Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

=9=

Bakugou nie mógł wyczuć tempa.
Nie był pewien na ile może sobie przy niej pozwolić, jak szybko przechodzić do kolejnych kroków i etapów tej relacji. Najchętniej wróciłby do tego co było już teraz. Do lekkich pocałunków, delikatnych muśnięć dłonią, trzymania za rękę. Bał się jednak, że Akira nie jest gotowa na to, na co on sam czekał przez siedem lat.

— Blado wyglądasz — powiedziała, zerkając na niego z dołu. Kiedyś różnica wzrostu między nimi nie była tak odczuwalna, a przecież Bakugou nie urósł aż tyle.

— Jest zimno — wzruszył ramionami, stawiając kolejne kroki na oblodzonym parkingu pod filharmonią, którą właśnie opuścili. Jakby dla potwierdzenia swoich słów uniósł dłoń i pokazał dziewczynie zaczerwienioną skórę. Akira uśmiechnęła się lekko i wzięła ją w swoją, splatając ich zesztywniałe lekko palce.

— Wiem, że cały koncert chciałeś to zrobić — powiedziała, kierując się w stronę czarnego forda Bakugou, zaparkowanego parę metrów dalej.

— To nie jest takie proste jak ci się wydaje — mruknął.

— Nie musi być skomplikowane — odparła. — Wiem, że nie kłamałeś i że znaliśmy się…

W tym momencie mężczyzna poślizgnął się na zamarzniętej powierzchni i runął do tyłu, ciągnąc za sobą dziewczynę, która z głuchym okrzykiem wylądowała na jego klatce piersiowej.

Scenie tej daleko było do filmowego romansidła. Bakugou oparł głowę o lodowaty beton i jęknął przeciągle, czując tępy ból absolutnie wszędzie. Jeśli wyjdzie z tego bez siniaka na tyłku to będzie cud.

— To się musiało w końcu wydarzyć — zaśmiała się Akira.

— Nic ci nie jest? — zapytał.

Kobieta pokręciła głową i powoli podniosła się na nogi, łapiąc równowagę.

— Nic. Dzięki tobie.

— Zawsze do usług — jęknął, stając na nogi. — Jebana zima.

Akira tylko pokręciła głową z niedowierzaniem i spojrzała na niego z uśmiechem.
Nie pamiętała go. Nie była w stanie odszukać w pamięci ani jednego wspomnienia związanego z tym mężczyzną, ale coś mówiło jej, że go pamięta. Może coś w sposobie poruszania się. Może ten lekko ochrypły głos. Może te czerwone oczy, których wręcz nie dałoby się zapomnieć.

Bakugou otworzył drzwi do samochodu jednym kliknięciem, po czym oboje zajęli miejsca w chłodnym aucie. Dziewczyna skuliła się, czując zimną powierzchnię skórzanych foteli nawet przez materiał eleganckich spodni.

— Odwiozę cię do domu — odezwał się Katsuki, podkręcając ogrzewanie na maksimum.

— Myślałam… — zaczęła, ale gdy Bakugou na nią spojrzał odwróciła wzrok. — Nieważne.
Katsuki zawahał się, jednak doskonale wiedział o co chodzi.

— Najpierw zajedziemy do mnie — mruknął i wyjechał z parkingu.

***

Wjeżdżając windą na siódme piętro apartamentowca, Bakugou zastanawiał się czy sprzątał ostatnio mieszkanie. Po krótkim namyśle doszedł do wniosku, że nie powinno być wcale tak źle, jako że przez swoją pracę, praktycznie mieszkał w biurze przez ostatnie dwa tygodnie.

— Nie odpowiadam za to co się tam dzieje — powiedział jednak na wszelki wypadek i otworzył drzwi. Dziewczyna zbladła i otworzyła usta w czystym niedowierzaniu, widząc nieskazitelnie niemal czyste mieszkanie, pełne nowoczesnego przepychu.

— Niech mnie All Might, nie chce wiedzieć ile wynosi czynsz — powiedziała, zdejmując mokre buty w wejściu. Bakugou nie odpowiedział. Wziął płaszcz od gościa i powiesił na wieszaku ściennym.
Nie zdążył nawet zdjąć butów, kiedy dziewczyna niemal przygwoździła go do ściany, miażdżąc mu usta w desperackim pocałunku.

Katsuki znieruchomiał, jednak już po chwili zamknął oczy i objął ją w talii, pozwalając swojemu sercu chłonąć każdy szczegół, każdy składnik, składający się na unikalny zapach dziewczyny, każdą część ciała, która dotykała jego. Od dłoni na swoich policzkach, bo biodra, niemalże wciśnięte w swoją miednicę.

Akira pogłębiła pocałunek, a mężczyzna zaczął zastanawiać się czy jej ciało także pamięta ich wspólne chwile sprzed siedmiu lat.

— Kurwa — mruknął, kiedy dziewczyna odsunęła się na chwilę by spojrzeć mu w oczy.

— Nie musi być skomplikowane — powiedziała.
Przenieśli się na kanapę.

Salon był duży, z wielkimi oknami, wychodzącymi na miasto i skórzaną kanapą, stojąca przed ogromnym wręcz telewizorem plazmowym, który stał nieużywany odkąd został tu wstawiony.
Mózg Bakugou powtarzał, że to wszystko nie tak, wszystko za szybko, za szybko, za szybko, za szybko…

Akira rozpięła już koszulę mężczyzny, wodziła zimnymi palcami po nagrzanym torsie, zatrzymując się na każdej bliźnie, oczywiście nie przerywając pocałunku.
Wszystko toczyło się w zatrważającym tempie, za którym umysł mężczyzny zupełnie nie nadążał. Przecież nigdy nie posunęli się aż tak daleko. Co prawda byli już dorośli, dużo starsi niż za czasów liceum, jednak Bakugou… Bakugou zupełnie nie wiedział co robić.

— Jestem prawiczkiem — wypalił nagle, a dziewczyna spojrzała na niego z czułym uśmiechem.

— Czekałeś na tę jedyną? — spytała.

— Czekałem na ciebie.

Akira pogładziła go po policzku.

— Wszystko ci pokażę — wyszeptała i przyciągnęła go do siebie, a jej słowa obijały się w myślach Bakugou przez resztę nocy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro