Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

To tylko ciało

Na dworze padał deszcz. Duże krople wody bębniły lekko w dach i w okno, przez które wpadało szare światło. Młoda kobieta siedziała na krześle przy toaletce i zakładała z powrotem długie, wiszące kolczyki. Była to zbieranina długich, złotych łańcuszków połączonych u góry. Nawet jej się podobały.

Pokój był jasny i urządzony w nowoczesnym, minimalistycznym stylu. Jasne drewno i białe ściany. Toaletka była prosta, ale miała dobrze podświetlone lustro. Stało na niej mnóstwo różnych kosmetyków, perfum i pudełek z biżuterią. Mogła się założyć, że co najmniej połowa z nich kosztowała więcej niż tysiąc złotych. Nigdy w życiu nie byłoby ją stać na takie produkty...

W pokoju była duża szafa z przesuwanymi, lustrzanymi drzwiami. Nie zaglądała do niej, ale mogła być pewna, że zawartością przewyższała standard ustanowiony przez toaletkę.

Były także drzwi do łazienki przyległej do sypialni. Tam już zdążyła się rozejrzeć. Czarne kafle i białe fugi, każdy metalowy element był złoty. Białe, puszyste ręczniki, ogromna kabina prysznicowa z masażem. Luksus na każdym kroku.

W pokoju był także miękki brązowy dywan i ogromne łóżko zaścielone białą, świeżą, pachnącą pościelą. W tej pościeli leżał właśnie w tym momencie mężczyzna, którego poznała kilka godzin wcześniej. Gdy się poznali miał na sobie garnitur, granatowy w prążki, a do tego cienki, elegancki krawat. Może był biznesmenem? Wyglądał na bogatego, a jego mieszkanie tylko utwierdziło ją w tym przekonaniu. W czasie krótkiej rozmowy zdążył ją poinformować, że jego żona wyjechała na kilka dni do swojej siostry, aby pomóc jej w organizacji jej wesela, więc nie musieli martwić się, że niespodziewanie pojawi się w domu. Nie wiedziała dlaczego odczuwał potrzebę wytłumaczenia jej się z tego, co robił, ale powiedział jej także, że żona, choć jest piękną kobietą, jest szalenie nudna, schematyczna i przewidywalna. Nie spędzali razem zbyt wiele czasu, nie wspominając już o jakichkolwiek łóżkowych perypetiach. To wyjaśniałoby jego zachowanie- przeszło jej przez myśl. On także był dość schematyczny. Standardowa historia- mąż zdradzający żonę, który opowiada jej, dlaczego to robi, jak gdyby starał się udowodnić jej i samemu sobie, że nie ponosi winy za zaistniałą sytuację, no bo przecież to żona nie stara się już go przy sobie zatrzymać. Jeśli kiedykolwiek odkryje ona prawdę, to z pewnością będzie jej tłumaczył, że to nawet nie była zdrada, no bo przecież nic do niej nie czuł, a właściwie to seks z TAKĄ OSOBĄ nie powinien w ogóle liczyć się za zdradę. Wszystkie te historie i wytłumaczenia były stare jak świat i każdy już je znał. Ona sama słyszała to już wiele razy. Od zawsze zastanawiało ją, dlaczego wszyscy ci mężczyźni uważali za konieczne powiedzieć jej, że ich kobiety nie wpadną nagle i nie zastaną ich w łóżku. To nie była jej sprawa. Jeżeli zostaliby nakryci, ona po prostu by wyszła, to oni mieliby problemy z żonami. Być może w ten sposób starali się udowodnić samym sobie, że nie robią nic złego...?

Poprawiła swoje brązowe, faliste włosy i sprawdziła w lustrze, czy mężczyzna czasem nie rozmazał jej zbytnio makijarzu. Na szczęście był on do przyjęcia, dlatego zostawiła go w spokoju. Miała na sobie krótką, czarną spódniczkę, która ledwie zasłaniała jej pośladki, białą koszulę z dużym dekoltem, pończochy i szpilki, co odrobinę upodabniało ją do jakiejś wyuzdanej wersji uczennicy z męskich fantazji. Taki wygląd się sprawdzał, więc starała sie go trzymać, zwłaszcza, że jej drobna postura i średni wzrost bardzo dobrze do tego pasowały, przez co wyglądała bardziej autentycznie.

Wstała od toaletki i podeszła do łóżka, przy którym leżała jej torebka. Schyliła się i podniosła ją z ziemi, zwracając się w stronę mężczyzny. Był w niezłej formie, nawet trochę umięśniony. Miał przydługie blond włosy i szare oczy, wyraźne rysy i lekki zarost. Nie był zniewalający, ale mógł się podobać, niektórzy mogliby nawet zaryzykować stwierdzenie, że był przystojny. Leżał na plecach z rękoma zaplecionymi za głową, obserwując jej ruchy czujnym spojrzeniem. Możnaby myśleć, że po prostu patrzy na ładną dziewczynę, ale ona wiedziała, co czai się za takim spojrzeniem. Pilnował, aby nie dotykała nie swoich rzeczy i aby przypadkiem nie próbowała go okraść. Często zdarzało jej się spotykać z takim wzrokiem, więc nie robiło to na niej najmniejszego wrażenia. Był przykryty do pasa, lekko spocony, a na ustach miał lekki, zadowolony uśmiech właściwy ludziom, którzy po długim okresie "postu" nareszcie zaspokoili swoje seksualne potrzeby.

- Podaj mi marynarkę. - Westchnął, przeciągając się nieco. Bez słowa wykonała polecenie, wręczając mu porzucone wcześniej na podłodze ubranie. Sięgnął on do wewnętrznej kieszeni, z której wyciągnął portfel. Z portfela wydobył plik banknotów i zaczął je liczyć.

- A właściwie, to jak ci było na imię? - Zapytał, nie podnosząc na nią wzroku znad pieniędzy. Zapewne odezwał się w nim jakiś odruch dobrego wychowania, który nakazywał nawiązać jakąś rozmowę z "gościem", nawet, jeśli był to TAKI gość.

- Wiktoria. - Powiedziała beznamiętnie. Nie zależało jej na rozmowach towarzyskich, tylko na transakcji. To było jak handel. Ona dawała mu to, czego chciał, a on dawał jej za to pieniądze- proste. Nie wymagało to żadnych słów ani standardowej rozmowy o pogodzie.

W końcu odliczył plik banknotów, który podał jej niedbałym gestem, chowając resztę z powrotem do portfela. Wzięła je, włożyła do torebki i odwróciła się do drzwi, zamieżając wyjść. Kiedy była już przy drzwiach sypialni usłyszała jego głos.

- Nie przeszkadza ci to, że zarabiasz w ten sposób? - Zawołał za nią ogarnięty nagłą ciekawością.

Kobieta przystanęła z ręką na brzegu otwartych już drzwi, uśmiechając się lekko półgębkiem. Odwrociła nieznacznie głowę, aby spojżeć na niego kątem oka i spokojnym głosem odpowiedziała zgodnie z prawdą:

- To tylko ciało.

Znów skierowała się do korytarza, po którym rozchodził się dźwięk jej obcasów stukających o drewniane panele. Doszła do ciemnych, brązowych, metalowych drzwi, otworzyła je i wyszła z jego mieszkania.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: