...
Poszłam do przodu mijając lisanne i posyłając jej jedno z moich morderczych spojrzeń które oczywiście odwzajemnia.
Już chciałam wejść do obozu gdy poczułam silne drżenie pod stopami
- ludzie?... - spojrzałam na przerażoną erze i Kire
W jednej sekundzie dokładnie za erią pojawił się wybuch którego fala uderzeniowa dotknęła również mnie.
Padłam na ziemię. Wstałam po jakiś 5 czy 7 sekundach przywołując nie dawno nabyte przeze mnie skrzydła i rogi. Miałam jeszcze przez chwilę rozmazany obraz przed oczami ale szybko go odzyskałam.
Widziałam erie leżącego na ziemi..
- ERIA! - miałam łzy w oczach. Już chciałam do niego podbiec ale zatrzymał mnie chwyt w tali który należał do erzy.
- PUŚĆ MNIE!!
- LUCY SPOKOJNIE.. Rod...
Spojrzała na przerażonego roda który wolnym lotem starał się polecieć do eri.
Przerwał mu kolejny wstrząs po którym dało się zobaczyć pare postaci zalanych czernią.
Słyszałam kroki zbliżające się w naszym kierunku. Już gotowa do walki zmieniłam ręke w szpony i odepchnełam od siebie erze która zmieniła zbroje.
Spojrzałam porozumiewawczo na Kire która zabrała roda w inną strone lasu.
- Co tu się dzieje?! - z za drzew wybiegł przerażony natsu z lisanną
- to tylko wy...
Moje oczy w jednej sekundzie zalały się czerwienią i zmieniłam obie moje ręce w pare czarnych szponów
- e.. Eria.. - miałam łzy w oczach
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro