Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

II

W tym momencie zupełnie mnie zatkało, lecz z zewnątrz zapewne nie było tego aż tak widać. Starałam się zachowywać naturalnie. Co do jednego byłam całkowicie pewna. Jest cholernie przystojny! Wpatrywał się we mnie swoimi zielonymi oczami, z podniesioną jedną brwią, czekając aż coś powiem.

­- Skoro trzymasz tutaj swojego konia, to chyba powinnaś wiedzieć, że cudzych wierzchowców się nie dotyka, prawda? - mówił to takim tonem, jakbym co najmniej mu zabiła tego konia.

­- Przepraszam – odparłam niezbyt szczerze, czując na sobie jego bezczelne spojrzenie.

Włożył dłoń do przednich kieszeni swoich lekko obcisłych ciemnych jeansów, do których była włożona bordowa koszula. Nie była zapięta do końca, więc dostrzegłam za nią kilka tatuaży. Długo nie będę się mogła przyzwyczaić do trenera nieubranego w bryczesy i oficerki. Drugą dłonią przeczesał swoje brązowe kręcone włosy. Wyglądał zdecydowanie za dobrze, gdy to robił...

­- Harvey, zgadza się? - zapytał, uważnie mi się przyglądając.

­- Tak – odpowiedziałam szybko, a on wykrzywił usta w złośliwy uśmiech.

­- Obyś była taka dobra, jak opowiadał Eric – zaśmiał się i zrobił krok w stronę Nicole, która była zachwycona jego obecnością. Jej oczy świeciły jaśniej, niż lampy w boksach. - Za 25 minut na hali, Carter – rzucił i minął nas, jeszcze raz posyłając mi ostrzegawcze spojrzenie.

­- Co za matoł... - mruknęłam do siebie, a gdy tylko Styles zniknął za ścianą kantorka trenerów, Nicole zarzuciła mi dłonie na ramiona, upuszczając przy okazji ochraniacze Kiwi, jej klaczy.

­- Nie mów mi, że Ci się nie spodobał! - krzyknęła podekscytowana jego wyglądem.

­- Jest przystojny, ale... - zaczęłam, lecz dziewczyna mi przerwała.

­- Przystojny!? Kurwa jest tak seksowny, że jak go zobaczyłam to miałam kisiel w majtkach.

­- Jestem ciekawa jak uda ci się skupić na treningu – zaśmiałam się i weszłam do boksu Finesse, biorąc przy okazji pudło z ziemi i zamykając są sobą drzwi. Wyczyściłam dokładnie jego gniadą sierść, po czym wyszłam, aby pomóc Nicole przy siodłaniu. Dziesięć minut później obie weszłyśmy na halę, gdzie czekał już Styles, czytając jakieś notatki w zeszycie ze skórzaną okładką. Dziewczyna poczekała na polecenie do wsiadania, a kiedy go dostała, wręcz wskoczyła na Kiwi. Poprawiła nogi w strzemionach i podjechała do trenera, który aktualnie swoje zielone oczy skierował na mnie.

­- To nie są treningi otwarte, Harvey! - krzyknął, abym go usłyszała, ponieważ stał na drugim końcu hali, chociaż wydaje mi się, że krzyknąłby nawet gdybym stała tuż obok niego. Zawsze oglądałam treningi Nicole, a ona moje. Dlatego codziennie byłam w stajni przed siódmą rano, a ona na mnie czekała.

Chyba szybko się do ciebie nie przyzwyczaję, Styles.

­- Nie mogę tutaj siedzieć? - zapytałam lekko zdziwiona.

­- Której części mojej wypowiedzi nie zrozumiałaś?

Prychnęłam tylko pod nosem i wyszłam. Jest tu dopiero jeden dzień, a już zachowuje się jakby miał tutaj całkowitą władzę. Wróciłam do Finesse i przeczekałam w jej boksie ponad godzinę, zanim zaczęłam zajmować się siodłaniem. Przebrałam buty, założyłam ostrogi, kask i wzięłam palcat do ręki, na których miałam skórzane rękawiczki. Słońce zaczęło przygrzewać, więc nawet przez okna będzie mi doskwierać ciepło. Położyłam kamizelkę na bramie boksu i złapałam wodzę Finesse, wyprowadzając ją ze środka.

Wchodząc na halę minęłam potwornie zmęczoną Nicole. Jej policzki były czerwone i ledwo trzymała się na nogach. Po Kiwi również było widać oznaki zmęczenia. Wprawdzie nie była bardzo mokra, ale to zapewne dlatego, że dziewczyna długo z nią stępowała.

­- Szykuj się na skakanie okserów, dopóki nie zrobisz tego perfekcyjnie – szepnęła, gdy przechodziłam obok niej. Przed wejściem wzięłam kilka głębszych oddechów i pewnym krokiem stanęłam naprzeciwko Styles'a. Nie pozwolę na to, aby myślał, że jego treningi mnie przerażają.

­- Wsiadaj – polecił, a ja od razu włożyłam stopę w strzemię i przerzuciłam drugą nad zadem konia, delikatnie siadając z moim siodle skokowym. Ścisnęłam go łydkami, na co zareagował powolnym stępem w stronę trenera, którego wzrok ponownie wbity był w jego zeszyt.

­- Nie będę Cię dzisiaj katował. Chcę zobaczyć jak jeździsz i na jakim poziomie jest twoja technika – mówił cholernie seksownym głosem. - Rozgrzej konia, zaczynamy za 15 minut.

Po kilku minutach stępa, popędziłam Finesse do kłusa, starając się nie rozpraszać, lecz czując jego wzrok na moim ciele czułam się, lekko mówiąc, nieco dziwnie. Wiem, że to normalne, że mnie obserwuje, w końcu chce poznać moją technikę, lecz mimo to nie czułam się tak jak na treningach z Erickiem. Mimo wszystko byłam rozluźniona, tak mi się przynajmniej wydawało. Usiadłam w siodło,chcąc przygotować moje mięśnie do pracy w pełnym siadzie.Przejście nie było tak płynne, jak zawsze. Spięłam się i było to widać. Zanim zaczęła płynnie podążać za ruchem konia, wybiłam się w siodle. Widziałam kątem oka reakcję Styles'a, stał niedaleko mnie. Spuścił głowę i pokiwał nią widocznie rozbawiony.

­- Podjedź – polecił i stanął na środku hali. Zrobiłam co kazał, a on podszedł do mnie z boku i położył dłoń na tylnym łęku siodła.

- Nie wiedziałem, że najlepszy jeździec w Chilton ma problem z przejściem do kłusa ćwiczebnego – odparł złośliwie. Nie wierzę, że kazał mi się zatrzymać z powodu jednego wybicia. Zapowiadają się ciężkie treningi. - Wiem, że możesz się trochę stresować. Nie jestem podobny do twojego poprzedniego trenera, więc rozumiem, że wiele rzeczy może Ci nie wychodzić – jego ton wskazywał na to, że szczerze go to bawiło. To prawda, nie jest moim poprzednim trenerem. I nigdy nie będzie tak dobry jak on.

­- Zobacz – powiedział i jedną dłoń położył na moich plecach, a drugą na wewnętrznej stronie mojego kolana, co wywołało u mnie dreszcze. Nie wiem dlaczego. Zaczynam zachowywać się jak Nicole.

Jednak w tym musiałam przyznać jej rację. Był seksowny. Tatuaże na jego dłoniach przykuły moją uwagę.

­- Napnij te mięśnie – polecił, klepiąc mnie po wewnętrznej stronie uda przy kolanie. Dopiero teraz zaczęłam się stresować. Szybko napięłam mięśnie w nodze. - A teraz rozluźnij – wykonałam jego polecenie. Denerwowało mnie to, że traktował mnie jak początkującego jeźdźca. - Spinając te mięśnie nie będziesz w stanie prawidłowo wysiedzieć kłusa, czy galopu w pełnym siadzie.

­- Nie jeżdżę od wczoraj, Harry – odezwałam się, lecz jemu z pewnością się to nie spodobało. Nie chciałam mówić do niego po nazwisku, bo nigdy tego nie robiłam, więc wykorzystałam to, że na tablicy z imieniem jego klaczy był napisany jej właściciel.

­- Po pierwsze, jestem twoim trenerem, a nie znajomym, Harvey! - krzyknął bardzo donośnie. - Po drugie, na treningu ja mam głos, a nie Ty!

Oszaleję nim w jednym pomieszczeniu. Jeszcze tego brakowało, że mam się do niego zwracać per pan. Przecież jest ode mnie straszy tylko o pieprzone cztery lata!

­- Wybacz, panie Styles – powiedziałam zażenowana tą całą sytuacją. Nie minęło 20 minut, a ja już mam go serdecznie dosyć.

Nicole nie kłamała. Skakałam jedną przeszkodę dziesiątki razy, słuchając przy tym ile rzeczy robię źle. Nie powiem, bardzo mnie denerwował, jednak przy takim trenerze moja technika może rzeczywiście się poprawi. Ciekawe czy moja psychika jest tego samego zdania. Po godzinie czułam się bardziej zdołowana, niż kiedykolwiek. Potrafił trafić w punkt ludzkiej wrażliwości. Miałam ochotę zejść z konia i przyłożyć mu w twarz. Widziałam jak satysfakcjonuje go moje zmęczenie. I to bardzo. Najbardziej zaintrygowało mnie w nim to, iż przez całe dwie godziny ani razu mnie nie pochwalił. Nie wypowiedział w moja stronę żadnego słowa, które wskazywałoby na to, że coś zrobiłam dobrze. Z jego ust ciągle padały ostre słowa krytyki, lecz czego innego mogłam się po nim spodziewać? Nie wygląda na miłego, wspierającego trenera.

­- Okser! - krzyknął, gdy galopowałam przy ścianie, odpoczywając od ciągłych skoków, chociaż odpoczynkiem nie można tego nazwać. Skierowałam swój wzrok na przeszkodę i docisnęłam lewą łydkę do boków Finesse, jednocześnie blokując jego szyję lewą wodzą. Równym tempem najeżdżałam na na okser, ustawiony w X na zmianie kierunku. Pochyliłam się do przodu, oddając wodze do pyska i skupiałam się na równowadze. Kiedy Finesse wylądował za przeszkodą, mającą metr trzydzieści wysokości i około osiemdziesiąt szerokości pogalopowałam w prawo.

­- Wystarczy – powiedział nieco ciszej. - Przejście do stój! Nie chcę widzieć kroku kłusa, ani stępa!

Pewnie, dobij mnie jeszcze ujeżdżeniem na koniu skokowym, żeby było śmieszniej!

Po kilku fulach galopu, płynnie zatrzymałam Finesse idealnie na środku krótkiej ściany. Byłam dumna, zarówno z siebie, jak i z niego. Spisał się dziś na medal, a był równie wykończony co ja.

­- Rozstępuj go, widzimy się jutro, Harvey – powiedział, po czym wyszedł z hali, zostawiając mnie samą z Finesse. W końcu mogłam odpocząć od jego ciągłych komentarzy.

Godzinę później stałam przed bramą, czekając na przyjazd mojego brata. Po jego przyjeździe, wsiadłam do samochodu i przez całą drogę nie uraczyłam go choćby jednym słowem. Nie reagowałam kompletnie na jego pytania i próby pocieszenia, opowiadanie żartów. Wyłączyłam się, chcąc za wszelką cenę uniknąć jutrzejszego treningu.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro