dzień 1 " Duuużo mizianka„
Dzień 1
Obudziło mnie ciągnięcie za włosy. Otworzyłam powoli jedną powiekę chcąc sprawdzić co jest winowajcą skrócenia mojego snu. Eria bawił się lekko moimi kosmykami wtulony we mnie. JAKIM CUDEM Z POZYCJI SIEDZĄCEJ PRZESZLIŚMY NA LEŻĄCĄ!?!?!
Eria leżał na plecach opieracąj się o okno a ja leżałam na jego brzuchu obejmując jego talie. Na szczęście głowę mniałam obruconą w kierunku siedzenia na przeciwko więc nie zoriętował się że się już obudziłam. Moje policzki zaczęły mnie pieć a ja sama leżałam w bezruchu. Eria dotkną mojej szyi odgarniając włosy do tyłu przez co musiałam zamknąć oczy. Po moim ciele przeszły dreszcze pod wpływem jego dotyku. Oderwał rękę od mojej szyi co mi się nie spodobało. Poczułam jak silne ręce łapią mnie za talię i przesuwają wyżej na jego tors. Mimo że byłam cała zawstydzona i chciałam żeby przestał profesjaa mi na to nie pozwalała. leżałam na jego torsie i a nogę mniałam w jego kroczu. Co mi nie ułatwiało sytuacji. Trzymał mnie za podbródek a na twarzy czułam jego ciepłu oddech. Poczułam jak nagle wbił mi się w usta. Nie wytrzymałam otworzyłam oczy. Przede mną był Eria wbity w moje usta z zamkniętymi oczami. Było mi...
Przyjemnie..?
Oderwał się ode mnie powodując że pomiędzy naszymi ustami została mała stróżka śliny.
Spojrzał na mnie łagodni się uśmiechając lecz nadal trzymał mój podbródek.
- myślałem że śpisz..- posłał mi jeden z tych łobuzerski uśmieszków i przeczesał mi ręką włosy.
- j-ja. t-teraz sie...- nie dał mi dokończyć. Wbił się w moje usta ponownie walcząc o dominacje. Nie mogąc się powstrzymać zamknęłam oczy i zaczęłam oddawać pocałunki.
- Oni się luuuubią~ usłyszałam głos Roda i otworzyłam oczy odrywając się od Eri któremu widocznie się moje posunięcie nie spodobało.
Rod przyglądał się nam z wielkim zainteresowaniem i rozbawieniem. Spojrzałam na mniejesce gdzie powinna siedzieć Kira. Leżała tam torba w której widocznie była.
- czemu Kira jest w torbie- zapytałam. Chciałam wstać z Eri lecz trzymał mnie za mocno. Wyglądało to tak jagbym robiła na nim pompki. Pociąg wjechał na nie równy teren powodując tym samym że pociąg zaczął się trząść. Tracąc równowagę spadłam z Eri zsuwając się na siedzenie, Eria złapał mnie w chwili gdy mniałam spaść na podłogę wciągając mnie pod siebie. Rod wylądował na półce za bagażami a torba magicznie została nietknięta. Spojrzałam go góry i zobaczyłam erię który nademną zawisł wciskając moje ręce w siedzenie.
Rod spojrzał na nas z góry zabrał torbę i wyszedł z przedziału.
- zostawiam was gołąbeczki. Spokojnie nie powiem Kirze było by przykro żeby was teraz zabiła.
I znikną.
Poszedł sobie.
Spojrzałam na Erie czując na sobie jego spojrzenie.
Zaczęłam zatapiać się w jego ciemnych jak noc oczach i trocić oriętacje.
Eria zonwu wbił mi się w usta i tak oto wruciliśmy do dawnej czynności.
Ohayo soczki
Mam nadzieję że się podobało
Chyba nie zafuzo tego mizianka co?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro