Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

dwudziesta pierwsza koszula


Ich zawieszenie broni mogło zostać przez to, co się stało przerwane, ale Tae nie żałował swojej decyzji ani przez sekundę. Wiedział, że dużo ryzykuje, lecz od tamtego czasu nadal nie był stu procentowo pewny, czy odwzajemniła pocałunek, bo wszyscy na nią patrzyli, razem z Myeong na czele, czy dlatego, że chciała.

Lubił ją i był to czas by to oznajmić. Widok Jimina przy jej boku nie dawał mu spokoju i zmusił do tak szybkiej reakcji i zmian. Gdy zabierał ją tamtego wieczoru na spacer, w głowie przygotowywał formułkę, jaką chciał powiedzieć. Wyjaśnić to co czuje, lecz jak widać Su Jin z jakiegoś powodu sama coś wyczuła, przynajmniej taką miał V nadzieje, nie mógł tego inaczej określić.

- Tae, o czym tak myślisz? – zaczepił go Jungkook idący na swój wydział. Chłopak uśmiechnął się, to był jedyny plus z powrotu na uczelnię, codziennie, choć przez chwilę, mógł widywać twarz swoich kumpli.

- Pewnie o jakiejś dziewczynie – rzucił z rozbawieniem kolega maknae z roku, a Jung i Tae wymienili szybkie spojrzenia, po czym młody mrugnął okiem, potrafiąc rozczytać swojego przyjaciela po podpowiedzi w kilka sekund. Odkąd wrócili z wyjazdu był nie do wytrzymania. Kim miał wrażenie, że w każdym jego pytaniu, gdy mu się przypominało, był podtekst, coś, co ma sprowadzić ich rozmowę na temat jego relacji z Su Jin. Tylko, że Taehyung nie chciał o tym rozmawiać, bo jak zwykle od tamtego dnia nie wiedział nic. Może to śmieszne i używał głupiej wymówki, ale zwyczajnie w świecie nie miał czasu, a to nie było coś o czym mógł z nią porozmawiać przez telefon.

Praca Su nie wymagała zbyt wielkiego skupienia, ale gdy tylko myślała o V, potrafiła płynem do mycia okien podlać kwiaty. Pocałunek upewnił ją w tym, że wcześniej się myliła i wypierała to, co czuła do Tae kamuflując to próbą zażyłości z Jiminem. Synem właścicieli hotelu, w którym właśnie pracowała. Teraz, gdy była tego świadoma przyjście do miejsca pracy nie było już tak komfortowe jak wcześniej. Sprzątaczka i syn właścicieli, takie rzeczy miały miejsce jedynie w dramach. Na każdym kroku, choć było to naprawdę niedorzeczne, bała się że spotka Jimina, jakby miał wyskoczyć zza najbliższego zakrętu.

- Do jutra – zawołała do dziewczyn, które jeszcze się przebierały i zamknęła za sobą drzwi. Zmęczona dniem ruszyła do domu, a kiedy wyszła na świeże powietrze odetchnęła głęboko, spotkanie Jimina w miejscu pracy było już mało prawdopodobne, więc przeżyła drugi dzień w pracy odkąd wróciła z najkrótszych wakacji w swoim życiu.

Niestety, dobrze powinna pamiętać, że życie lubi płatać figle, szczególnie jej osobie. Kiedy tylko zrobiła kilka następnych kroków z daleka pomachał do niej rudowłosy chłopak, ubrany w jasny płaszcz, którego rękawy były uroczo przydługie, co jednak nie odejmowało punktów w jego ogólnym wyglądzie. Su zapragnęła się cofnąć i zniknąć w labiryncie korytarzy hotelu, by uniknąć tej konfrontacji, jednak Jimin i tak by ją tam znalazł, a po drugie wpatrywała się prosto w niego. Wcisnęła go w tak zwane friendzone więc teraz kompletnie nie wiedziała czego powinna się spodziewać.

- Cześć słodka – zawołał podchodząc bliżej i uśmiechając się czarująco. Su oczywiście i tym razem czuła jak jej serce bije, doszła jednak do wniosku, że to dlatego iż Min zawsze wygląda jak milion dolarów. A ona nigdy wcześniej nie miała przed sobą nawet centa.

- Jimin, dobrze cię widzieć, jak powrót? – zapytała o to, co pierwsze przyszło jej do głowy na myśl. Choć wiedziała, że prawdopodobnie sama kładzie sobie kłodę pod nogi, bo gdy chłopak odbije pałeczkę prawdopodobnie przyjdzie jej opowiadać o ostatnim dniu wyjazdu.

- Ojciec trochę się sapał, ale wszystko w końcu skończyło się dobrze – wzruszył ramionami i kiwając głową spróbował zachęcić ciemnowłosą do spaceru.

- A ty dałaś radę? – Konspiracyjnie ściszył głos i uniósł brwi. Tamtego dnia, gdy wrzuciła go do worka z napisem „przyjaciel" miał wrażenie, że nie do końca tego chciała. Jakby powiedziała to mechanicznie, nie będąc przekonaną swoich uczuć. Miał jednak obawy co do wydarzeń, po jego wyjeździe. Ciemnowłosa przełknęła ślinę, wyraźnie to nie był temat, który chciała poruszać, ale właściwie sama to zrobiła.

- Było... W porządku – odrzekła, odwracając twarz i skupiając się na drodze. Na samą myśl, o tym co działo się tam między nią a V dostawała wypieków.

- Rozumiem. – Jimin uciął temat. Wiedział, że Su zawsze wpadała w jego urok, ale dziś, było trochę inaczej. Czyżby nie chciała go dostrzec? Miał świadomość, że został zrzucony praktycznie z ostatniego piętra, do piwnicy, lecz wcześniej naiwnie wciąż miał nadzieję, że uda mu się coś ugrać. Teraz jednak ta naiwność malała, miał wrażenie jakby Su myślała tylko i wyłącznie o V.

- Masz czas w najbliższym czasie? – przeszedł od razu do rzeczy. Przyjaciele nie mogą chodzić na randki? W mniemaniu Park Jimina oczywiście, że mogą. Nigdzie przecież nie ma całkowitego zakazu.

Jin na chwilę pogrążyła się w zamyśleniu, oprócz tego, że znów prawdopodobnie jak głupia, czekała aż Tae da jakiś znak. Popołudniami też nie robiła nic szczególnego, głównie wciąż przeglądała oferty uniwersytetów i czytała książki. Dobrze wiedziała, że głównym powodem, dla którego nie potrafiła od razu odpowiedzieć chłopakowi był V, z drugiej strony bała się też jak to wpłynie na relację z rudowłosym. Naprawdę zdążyła go polubić i miała wrażenie, że gdzieś tam w środku niej tlą się jakieś uczucia.

- Ok, ziemia do Su Jin, słuchasz mnie? – zaczął – Rozumiem, że wybyłaś na planetę o zacniej nazwie Kim Taehyung.

- No... Tak trochę – odpowiedziała mechanicznie na pierwszą część, dopiero po chwili orientując się, co w dalszej części powiedział chłopak. Z lekko skwaszoną miną zaczęła machać rękami i zaprzeczać.

- Taka planeta nawet nie istnieje, Jimin – odrzekła poważnie chcąc, by zaczął mówić coś co ma sens.

- W rzeczywistości może i nie, ale w twojej głowie zajmuje wystarczająco dużo miejsca, by inne planety, które może są na wyciągnięcie ręki, były dla ciebie tylko pyłem.

- Czy ty właśnie porównałeś się do kosmicznego pyłu? – zmarszczyła brwi, poprawiając ramiączko od torby, które zsunęło się z jej ramienia. Chłopak udał zaskoczonego, jego aluzja do niej dotarła, chciał, by to zrozumiała. Bo tak, stanowczo teraz czuł się jak marny pył.

Jimin uśmiechnął się kącikiem ust. – Czy to, że zauważyłaś oznacza też, że tak właśnie jest? A wy brniecie dalej w to kłamstwo, na pewno daleko nie zajdziecie! – zawołał, chwytając ją za ramię i odwracając ku sobie, co wprowadziło dziewczynę w zakłopotanie. Musiał przyznać, że był to zbyt śmiały ruch, ale teraz było za późno. – Umów się z kimś na kim naprawdę ci zależy – Su wyrwała swoje ramie z jego uścisku.

Mówiąc szczerze zależało jej na jednym i drugim. Kiedy w końcu otwarcie przed sobą przyznała, że lubi Taehyunga trudno było podjąć decyzje. Nawet jeśli nie do końca pewna wrzuciła Mina do friendzone, to on się nie poddawał, a wcześniej to właśnie o nim myślała jak o najlepszym kandydacie. Teraz... Teraz nie wiedziała nic . Z mieszanymi uczuciami stała na środku ulicy patrząc na upartego chłopaka z zaciętą miną. Czuła zdenerwowanie, które piętrzyło się z każdą sekundą i nie wiedziała co powinna mu na to wszystko odpowiedzieć.

Rudowłosy westchnął nagle chowając dłonie do kieszeni od spodni, a ona spojrzała na niego niezrozumiale marszcząc brwi.

- Matko, to tak bardzo widać, nie wiem nad czym się zastanawiasz – rzucił chwiejąc się na niedbale na nogach. W toku ich rozmowy zmienił cel, naprawdę bardzo chciał ją do siebie przekonać, ale... To stanowczo nie miało sensu nie chciał jeszcze bardziej mieszać jej w głowie, już nie. Miał nadzieję, że dziewczyna w takim razie zauważy, że jej serce należy do Taehyunga. – Próbuje ci pokazać, jak bardzo próbujesz zatuszować swoje prawdziwe uczucie uczuciami do mnie! Tak chciałem, by tak było, ale teraz widzę, że zawsze będziesz o nim myśleć Su.

~*~

W salonie było tylko słychać brzdęk uderzeń metalowych pałeczek o naczynia. Oficjalny obiad, na który została zaproszona przez swojego brata, przyprawiał ją o dreszcze. Poinformował ją o tym z dnia na dzień, więc nie miała nawet czasu by przygotować się na konfrontację z rodzicami. Jedynym plusem było to, że to nie ona miała być w centrum zainteresowania.

- Ustaliliśmy dokładną datę ślubu – oznajmił jej bart, gdy skończyli posiłek.

- Oh, to wspaniale! Na kiedy? – zapytała matka uśmiechając się, a jednocześnie posyłając spojrzenie w kierunku Su Jin, którego ona nie potrafiła rozczytać. Zaczynała jedynie coś przeczuwać, ale nie chciała, by wieczór koncentrował się na niej, ostatnio po części udało jej się tego dokonać.

- Dokładnie za rok – powiedziała Myung szczęśliwie chwytając dłoń chłopaka i odwracając ku niemu twarz. Zalała ich znów fala gratulacji, której narzeczeństwo chyba miało szczerze dość, jej mama odkąd zaakceptowała dziewczynę, nie mogła przestać prawić im komplementów. Młode dziewczyny wymieniły się uśmiechami, po czym Si Jin chciała wstać od stołu i udać się do toalety.

- A ty gdzie się wybierasz? Czeka nas rozmowa – zagrzmiał głos jej mamy, czasami zastanawiała się, jak to możliwe, że potrafi tak brzmieć. Wszystkie pary oczu skierowały się w jej stronę.

- Chciałam iść tylko do łazienki – zaczęła się bronić trochę zdziwiona, nawet jeśli wcześniej czuła jakieś zagrożenie, to miała na dzieję, że to tylko jej wyobraźnia.

- Siadaj – odezwał się jej ojciec przykładając dłoń do skroni. – Prosiłem, by twoja matka nie zaczynała tego tematu, jednak jak widać nie może się powstrzymać. – Rzucił stronę swojej żony zdenerwowane spojrzenie. To miała być szczęśliwa kolacja, a ona jak zwykle musiała wtrącić swoje trzy grosze dotyczące córki.

- Ojca znajomy widział cię na bankiecie w towarzystwie syna państwa Park. Chcesz nam coś powiedzieć? – wtrąciła znów jej mama, gdy dziewczyna zdezorientowana zajęła swoje miejsce przy stole. Joon zrobił zdziwioną minę, ale próbowała na to nie reagować. Czuła się teraz przyparta do muru, miała dwie opcje przyznać się do wszystkiego, lub dalej i głębiej brnąć w kłamstwo z Kim Taehyungiem. By chociaż podjąć próbę wybrnięcia z sytuacji odpowiedziała lekko drżącym głosem

- Byłam tylko w pracy.

- Dlatego podobno po wszystkim odwiózł cię do domu?

Su czuła piekące policzki. Jeśli wszystko się wyda będzie jeszcze bardziej skończona w oczach mamy. Nie żeby aż tak zależało jej na zdaniu kobiety, jednak nie chciała być z nią w złych stosunkach. Jej wzrok padł na Joona, jednocześnie szukała w nim pomocy i błagała by nic nie mówił, bała się co może z tego wyniknąć. Jednak on odezwał się, chcąc bronić siostrę

- Jimin, jeśli dobrze pamiętam jego imię, jest znajomym Tae. – Naprowadził ją na jakąś tor, by pomóc jej wybrnąć.

- To prawda – odpowiedziała od razu łapiąc pomysł brata. - To był weekend, gdzie jechaliśmy z Tae i jego znajomymi na krótkie wakacje. Jimin zaproponował, że zabierze mnie po pracy skoro również tam będzie, by Tae nie musiał tyle jeździć. Tyle. Czy wy zawsze musicie słuchać co wam inni gadają? Nic mnie nie łączy z synem państwa Park, oprócz znajomości. Kocham Taehyunga. – Czerwona na twarzy z przyśpieszonym oddechem wstała od stołu udając się w końcu do łazienki. Tam oparła się plecami o drzwi i przyłożyła dłoń do piersi. Czuła jak szybko biło jej serce i nie wiedziała, czy ze zdenerwowania czy może wyznania, które padło na głos.

Za dwa dni wszyscy byli umówieniu w kawiarni. Nie chciała iść, tym bardziej, że wcześniej pracowała w tamtym miejscu, jednak teraz jednie czego pragnęła coraz bardziej to spotkanie z V. Wiedziała, że nie będzie miał czasu w tygodniu, Kookie wspominał jak bardzo do niczego mają plany, więc napisała Kimowi smsa, w którym przypomniała mu że muszą w końcu porozmawiać.

Bała się wrócić do stołu, wiedziała, że matka wciągnie jeszcze temat studiów skoro już zaczęła. W końcu marnuje kolejny rok, siedząc w swoim mieszkaniu, ale ona coraz bardziej przekonana była do tego co chciałaby robić. Teraz tylko musiała im to oznajmić, przygotować się i od przyszłego roku zacząć uczyć się tego, co najbardziej w świecie ją interesowało i w żaden sposób nie było związanane z planami jej rodziców.

~*~

O spotkanie w środku tygodnia było bardzo trudno, Jin potrzebował tego jednak przed jutrzejszym dniem. Zaproponował więc szybki wypad do kawiarni, gdzie pracowała Bora. Tak, mogli spotkać się w barze, jak to na mężczyzn przystało jednak, nie ukrywał, że to miejsce było jego ulubionym, w końcu mógł nacieszyć się widokiem piękniej dziewczyny.

Hobi i Kookie pojawili się na czas, znajdując go przy stoliku, więc podeszli i zajęli swoje stałe miejsca. Tego dnia Tae zaczynał pracę nad jakimś projektem, wiec jego obecność była niemożliwa.

- O co chodzi Jin? Skoro wzywasz nas dzień przed tym, jak spotykamy się wszyscy razem, to coś jest na rzeczy prawda? – domyślił się Jungkook,

- Chyba nie zrobiłeś Borze dziecka? – rzucił jak zwykle rozbawiony wszystkim J-Hope nonszalancko układając się na siedzeniu. Pozostała dwójka po prostu westchnęła, próbując powstrzymać się od zbędnych komentarzy, ponieważ na tego chłopaka nie działało kompletnie nic. Jedyne co mogli zrobić to przyzwyczaić się, z resztą Jung, był częścią ich, bez niego nie byłoby tak wesoło, jak się czasem zdarzało.

- Nie Hobi – zaprzeczył Jin, zaciskając wargi. Boże, cieszył się, że dziewczyna aktualnie obsługiwała kogoś przy ladzie, bo na pewno byłoby mu wstyd., gdyby to usłyszała.

- Chodzi o coś ważniejszego, – zaczął – o coś, o co wypada poprosić przed dziećmi.

- No cóż Jin, to zależy bo...

- Hobi błagam cię – wtrącił się Jeon posyłając przyjacielowi rozbawione spojrzenie, a ten uśmiechnął się jakby niewinnie. – Wiesz dobrze, że nie mamy czasu słuchać twoich wykładów, nie dziś.

- Dobra, będę już poważny, więc mów stary, o co chodzi.

- Więc..

- Tae nie przyjdzie? – zapytał szybko jeszcze Kookie, a jako odpowiedź, otrzymał tylko zaprzeczenie głową.

Jin westchnął, wiedział że jego przyjaciele zaakceptowali już dziewczynę i nie byłoby mowy, żeby i teraz nie podzielili jego pomysłu, jeśli można by to tak nazwać. Jednak był zdenerwowany, gdy miał im to tym powiedzieć. Nie byli jego rodziną, a tym bardziej rodziną dziewczyny, jednak zajmowali dużą część jego życia i grali ważną rolę.

- Wiem, że zaakceptowaliście Borę, jako część naszej paczki, ale chciałem podzielić się z wami tą sprawą. Wiem, że może być za wcześnie, jednak chciałem jutro, po naszym spotkaniu, powiedzieć co czuje, że chce, aby została moją dziewczyną.

Gdy wypowiadał te słowa Hobi kręcił głową, a Jeongguk robił dziwne miny i kręcił oczami. Więc zdezorientowany zapytał

- O co wam chodzi?!

- Coś chcecie zamówić? – rozbawiony głos zabrzmiał za nim, Seokjin otworzył szeroko oczy, a jego przyjaciele ułożyli tylko usta w głupich uśmiechach. Najpierw powoli spojrzał w stronę lady, którą aktualnie zajmowała inna pracownica, a później z powrotem na przyjaciół. No tak pewnie próbowali mu to jakoś delikatnie pokazać, że powinien przestać gadać! Jego przyjaciele pokręcili głowami, będąc trochę zaciekawionymi tym, co wydarzy się dalej.

- A... - Dziewczyna zawahała się przez chwilę – a mój przyszły chłopak?

Jin podniósł głowę, odwrócił się i spojrzał w twarz Bory, która uśmiechała się szeroko, a na policzkach widniały delikatne rumieńce.

- Daj mu coś zimnego Bora, najlepiej lody, chyba musi ochłonąć.

Zaśmiał się Hoseok, po czym dołączyła do niego reszta. Nawet Seokjin śmiał się kręcąc głową. To nie było jego wymarzone wyznanie swoich uczuć, jednak wszystko to sprawiało, że czuł się szczęśliwie.



Wiem, że miedzy tymi, którzy was na pewno najbardziej obchodzą za wiele się nie dzieje, jednak Jin i Bora, którzy przyznajmy się szczerze nie do końca mi wyszli, też coś się działo i byli częścią historii. Powoli zbliżamy się do końca, więc starałam się rozplanować to tak, by w każdym rozdziale coś zamknąć. 

Dziękuje, za waszą obecność, której przybyło! <3 kocham patrzeć, jak czytacie, dajecie gwiazdki i komentujecie, mam nadzieję, że chociaż w jakiś stopniu historia wam się podoba :>

Do zobaczenia, postaram się za dwa tygodnie, jednak musicie mi dać tydzień na spóźnienie, bo zaczynają się zaliczenia.

Całuje! xo

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro