25 Profesjonalny zawodnik
Ostrzeżenie! Rozdział 18+!
pov: Noemi
Cały dzień upłynął mi pracowicie i w towarzystwie... Betty. Tata spoglądał na mnie jak na paranoiczkę, gdy zabroniłam posyłać dziewczynkę do przedszkola. Poranek spędziła z dziadkiem w pracy, ale trochę szalała w sklepie, więc musiałam odciążyć tatę i zabrać siostrzenicę do siebie.
Wiedziałam, że moja praca nie była dla niego tak ważna, jak butik Nicole, bo nie raz rzucał mi różne podteksty, że zajmuję się głupotami, zamiast wziąć do poważnej roboty. Czerwiec miał to do siebie, iż było coraz więcej wieczorów kawalerskich i potrzebowałam pomocy przy porwaniach.
Wbrew pozorom dobrym odciągaczem uwagi okazała się... Allie. Kontuzjowana Allie z usztywnioną nogą i kulą pod pachą. Idealnie odgrywała rolę damy w opałach, żeby uśpić czujność porwanych, a chłopaki robili resztę. To sprawiło, że miałam więcej czasu na prace biurowe.
Zamierzałam porozmawiać z Nicole gdy wróci, aby nie oddawała Betty do przedszkola, dopóki sprawa z Curtisem się nie wyjaśni. Tak dla bezpieczeństwa...
Żeby nie było – Curt cały czas kręcił się w okolicy. Wystarczyło, że wyszłam z Betty na lody, a od razu go zauważyłam. Miał czelność nawet pomachać do nas. Głupi fiut.
Po południu tata i Troy przejęli opiekę nad dzieckiem, a ja wróciłam do siebie. Minusem mieszkania w starej kamienicy był brak parkingu, ale na szczęście miałam wykupione miejsce z drugiej strony budynku. Wystarczyło przejść przez podwórko za garażami i śmietnikami i już byłam u siebie.
Droga nie należała do przyjemnych i często była obstawiona podejrzanymi osobnikami, ale mieszkając tu ponad dwa lata poznałam najważniejszych „typków" z dzielni i nie wchodziłam im w paradę.
Z lokalnymi pijaczkami też utrzymywałam dobre kontakty: czasami dawałam im zarobić, gdy potrzebowałam pomocy przy wnoszeniu ciężkich gratów do samochodu, a czasem po prostu zlecałam coś drobnego do pomocy. Nawet moja siostra od swojego męża nie słyszała tylu komplementów, ile razy oni nazwali mnie swoją „boginią", „królową" i „najjaśniejszą gwiazdą".
Im było bliżej wieczoru, tym jakoś tak bardziej się stresowałam. Alex wysłał mi namiary na hotel, a do tego uparł się, iż przyśle kierowcę. Twierdził, że tak będzie bezpieczniej. Nie rozumiałam, dlaczego moja samotna jazda miałaby być niebezpieczna, ale nie wykłócałam się. Zaznaczył też, że jeśli nie będę miała ochoty przyjechać, to to i tak nic nie zmieni – w dalszym ciągu mi pomoże w moich „tajemniczych, nielegalnych sprawkach".
Przygotowałam się tak starannie, jak chyba jeszcze nigdy – wzięłam długi prysznic, dokładnie wydepilowałam... wszystko, nasmarowałam się balsamem. Zrobiłam delikatny makijaż i nałożyłam na siebie jedną z odważniejszych sukienek – w dalszym ciągu przyzwoitą, ale na pewno nie tak zakrywającą dekolt.
Chciałam się mu podobać.
Na ramiona zarzuciłam jeansową kurtkę, a na stopy wsunęłam wygodne, sportowe buty. Nie byłam przyzwyczajona do śmigania w szpilkach, choć zapewne bardziej by pasowały do tej sukienki. Oceniłam swój wygląd na mocne siedem w dziesięciopunktowej skali i pół godziny przed umówionym czasem wsiadłam do auta przysłanego przez Alexa.
Jego ochroniarz eskortował mnie spod samych drzwi mieszkania, jakbym co najmniej była jakąś królową. Przed odjazdem zahaczyłam jeszcze o sklep monopolowy – ale nie kupiłam alkoholu, tylko coś innego...
***
Hotel, który wybrał Alex, był elegancki i znajdował się trochę poza granicami miasta. Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, iż znajdował się na uboczu. Ochroniarz wprowadził mnie do środka i eskortował pod same drzwi. Stwierdziłam, iż będę musiała zapytać Blake'a, po co aż tak bardzo kazał mnie pilnować, przecież nie jestem nikim ważnym, żeby w ten sposób nade mną skakać.
Wzięłam głęboki oddech i poprawiłam włosy. To był właśnie ten moment. Przeżyję noc z Alexem... Nie potrafiłam wskazać, kiedy moje nastawienie z „nie lubię go, jest denerwujący, nigdy nie dam mu się dotknąć" zmieniło się na „trochę go lubię, ale dalej jest wkurzający, a mimo to chcę, żeby dotykał mnie wszędzie".
Zapukałam cicho, a mimo to drzwi otworzyły się praktycznie od razu, jakby czekał za nimi na moje przyjście. Gdy spojrzałam mu w oczy i zobaczyłam, z jakim żarem się we mnie wpatrywał, poczułam, że zrobiła mi się gęsia skórka. To spojrzenie mogło oznaczać jedno – dzisiejszej nocy miało zdarzyć się coś wyjątkowego dla nas obojga. Nie mogłam się doczekać.
Alex powitał mnie delikatnym pocałunkiem zaraz po tym, jak zamknął za mną drzwi. Od razu też objął mnie i przyciągnął do siebie.
- Przyszłaś – powiedział. Pomimo powagi wypisanej na twarzy mężczyzny, kąciki jego ust uniosły się. Nie potrafił długo ukrywać, iż był zadowolony.
- Przyszłam – odparłam spokojnie.
Całą drogę rozmyślałam o tym, jak to będzie. Przecież doskonale zdawałam sobie sprawę, po co tam jechałam, tak jak i on zdawał sobie sprawę, po co wynajął ten pokój. Denerwowałam się tym, bo obawiałam się, że weźmie mnie za „łatwą" i że to, co chciałam z nim robić po prostu źle o mnie świadczyło. Teraz, gdy jego dłoń obejmowała moją talię, a druga gładziła mnie po policzku, naprawdę czułam spokój.
Nie miałam wyrzutów sumienia – na to jeszcze przyjdzie czas. Nie obawiałam się tej nocy, bo chciałam jej równie mocno, jak i Alex. Nie czułam, żeby to było niewłaściwe.
Blake był jak zawsze elegancki – biała koszula opinała jego mięśnie, a czarne spodnie zapewne pochodziły od jakiegoś wyszukanego krawca. Nie miał na sobie krawatu, a kilka guzików przy szyi zostawił rozpiętych. Domyślałam się, iż miało to nawiązywać do tego, co próbowałam zrobić w samochodzie. Zostawił mi „dostęp" do siebie, żebym teraz miała łatwiej... Sprytnie.
- Jaki jest plan? - zapytałam. Dobrze mi się z nim stało i milczało, ale... chciałam czegoś innego. Nie poznawałam sama siebie, bo do tej pory unikałam bliższych kontaktów z mężczyznami, a napięcie seksualne rozładowywałam samodzielnie, a teraz... potrzebowałam Alexa. Po tym, co robiliśmy w jego aucie, pragnęłam więcej. Dużo więcej.
Mężczyzna zaprowadził mnie do części dziennej i puścił na chwilę, żeby podnieść ogromny, kolorowy bukiet i mi go wręczyć. Musiałam przyznać, że zaskoczył mnie tym gestem. Zrobiło mi się miło, zwłaszcza, gdy pomyślałam sobie, iż do tej pory nikt nie wręczył mi kwiatów. Nigdy.
- Proszę, kochanie – powiedział i po raz kolejny delikatnie mnie pocałował.
- Piękne. Dziękuję – odparłam szczerze. Zanurzyłam twarz w bukiecie i wdychałam jego słodki, choć delikatny zapach.
- Frezje. Nie chciałem róż, bo to zbyt banalne jak na pierwszą randkę – uśmiechnął się delikatnie, gdy zauważył zdziwienie na mojej twarzy – tak, Emi. Traktuję to spotkanie jak randkę i gdy tylko pozbędę się wszystkich problemów, zamierzam zabierać cię na takie częściej.
Nie komentowałam tego, bo nie chciałam psuć nastroju. Dla mnie dzisiejsza noc miała być jedynym spotkaniem w tym charakterze. Potem... powinniśmy wrócić do unikania się. Tak byłoby lepiej.
Alex zaprosił mnie gestem, abym spoczęła na kanapie. Przejął mój bukiet i wsadził go do dużego wazonu, który stał na niskim, kawowym stoliku. Od razu też podszedł do większego stołu i wyjął butelkę szampana z pojemnika z lodem. To był ten, który dziś mu wręczyłam. Mężczyzna sprawnie otworzył butelkę i rozlał alkohol do kieliszków, po czym podał mi jeden.
- Za spotkanie z najpiękniejszą kobietą, jaką znam – powiedział i posłał mi czarujący uśmiech, na co od razu się zarumieniłam.
- Za spotkanie z najbardziej nieoczywistym facetem, jakiego znam – odpowiedziałam mu uśmiechem.
Usiadł obok mnie i położył dłoń na mojej ręce.
- Uważasz, że jestem nieoczywisty? - zapytał. Gładził kciukiem wierzch mojej dłoni. Odłożyłam kieliszek na stolik i ułożyłam się wygodniej na oparciu kanapy.
- I to jeszcze jak! Jakbyś miał dwubiegunowość: raz jesteś wesoły i cały czas żartujesz, innym razem wpatrujesz się we mnie tak poważnie, że mimowolnie czuję się, jakbym była na dywaniku u surowego dyrektora. Myślałam, że cię trochę znam, ale na przyjęciu byłeś całkiem inny, niż gdy jesteś ze mną.
- Jak ci się wydaje... kiedy jestem prawdziwy? - przyciągnął moją dłoń do swoich ust i składał na niej drobne pocałunki. Następnie przesunął wargi na mój nadgarstek.
Żebym to ja wiedziała... Był zbyt tajemniczy, żeby tak prosto dało się go zdefiniować. Zrobiło mi się gorąco, więc zdjęłam kurtkę. Alexander od razu to wykorzystał. Nachylił się, żeby kontynuować całowanie mojego ciała.
Przesuwał wargi po moim przedramieniu, a następnie ramieniu. Robił to powoli i nie przerywał ze mną kontaktu wzrokowego. To działanie było tak... pobudzające i jednocześnie powodowało we mnie chęć na zwiększenie doznań, dlatego niecierpliwie chwyciłam go za szyję i przyciągnęłam do swoich ust. Całowaliśmy się jak szaleńcy: spragnieni siebie i posiadający świadomość, że mamy tylko jedną, jedyną szansę na przekonanie się, jak daleko może zaprowadzić nas nasze nieokiełznane pożądanie.
W pewnym momencie Alex oderwał usta od moich warg i nachylił się tak, że wsunął dłoń pod moje kolana, a drugą objął mnie za plecy. Podniósł mnie i skierował się do sypialni. Doceniłam rozpięte guziki w jego koszuli, bo bez problemu mogłam dobrać się do reszty ukrytego ciała. Gdy położył mnie na łóżku, jego koszula w połowie była już rozpięta.
Zrobiłam to, o czym marzyłam od tej nocy, którą spędził w moim łóżku – przytknęłam do jego torsu moje dłonie i zaczęłam przesuwać nimi po klatce piersiowej. Potem zjechałam niżej... na brzuch. Eksplorowałam jego mięśnie jak najciekawszy obiekt, jaki przyszło mi badać.
Fascynował mnie – jego ciepła, gładka skóra... Idealnie wyrzeźbiona sylwetka...
- Jesteś taki... twardy – powiedziałam, mając na myśli to, co czułam pod palcami. Dopiero, gdy te słowa opuściły moje usta, zdałam sobie sprawę, że brzmiały bardzo dwuznacznie. Bardzo. Alex oczywiście od razu wykrzywił usta w ironicznym uśmiechu, a ja przymknęłam oczy i jęknęłam – nie to miałam na myśli..
- Ja już wiem, co ci tam po głowie chodzi, mój króliczku... I wiesz co? - spojrzałam na niego jednym okiem. Był cholernie zadowolony z siebie – podoba mi się to, co słyszę... twoje myśli idą w ciekawym kierunku.
- Uwierz mi, nie tylko myśli – oderwałam od niego dłonie i zajęłam się rozpinaniem reszty guzików. Gdy zdjęłam już z niego koszulę, przyciągnął mnie do siebie i zaczął namiętnie całować. Jego ręce błądziły po całym moim ciele, tak jak i moje po jego ramionach i plecach. W pewnym momencie pocałunek zrobił się tak poważny i głęboki, że można by rzec, iż całowaliśmy się do nieprzytomności. Tuliłam się do Alexa całą sobą. Objęłam go nogami w talii i desperacko dociskałam moje biodra do zgrubienia w jego spodniach.
- Zaczekaj chwilę – przerwałam chyba w ostatnim momencie, zanim całkiem straciłam świadomość tego, co robiliśmy. Oboje dyszeliśmy i trochę zajęło, nim mogłam wydusić z siebie kilka słów . Podniosłam się na drżących nogach i pognałam do kanapy, na której została moja kurtka – masz – podałam mężczyźnie paczkę prezerwatyw – widziałam z kim i gdzie się spotykałeś, więc wolę, żebyś mi niczego nie sprzedał – dodałam nie mogąc powstrzymać się od małej złośliwości.
Zaśmiał się krótko i pocałował mnie w czoło.
- Nie musisz się o to martwić. Jedyne, czym mogę cię zarazić, to ciąża – sięgnął po opakowanie – tylko trzy sztuki? To, jak rozumiem na pierwszą godzinę zabawy?
Teraz to on musiał rzucić kąśliwy tekst.
- Godzinę? - zrobiłam wielkie oczy – myślałam, że ci jeszcze zostanie tak na zapas.
Żeby nie było: przygotowałam się przed tą nocą. Obejrzałam kilka „niegrzecznych" filmów na pomarańczowym YT. Specjalnie wybierałam te amatorskie i tam wszystko trwało kilka minut, a aktorzy byli tak zasapani, że prędzej zeszliby na zwał, niż to powtórzyli. Żałowałam, że nie wzięłam pod uwagę tego, że Alex miał pewnie taki przebieg, że kwalifikował się jako „profesjonalny" zawodnik...
- Kochanie, mówiłem ci, że nie zamierzam spać tej nocy, chyba że to ty pierwsza padniesz ze zmęczenia. Żeby nie było, mam swoje zapasy w marynarce – puścił mi oczko.
- To dobrze, że masz. Żadnej ciąży – zastrzegłam. Uśmiechnął się tylko i odsunął ode mnie a następnie wyciągnął ręce tak, że gdy za nie złapałam podniósł mnie do pozycji siedzącej.
- Jesteś za bardzo ubrana – powiedział cicho i zaczął zsuwać ze mnie kurtkę, a potem ramiączka sukienki. Nie tylko jego ręce zajmowały się moim ciałem: usta błądziły po każdym skrawku, który udało mu się odkryć.
- Ty też jesteś za bardzo ubrany – szepnęłam, gdy zostałam w samej bieliźnie, a on w dalszym ciągu miał na sobie spodnie. Zatrzymałam jego dłoń, zanim zaczął rozpinać pasek – ja cię rozbiorę, kochanie – uśmiechnęłam się przebiegle. To kochanie rzuciłam tak w odpowiedzi na te wszystkie nazwy, które używał względem mnie, ale mimo to jakoś tak ucieszył się, gdy to usłyszał.
Wysunęłam pasek ze sprzączki, a potem odpięłam guzik jego spodni. Miałam trudności z rozsunięciem zamka, gdyż „coś" wypychało go od środka... Gdy już mi się udało, to nie wahałam się nawet chwili: zdjęłam spodnie Alexa razem z bokserkami.
Zaśmiał się cicho, gdy zauważył konsternację na mojej twarzy. Szybko pokonałam zaskoczenie i położyłam dłonie na jego brzuchu. Spojrzałam mu prosto w oczy. Udawałam, że nie widzę, co sterczy mi przed twarzą.
- Teraz to ja jestem zupełnie nagi, a ty w dalszym ciągu za bardzo ubrana – przesunął rękami po moich ramionach i nachylił się tak, że musiałam się cofnąć. Trochę... i potem jeszcze trochę... aż opadłam na poduszki.
- Wolę dobrze sprawdzić, z czym mam do czynienia. Wybadać sytuację – odparłam, kiedy położył dłonie po obu stronach mojej głowy i nachylił się, żeby skraść mi krótki pocałunek. Nie byłam zadowolona z tego obrotu sprawy. Chciałam dłuższy...
- I jak się spisuję? Podoba ci się to, co widzisz?
Przesunęłam powoli wzrokiem po jego... sprzęcie, a następnie brzuchu, torsie i skończyłam na twarzy. Objęłam go dłońmi pod ramionami i delikatnie gładziłam po plecach. Podniosłam głowę tak, że nasze usta prawie się spotkały.
- Może być – wyszeptałam i uśmiechnęłam się zaczepnie.
Zanim zdążyłam zareagować przesunął się tak, że udami ściskał moją talię, a jego ręce szybko i sprawnie pozbyły się górnej części bielizny. Musiałam oddać mu sprawiedliwość – miał wprawę z rozbieraniu kobiet...
Zauważyłam, jak intensywnie wpatrywał się w moje odsłonięte ciało. Poczułam dreszcz ekscytacji, bo jego spojrzenie było takie... tajemnicze, ale jednocześnie pełne pasji i pożądania, że nie byłam w stanie zrobić nic innego, jak zarzucić mu ręce na szyję i przyciągnąć go do siebie w niepokornym pocałunku. Nawet nie zorientowałam się, kiedy zsunął moje majtki, po prostu w pewnym momencie jego usta oderwały się od moich warg i zaczęły wędrówkę wzdłuż ciała. Zaczął od brody, potem zszedł na szyję, obojczyk, ramię...
Gdy jego usta zacisnęły się na mojej brodawce, jęknęłam i wygięłam się w łuk. Niestety piersiami zajął się tylko na chwilę, co niezmiernie mnie zasmuciło, bo było to takie przyjemne...
Jego usta wędrowały w dół – całował mój mostek i żebra, brzuch i biodra...
- Co ty robisz? - szepnęłam, gdy zauważyłam, że jego głowa znalazła się między moimi nogami. Podniósł ją i spojrzał na mnie na krótką chwilę. Zaraz potem uśmiechnął się łobuzersko i przycisnął swoją twarz do mojej łechtaczki.
- O matko... - jęknęłam, gdy poczułam, jak ją ssał, a jego palce wędrowały po moich udach i powoli zagłębiały się we wnętrzu pochwy.
- O matko! - krzyknęłam, gdy jego język zastąpił palce, a dłoń zaczęła pocierać moje wrażliwe miejsce. Zacisnęłam ręce na pościeli i podniosłam biodra tak, żeby czuć go głębiej i intensywniej.
- Ooo!... - nawet nie miałam szans wysapać „matko". Jego język zaczął poruszać się tak szybko, że zamknęłam oczy i wbiłam głowę w poduszkę. Było mi tak dobrze, jak chyba nigdy w życiu. Na pewno nigdy w życiu... Alex był tak zaangażowany i zajęty dawaniem mi przyjemności, że z każdym jego ruchem pragnęłam więcej i więcej.
Nabrałam gwałtownie powietrza, gdy poczułam, że doszłam do pewnej krawędzi. To było to... Chwila przed spełnieniem. Pełna napięcia chwila nad granicą tego, co wypada, a tego, co kusi... Rzuciłam się z niej bez zawahania i przez to momentalnie zrobiłam się bezwładna i drżąca.
Wtuliłam twarz w zmiętą poduszkę i przymknęłam oczy. Chciałam zatrzymać to uczucie na zawsze. Alex był zdecydowanie lepszy niż wibrator...
Usłyszałam szelest folii, więc leniwie uchyliłam oczy. Mój chwilowy mężczyzna przygotowywał się do dalszej części zabawy.
Nie wiedziałam, dlaczego, ale mój dobry nastrój zaczął ulatywać. Zaraz miał... wepchać we mnie swojego fiuta, a ja jednak nie byłam pewna, czy tego chcę. A co, jak znowu będzie tak mocno boleć? Wtedy bolało... Nie zniosłabym tego powtórnie.
Blake zauważył, że zmarszczyłam brwi i zaczęłam się spinać, więc od razu przysunął się do mnie i składał pocałunki na całej mojej twarzy.
- Gdzie byś chciała być całowana, kochanie? - zapytał cicho, a ja od razu wskazałam na piersi. Podobało mi się to, co wcześniej z nimi robił.
Uśmiechnął się lekko i pocałował mnie w usta, a następnie schylił głowę i zaczął drażnić moje sutki: i ustami i palcami. Druga ręka powędrowała niżej...
Po raz kolejny poczułam, że robiło mi się bardzo przyjemnie. Alex nie przerywał stymulacji moich piersi, a jednocześnie zaczął przesuwać obleczonym w latex penisem po mojej łechtaczce.
Nie wiedziałam kiedy, bo przyjemność wywołana podgryzaniem moich piersi zaczęła przesłaniać mi wszystko mgłą ekstazy, ale w pewnym momencie poczułam, jak jego fiut napierał na moje wejście, a potem powoli wchodził do środka. Spięłam się, ale tylko na chwilę, bo Blake od razu to wyczuł i przycisnął swoje usta do moich. Nie przestawał napierać i rozciągać mnie, aż poczułam go całego w sobie.
Nie bolało. Jego penis rozpierał mnie i rozprężał, wypełniał do granic możliwości, ale to nie bolało...
Oderwał się na chwilę od moich warg i spojrzał mi w oczy.
- Jesteś moja, Noemi, cała moja. Dam ci wszystko, kochanie i zrobię dla ciebie wszystko – powiedział i zaczął się powoli poruszać.
W tym momencie mogłam być cała jego tak długo, jakby tego sobie życzył, a jedyne, o co mogłabym go prosić, to o nie przerywanie tego, co robił. Na początku starał się być delikatny i powolny, ale z biegiem czasu jego ruchy stały się niecierpliwe i natarczywe. Przyspieszył tak, że automatycznie objęłam go nogami w pasie, jak jeszcze jakiś czas temu.
Nie chciałam spuszczać z niego wzroku. Musiałam przyznać się sama przed sobą, że moim fetyszem był nagi Alexander. Gdy widziałam grę jego napiętych mięśni, to sama czułam, iż muszę bardziej się na nim zacisnąć.
W którymś momencie przymknęłam powieki i wydałam z siebie niezrozumiały dźwięk. Zesztywniałam cała i wbiłam palce w ramiona Alexa. Byłam pewna, że serce za chwilę wyskoczy mi z piersi. W moich żyłach musiała płynąć ognista lawa, bo żar, jaki buchał z mojego ciała sprawiał, że całe pokryło się cienką warstwą potu. Jęknęłam jeszcze raz, a następnie przejechałam paznokciami po plecach Alexandra. Mój mężczyzna przez krótką chwilę poruszał się we mnie jak szalony, żeby zaraz opaść na mnie. Jego głowa wylądowała przy mojej piersi. Byłam pewna, że w tym momencie słyszał każde uderzenie mojego rozszalałego serca. Przesunął się tak, żeby mnie nie przygniatać, ale w dalszym ciągu nie wysunął się ze mnie tylko przekręcił nas na bok.
Gdy pierwsza feeria kolejnego orgazmu zaczęła przemijać i zostały tylko jego fale, niczym echo odbijane od skał, pomyślałam sobie, że dziś przeżyłam to, czego od szesnastu lat się bałam.
Bałam się, że będzie bolało, że będę cierpiała, jak wtedy. Bałam się, że każdy facet będzie jak on... brutalny i chamski. Obleśny. Myślący tylko o sobie. Bałam się, że po tym wszystkim po raz kolejny poczuję, że to moja wina, bo prowokowałam, bo zachęcałam i powinnam zostać ukarana.
Teraz było inaczej. Było mi dobrze. Alex... nie zrobił niczego, co sprawiłoby, że poczułam się nieswojo. Teraz tego chciałam. Tak naprawdę chciałam.
Cały czas miałam zamknięte oczy, ale czułam, jak Alexander wysuwa się ze mnie. Tak nagle zaczęło mi go brakować. Przekręciłam głowę w jego stronę, ale nie podniosłam powiek. Dłonie mężczyzny powoli gładziły moje ramię, a jego ciepłe usta muskały mój obojczyk.
- Kochanie? - odezwał się w pewnym momencie. Wyczułam niepokój w jego głosie – Noemi, spójrz na mnie, proszę... - dodał, a jego dłoń powędrowała do mojego policzka.
Dopiero zetknięcie jego rozgrzanej skóry z moją, chłodną... coś mi uświadomiło. Uchyliłam powieki i spojrzałam prosto w zmartwione oczy Alexa.
- Noemi... Czy ty... płaczesz?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro