Pogodna Następczyni Feniksa⭐8⭐
Nagle jakby znikąd cała kwatera się obudziła i zaczęła się okropnie głośna owacja. Jeszcze śpiąca nie wiedziałam co się dzieje, przycisnęłam do ucha drugą poduszkę, lecz to nie pomogło. Wstałam zła na cały ten gwar i przez to, że nie można się wyspać.
Do moich drzwi nagle ktoś zaczął się dobijać. Warknęłam i zmuszając się do wstania podeszłam do drzwi. Ziewając otworzyłam - nawet nie wiedziałam jak wielki błąd popełniłam - do pomieszczenia wpadła niczym huragan, nie! Tornado! Dopadła mnie nawet nie zdążyłam pisnąć, a już siedziałam przed lustrem z nową sukienką na sobie. Co się wydarzyło? Nie miałam pojęcia póki nie zobaczyłam Ykhar, Alajea'e i czarno-różowowłosej dziewczyny, która była wampirem. Ziewnęłam i wstałam warcząc na przybyłe do mojego pokoju. Ucichły... Tak cały czas coś biadoliły, ale nie potrafiłam się skupić na tym.
- Co tu się odwala na jasny księżyc! - Chciałam wiedzieć skąd to całe poruszenie, dziewczyny popatrzyły na siebie.
- Dama Huang Hua przyjechała! A ty tu śpisz! - Ykhar oburzyła się. Widać było że zależy jej na czasie i chce jak najszybciej zrobić to co jej zlecono.
- Miiko nas przysłała, Erica jest już w sali i rozmawia z Damą oraz Miiko, więc musimy się śpieszyć. - O no tak ta "Dama" chce zobaczyć mnie oraz Erice jak jakieś zwierzątka na wystawie... Skrzywiłam się na samą myśl o tym.
- Muszę tam iść? - Zapytałam się choć wiedziałam jaka jest odpowiedź.
- Nie masz innego wyboru! Dama Huang Hua jest najlepszą przyjaciółką Miiko i zrobi niemal wszystko, by była tu zadowolona. - Nie byłam jakoś zdziwiona odpowiedzią Syreny. Uznałam, że nie będę się już spierać i postanowiłam odpuścić. Nie byłam też w nastroju by spędzać czas z tą wielmożną Damą, ale co mogę zrobić.
- Zakładam, że mogę już tam iść?
- Tak, ale szybko! - wypchnęły mnie za drzwi z mojego własnego pokoju. Oby nie narobiły tam jeszcze większego syfu niż już zrobiły.
Weszłam do sali i mimo ponurego samopoczucia uśmiechnęłam się i skinęłam witając pozostałych.
- Proszę o wybaczenie mojego spóźnienia. - W myślach klęłam na wszystkich tu obecnych. Miiko wyglądała na zestresowaną, a nawet spłoszoną, szefowie wyglądali jakby coś ich przybiło, a sama Dama oraz mężczyzna przy niej cofnęli się. Po chwili ogarnęłam co się stało. Mogłam wręcz zobaczyć granatowe pasma magii w prawie całym pomieszczeniu, nawet nie wiedziałam kiedy moja aura się objawiła, czy ja w ogóle zdążyłam ją schować? Albo chociaż zmniejszyć, by nikogo nie wystraszyć? Natychmiast zamaskowałam swoją ciemną aurę, a atmosfera się rozluźniła.
- Tak jak już wcześniej to omawiałyśmy Erica oraz Star oprowadzą damę Huang Hua po kwaterze, po czym udacie się na kolację i odpoczynek. - Miiko przerwała niezręczną ciszę, chyba już po raz setny powtarzając co mamy zrobić oraz jak się zachować. - Czy taka wersja wszystkim odpowiada?
- Oh Mii, moja droga przyjaciółko, nie musisz wszystkiego tak planować. Lecz jeśli pozwolicie pójdziemy na spoczynek po tej podróży. - I tak oto następczyni Feniksa wraz z mężczyzną w starszym wieku wyszli z sali.
Westchnęłam czując na sobie palący wzrok zgromadzonych i bez słowa również opuściłam pomieszczenie. Obwiniałam się za to, że nie dopilnowałam siebie przez co prawdopodobnie popsułam spotkanie. Położyłam po sobie uszy czując się winną.
Podążyłam do pokoju nie zwracając uwagi na szybkie kroki odbijając się w korytarzu, które prawdopodobnie zmierzały w moją stronę. Tuż przed drzwiami gdy sięgałam dłonią klamki, ktoś złapał moje ramię.
- Star, poczekaj. - Opuściłam dłoń i zesztywniałam, rozpoznaję głos mojego szefa co ciekawe mimo że jest wampirem nie śmierdzi od niego śmiercią, właściwie nie ma zapachu. - Możesz wytłumaczyć co to było gdy weszłaś do sali? - Zgrywać głupka? Czy może zignorować go jak gdyby nigdy nic i wejść do pokoju? Hmm... Nie mam jakoś szczególnie na to siły by zacząć mu wszystko wyjaśniać.
- Nic, przeprosiłam za spóźnienie, czy to taka wielka zbrodnia u was? - Zapytałam nie odwracając się i uparcie trzymałam wzrok na moich stopach. Tak bardzo to nie przystoi Alfie, powinnam się do niego odwrócić i patrzeć z wyższością. Może nie jestem prawdziwą Alfą...
- Doskonale wiesz, że nie o to chodzi. Prawie każdy zobaczył to coś zaraz po twoim przyjściu! - A jednak, nie spodziewałam się, że będą widzieć aż tak wyraźnie. Może lepszym rozwiązaniem będzie jeśli ucieknę? A właśnie jutro przecież mają podać tłumaczenie moich run, ciekawe czy im się udało.
- Nie wiem o czym mówisz! Nie wiem co zobaczyliście! Mało mnie to nawet obchodzi. Możesz łaskawie mnie puścić, chcę wejść do pokoju. - Chłopak jedynie wzmocnił uścisk.
- A czy ty musisz cały czas uciekać od problemów, które sama robisz?! To, że jesteś dzieciakiem nie znaczy, że nie masz obowiązków! - Spięłam się jeszcze mocniej i zacisnęłam pięści. Ma rację bez przerwy tylko uciekam, nie potrafię zmierzyć się z moimi problemami. Zawsze myślałam, że ucieczka jest dobrym rozwiązaniem ale tu mimo, że się staram uciec, za każdym razem ktoś mnie łapie.
- Masz rację Nevra, nie umiem rozwiązywać moich problemów i uciekam od nich. To co widzieliście było efektem mojego złego samopoczucia. Jeśli to wszystko czy możesz mnie już puścić? - Odpowiedziałam już spokojnie, nie chcę mieć swojego szefa jako wroga. Nevra westchnął ciężko i w końcu zabrał dłoń.
- Czym ty właściwie jesteś? Jeśli twoje złe samopoczucie może zrobić coś takiego? - Czym... Nie uważacie mnie już za żyjącą istotę, bardziej jako potwora, a może takim jestem?
- Jutro jest już koniec terminu, w którym macie podać tłumaczenie. Tak jak już mówiłam jeśli będzie dobre powiem wam wszystko, w końcu przysięgałam na Księżyc. - Wampir już nic nie odpowiedział, a ja mogłam już spokojnie wejść do pokoju.
Gdy tylko zamknęłam drzwi, zsunęłam się po nich plecami.
W moich oczach kształtują się łzy. Czuje jak uwierają mnie pod powiekami, tak samo jak moją dumę. Nie chce pozwalać sobie na słabość. Jednak nie jestem w stanie ich powstrzymać, nie tym razem.
Powoli spływają po moich policzkach, aż nie łączą się na żuchwie i skapują na moje roztrzęsione ręce. Zostawiają mokre ścieżki, które palą.
Wstydem i bezsilnością.
Moje serce drga niespokojnie. Powoli, aczkolwiek skutecznie pojawia się w nim czarna, bolesna dziura. Jakby ta gromada wbijanych przez życie drobnych szpilek nagle zamieniła się w wielkie ostrze.
Które przebija mnie na wylot.
Nic nie idzie po mojej myśli. Według moich planów. Wszystko się sypie, a przeszłość dogania rozszarpują jakiekolwiek pozytywne myśli na temat tego co nadejdzie. Moja teraźniejszość skupia się na tym co było i na tym co będzie. Jeden z największych błędów.
Który uzależnia.
Nie jestem taka jak reszta. Nic nie rozumiem. Nie potrafię dostosować się to tego świata. Staram się, milczę. Mimo tego całe zło wciąż we mnie wsiąka. Oczekują ode mnie niemożliwego
Bo jestem twarda.
Bo jestem zdystansowana
Bo jestem niezbadanym obiektem.
Tak na prawdę jestem zagubiona.
Mój oddech przyśpiesza, a chęć krzyczenia narasta. Jednak mój głos grzęźnie w gardle. Nie jestem w stanie nic z siebie wydusić.
Jedyny jaki dźwięk właśnie wydaje to cichy skowyt bólu. Jednym tego plusem jest nieświadomość innych o rozgrywanej właśnie scenie
Alfa nie ma prawa płakać.
Alfa nie ma prawa się poddać
Alfa nie ma prawa na słabość.
Jako alfa chce od tego odpocząć.
Dlaczego to wszystko spotyka mnie? Jestem naznaczona nieszczęściem? Los jedynie kładzie mi kłody pod nogi. Wciąż i wciąż się potykam. Tak jakbym z góry była skazana na porażkę.
Czy mogę odwrócić swój los?
Czy mogę zaznać chwili spokoju?
Czy mogę wrócić do ukochanych?
Czy te wszystkie wydarzenia przekreśliły moją historię?
Pragnę poznać odpowiedź na choć jedno pytanie.
★★★
Nawet nie poczułam gdy drzwi zaczęły się lekko otwierać przesuwając mnie. Przetarłam oczy i wstałam chcąc zobaczyć kto próbuje dostać się do pokoju.
- Coś się stało? - Zapytałam Erice gdy wyczułam jej aurę.
- Dama Huang Hua i Feng Zifu przyszli... Star słuchaj jeśli nie czujesz się zbyt do... - Przerwałam jej upewniając się, że tym razem moja aura jest niewidoczna.
- Spokojnie nic się nie stało. Pewnie Nevra wam powiedział, ale to nic takiego, już jest dobrze. - Wyszczerzyłam kły w wielkim fałszywym uśmiechu, licząc na to, że uwierzy.
- W porządku. Jeśli będziesz gotowa będziemy czekać nie daleko. - Dziewczyna wyszła cicho zamykając za sobą drzwi. Spojrzałam mętnym wzrokiem na okno, popołudniowe słońce oświetla całą okolicę ciepłym blaskiem. Cóż na pogodę to tu nie można narzekać jest aż nazbyt idealna, słoneczne dni i ciepłe gwieździste noce. I tak codziennie.
Przejechałam lekko dłonią po włosach starając się je wygładzić, by nie wyglądały jakby mnie prąd kopnął. Po kilku drobnych poprawkach wyszłam poszukując następczyni Feniksa wraz z tym fioletowookim aniołkiem.
Z lekkim choć fałszywym uśmiechem na ustach podeszłam do nich i przywitałam się.
- Witajcie, mam nadzieję, że nie czekaliście zbyt długo. - Wcześniej nie zwracałam uwagi, ale Huang Hua ma bardzo jasną aurę otaczającą nie tylko mnie ale też tych, którzy się z nią witają, bądź pozdrawiają. Rano nie miałam czasu ani okazji się jej przyjrzeć. Kobieta nie wyglądała na starą lecz czuć od niej duże doświadczenie, a jej ciemna karnacja doskonale uzupełniała się z strojem wraz z błyszczącą na złotawy kolor aurą zmieszanej z potęgą. Niesamowite połączenie, jakbym widziała moją Alfę Błękitnego Księżyca.
- Nie martw się nie czekałyśmy długo. Właściwie pojawiłaś się zaraz po Erice. - Tak więc rozpoczynamy misję towarzyszeniu Damie, postanowiłyśmy robić wszystko co przekazała nam Miiko jeszcze przed przyjazdem emisariuszy.
- Pani Huang Hua, jeśli to ci odpowiada, to pokaże ci różne miejsca w Kwaterze. - Erica zaproponowała na dobry początek, sama nie byłam zbyt pewna czy to wszystko dobrze wyjdzie, ale jeśli Dama będzie na tyle zainteresowana Ericą, nie będzie zwracać uwagi na mnie. Nie miałabym powodu by opowiadać jej o mojej przeszłości, zwłaszcza gdy nie opowiedziałam nic nawet Miiko.
- Hej, od razu ci przerwę. Po pierwsze, nie "Pani" czy "Dama" czy inny pompatyczny tytuł. Po drugie, na Boga! Mam zaledwie siedemdziesiąt lat. - No tak Miiko o tym wspominała, że Huang Hua będzie o tym mówić.
- W takim razie gdzie chciałabyś się udać? - Zapytałam chcąc pokazać się z nieco lepszej strony niż tą co ukazałam za pierwszym spotkaniem.
- Hmm podobno macie tu wspaniałe ogrody, możemy się tam udać i porozmawiać. - Przytaknęłam po czym udałyśmy się do sali drzwi. Zobaczyłam Ykhar, która wyglądała jakby miała zaraz umrzeć. Biegła w naszą stronę z całą stertą papierów i rulonów.
- Pani Huang Hua, Szukałam was... Jestem strasznie zdezorientowana, ja... Nie mogę uhonorować twoich ludzi, jak na to zasługują. Nie podołałam mojej misji i zrozumiałabym, jeśli poprosisz straż o odwołanie moich usług. - Natychmiast zrobiła się czerwona i bardzo zestresowana.
- Wow wow wow! Spokojnie, Ykhar. Mówiłam ci: nie potrzebujemy tych wszystkich pompatycznych procedur.
- A-Ale tradycje! - Biedna Ykhar, tak bardzo się przejmuje, to nie wyjdzie jej na zdrowie.
-Tym razem obejdziemy się bez nich. Moi ludzie zbyt dużo wycierpieli, bym mogła pozwolić sobie na grymasy. Więc teraz, idź odpocząć i zapomnij o tych tłumaczeniach - Króliczyca opuściła uszka i grzecznie przytaknęła, by po chwili pobiec do biblioteki. Podążając wzrokiem za pędzącą dziewczyną nie zwróciłam uwagi na Huang Hua, która podnosi pewną kartkę.
- Hmm magiczne runy? - Wraz z Ericą spojrzałyśmy na nią, a potem na kartkę w jej dłoni. Tą samą kartkę, na której zapisałam swoją rasę.
- Um czy potrafiłabyś przetłumaczyć te słowa? - Oj Erica nawet nie wiesz jak bardzo mnie teraz spędzasz w tarapaty...
- Owszem magiczne runy mają łatwy język, ale są zapisane w jeszcze jednym, co do którego nie jestem pewna, mimo to wydaje mi się, że już gdzieś go widziałam. - Zobaczyłam fiołkowe oczy wpatrujące się we mnie. Możliwe, że wie? Wie o moim układzie z Lśniącą Strażą?
- Witaj moja Pani. - Ezarel podszedł do Huang Hua i ukłonił się szarmancko, po czym zobaczył w jej dłoniach kartkę. - Czy jest Pani zainteresowana tymi oto bazgrołami? - Przełknęłam ślinę, jestem w potrzasku. Elf spojrzał na mnie i widząc, że się denerwuję postanowił drań kontynuować. - Staramy się rozszyfrować co to może być, lecz od dobrych czterech dni nic z tego nie wychodzi, być może Piękna Dama Huang Hua wie co może kryć się za tym zapiskiem. - Jest źle, bardzo źle... Jeśli Erica usłyszy angielskie znaczenie będzie wiedziała co to znaczy, a w tedy przetłumaczy nawet nieświadomie... A ten kretyn na sto procent załapie o co chodzi!
- Oczywiście! Jest to bardzo łatwe, tak jak już wspominałam dziewczętom magiczne runy mają łatwy język i szybko można go rozszyfrować jeśli się go oczywiście zna. Te tu słowa są zapisane w bardzo starym ale nadal dostępnym. Jest to Magic Wolf, niestety tych słów znaczenia już nie znam. - Zamknęłam oczy, prawdopodobnie zbladłam jeszcze bardziej niż normalnie wyglądam. Heh jednak tym razem nie dam się tak łatwo, nie ucieknę, stanę na przeciwko tego co da mi przyszłość i nie poddam się!
- Magic Wolf to przecież łatwe słówka z angielskiego. - No dalej, powiedz to co ten buc chce usłyszeć, dam mu tą chwilową przewagę, po czym zniszczę jego wszelkie riposty i zaczepki. Przyjmę moją porażkę z godnością Alfy. - Magiczny Wilk, czy w Eldaryi... Ohh Star, to twoje?
- Pewnie Erico to jest zaszyfrowana rasa tego oto pieska. - Otworzyłam oczy, które jaśniały magią. - Więc mała hybryda to naprawdę jakiś kundelek z garstką mocy. - Zamruczał sarkastycznie z tym swoim bezczelnie szczerzącym się uśmiechem. - Nie martw się młoda jestem pewien, że Miiko ma dla ciebie odpowiednią obrożę. - Odszedł śmiejąc się, pewnie polazł prosto do Kryształowej Sali, pochwalić się Miiko.
- Co tu się tak właściwie stało? - Huang Hua była zaskoczona tą zmianą osobowości Ezarela ale też sytuacją jaka się tu wydarzyła.
- Tak oto Lśniąca Straż pozna całą prawdę, a ja przegrałam zakład.
( Cola126 Dziękuję kochana za ten piękny fragment, jest wspaniały
(人*'∀`)。❤️*゚+
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro