Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

misja

                        -Time skip-

Szłam właśnie z Kirą ulicami miasta zmierzając do naszej nowej gidii Black Horse. Założyłam nową drurzyne z Erią, kirą, rodem, i oczywiście mną. W gildii zostałam ciepło przyjęta. Wszyscy wydają się być bardzo mili. No zależy dla kogo.
- Lucy jak myślisz Eria i Rod już są w glidii
Z myśli wyrwał mnie głos Kiry która jak głupia latała przed moją twarzą próbując mnie połączyć ze światem.
- Nie wiem Kira ale znając ich pewnie wybrali już nam misję.
Uśmiechnęłam się zrezygnowana.
Na samo wspomnienie że dwa dni temu wykonaliśmy 6 misji robiły mi się mdłości. Odwróciłam głowę w kierunku drogi i uderzyłam w słup tak że spadła mi jocejka. Trzymałam się za bolące miejsce na czole patrząc na mojego winowajcę. Przede mną stała stara lampa którą widocznie już doszczętnie zniszczyłam uderzeniem.
Usłyszałam za sobą frustrujący śmiech i nie był to nikt inny jak Kira pękająca ze śmiechu.
- TO NIE JEST ŚMiESZNE!!
- a właśnie że jest.
Odpowiedziała mi Kira dławiąca się śmiechem ze łzami w oczach.

( Oliwia to na prawdę nie było śmieszne nos mnie bolał po tym słupie cały tydzień :( )

Wstałam z ziemi otrzepując moją czarną bluze i znowu skierowałam dawny kurs zostawiając Kirę dławiącą się śmiechem.

Po około 10 minutach znalazłam się pod budynkiem gildii.
Podniosłam rękę i otworzyłam wielkie stare drewniane drzwi.
Moim oczom ukazał się obraz bijatyki członków gildii. Mimo że to było kompletnie inne miejsce w państwie w jakimś stopniu przypominało mi Fairy Tail.
Zobaczyłam stół lecący w moją stronę z  nie wiarygodną szybkością
-* Eria...*-
Uniosłam rękę do góry w kierunku nadlatującego stołu.
Z niewiarygodnym hukiem stół uderzył w moją rękę pękając na pół a ja nawet nie drgnełam. Wszystkie oczy skierowane były na mnie a w budynku panowała kompletna cisza ponieważ każdy wiedział że najmniejszy szmer może teraz zdecydować o jego życiu.
Chyba zapomniałam wspomnieć że stałam się postrachem gildii. Trudno się mówi. Zaczęłam iść powoli w kierunku baru gdzie jeszcze parę dni temu pracowałam. Zastąpiła mnie nie jaka dziewczyna z bordowymi włosami o imnieniu Charlotte.
Usiadłam na krześle sprawiając żeby jeszcze dwa razy przekręcił się wokół własnej osi dwa razy.
- hej Charlotte.
Powiedziałam na co się widocznie odrobinę przestraszyła. Niby jestem tu 2 tygodnie i już mam opinie w gildii na którą Erza musiała pracować całe życie.
- h-hej miło cię poznać
Trochę mi przykro jak patrzę na nowo poznaną osobę i już się mnie boji.
- jestem Lucy miło mi cię poznać
Posłałam jej jeden z najszczerszych uśmiechów jakie umniałam żeby rozluźnić atmosferę co widocznie podziałało.
- ciebie również- odpowiedziała mi - coś ci podać-
- szklanka soku pomarańczowego i przydały bi mi się jakieś informacje na temat gdzie jest Rod i Eria.
- Już się robi.
Dziewczyna odeszła od blatu idąc po szklanki.
Obruciłam się tyłem do lady żeby móc patrzeć na budynek gildii.
Był przechstronny ściany białe a na środku stały stoły na dywanie ze znakiem wielkiego czarnego konia ze skrzydłami
- Wróciłam
Usłyszałam głos Charlotte i zmnieniłam pozycję.
- a co do chłopców...- uśmiechnęła się skrępowana a ja posłałam jej pytające spojrzenie.
Usłyszałam krzyki dochodzące z pokoju mistrza Erdovona. Zaraz potem huk otwierających się drzwi i Erie i Roda wylatujących przez barierkę z drugiego piętra. Rod spadł w beczkę z piwem a Eria uderzył we mnie ale prawa grawitacji wygrały i przewróciliśmy się na podłoge w dość niekomfortowej pozycji.
Byłam na plecach już prawie uderzając głową o ziemne lecz mimo że przygniatałam Eri prawą rękę chwicił mnie lewą.

Cisza.....

Leżeliśmy na ziemni wpatrzeni w siebie nie odzywając się ani słowem. W gildii tez panowała kompletna cisza bo każdy chciał wiedzieć czy rozszarpie Erie na strzępy czy puszczę go z siniakiem pod okiem.
- P-przepraszam
Zszedł ze mnie z rumieńcami na twarzy.
Czując swobodę wstałam do pozycji siedzącej.
- nic się nie stało.
- CO!!!
Wszyscy churem wrzeszczeli  na całą gildie. Eria też się zdziwił ale widziałam wyraz ulgi w jego oczach.
- Lu mam dla nas misję.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro