To tylko ja
Jurij westchnął cicho. Wsunął się ostrożnie przez drzwi zamykając je ostrożnie. Starał się żeby nie wydały najmniejszego dźwięku. Dwoje łyżwy jak co tydzien zostawił w mieszkaniu u dziadka. Róznica tym razem była taka ,że się troszkę zagapił i wrócił późno do domu. Drobny 17-latek żałował że wogóle musiał wracać ,ale dziadek mu kazał. Więc blondyn posłusznie wrócił. Ostrożnie zdjął buty ustawiajac je równo obok innych. Potem na paluszkach zaczął kierować się w kierunku schodów. Dom mieli duży jednak Jurij i tak obawiał się pobudzenia innych. Tak. Chłopak mieszkał z matką,ojczymem jego synem i ich córką. Od 5 długich lat Jurachka był najzwyklejszym popychadłem i workiem treningowym. Nikt na szczęście nigdy nie bił go w twarz. Bo po 1 ktos mógłby nabrać podejrzeń ,a po 2 buźka Juriego podobała się wszystkim. Kto na niego nie spojrzał znalazł w niej cos taliego co go zachwycało. Czy to delilatność,damskie rysy, słodkie dołeczli, zniewalające zielone oczy, piękne ,półpełne usta, prosty drobny nosek i jasna cera nie lokryta żadnymi skazami. I tak wedłóg wszystkich miało zostać. Jego wizerunek dodatkowo upiększały średniej długości włosy do łopatek , w kolorze jasnego blondu i w dotyku niczym jedwab. Jednak zakryte bluską tors ,nogi i plecy miał całe w siniakach i bliznach. Nie orzejmował się tym jednak. Jednak nie lubił być bity, więc skradał się tak cicho jak tylko mógł. Wśliznął się do swojego pokoju odkładając delikatnie torbę na biurko. Zdjął z siebie bluske i spodnie i już zamierzał ubrać się w piżamę gdy zatrzymało go chrząknięcie. Zamarł w miejscu tak jak stał. Dopiero po chwili się wyprostował i starając się przejrzec orzez mrok spojrzał w kierunku łóżka. Miał głupia nadzieję że tylko mu się przesłyszało. Jednak lampka przy sporym łóżku zapaliła się łagodnym światłem. Jurij przełknął nerwowo ślinę. Jego ojczym mierzył go wściekłym ,pijackim spojrzeniem. To było tak przerażające dla chłopaka że mało się nie popłakał. Resztkami siły woli powstrzymał w sobie ten odruch.
-Sidaj tu- warknął zachrypnięty męski głos. Jurij nawet nie ubierając bluski,w samych bokserkach usiadł obok swojego opiekuna. Był przerażony co objawiało się w postaci trzęsących się nóg i rąk. Ciężko oddychał czując zapach alkocholu obok siebie. Wysoki i umięśniony mężczyzna z malym brzyszkiem piwnym dalej siedział nieruchomo mierząc "syna" od stóp do głów. Spojrzenie jego brązowych ,prawie czarnych ,oczu osadzonych w niezyt pięknej twarzy porosniętej "wczorajszą " brodą było dla blondyna nie do zniesienia. Widział jak jego ojczym poprawia sobie swoje czarne krótkie włosy. Potem poczuł jego wielkie łapy łapiące go za ramiona i ciągnące go do siebie. Został posadzony na jego kolanach. To działo się pierwszy raz w jego życiu. Nigdy jeszcze nie był tak bardzo przerażony. Mało nie zadławił się powietrzem gdy zaschnięte usta jego opiekuna przylgnęły do jego obojczyka całując go delikatnie. Gdy schodził niżej wyrywał z Jurija sapniecia strachu mieszanego z obrzydzeniem. Jednak jak się Jurij orzekonał na całowaniu nie miało się skonczyć. Ręce dorosłego zamieniły ich miejscem gdzie to teraz Jurij leżał pod swoim ojczymem zbyt przestraszony żeby się ruszyć. Łzy wbrew jego woli zaczęł sciekac po jego policzkach,gdy mężczyzna powoli zdjął z niego bokserki. Jurijem wstrząsnął dreszcz gdy wielka ręka zaczęła pocierać jego niedużego członka. Płakał i szlochał. Nawet błagał żeby ten przestał , ale to było na nic. Czuł się brudny jak nigdy. Jadnak najgorsze miało dopiero nadejść. Gdy Jurij doszedł z płaczem opadając na poduszki nie spodziewał się poczuć bólu. Wrzsnał cicho, bo na więcej nie było go stać. Czuł jak penis jego ojczyma wchodzi w jego odbyt do końca i od razu się rusza. Piszczał , płakał , znowu błagał. Gdy ta katorga się skończyła jego ojczym po prostu wyszedł pozostawiając przerażonego chłopaka skulonego na łóżku.
-----
Jurij nie przyszedł nastepnego dnia do szkoły. Jako że chłopak nie opuszczał nigdy zajęć ,zwłaszcza biologi ,która była jego konikiem. Jego bliski przyjaciel zaniepokoił się. Próbował dzwonić do swojego przyjaciela. Gdy ten nie odebrał n-ty raz z rzędu zaniepokoił się. Gdy lekcje dobiegły końca Otabek ruszył do domu Juriego. Wiedział że nikogo nie będzie w domu. Otworzył sobie drzwi kluczami które dostał od blondyna kiedyś. Doskonale wiedział że ten jest bity. Dlatego też dostał te klucze. I tym razem obwiał się że tym razem rany po pobiciu były tak mocne że chłopak nie przyszedł do szkoły. Chociaż zawsze to zlewał i przychodził przez co Otabek musiał go opieprzać. Schodami wszedł na piętro kierujac się do dobrze znanego mu pokoju Jurachki. Ostrożnie otworzył drzwi wchodząc do środka. Gdy zobaczył swojego przyjaciela zacisnął rękę na klamce tak mocno że ta skrzypnęła zgniatajac się. Jurij od wczoraj w nocy nie ruszył się ani milimetr. Nadal leżał skulony i nagi na swim łóżku łkając i szlochając. W tym momencie jednak spał niespokojnie. Na jego skórze pojawiły się nowe siniaki i ranki. Widac było że w międzyczasie ktoś mu jeszcze dołożył. Otabek wściekły jak osa podszedł do przyjaciela i pogłaskał go po blond włosach. Nie mógł nigdy się nazachwycać jakie te sa miękkie i przyjemne. A ich zapach przypominał Otabkowi zapach róż,zwlaszcza tych białych rosnacych pod jego oknem w domu. Jednak teraz nie myślał o tym. Zastanawiał się jak powstrzymać siebie samego od zamordowania osoby która zrobiła krzywdę Jurachce. Tylko chwilę zajęło mu opatrzenie ran przyjaciela. Potem ubrał go delikatnie. Na swoje nieszczęście obodził go przy tym. Młodszy o rok chłopak od razu dostał ataku histerii i paniki. Tulił się do statszego łakjąc głośno. Otabek jedną ręką tuląc go i nosząc spakowal Jurija do torby wyjetej z dna szafy. Spakował wszystko co miało znaczenie zamykajac wieko. W dupie miał co jego rodzice powiedzą na temat Juriego. Biedni nie byli , a w takiej sytuacji raczej nie wywalą chlopaka za próg. Niedługo potem oboje byli u starszego w domu. Otabek przyszykował Juriemu kakao. Ten siedział na kanapie zawiniety w koc trzęsac się jeszcze lekko. Starszy brunet w międzyczasiezdążył zgłosic sprawę na policję i jego ojciec miał pojawic się niedługo w domu. W takich warunkach dużo prościej było wyciągnąć z Jurachki wszystko co się stało.
-----
Jurij siedział na kanapie lekko zmęczony. Od miesiąca był jak duch. Nie odzywał się. Mało jadł i pił. Niewiele wiecej spał. Jego skóra pobladła jeszcze bardziej. Jedynie włosy i niezwykła dbałość o nie mu pozostała taka jaka była wcześniej. Te wiele dla niegi znaczyły. Przecież jego dziadek je uwielbiał... Rozprawa zakonczyła się odebraniem praw rodzicielskich i nie przekazaniem ich nikomu. Jurachka miał tylko 3 miesiace do 18 lat,a rodzice Otabka zajmowali się nim dobrze. Nie chcieli brać go za syna , zwłaszcza prawnie skoro ich rodzony syn znalazł sobie w blondynie miłość. Taki gest z ich strony gdyby się zdecydowali znacznie poplatałby relacje Otabka z chłopakiem. Jakby te już noe były splatane. Brunet był jedyną osobą, na którą Jurij podnosił wzrok,pozwalał się karmic i dotykać. Jemu jedynemu ufał.
Otabek zamknął za sobą drzwi frontowe wchodzac do domu.
-Jurij? - zawołał cicho licząc na to że nastolatek już śpi. Ale gdy znalazł go na kanapie westchnął zawiedzony. Orzynajmniej talerz na stoliku obok był pusty co znaczyło że Jurij zjadł kolację. Brunet usiadł obok blondyna glaskając go po jego włosach.
-Sa piękne. Jak ty- szepnąl cicho. Nie liczył na żadną reakcję ,bo nigdy takowa nie nastepowala po komplementach. Jednak tym razem Jurij spojrzał na niego i uśmeichnął się przez łzy. Otabek nieco przestraszony ale szczęśliwy jednocześnie zaczął scierac je z lekko rumianych policzków Jurachki. Strach szybko opuścił starszego który deliatnie musnal zarużowione usta swojej miłości. Ten przymknął oczy pozwalając mu.
-----
Jurij z uśmiechem na ustach rzucił się na łóżko. Od 2 miesięcy miał 19 lat ,zdał maturę śpiewająco i aktualnie zdał na prawo jazdy. Był przeszcześliwy. Jednak brakowało mu Otabka ,który na kilka dni wyjechał w służbowych sprawach. Mieszkali we własnym mieszkaniu, które było małe ,ale... ich własne . Przymknął oczy zmęczony dzisiejszym dniem. Błogi stan jednak noe trwał zbyt długo. Drzwi do mieszkanka otworzyly sie z rozmachem a przez nie wszedł rozpromnieniony Victor. Jurij od razu spoważnial i chwycił za telefon odblokowujac go. Szybko zarejestrowal że źle wyslał wiadomośc. Mial przeslac ja ukochanemu... wyslał Katsukiemu. Ponownie ,tym razem dobrze , wyslał wiesci o zdanym egzaminie na prawko do Otabka i usiadł na kanapie w obawie że Victor przysiądzie mu na nogach. I mapo rak sie nie stało. Po chwili zjawił sie także Katsuki ,Pchichit oraz JJ zamykajac za soba drzwi.
-A wy tu po co?- warknął niezadowolony blondyn. Wiedzi po co ale najmniejszej ochoty nie miał na to co nastąpi.
-Opić twoje nowe prawko!- zawołał Jean stawiajac na stole trzy flaszki wódki. 19-latek westchnął zawiedziony gdy po chwilina stoliku kawowym zebrało sie 15 bytelek alkocholi. Ale co mógł innego zrobić. Nie odpuszcza mu tego więc napił sie z nimi... aż za bardzo...
----
Otabek wrócił wcześniej. Wszedl do domu zdzwiony hałasami. Chcial zrobic niespodzianke Jurachce,który 4 godziny temu poinformował go o zdanym egaminie. W rece niósł kilka roż i butelke dobrego wina. Jednak w domu zastał juz pijana 4 przyjaciół i Juriego... klasycznie. Spodziewał sie tego chociaz raczej mial nadzieja na spokojny wieczór. Przygladal sie chwilę temu pobojowisku z usmeichem. Pchichit zarywal do swojego własnego odbicia co jakis czas ogladajac sie na innych. Victor ryczał wtulony w Katsukoego który zaliczył zgona na kanapie. A Jurij kopał ,lekko ale kopał, JJ po brzuchu odpychajac go od siebie. Natomiast szatyn dalej próbował go pocałować... przynajmniej tak to wyglądało. Szatym odłożył więc wino do lodówki po czym wrócił do reszty i zabrał Jurija od JJ. Blondyn zadowolony uczepił sie ukochanego jak rzep i nie chcoał puścić. Chwilę potem wszyacy leżeli na ziemi i kanapie poprzykrywani usypiając prawie. Jedynie Jurij jakoś stał sam na nogach patrząc jak otaya układa reszte do snu. Potem razem z nim poszedł do sypialni. Tam oboke położyli się do łóżka. Jurij leżał jakiś czas wtulony w Otabka myśląc nad czymś...
-Kocham Cię Beka...-wyszeptał w końcu wygodniej układając głowe i usypiając w kilka sekund.
-Ja ciebie też Jura- zaśmiał sie cicho Otabek glaskając delikatnie czuprynę ukochanego...
[1625]
[9 VII 2019]
Szczerze...końcówka wyszła taka nieco bleh... ale nie będę narzekała... moja wena zawsze zostawia wszystko w połowie licząc że kiedyś wróci więc... no... potem kończę prawie bez weny... więc nie bić proszę...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro