lol im back
( jestem tak leniwa że nie chce mi się pisać walki więc mniej więcej postaram się pisać byście ogarnęli)
Leżąc na ziemi i patrząc na nieprzytomne twarze moich przyjaciół pękało mi serce.. uczucie zimna..przenikające przez ciało paralizowalo moje emocje i determinację.
Demon stał nademną patrząc mi prosto w oczy swoimi pustymi ślepiami.
Miał umiejętność klonowania się. Na zasadzie że klonowanie nie było ani iluzją ani wytworem tylko nim z innej czaso przestrzeni przez co miał cholerną przewagę liczebną
Podniósł swój mięcz w górę A ja zamknęłam oczy przygotowując się na pożegnanie z życiem
.
.
.
.
.
Nic się nie działo..
Ból nie nastał..
Cisza nie nastapila..
Uczucie zimnego metalu przecianjacego moje ciało też nie..
.
.
.
Za to usłyszałam stlumiony krzyk i ciecz na moim policzku.
Ze strachem powoli otworzyłam oczy i zobaczyłam Erie stojącego przedemną przebitego w boku mieczem.
Czułam się jagby czas stanoł w miejscu. Analizowalam każdy szczegół tej sceny modląc się by to nie była prawda. By to co widzę przedemną okazało się kłamstwem lub kiepskim żartem. Niestety..to była rzeczywistość.
Brutalna i nie ukielznana która może ci odebrać wszystko na czym ci zależy w każdym momencie twojego życia
- e-eria..
Demon wyjoł miecz z jego ciała A on resztkami sił wypowiedział 2 słowa
" kocham Cię.."
Leżalam w szoku na ziemi patrząc na jego upadajace ciało
- e-eria..ERIA!!
Poczułam mocny chwyt w tali i unioslam sie w powietrze. Wszyscy odzyskawszy przytomność patrzyli na tą scenę. Gray przezucil mnie przez ramię i zaczęliśmy uciekać. Krzyczałam byśmy się zatrzymali, wrócili po niego z nadzieją że dalej da się go uratować. Przez lzy spojrzałam na ręce erzy która niosła 3 przerażone exedy. Rod tagrze płakał i błagał byśmy wrócili.. kira postrzymywala się od płaczu Ale widziałam w jej oczach cierpienie
- eria..
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro