Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

•Rozdział 8•

•Pov:Anka•
Dzisiaj był mój pierwszy dzień „pracy". Bałam się że ktoś może mnie nakryć podczas dilowania i pójdę do więzienia. Matka by mnie wtedy zabiła a tego nie chcemy. Przyszłam więc godzinę przed lekcjami tam gdzie kazał mi Artur.

Gdy byłam już za kontenerami zobaczyłam długą kolejkę która najwyraźniej była do mnie. Większość osób było z pobliskiego liceum. Niektórych znała osobiście niektórych,tylko z widzenia a innych wcale.
Podeszłam do nich i wtedy też ktoś się odezwał.
-A ty dziewczynko kim jesteś? Gdzie jest Artur?- powiedział jakiś zjarany chłopak.
-Jestem na jego zastępstwo, Artur sprzedaje teraz gdzieś indziej.- starałam się mówić z jak najbardziej pewnym siebie tonem.
-Pff dobra niech ci będzie ale dawaj już towar bo dłużej czekać nie będę.- zirytowany odpowiedział.

Po tej jakże długiej rozmowie stanęłam przed nimi i zaczęłam po kolei sprzedawać to co kto potrzebował. Tak szczerze nie wiem co dokładnie jest w tych woreczkach, Artur mi je dał więc robię dokładanie to co mi kazał. Nie chce się na nic narażać.
Gdy kolejka się skończyła miałam już iść w stronę szkoły lecz nagle podbiegł do mnie zakapturzony typ.

-Ej słuchaj masz już mój towar?
-Przepraszam ale kim ty jesteś?- przestraszyłam się, ponieważ pomyślałam że może to ktoś z policji. Nigdy nic nie wiadomo...
-Nie mogę ci powiedzieć. Nie chce by ktoś się dowiedział że kupuje takie rzeczy.- powiedział.
-Okej to czego potrzebujesz?
-Umawiałem się z Arturem że wszystko będzie przygotowane dla mnie. Wiesz o tym prawda?
-A tak tak wiem wiem.- nie wiem o co chodzi. Kurde, pieprzony Artur nie powiedział mi o tym- Wiesz co tylko napiszę do Artura i już ci daje twoje zamówienie.

•Konwersacja Anki i Artura•
Anka: Artur przyszedł do mnie jakiś chłopak i mówi że miałeś przygotować jego zamówienie a ja nie mam już więcej żadnego towaru!!!
Anka: Odpisuj debilu
Anka: Szybko
Artur: Czego ty chcesz
Artur: A no rzeczywiście miałem i dawałem ci je. Jeżeli je zgubiłaś to twój problem. Nara
Anka: No Artur

Nie miałam zamiaru już nic do niego pisać. Co za zjeb. Jak mógł mnie tak olać. Dobra Anka uspokój się. Poszukam jeszcze w plecaku.

-Ej masz ten towar czy nie?-zapytał zniecierpliwiony.
-No tak jakby zapomniałam o nim ale obiecuję że jutro przed szkołą ci go dam. Obiecuję.
-Masz szczęście że mam dobry humor.- chłopak jak gdyby nigdy nic porostu odszedł.

Boże pierwszy dzień w pracy i już coś odwaliłam. Może ja się po prostu do niczego nie nadaję?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro