon. Była zła, bo wczoraj do późna oglądała na swoim laptopie dramy, drażniąc się z Borą przez SMS-y, z którą o dziwo, miała coraz lepszy kontakt, niż gdy razem pracowały.

Dźwięk wciąż nie dawał spokoju, więc w końcu odebrała go i na przywitanie cierpiętniczo westchnęła.

- Siostra! Słyszałem, że jednak mimo zeszłotygodniowej akcji dobrze się wam z Tae układa. – Na dźwięk głosu brata i sens jego słów oprzytomniała.

- Co? Ale jak?

- Mama, chciała wpaść do ciebie wieczorem i was widziała, już rozpowiedziała to chyba dookoła.

- Zaraz, zaraz. Co!? – krzyknęła siadając pospiesznie, aż przeszywający ból w plecach powalił ją znów na łóżko.

- Na pewno nie długo do ciebie zadzwoni. Wiesz, jak niechętnie przyznaje się do błędów, ale jeśli już chce to zrobić to spektakularnie.

- Jak mogłeś jej od tego nie odwieść? – uniosła się, roztrzepując nerwowo ręką włosy.

- Ale po co? – Su zacisnęła wargi, gdy jej brat śmiał się do jej ucha, nie chciała przeprosin od mamy, bo to wiązało się z czymś jeszcze. Z czymś, co Joon określił mianem spektakularny, a chodziło najpewniej o obiad lub wspólny wypad. Tego Su nie potrafiła zdzierżyć, tym bardziej jeśli byłby to wypad na zakupy.

- Tak czy tak powodzenia! – rzucił jeszcze, a potem zwyczajnie się rozłączył. Serio, tylko po to zawrócił jej w głowie!? EH... Zamknęła na chwilę oczy, to jej wolny dzień, a niestety już nie spała. Nie minęła chwila, a w jej uszach rozbrzmiał dźwięk sms'a.

Od: Tae

Śpisz?

Potem drugiego.

Od: Tae

Poranna kawa?

Nigdy wcześniej, rzecz jasna, tego nie robili. Wydawało się to miłą odmianą i być może dobrym początkiem.

Do: Tae

Jasne, chętnie

Od: Tae

Zaraz podjadę.

Omal telefon nie spadł jej na twarz, gdy przeczytała i zrozumiała. Miała ogromną nadzieję, że jego chwila potrwa ciut dłużej niż brzmi.

~*~

Stała w kuchni, czas jej się dłużył, i gdyby wiedziała, że jego zaraz w rzeczywistości jest bardzo długą chwilą, to wcale by się tak nie spieszyła. Telefon w jej kieszeni po raz drugi tego ranka, zadzwonił. Czuła otaczającą radosną energię, która pobudzała ją by podczas odbierania telefonu ruszyć do drzwi, ale zatrzymała się z lekkim grymasem na twarzy, zauważając, że dzwoni jej mama. Czy Joon musiał mówić prawdę i wypaplać, co się stanie? Przez chwilę wahała się czy jest w stanie z nią teraz rozmawiać. To prawda potrafi się jej przeciwstawić, ale to wymaga wielu sił. Wiedziała, że kobieta nie odpuści więc musiała w końcu nadusić zieloną słuchawkę.

- Halo? Mamo? – Brzmiała całkiem dobrze, choć wciąż stała zastygnięta przed drzwiami.

- Cześć kochanie, jak się masz? – Wszystkie mięsnie rozluźniły się, tak jak Joon podejrzewał zapewne dzwoni by przyznać się do błędów, gdyby nie to, nie użyłaby takiego zwrotu.

- Dobrze, ale wiesz właśnie miałam wychodzić i... - Starsza kobieta przerwała jej w połowie.

- Idziesz spotkać się z Taehyungiem?

Dziewczyna mruknęła tylko coś pod nosem, wyczuwając, że jej mama jest za bardzo rozentuzjazmowana.

- W takim razie szybko skończę skarbie – Su cicho westchnęła. - Chciałam cię przeprosić, za podejrzewanie, że nas oszukujesz i dodatkowo zaprosić was jutro na obiad. Nie przyjmuję odmowy, wiesz o której jadamy, a teraz już leć, pa! – powiedziała szczęśliwa i rozłączyła zanim Jin wzięła kolejny oddech. Nawet nie była tym wielce zdziwiona, lecz perspektywa kolejnego rodzinnego obiadu, w tym tygodniu jakoś nie specjalnie przypadła jej do gustu. Ktoś zapukał do drzwi, a Su uśmiechnęła się czując, że tym razem to naprawdę osoba, na którą czeka. Otworzyła zamaszyście drzwi, a potem zmarszczyła brwi.

- Tak wygląda twoje zaraz? – obrzuciła go zdenerwowanym spojrzeniem, a właściwie taki miała zamiar, lecz nic z tego nie wyszło.

- Dałem ci więcej czasu na przygotowanie się. Chciałem być gentelmanem. – Su próbuje powstrzymać śmiech jaki dopadł ją wraz z jego słowami.

- Myślałam, właśnie, że oni się nie spóźniają, wiedzą jak cenny jest czas.

- No już, nie marudź i chodź – mruży oczy i spogląda na telefon, który Koreanka wciąż ma w dłoni.

- Rozmawiałaś z kimś? – zapytał, gdy ona wciskała, go do kieszeni, by następnie ubrać coś cieplejszego. Podnosi głowę i lekko się rumieni, choć przecież nic się nie stało. To nie tak, że byłoby to jego pierwsze spotkanie z jej rodziną, ale jakoś nie czuła się swobodnie z tym, że znów musi go gdzieś ciągnąć.

- Ja... Z mamą – westchnęła poddając się – Powiem ci po drodze.

Mimo, że Tae przyjechał samochodem i początkowo to nim mieli jechać, postanowili przejść ten kawałek pieszo. Miłe uczucie pozwalało im cieszyć się chwilą, gdy dłonie, które zderzały się ze sobą w końcu splotły się razem. Byli parą i nie było w tu tym razem żadnych układów.

Gdy Su wytłumaczyła podczas spaceru większość sytuacji, zaczynając od samej rozmowy z Joonem, chłopak wybuchł śmiechem.

- Czyli... Poczekaj. Twoja mama widziała nas tamtego wieczoru, gdy wszystko sobie wyjaśnialiśmy? - Kiwnęła głową w odpowiedzi, a on znowu zaczął się śmiać. Su mimo wszystko z delikatnie malującym się uśmiechem patrzyła na jego radosną twarz. Gdy był szczęśliwy wydawał się być jeszcze bardziej przystojny. Ciepło dłoni ogrzewało tą jej, choć wcześniej nigdy nie narzekała na zimne ręce, to teraz cieszy się, że tak właśnie się dzieje.

- Właściwie nadal nie powiedzieliśmy sobie jakiś oficjalnych słów, ale mam nadzieję, że wiesz... Musisz ograniczyć kontakty z innymi.

- Co?

- No wiesz, często, w każdej mojej wolnej chwili będę chciał być z tobą, by moje dni nie były tak monotonne i nudne. - Su odwróciła się do niego patrząc i zastanawiając się, czy jest bardziej zażenowana czy może rozanielona jego słowami, które być może brzmią tandetnie, ale jednak zdają się być na miejscu. Mimo wszystko i tak zaczęła się śmiać zauważając jaką chłopak ma poważną minę.

- Uważasz to za śmieszne?

- Zastanawiam się, co się z tobą stało... - powiedziała na głos, to co przyszło jej na myśl. W świetle tych wszystkich ostatnich wydarzeń wydawał się teraz inny od osoby, którą spotkała w przebieralni.

Po długiej i trudnej decyzji, czym porządnie rozbawili kelnerkę, wybrali kawę. Nic tak dobrze nie zadziała na pobudzanie jak właśnie ona, chociaż na Su nie zawsze ten trunek wpływał. Zaczęła niespokojnie kręcić się na krześle, na którym przysiadła czekając na zamówienie czym zwróciła uwagę Taehyunga. Domyślił się, że coś ją gryzie więc zapytał

- Co znowu zmalowałaś? - westchnął, obserwując jak jej twarz zmienia się w zdziwienie.

- Wcale nie, skąd wiesz? – broniła się unosząc ręce, na co on uniósł brwi.

- To jest ta sama mina, którą miałaś, gdy oznajmiałaś mi, że potrzebujesz mojej pomocy, bo masz absurdalne pomysły.

Zignorowała jego uwagę o pomysłach, tym bardziej że nie wszystkie były jej, ale również jej brata, choć właściwie to on tylko to podsunął. – Wow. – Zatrzymała się na chwilę. – Jestem tak łatwa w rozczytaniu?

Tae zastanawiał się chwilę co powinien powiedzieć, a w międzyczasie kelnerka przyniosła ich zamówienie, więc upił szybko kawę, parząc się.

- No dobra masz rację, prawdopodobnie nie zrobiłam nic złego, ale moja mama zaprasza nas jutro na obiad.

- O matko znowu coś wymyśliła? – rzucił bez zastanowienia, a dziewczyna przytaknęła i dopowiedziała to, czego wcześniej nie miała siły wyznać.

- Nie znasz mojej mamy. Myślę, że cię pokocha, ale na pewno nie będzie chciała przegapić żadnej chwili twojego życia, wiec zrobi takich spotkań wiele, nie wierząc, że kogoś mam. Dlatego twoja mama nie jest wcale taka zła, w końcu miała też powód by tak myśleć.

~*~

- Kulturoznawstwo?! Taehyung i nic z tym nie zrobisz? – Chłopak siedział prosto przy stole starając się udać, że dobrze wiedział o przyszłych planach Su Jin. Trochę był zły, bo przecież mogła mu o tym powiedzieć. Choć to trudne ujawnić tyle informacji na raz, gdy wcześniej wszystko było oszustwem.

To był moment, w którym dopadły go wątpliwości. Związał się z nią ponieważ jest mu bardzo bliska i zauroczyło go wiele rzeczy, ale prawdę mówiąc problemem jest to, że nie wiele o niej wie, a już na pewno nie wystarczająco, by tworzyć prawdziwy związek i spędzać czas z przyszłymi teściami.

- Myślę, że to w porządku jeśli chce kroczyć swoją ścieżką i studiować coś, co w jakimś stopniu ją interesuje, zawsze będzie mogła zrobić coś dodatkowo.

- Ale..

- Mamo – odzywa się Jin – Zrozum, że nie zrobię tego, czego ode mnie oczekujesz. Wiele kosztowało mnie przyznanie się do moich planów.

Nikt więcej nie poruszył tego tematu, a na kawie pojawił się brat Su Jin, który przelotem tylko dowiedział się o przyszłości siostry i pogratulował jej odwagi. Sądził, że dobrze zrobiła, nigdy nie pozwoliłby na to, żeby robiła coś, co nie będzie jej interesować. Zawsze popierał ją w decyzji dotyczącej rezygnacji z wybranych przez rodziców studiów. Dziewczyna musiała przyznać, że po wyznaniu poczuła się bardziej swobodnie i jakaś część stresu z niej uszła, jednak miała powoli wrażenie, że coś innego wisi nad tym dniem.

Taehyung i Joon zgodzili się zrobić nową porcję kawy, a to tylko za sprawą, tego drugiego ponieważ jako brat Su Jin chciał z nim porozmawiać i ostrzec, czego nie zrobił porządnie wcześniej.

- Mam nadzieję, że dobrze traktujesz moją siostrę?

- No jasne, że tak odkąd udawaliśmy parę na twoich zaręczynach było różnie, ale w końcu jak widać skończyliśmy razem.

Joon podszedł do szafki, by wyciągnąć z niej jeszcze nie zmieloną kawę i wsypać do ekspresu, ale odwrócił się ze zmieszanym wyrazem twarzy.

- Domyślałem się, że gdy moja siostra ze skręconą nogą siedziała w domu, a wtedy była was u niej trójka, jeszcze nie byliście razem, ale myślałem, że... Na zaręczynach wyglądaliście na naprawdę jak prawdziwa para.

Taehyung się uśmiechnął spuszczając głowę, być może wtedy jeszcze nic nie wiedzieli i nie byli ze sobą, ale z pewnością coś się miedzy nimi rodziło. Spojrzał na Joona, który patrzył na coś za nim z wypisanym przerażeniem na twarzy, więc odwrócił się i sam zamarł, czyżby kobieta, która kierowała na niego swoje groźne spojrzenie, słyszała ich rozmowę?  


Następny rozdział będzie ostatnim ( :( ) i pojawi się już w piątek, żeby wynagrodzić wam ostatnie miesiące, gdzie przez wiele wydarzeń nie byłam w stanie pisać, bo w głowie i przed oczami miałam kompletnie coś innego... 

PIĄTEK: 19.01.18

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro