XV
- Sam! Sam, wstawaj! - Usłyszałam głos Styles'a. Otworzyłam oczy i zobaczyłam jego uśmiechniętą twarz nad sobą. Podniosłam się i przeciągnęłam, opierając się o framugę łóżka. Sięgnęłam po telefon, aby sprawdzić godzinę. 6:30. Fantastycznie.
- Harry! Jest środek nocy! Zlituj się, człowieku - wymamrotałam i schowałam głowę pod kołdrę.
- Nie ma spania - zaśmiał się. - Jeszcze mi podziękujesz, że zdążysz pójść na basen i pozwiedzać miasto przez rozciąganiem Finesse.
- Na siedemnastą? - zapytałam, przypominając sobie, że wczoraj mi na to nie odpowiedział.
- Tak - odparł. - Ogarnij się, idziemy na śniadanie. I napisz do Nicole, że za godzinę ma być gotowa.
- Jasne - bąknęłam i wstałam z łóżka, rozwalając całą pościel. Udałam się do łazienki, gdzie wzięłam szybki prysznic i pomalowałam się. Wróciłam do pokoju, aby zabrać z szafy ubrania. Zastygłam w miejscu, widząc Styles'a bez koszuli, szukającego czegoś w szafkach. Sama nie wiem, dlaczego to mną tak ruszyło. Wypędziłam z głowy myśli i przeszłam obok niego, po czym zabrałam swoje ubrania. Mam nadzieję, że nie zauważył mojego zachowania.
- Harry, chodź już. Nicole czeka - rzuciłam do niego.
- Już, moment - odparł w biegu. - A o co właściwie się posprzeczałyście?
Musiałam wymyślić coś na poczekaniu, bo nie wyobrażałam sobie odpowiedzieć "O Ciebie". Chyba spaliłabym się ze wstydu. Nie chcę nawet myśleć co gromadziło się w głowie tej dziewczyny, podczas gdy okazało się, że dzielę pokój ze Styles'em.
- Babskie sprawy, nie zrozumiesz.
- Zdziwiłabyś się. - Uśmiechnął się lekko.
Czyżby Will miał jednak u niego szanse? Czy miał aż tyle dziewczyn?
- Wolę jednak zostawić to dla siebie - odparłam i również się uśmiechnęłam.
Kilka minut później zajęliśmy miejsca w restauracji i zabraliśmy się do jedzenia. Zdecydowałam się na naleśniki z owocami i kawę, której ostatnio piję aż za dużo. Harry wziął bagietkę, kilka plastrów szynki i sera oraz warzywa, a do popicia herbatę. Nicole zabrała to samo co ja. Obydwie miałyśmy słabość do naleśników.
Obawiałam się, że śniadanie odbędzie się w niezręcznej ciszy, jednak póki co, nic na to nie zapowiadało. Styles żartował razem z nami i rozmawiał, nie tylko na końskie tematy. Byłam mu wdzięczna, bo wiedziałam dlaczego to robił. Nie ukrywam, że od wczorajszego zdarzenia jestem trochę spięta i rozkojarzona. Bardzo denerwuje się jutrzejszym przejazdem i mam nadzieję, że się tego pozbędę. Przynajmniej na pół godziny zapomniałam o tym balaście. O przejeździe, o kłótni z Nicole, o rozmowie z Taylorem i na moment o moim dziwnym uczuciu do Harry'ego, które w ogóle nie powinno się pojawić.
- Sam, telefon - odezwał się Styles, gdy od chodziliśmy od stolika. Zawróciłam i zabrałam moja własność z blatu. - Jeszcze się okaże, że zapomnisz konia na parkurze.
Po wejściu do pokoju od razu chciałam wbić się w strój kąpielowy i pobiec na basen. Tak też zrobiłam. Kilka minut później wychodziłam z pokoju ubrana w dresowe szare szorty i czarną koszulkę na ramiączkach. Wychodząc zastałam Nicole, stojąca przy drzwiach swojego pokoju. Uśmiechnęła się lekko na mój widok. Przy śniadaniu zaproponowała mi wspólne wyjście na hotelowy basen, a raczej Harry subtelnie nalegał, żebyśmy spędziły trochę czasu razem. Być może ma dość mnie w pokoju i chce, abym przeniosła się do przyjaciółki. Mimo wszystko cieszyłam się w głębi duszy, że idziemy tam razem. Naprawdę nie chciałam spędzać czasu tutaj na kłótniach z Nicole. Źle się czułam na samą myśl, że nasze rozmowy byłyby ograniczone do minimum.
- Styles nie idzie? Myślałam, że ma podreptać na siłowni - zapytała blondynka.
- Zaraz przyjdzie, rozmawia przez telefon - wyjaśniłam, na co dziewczyna przytaknęła. Wiedziałam, że coś jej się ciśnie na język. Wyraz jej twarzy w tym momencie, zdradzający, jak bardzo się powstrzymuje poprawił mi humor.
- Stresujesz... - odezwała się, lecz przerwał jej Harry, wychodzący z naszego pokoju z telefonem przy uchu.
- Tak, pamiętam. Tak, będę już wtedy w domu, nie martw się. Ja Ciebie też mała, cześć! - pożegnał się z rozmówcą i zwrócił do nas. - Idziemy?
***
- Nie wyjeżdżam stąd, Sam. Nie ma mowy - odezwała się blondynka, rozsiadając się obok mnie w ciepłym jacuzzi. - Nie obrazisz się jak nie będę Ci towarzyszyć na zawodach, prawda? - zaśmiała się.
Nie dziwię się jej. Sama nie mam ochoty wychodzić z tego hotelu.
- No nie wiem - odparłam. - Musisz odkupić swoje winy - zaśmiałam się.
Twarz Nicole na moment opuścił uśmiech. Spojrzała na mnie niepewnie, jakby nie wiedziała co ma mi powiedzieć.
- Gniewasz się jeszcze? - zapytała. Ton jej głosu w ogóle nie przypominał tego, do jakiego się przyzwyczaiłam. Był cichy i lekko drżący. Uśmiechnęłam się do niej pogodnie.
- Nie, wariatko - odparłam. - Wiem, że bywam nieznośna, gdy się denerwuję.
Chciałam jak najdłużej cieszyć się pustym basenem, lecz chyba nie było mi to dane. Dźwięk windy powiadomił nas, że jej drzwi właśnie się rozchyliły. Nie potrafię określić mojej reakcji, gdy zobaczyłam osobę, wychodzącą z tego małego pomieszczenia.
- Wow - szepnęła blondynka. W tym przypadku zgadzałam się z nią w stu procentach.
- Nie miał być pan na siłowni? - zapytałam, gdy klękał obok jacuzzi, w którym siedziałyśmy.
- Minęły ponad dwie godziny - odparł. - Nie będziecie cały czas siedzieć w ciepłej wodzie i się obijać.
- Nie wychodzę stąd - zaprotestowała Nicole, śmiejąc się.
- Nie marudź.
Blondynka westchnęła i powoli wstała z ciepłej wody. Zrobiłam to samo i sięgnęłam po mój ręcznik, aby przenieść go bliżej dużego basenu. Widząc marudną minę przyjaciółki narodził mi się w głowie pewien pomysł. Podbiegłam do niej, tak, aby mnie nie zauważyła i wepchnęłam ją do zimnej wody.
Wśród odgłosów kropel dotarł do mnie śmiech Styles'a. Gdy głowa dziewczyny wyłoniła się z powierzchni wody i odgarnęła ona włosy z twarzy, poczułam na swojej talii mocny uścisk, a moje nogi oderwały się od ziemi.
- Nie zrobisz tego, Styles! - krzyknęłam w momencie, gdy Harry wskoczył razem ze mną do basenu. Dopiero, kiedy znaleźliśmy się pod wodą jego uścisk się rozluźnił i spokojnie mogłam nieudolnie wypłynąć na powierzchnię. Złapałam jego barki i oplotłam nogami jego tors.
- Co ty robisz? - zapytał rozbawiony.
- Nie umiem pływać - odparłam, lekko przerażona.
Harry podpłynął ze mną do brzegu basenu, który jak na hotelowy był bardzo głęboki i posadził mnie na krawędzi. Stanął między moimi nogami i oparł dłonie po obu stronach mojego ciała.
- Przepraszam - odparł ze skruchą, patrząc mi w oczy.
- Przecież nic się nie stało, nie wiedziałeś - rzekłam z uśmiechem, a on odwzajemnił mój gest. Przez chwilę patrzyliśmy na siebie w ciszy, lecz gdy na moment przeniosłam wzrok na jego włosy, odruchowo przeczesałam je palcami.
- Zdecydowanie lepiej, kiedy jesteś mokry.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro