Prolog
Bakugou obudził dźwięk dzwonka.
Wyrwał z głębokiego snu, zmuszając chłopaka do odzyskania przytomności umysłu w kilka sekund. Zajęło mu to jednak trochę zbyt długo. Telefon ucichł, zostawiając po sobie głuchą ciszę, wypełniającą pokój o bezbożnej godzinie. Katsuki wiedział, że dochodzi piąta rano. O tej właśnie miał dzwonić Kirishima.
Przespał budzik?
Nie byłoby to nic dziwnego zważywszy na fakt, że poprzedniej nocy nie mógł zmrużyć oka do trzeciej, martwiąc się kolejnym dniem bardziej niż jakimkolwiek poprzednim.
Blondyn przetarł twarz dłonią, czując jak ciężar oczekiwania na ten dzień, spada mu z barków, równocześnie wyciskając powietrze z płuc w nieznośnym stresie. Zerknął na dwa bilety na Okinawę, leżące na stoliku nocnym. Wpatrywał się w datę i nazwę lotu, zaplanowanego za trzy godziny.
Miał nadzieję, że ją odnajdą.
——————
Hej, hej, hej!
Tak oto "optymistycznie" zaczynamy prologiem, który rzuci wam pewnie nowe światło na 35 rozdział poprzednie części, jeśli chcecie, możecie sobie go przypomnieć.
Pierwszy rozdział wpadnie na 1k obserwujących ❤️
Czekam na Wasze teorie odnośnie tej części! Podekscytowani?
~Beth
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro