Rozdział 1-W tym świecie
W tym świecie nie zawsze jest dobre zakończenie.
W tym świecie nie zawsze marzenia się spełniają.
W tym świecie ludzie są podniszczeni i rozdarci.
W tym świecie rozstania są na porządku dziennym.
W tym świecie nie ma sprawiedliwości.
~~~~~~~~~~~~
3 lata temu
Po raz pierwszy w klasie 1-A panowała cisza, gdy do sali wszedł ich wychowawca.
Nie byli w szkole ponad dwa tygodnie, z powodu ostatnich zdarzeń. Nawet jeśli nikt o tym nie plotkował i tego nie rozpowiadał... Wszyscy wiedzieli co się stało.
Usiadł obok okna przy biurku, które świeciło pustkami. Zdawało się ono pochłaniać światło wchodzące do pokoju. Nikt nie wiedział co powiedzieć, w szczególności Bakugou Katsuki.
Aizawa zeskanował wzrokiem pomieszczenie i ujrzał na twarzach uczniów wyraz bólu, widział efekt tego wszystkiego bardziej niż inni.
Po kilku minutach Katsuki wstał.
"Nie będę tu dłużej siedział." I wyszedł. Aizawa wiedział, że powinien go zatrzymać, lecz... Tak było dla niego najlepiej.
Klasa obserwowała blondwłosego w milczeniu, aż opuścił salę lekcyjną.
Iida przerwał tą krępująca ciszę.
"Sensei, z całym szacunkiem, czy możemy omówić całe to wydarzenie lub poprowadzić lekcję? Siedzenie tu i rozmyślanie nad tym co już było nie wnosi nic pożytecznego..." Jego głos był zbyt chwiejny i delikatny jak na niego. Nie był typowym głosem Tenyi, którego używał, gdy zwracał się do nauczycieli. Dalej był życzliwy, lecz odludny.
"Rozumiem Iida. Dziękuję. Myślę, że byłoby najlepiej, gdybym omówił obecną sytuację."
Poczuł, jak napięta atmosfera rozeszła się po klasie.
"Jestem pewien, że wszyscy wiecie, co wydarzyło się kilka tygodni temu z udziałem waszego kolegi." Aizawa zobaczył, że wszyscy wpatrują się w niego, chcą, by kontynuował. Nie podobała mu się ta otwartość. Wziął głęboki oddech i zaczął mówić.
"Izuku Midoriya był, tak jak i wy, moim wychowankiem. Był mądry, przyjazny, był najlepszym uczniem jakiego kiedykolwiek miałem. Robił wszystko by dostać się tam, gdzie chciał a to, co się stało, to nieszczęśliwy wypadek. Policja nie znalazła żadnych wskazówek bądź znaków, pozostała tylko nadzieja. Ale..."
Klasa praktycznie cały czas patrzyła się na niego, chwytała każde jego słowo.
"Jest jeden dowód. Notatka, znaleziona cztery dni temu w jego pokoju, której wcześniej tam nie było. Nie mogę powiedzieć jej treści, ale, prawdopodobnie napisał ją Midoriya. On żyje, a przynajmniej tak myślą. Jest mi bardzo przykro z powodu tych wydarzeń, lecz nic nie mogliśmy zrobić. Izuku by-"
"Izuku JEST." Zza drzwi odezwał się głos. Bakugou. "ON NIE JEST KURWA MARTWY!" Krzyknął, wchodząc do pokoju. Aizawa cofnął się lekko, widząc płonący ból w oczach Katsukiego.
"Przykro mi, Bakugou. Proszę, usiądź. To była pomyłka." Przypomniał sobie dzisiejszą rozmowę z dyrektorem.
Uspokój uczniów.
Bakugou drwiąc sobie z niego dotknął dłonią pustego miejsca za swoim, zanim usiadł.
Momo Yaoyorozu podniosła w milczeniu rękę, zanim zaczęła mówić.
"Panie Aizawa... Może nam pan powiedzieć dokładnie, co się stało? Myślę, że wszyscy byliby wdzięczni za to, że usłyszeli to od Pana." Uczniowie pokiwali głowami w zgodzie. Widząc to, Aizawa w końcu się poddał i zrelacjonował im wszystko.
"Podejrzewa się, że Izuku Midoriya został porwany kilka tygodni temu, najprawdopodobniej przez złoczyńców. Niektórzy mówią, że poszedł pobiegać i nie wrócił. Nikt nie wie, co się z nim stało. Nie sądzimy, by został skrzywdzony. Wszystko z nim dobrz-"
"Stop." Odezwał się nowy głos. Shouto Todoroki, najmniej przypuszczalny uczeń, który prosi o zaprzestanie tłumaczeń. Shouto wyjrzał przez okno, nie nawiązując z nikim kontaktu wzrokowego.
"Nie chcę pełnych nadziei kłamstw. Nie chcę wielu scenariuszy. Chcę tylko usłyszeć najbardziej prawdopodobny przypadek. Chcę prawdy." Słowa Shouto były ostre i poważne, co nie różni się zbytnio od jego codziennej mowy, ale Aizawa wyczuł w nim gniew.
"Dobrze. Przepraszam Todoroki, nie chciałem cię zdenerwować."
"Nie jestem zdenerwowany. Nie chcę poprostu słuchać tych bzdur, które i tak ciągle słyszymy od innych ludzi przez ostatnie tygodnie." Todoroki warknął, co zaskoczyło Aizawę. Mylił się sądząc, że to wydarzenie nie wpłynęło na Shouto. W rzeczywistości mylił się co do wszystkich.
Bakugou miał głowę położoną na ławce i wpatrywał się w krajobraz za oknem, Uraraka miała policzki mokre od łez, Iida klepał Ochaco po ramieniu, Yaoyorozu wpatrywała się w Todorokiego z szokiem, Ashido i Asui wyglądały jakby miały się zaraz przyłączyć do Uraraki, Kaminari i Jirou szeptali do siebie z troską na twarzach, Kirishima patrzył się na Katsukiego próbując przyciągnąć jego uwagę, wszyscy inni mieli poważne wyrazy twarzy.
Aizawa westchnął, zanim podjął decyzję, przez którą mogli go zwolnić. To było najmniejsze z jego zmartwień. Czasami poprostu trzeba pieprzyć zasady.
"Niech wszyscy wrócą do swoich akademików. W takich okolicznościach nie mam zamiaru kontynuować lekcji. Usiądźcie, porozmawiajcie że sobą, cokolwiek, byleby wam to pomogło w oswojeniu się z obecną sytuacją." Wszyscy wyglądali na zaskoczonych. "Jesteście zwolnieni."
Wszyscy powoli wstali i wyszli, cicho rozmawiając. Aizawa zlustrował pustą klasę i wiedział, że podjął dobrą decyzję.
Odszedł od biurka i podszedł do biurka zielonowłosego.
Pochylił głowę i położył dłoń na ławce, pozwalając przemknąć obrazom chłopca przez swój umysł przez kilka minut.
Kilka minut poświęconych tylko Izuku Midoriyi.
~~~
*W akademikach*
Gdy uczniowie doszli do akademików, większość się rozdzieliła. Niektórzy poszli razem do pokoi, Katsuki poszedł gdzieś z Ejiro, większość dziewczyn usiadło w grupkach i płakało opowiadając historie o Midoriyi, Momo i Ochaco wyszły na zewnątrz porozmawiać, Iida poszedł do pokoju chcąc pobyć trochę sam, niektórzy spacerowali, a Todoroki stał sam nie wiedząc co robić.
Wszedł na chwilę do swojego pokoju i rozmyślał.
Kto mógł porwać Midoriyę?
Dlaczego?
Gdzie on teraz jest?
Co jeśli nie będzie chciał wrócić?
Co jeśli już nigdy z nim nie porozmawiam?
Nie. Nie 'Co jeśli'.
Trudno mu nie czuć się okropnie z powodu ostatniej rzeczy, jaką mu powiedział.
~~~
1 dzień przed zniknięciem.
Izuku i Shouto spacerowali sobie po korytarzach akademika, aż nie dotarli do pokoju Midoriyi.
"Do zobaczenia rano, Todoroki-kun!" Szeroki uśmiech Izuku był oszałamiający.
"Dlaczego mnie tak nazwałeś? To głupie."Zazwyczaj Todoroki nie miał nic przeciwko temu, lecz dzisiaj miał jeden z gorszych dni. Ojciec nękał go za to, że był nieobecny i zdenerwowany.
"Oh, um... Przepraszam. Ja tylko-ja używam takich przezwisk tylko do osób które są moimi przyjaciół-"
"Myślisz, że jestem jednym z twoich przyjaciół?" Shouto znał odpowiedź, lecz z jakiegoś powodu potrzebował, by Midoriya to powiedział.
"Oczywiście, że jesteś. Dlaczego pytasz? Nie jesteśmy przyjaciółmi?" Wyraz twarzy Midoriyi stał się bardzo poważny, bał się usłyszeć odpowiedzi Todorokiego. Shouto obrócił się na pięcie i zaczął odchodzić.
"Myśl o tym jak chcesz." Rzucił przez ramię.
Izuku poczuł, jakby te słowa uderzyły go w brzuch, zostawiając po sobie uporczywy ból.
Teraz Shouto dałby wszystko, by usłyszeć 'Todoroki-kun' po raz ostatni.
------------------
No więc mamy pierwszy rozdział! Drugi dopiero zacznę pisać, więc jeszcze trochę zejdzie. W tym czasie możecie zagwiazdkować i udostępnić ten rozdział 😂 (brawo ja i moje chamskie żebranie XD)
Do następnego!
~Saitamistka
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro