Głupi eliksir!!!⭐5⭐
Gnałam przez łąkę nie oglądając się za siebie, wiedziałam, że chcą mnie złapać. Już miałam wzbić się w powietrze ale zostałam powalona na ziemię.
- Aghhh, puszczaj mnie!!! - Krzyknęłam na strażnika, który dosłownie usiadł na mnie i związał moje skrzydła.
- Masz wyjaśnić to Miiko, jak i szefom straży! Idziesz z nami. - Chciałam wyszarpać ręce, by mieć choć trochę ruchu, ale ten był silniejszy niż można było się tego spodziewać.
- Nigdzie nie idę!!! Nic nie muszę wyjaśniać, to nie moja wina! - Gdybym wiedziała na czym polegał ten specyfik zrobiony przez niebiesko włosego bimbrowca to nawet bym nie godziła się tam wchodzić.
Miało być wszystko ładnie i pięknie, moja postać człowieka była bardzo obiecująca, aaalee wszystko runęło wraz z eliksirem na wykrycie maany.
~retrospekcja~
Ruszyłam korytarzem w poszukiwaniu "mojego szefa" tak jak powiedział Kero, muszę się do niego zgłosić by przyjąć misję.
Hmm gdzie może ukrywać się wampir...
Wszędzie było wiele, zbyt wiele zapachów, by wyczuć Nevrę. W takim wypadku najlepszym sposobem będzie udanie się do stołówki.
Podobno była już pora obiadowa, więc większość osób będzie właśnie tam. To dobrze się składa, bo Nevra tam był. Nie sam, niestety...
- Szef straży Cienia lubi żeńskie towarzystwo jak każdy wampir? - Nie przepadałam za tą rasą... Byli zarozumiali i egoistyczni, a co najgorsze, jak i wilki, bądź wilkołaki na ziemi nie przepadali za wampirami. Co również było odwzajemnione.
Niektórzy zwrócili uwagę na moją osobę, a Nevra wstał od stolika.
Czemu wszyscy muszą być tak wysocy, a ja tak niska. Zadarłam głowę do góry, by spojrzeć mu w oczy... Oko.
- Zgaduję, że to do mojej straży dołączyłaś. - Przytaknęłam. - Jesteś chociaż trochę zwinna? Umiesz walczyć albo znasz minimalne podstawy samoobrony? - Zapytał zirytowany.
Prychnęłam urażona. To, że tak wyglądam nie znaczy, że nic nie umiem.
- Potrafię więcej niż sobie możesz wyobrazić. - Uśmiechnął się i poklepał mnie po głowie.
- To się jeszcze okaże, gdy przejdziesz praktyczny test. Ale teraz gdy już wiadomo kto będzie się tobą opiekować, masz zgłosić się do Miiko.
- Ta jest szefie... - Naburmuszona wyszłam z stołówki i skierowałam swoje kroki do Sali Kryształu, gdzie prawdopodobnie znajdowała się Miiko.
- Pani Miiko! - Weszłam do pomieszczenia, a moim oczom ukazał się jakiś blondyn z czarnymi pasemkami rozmawiający z Kitsune.
- Nauczyłabyś się pukać, zostałaś wychowana w lesie? - Wyglądała na zdenerwowaną, że przeszkodziłam im w rozmowie. Ups.
- Tak, podobno miałam się do Pani zgłosić po tym jak zostanę przyjęta do straży. Więc jestem. - Powiedziałam szybko, i chyba jeszcze bardziej ją zezłościłam tą "panią". Kobieta westchnęła ciężko uspokajając nerwy.
Blondyn jedynie przyglądał się sytuacji z rozbawieniem.
- Tak, Star... Więc w jakiej jesteś straży?
- Cienia.
- Powiedziałaś Nevrze?
- Tak.
Zamknęła oczy jakby nad czymś się zastanawiała. Po czym odpowiedziała spokojnie.
- W takim razie chodź za mną do Laboratorium. Ezarel będzie już miał dla ciebie eliksir. - Wyszła z sali, a ja i blondyn, którego imienia nadal nie znam, poszliśmy za nią.
Jak się okazało w Laboratorium Alchemii, byli już wszyscy członkowie Lśniącej Straży.
Nie wiedziałam, że podanie mi jakiegoś eliksiru będzie, aż takie widowiskowe.
- Wystarczy, że podasz mi swoją dłoń. - Nie chcąc się kłócić z Elfem, wyciągnęłam rękę, a on wylał mi na nią kilka kropel. Dosłownie natychmiast moc się aktywowała, a moje wilcze uszy, ogon jak i skrzydła pojawiły się. Przełknęłam ślinę widząc ich zaskoczone miny.
Pora się ewakuować!
Odwróciłam się na pięcie i szybkim krokiem wystrzeliłam do sali drzwi, a stamtąd pognałam na zewnątrz. Usłyszałam głośne rozkazy Miiko by mnie złapać i przyprowadzić do niej.
Biegłam przed siebie najszybciej jak umiałam i klnęłam za każdym razem gdy o coś zahaczałam nogą. Będąc już za bramą usłyszałam jak pomału zbliżają się do mnie.
~koniec retrospekcji~
- Puuuść! - Dochodziliśmy już do Sali Kryształu, wepchnął mnie do pomieszczenia i szarpnął mną za ramie. Popchnął tak, że spadłam na kolana przed Kitsune. Warknęłam wściekła z takiego obrotu spraw.
- Kim... Nie, czym jesteś?! - Wycedziła, patrząc wściekłe na mnie.
- Istotą magiczną... Więcej wiedzieć nie musisz... - Zmróżyłam oczy. Widząc moją nie chęć do odpowiadania, westchnęła i przyłożyła sobie dłoń na czoło.
- Dla kogo pracujesz? - Co to za pytanie...
- Nikogo, od dłuższego czasu jestem samotnikiem... - Spuściłam głowę nie mogąc już wytrzymać jej wzroku.
- Więc jeszcze raz... Jak się tu dostałaś?
- ... - Nie odpowiedziałam.
- Ehh... Nie chcemy Cię skrzywdzić, zrozum, ale twoja wroga postawa w tym nie pomaga. Słuchaj, jeśli zaczniesz współpracować, puścimy cię wolno i będziesz mogła sobie żyć jak chcesz. - Wypuściłam powietrze widząc, że i tak nie mam już drogi ucieczki, przytaknełam.
- Dobra! Uciekłam z mojego domu i trafiłam do portalu na ziemię, tam byłam 2 lata. Potem znów uciekając natrafiłam na grzybowy krąg i tu do Eldaryi. Chciałam żebyście wiedzieli mnie jako człowieka... Bo to było, by dla mnie bezpieczniejsze, ale ten głupi eliksir... - Oby im to starczyło i nie pytali o więcej.
- Ale... - No i moja nadzieja poszła się walić... - Czym jesteś? Wcześniej czułem od ciebie człowieka ale teraz dokładnie pachniesz wilkiem... Tylko te skrzydła... - Czy ty, głupi wampirze, mógłbyś się zamknąć?!
- To pewnie jakaś marna hybryda udająca, że jest kimś. - No oczywiście jak mogłoby się obyć bez twojego komentarza wredny Elfie...
Po drugie co oni mają do hybryd... Przecież mieszanie krwi nie jest zabronione. Miłość i przeznaczenie nie wybiera rasy, ani płci...
Nie odezwałam się na tą zaczepkę... Nie muszą wiedzieć jakiej rasy jestem, jeśli uważają mnie za hybrydę niech tak będzie.
- Nie musicie wiedzieć jakiej rasy jestem, ta wiedza nie jest wam do niczego potrzebna. - Burknęłam już zirytowana ich zachowaniem.
- Miiko, ona nie wygląda na specialnie groźną, a nam brakuje młodych strażników. - Głos zabrał tym razem Valkyon.
- Valkyon ma rację, może być dobrą wojowniczką - Nawet nie zauważyłam, że ten blondyn tu jest.
- Leiftan... Myślisz, że... - Ooo, czyli to jest Leiftan, mogłam się domyślić.
- Tak Miiko, niech zostanie w straży Cienia. Zobaczymy jak będzie się sprawować. - Miiko spojrzała na mnie.
- Niech będzie, uwolnijcie ją. - Nevra rozwiązał moje skrzydła i nadgarstki, rozmasowałam je i lekko poruszyłam skrzydłami.
- Więc... Co teraz? - Zapytałam niepewnie.
- Dostaniesz swój pokój i będziesz przyjmować misje jak każdy. Myślę, że Kero wytłumaczył tobie wszystko. - Przytaknęłam. - Świetnie, to są klucze od twojego pokoju. - Podała mi kluczyk z małą zawieszką i wywaliła z sali.
Stojąc tak przed drzwiami rozkminiałam, co tu się odwaliło. Czy naprawdę mają już tak mało ludzi, że przyjmują kogokolwiek? Pokręciłam głową zrezygnowana i ruszyłam w stronę przydzielonego mi pokoju.
Stojąc już pod drzwiami odkluczyłam je i weszłam do pomieszczenia.
Cóż... Przyznam szczerze, pokój był w złym stanie.
Westchnęłam ciężko, zamknęłam drzwi i weszłam głębiej. Usiadłam na łóżku, a raczej deskach.
Czyli to teraz tak będzie wyglądać moje życie...
Spojrzałam na okno, a moje myśli przerwało pukanie.
- Proszę... - Powiedziałam bez zastanowienia.
- Oh... Nie spodziewałam się, że Miiko zrobi znów ten sam błąd. - Króliczyca rozglądała się po prawie pustym pomieszczeniu.
- Hej... Co cię do mnie sprowadza? - Zastrzygła uszami i zwróciła uwagę na mnie.
- To ty jesteś tą hybrydką? Jesteś przeurocza! - Podskoczyła do mnie i zaczęła macać moje skrzydła, ogon i uszy. Uśmiechnęłam się zaskoczona takim pozytywnym przywitaniem. Chyba jako jedyna (oprócz Kero) tutaj tak miło mnie przywitała.
- Umm jestem Star. - Przedstawiłam się, a ona przestała molestować moje skrzydła.
- A ja Ykhar, miło cię poznać! Więc trafiłaś tu przez grzybowy krąg? Tak jak Erica? Jesteś już w straży? Aaaa właśnie Miiko mnie przysyła po ciebie, więc szybko chodź! - Wyrzucała słowa tak szybko, że ciężko było co kolwiek zrozumieć. Pociągnęła mnie za dłoń i nawet nie zamykając pokoju pobiegłam za nią do sali kryształu.
- Dobrze, że jesteście... - Przerwała patrząc na zsapaną Króliczycę - Ykhar spokojnie, oddychaj. Star - Zwróciła się do mnie. - Mam nadzieję, że pokój jest dobry?
- Ta... Jest dobry... - Spuściłam uszy i odwróciłam wzrok.
- To nie prawda! Jej pokój to totalna ruina! Nie wierzę, że znów dałaś pokój w podobnym stanie co Erice, gdy tu przyszła! - Czerwona, chyba z złości, Ykhar krzyczała na Kitsune.
- Nie, nie, jest w porządku... Naprawdę. - Starałam się ją uspokoić. - To nie jest, aż tak ważne.
- Przepraszam, ale niestety mamy tylko takie pokoje. Ykhar mogłabyś wyjść, chciałabym porozmawiać ze Star.
- Jasne. - Wyszła z pomieszczenia lekko zła.
- Ehh, Star... - wyglądała tak jakby nie wiedziała od czego zacząć. Usiadła na podwyższeniu prowadzącym do kryształu. Poklepała dłonią miejsce obok. Wzruszyłam ramionami i usiadłam na miejscu wskazanym przez Miiko. - Więc...
- Więc? - Zapytałam ciekawa do czego zmierza.
- Jakie posiadasz moce? - Speszyłam się, a ona to zauważyła.
- Nie odpowiem na to pytanie. Nie daliście mi żadnego powodu, bym mogła wam jakkolwiek zaufać. - Wstałam i już miałam wyjść gdy wpadła na mnie pewna osoba. Wywaliłam się.
- Hej, przepraszam! Żyjesz? - dziewczyna o fiołkowych oczach i brązowych włosach wyciągnęła do mnie dłoń.
- Nah jeszcze tak. - Nasze spojrzenia się spotkały, a jej oczy błysnęły złotem. Oho Aniołek. Kto by pomyślał, że trafię na Anioła w własnej osobie. - Dziękuję.
- Jestem Erica i jeszcze raz przepraszam za wpadnięcie na ciebie. Ostatnio bardzo często mi się to zdarza. - Stojąc już pewniej, otrzepałam się z kurzu. Więc ona jest tym "człowiekiem" z ziemi.
- Star. - Przedstawiłam się. - To nic, a ja ostatnio mam sporo upadków na glebę mimo posiadanych skrzydeł. - Machnęłam skrzydłem i postanowiłam w końcu zmyć się z tej sali bólu... Ekhm kryształu.
Poszłam do mojej ruiny, pomyśleć nad tym jak ją zremontować.
Stanęłam na samym środku i założyłam ręce pod piersi. Na pewno będę potrzebować kasy. Teraz tak co na początek kupić...
Na pewno lepsze łóżko, farby i szafa hmmm. Na początek tyle starczy. Teraz dowiedzieć się gdzie i jak zarobić kase.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro