Rozdział 1
Blondwłosy, wysoki chłopak siedział znudzony na religii wpatrując się pusto w tablicę interaktywną znajdującą się tuż przed jego ławką. Damska część klasy była na zawodach, w szkole została tylko 4 osób bo jeden dzban postanowił znowu nie przyjść i tymsamym sprawić że Franek zanudzi się na śmierć w tej budzie. Znaczy, nie zanudzi się bo była jego przyjaciółka, przy której nie da się nudzić.
- Ej, Franek - szepnęła siedząca obok niego blondynka - Co ty tak pusto patrzysz na tą tablicę?
- Ajj, bo nudno strasznie - mruknął kładąc głowę na ławce, twarzą do deski.
- Ciesz się, że chociaż pan nie prowadzi jakiejś normalnej lekcji tylko normalnie z nami gada - powiedziała już normalnie uśmiechając się.
Franek zwrócił swoją twarz w jej stronę i też się uśmiechnął. Bardzo lubiał gdy dziewczyna się uśmiechała. Przypominały mu się wtedy spędzone z nią chwile w dzieciństwie.
- Masz rację.
- Hania, Franek co wy tam za jakąś randeczkę macie? - zapytał pan Tomasz śmiejąc się pod nosem.
Momentalnie dwójka przyjaciół lekko się zarumieniła. Odwrócili od siebie głowy i zaczęli mieć swoje lekkie tiki nerwowe. Franek spojrzał kątem oka na siedzącego niedaleko Adama. Wyłapał jego zdenerwowany wzrok i odrazu wlepił wzrok w podłogę.
Zadzwonił dzwonek, oznajmiając tymsamym, że to już koniec tej katorgii i mogą wrócić do domów. Uczniowie 8 klasy wyszli z sali ze swoimi rzeczami i poszli do szatni zmienić buty. Franek i Hania wyszli razem tylnym wyjściem i poszli po swoje rowery. Zaraz za nimi szedł Adam.
- Ayy Franek, może wpadniesz dzisiaj do mnie? Proooszę, mama znowu idzie na drugą zmianę i nie chcę zostawać sama.. - powiedziała dziewczyna patrząc błagalnym wzrokiem na przyjaciela.
- Ostatnio u Ciebie byłem, nie możesz ty do mnie dzisiaj?
- Hm... W sumie mogę... - spojrzała na chłopaka idącego za nią i jej przyjacielem. Po chwili dodała cicho - Jeśli on nie będzie miał nic przeciwko...
- Huh? W sensie, że Adaś? Co miałby niby mieć przeciwko? - powiedział uśmiechając się.
- W sumie to... Nie wiem...
Patrzy sie na mnie jakby miał mnie co najmniej zamordować i poćwiartować.... - pomyślała dziewczyna.
Dwójka przyjaciół wzięła swoje rowery i pojechała na nich do domu chłopaka. Po krótkim czasie wjechali na działkę, zostawili rowery w szopie i poszli do domu. Zdjęli buty i kurtki i weszli głębiej domu.
- Wróciłem - powiedział głośniej Franek, tak by jego mama go słyszała
- Cześć Franko - powiedziała mama chłopaka stając w progu kuchni.
- Dzień dobry.. - powiedziała niepewnie nastolatka. - Przepraszam za najście...
- Nie szkodzi Haniu - powiedziała mama i się uśmiechnęła - Jesteście głodni?
Oboje od razu pokręcili głowami dając znak, że nie są głodni. Poszli razem do pokoju Franka zabierając po drodze kota. Usiedli sobie, Franek na łóżku, a Hania na krześle przy biurku głaszcząc kota.
- Dobra, Franek. Gadaj co Cię łączy z Adamem i Dominikiem? - spytała podnosząc lekko kota by dać nogę na nogę, wyprostowała się i wróciła do głaskania kota leżącego jej na nogach wyglądając przy tym jak jakaś szefowa złej organizacji podczas wymyślania nowego złowieszczego planu jak przejąć świat.
- Jesteśmy... Tylko przyjaciółmi - odpowiedział chłopak odwracając wzrok i drapiąc się nerwowo po karku.
- Ta ta uważaj bo Ci uwierzę. ''Tylko przyjaciele''. Jakby tak było to byś w tym momencie nie odwracał ode mnie wzroku i nie drapał się bez powodu po karku. - powiedziała wstając i odkładając kota na krześle.
Podeszła do Franka i dotknęła jego czoła. Kucnęła przed nim i popatrzyła mu w oczy bardzo podejżliwym wzrokiem.
- Dobra dobra! Jesteśmy.. Można powiedzieć, że w takim związku... - powiedział okropnie się rumieniąc.
- Czyli jesteście w trójką-
- ĆŚŚŚŚŚ! - Franek zakrył jej usta ręką - Nie mów tak głośno! Moja mama nie wie o tym i ma nie wiedzieć.
- W sensie, że ma nie wiedzieć, że jesteś w trójkącie, czy ma nie wiedzieć, że jesteś gejem? - zapytała cicho blondynka zdejmując rękę przyjaciela ze swojej buzi
- I o tym i o tym. Nikt ma nie wiedzieć.
Dziewczyna kiwnęła energicznie głową i tak jakby zasalutowała.
- Tak jest!
Chłopak lekko się zaśmiał i połorzył rękę na głowie przyjaciółki. Zaczął ją lekko głaskać. Dziweczynę kompletnie zamurowało co sprawiło, że Franek wybuchnął śmiechem.
- Nawet nie wiesz jak głupio wygladasz!
- E- Sam głupio wyglądasz!
I tak minęły tej dwójce kolejne godziny, aż Hania musiała wracać do domu...
//////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////
Dobra, powiem tak. Pisałam to kiedyś tam z nudów w szkole, więc rozdziały tego będą krótsze niż rozdziały takiej Kochanej Kwadratowej, co sprawia, że będą pojawiać się częściej ( głównie też dlatego, że mam większy zarys tego i nie muszę zbyt wiele dodawać ani nic)
Za wszelkiego typu błędy przepraszam, z jakiegoś powodu wszystko mi podkreśla.
No to widzimy się w następnym rozdziale, a może w innej książce...
Do zobaczonka!
~Applepie
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro