Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Dzień Prawdy ⭐9⭐

- ...Damo Huang Hua czy mogę cię opuścić? Jest to dla mnie trudna sytuacja.

- Oczywiście, choć jestem niezmiernie zaciekawiona rozwojem tej sytuacji. - Nie dziwię jej się, każdy byłby zainteresowany tym co się właśnie stało.

- Jutro w Kryształowej Sali będę zobowiązana odpowiedzieć na wszystkie nurtujące pytania na temat mojej osoby, jeśli to uspokoi Pani ciekawość, zapraszam. Jednak aktualnie nie jestem gotowa na to psychicznie.

Huang Hua odeszła wraz z spoglądającą co chwilę na mnie Ericą. W jej oczach widziałam zmartwienie i poczucie winy.

Przymrużyłam oczy wsłuchując się w szmery kwatery, teraz nie ma sensu gdziekolwiek się ukrywać, więc skierowałam moje kroki prosto do swojego pokoju.

Promienie słońca stawały się coraz bardziej płomienne, a czyste błękitne niebo było malowane w ciepłych kolorach pomarańczy oraz czerwieni. Wpatrywałam się już długi czas na te piękne kolory, nie myślałam o niczym ważnym. Chciałam odciąć się od całego świata i spotkać z czernią nocnego nieba oraz oceanem gwiazd. Czekałam cierpliwie, aż nastanie mrok, piękna noc oświetlana jedynie przez światło księżyca. Nic się nie liczyło, nic oprócz tego blasku przebijającego się przez czerń.

Otworzyłam okno wpuszczając orzeźwiające powietrze do środka. Rozgościło się wraz z wiatrem od zachodu.

Rozłożyłam skrzydła czując wolność, by chwilę później szybować w swojej prawdziwej postaci. Futro białe niczym śnieg, jakby świeciło chłonąc srebrzysty blask. Byłam już daleko od kwatery jedynie szybując poddając się wietrznym prądom i bryzom morskim.

Rozkoszowałam się zapachem morza. Widząc swoje odbicie w spokojnej wodzie, jakby ta zapraszała ukazując swą łagodną naturę. Uśmiechnęłam się lekko i zapikowałam prosto do wody. Zmieniłam swój ogon w płetwy i zaczęłam płynąć. Morskie dno zamieszkiwane przez małe rybki było pięknym widokiem, takim spokojnym, wręcz arkadyjskim. Podpłynęłam bliżej, niektóre zaciekawione rybki przypłynęły, inne wystraszone zagrożeniem uciekły w popłochu do swoich kryjówek.

W końcu się wynurzyłam. Nie chciałam wracać do kwatery, ale kodeks i księżyc mi na to nie pozwolą. Nie teraz. Umowa to umowa, a ja nie rzucam słów na wiatr.

Postanowiłam jeszcze rozkoszować się nocą, aż w końcu nastał świt.

Przeteleportowałam się do pokoju i zmieniłam postać. Jeszcze na chwilkę położyłam się do łóżka.

★★★

Dudnienie w drewnianą powłokę nie dawało za wygraną. Uchyliłam powieki, nie było szans, by to ominąć, dziś jest piąty dzień.

Otworzyłam drzwi i spojrzałam na jak zawsze zdyszaną Ykhar.

- Miiko cię wzywa do Kryształowej Sali... - Powiedziała po czym popędziła gdzieś gdzie tylko ona wie.

Zamknęłam drzwi. Następnie szybko poszłam się przebrać, w lekką białą sukienkę z złotym paskiem. Gotowa udałam się do sali.

- Witaj Miiko. - Oplotłam wzrokiem wszystkich zgromadzonych, aż w końcu mój wzrok zatrzymał się na niebieskowłosym kretynie. Jego sarkastyczny i złośliwy uśmiech trwał powiększając się coraz bardziej z moim następnym krokiem.

Stałam na przeciwko przywódczyni straży, z powagą i dumnie uniesioną głową.

- Wiesz po co cię zawołałam?

- Tak, nie przedłużajmy tego. Macie do mnie wiele pytań, a ja długą historię do opowiedzenia.

Podała mi kartkę z poprawnym tłumaczeniem.

- Z siłą przysięgi złożonej na moc Księżyca, potwierdzam iż nasza obietnica się dopełni na waszą korzyść. - Kartka spłonęła w moich dłoniach, za pomocą granatowego płomyka. - Więc? Co chcecie wiedzieć? - Zapytałam siadając na podłodze. Miiko postanowiła rozpocząć dość prostym pytaniem.

- Czym lub kim dokładnie jesteś?

- Magicznym wilkiem, Alfą czystej krwi. - Zdziwienie przebiegło po minach zgromadzonych.

- Alfą?

- Tak, moi rodzice Moon i Luna również byli Alfami.

- Opowiesz coś więcej?

- Nie mam innego wyboru. Moi rodzice, tak jak wcześniej powiedziałam są Alfami, wychowałam się w jednej z czterech watach - Watasze Błękitnego Księżyca, w której każdy wilk ma magiczne moce. Każda wataha ma przywódcę, Alfę, która ma obowiązek pilnować by wilki żyły w zgodzie.

- Jakie masz moce?

- Jako Alfa posiadam po cztery elementy. Dzięki nim mam moce, w tym również takie, które pozwalają mi na bycie przywódcą watahy. Oczywiście wraz z rangą tych elementów jak i magii jest mniej - Miiko pokiwała głową z zrozumieniem.

- Ja mam pytanie. - Niebiesko włosy buc się odezwał. - Skoro jesteś taką wspaniałą "Alfą" to czemu nie zostałaś w tej swojej watasze z rodzicami? W końcu takie młode pieski nie zostają wygnane. Prawda? (stary poszedł po mleko lol~ p.)

Zawarczałam na niego, ukuło to moją dumę ale mimo to zdecydowałam się zignorować wredne zaczepki i odpowiedzieć w najbardziej uprzejmy sposób na jaki mnie było stać.

- Nie zostałam wygnana... To ja odeszłam stając się samotnikiem. Byłam młodym wilkiem, który ma się zająć całą sforą, bez soulmate, z klątwą, która wyniszcza moją duszę. Nie wierzyłam w siebie, zostawiłam wszystkich, moją samotną mamę, przyjaciół, całą watahę. Uciekłam jak zwykły tchórz. - Nie wiedząc kiedy po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Szybko je starałam dłońmi. Nie powinnam okazywać słabości, jeszcze to wykorzystają na moją nie korzyść... Z resztą sama się w to wszystko wpakowałam.

Atmosfera w sali była ciężka, niemal można było ją kroić nożem.

W końcu Nevra odchrząknął i zadał mi kolejne pytanie.

- Trafiłaś tu przez grzybowy krąg, ale w tym samym czasie z lochów uciekł nowy chowaniec. Wiesz coś może o tym wydarzeniu? Albo czy jesteś jakoś z tym związana?

- Tak. Tym waszym "chowańcem" jestem ja. Nie wspominając o tym jak najwspanialszy szef Absyntu omal mnie nie zabił. - Spojrzałam na Ezarela, po czym nadal ciągnęłam swój monolog. - Zastanawiałam się czemu tak w ogóle jeszcze tego nie połączyliście. Zwłaszcza po tym waszym teście na maane. A właśnie, Miiko czy na prawdę macie tak mało członków straży, że pierwsze lepsze osoby bez weryfikacji, albo czegokolwiek włączacie do niej? - Szefowa nic nie odpowiedziała więc ciągnęłam dalej. - Jakby, no dobra to co wam powiedziałam było prawdą, oczywiście nie ufam wam więc nie zdradziłam wiele informacji na przykład o mojej rasie, ale są tacy co mogą być szpiegami, być nawet wrogami, a bez takiej weryfikacji dostaną się do straży bez żadnego problemu. - Zapadła cisza wraz z moimi ostatnimi słowami. Wstałam patrząc na wszystkich ciekawa czy coś odpowiedzą czy będą nadal milczeć.

- To nie jest takie proste jak ci się wydaje. - Westchnęła Miiko. - Jesteśmy w bardzo trudnej sytuacji.

- Niby dlaczego? - Zapytałam.

- Słuchaj, nie mamy co jeść, plony które są chowane w Eldaryi nie nadają się do jedzenia. Nie dodają nam w ogóle energii. Zabija uczucie głodu na określony czas, ale to tak jakbyś żyła na samej wodzie. Ponad to kilka lat temu nasz życiodajny kryształ został rozbity, przez co zostaliśmy bardzo osłabieni. Niektóre ferry postradali zmysły i oszaleli, a na nasze nieszczęście nasi przeciwnicy zaczęli truć odłamkami istniejące życie. Zainfekowane musi być wyeliminowane. Mimo ciągłej walki nadal mnóstwo kryształów jest rozproszonych po krainie, pomimo starań zebrania ich, aby przywrócić kryształ do ładu i naszą energię mamy za mało rąk do pracy i walki. Nie chcemy narażać mieszkańców, ale nasi wrogowie ciągle to wykorzystują.

- Mogę wam pomóc z odbudową kryształu, w zamian za powrót do mojej watahy. Dla mnie energia waszego kryształu jest zbędna, jedyne czego potrzebuję, by mieć siłę i magię, to księżyc, więc nie odczuwam tych skutków tak jak wy.

Po długim namyśle Miiko w końcu zgodziła się na moją propozycję. Choć wydawało mi się to nieszczere, ucieszyłam się, że w końcu będę miała szansę wrócić do watahy.

Jeszcze przez kilka godzin rozmawialiśmy na temat kryształu, portali i straży, podsuwaliśmy sobie dobre pomysły jak zwiększyć ochronę mieszkańców i Kwatery Głównej.

Postanowiliśmy zakończyć narady i udać się na odpoczynek.

//

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro