Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

nocka w lasku

                    ~ 5 minut później ~

Wydondowałam delikatnie na świerzo wilgotnym mchu. Dotknełam go koniuszkami palców a potem postawiłam na nim calą stopę. Postawiłam zdziwnionego erie na ziemi i puściłam torbę. Patrzyłam w niebo i zaraz potem zobaczyłam Kire i Roda lecących w naszą stronę. Uśmiechnełam się pod nosem.
- Lucy przydały by się jakieś wyjaśnienia... - obróciłam się i spojrzałam w te widocznie wkurzone granatowe teńczówki.
- westchnełam siadając na ziemi - należałam kiedyś do niejakiej gildi zwaną również " Fairy Tail „.. Jest tam taki chłopaka w którym byłam na zabój zakochana... Ale on tylko mnie wykorzystał i chodził z inną... Potem opuściłam gildiie i potem spotkała.... - nie zdążyłam dokończyć bo Eria mnie przytulił. Siedziałam po turecku a on klęczał przede mną i mnie przytulał. Zarumnieniłam się i oddałam uścisk.
- uwierz nie jestem taki jak Natsu... - *czekaj... Z KĄD ON ZNA JEGO IMNIE * puścił mnie i wystawił przede mną swoją prawą ręke. Poczułam zimny powiew wiatru i w jego dłoni wytworzyła się mała lodowa figurka czarnego konia.
- w black hors będziesz szczęśliwa.

( pv Natsu)

Patrzyłem z przerażeniem jak dziewczyna wyskakuje z okna z jakimś idiotą. Podbiegłem szybko do ramy okna ale jej już tam nie było. Nie wiedziałem jaką magią się posługiwała ale wiedziałem że przewyzszała erze. O padłem na kolana trzymając jedną ręką za parapet.
- LUCY!!! - wykrzyczałem przez łzy i dławiąc się lekko śliną. Nie czułem siły w rękach i doróga również opadła na podłoge.  Płakałem jak nigdy wcześniej
- dlaczego... By... Była ta... Tak blisko.. - chwyt powietrza - A JA JEJ NIE ZATRZYMAŁEM!  - walnołem ręką w podłoge - idiota ze mnie...

( pv Kira)

Wyskoczyłam z okna razem z Rodem i resztą bagaży. W czasie spadania zdążyłam mu wyjaśnić co się właśnie stało. Rozglądałam się i w końcu w moim polu widzenia znalazła się Lucy i Eria. Pomachałam im i wylądowałam koło nich
- wszystko gra? - zapytałam podbiegając do dwójki magów
- nic nam nie jest - odpowiedział chłopak łapiąc się za głowe i pomagając Lucy wstać.
- nigdy więcej... - powiedział przerażony rod leżący na ziemi.  Cała nasza trójka na niego spojrzała i zaczeła się śmiać.

                          ~ time skip ~

( pv Lucy) 

Właśnie rozłożyłam ostatni namiot. Z racji że było już puźno musimy przenocować w lesie. Podeszłam do ogniska na środku obozowiska. Kira i rod  poszli szukać jedzenia a Eria po drewno.  Tak oto zostałam sama w obozowisku. Złączyłam swoje ręce za sobą i patrzyłam w ogień.
- do zobaczenia nie długo.... Natsu...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro