Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Bielizna (8 sierpnia 2020)

– Trzeba mi przetkać rurę.

– To jakiś szyfr? – zdziwił się stojący w drzwiach Maks. – Jak w tych brzydkich filmach na Pornhubie?

Westchnęła, cmoknęła go w usta, a potem wróciła do aneksu, gdzie od ponad godziny biedziła się ze zlewem. Zamknął drzwi, poszedł za nią i uniósł brwi na widok bałaganu.

– Próbowałam ją teraz na szybko odetkać, ale wszystko było za krótkie. Muszę załatwić fachowca, bo nie mam nawet jak umyć garów.

– Ha, widzisz, rozmiar ma znaczenie! – Wyszczerzył zęby. – Ale szkoda, że naprawdę chodzi o zlew. Już się ucieszyłem, że się napaliłaś i potrzebujesz porządnego sprzętu...

– Nie powiedziałam, że się nie napaliłam – burknęła. – I że nie potrzebuję. Co nie zmienia faktu, że mam usterkę do naprawy.

– Feministki nie załatwiają sobie takich rzeczy same?

– Jak tylko zniosą lodówkę z ósmego piętra. – Postanowiła, że nie da się sprowokować tak jak w środę, kiedy od słowa do słowa zaczęli się sprzeczać na tematy światopoglądowe. – Feministki załatwiają sobie takie rzeczy tak, żeby były załatwione. A jak to zrobią, to już ich sprawa. Mogą naprawić to same albo zadzwonić po pana, który na tym zarabia. Ty samodzielnie naprawiasz wszystkie usterki w domu?

– Nie, mam od tego ludzi. Ale ja nie jestem feministką.

– Gadaj tak dalej, a pozostanie ci ćwiczenie jogi, żebyś zrobił się bardziej gibki – rzuciła sarkastycznie. – Będziesz się sam obsługiwał. No, zawsze możesz wyciąć sobie żebro jak Marylin Manson, żeby było łatwiej.

– Ona sobie wycięła?

– On. To facet.

– Nic nie będę wycinał! – odparł niewzruszony. – A ty nie kozacz, bo mam na ciebie sposoby. Ale ale... – Przyjrzał się jej krytycznie. – Coś mi tu nie gra.

Podszedł do Jagody i bezceremonialnie obmacał jej biust.

– Tutaj jest dziwnie – ocenił z zafrasowaną miną. – Jakby ci cycki zmalały. Jakieś to takie nieforemne...

– Twoja subtelność mnie powala!

– Oby na kanapę. – Pociągnął ją za sobą do salonu, ułożył na sofie i zabrał się za pieszczoty. – Mam tu rurę do przetkania.

– Chryste, jesteś beznadziejny!

– Nie bluźnij! Eeee... Co to jest?

Zdążył podciągnąć Jagodzie spódniczkę i siedział teraz osłupiały, wgapiając się w jej bieliznę. Przyglądała mu się z satysfakcją, z rękami założonymi nad głową.

– O co chodzi? – spytała niewinnie. – Coś nie tak?

– Co to jest? – powtórzył zdumiony.

– Ostatnio się śmiałeś, że na pierwszej randce nastawiałam się na seks, bo miałam koronkową bieliznę, a we wtorek zaskoczyłeś mnie w zwykłych sportowych majtkach. No to dzisiaj się przygotowałam.

Konsternację Maksa wzbudzały białe figi w drobny kwiatowy wzorek, które Jagoda miała naciągnięte prawie do pępka.

– Nie mogłam znaleźć mojego rozmiaru, więc kupiłam możliwie najmniejsze. A że trzymają się na słowo honoru...

– Laskom spadają przy mnie majtki, ale nie dlatego, że są za duże – zauważył kwaśno. – Skąd ci przyszło do głowy, żeby zakładać babcine gacie?

– Nie podobają ci się? – zapytała, wciąż z tym samym niewinnym wyrazem twarzy. – W końcu spotykasz się z babcią.

– Wstawaj. – Kiedy go posłuchała, zdjął jej spódniczkę oraz bluzkę. – No nie!

Stała przed nim, tłumiąc śmiech. Miała na sobie wielkie majtki w niebieskie kwiatki, a do tego niedopasowany ani rozmiarem, ani kolorem, ani fasonem biustonosz. Piersi znikały w warstwach sztywnego kremowego materiału stanika, który nadawał im spiczasty kształt.

Mamrotał pod nosem, zdejmując jej bieliznę. Sprawnie pozbył się obu części i odrzucił je na bok ze skrzywioną miną. Usiadł, a po zlustrowaniu jej wzrokiem z góry na dół pokiwał z uznaniem głową i zaczął rozpinać spodnie.

– Od razu lepiej! – skwitował, po czym wyjął z kieszeni prezerwatywę. – Jak mam cię dziś przelecieć?

Nie odpowiedziała od razu, bo delektowała się tym, jak na nią patrzy. Pozornie był spokojny, ale w brązowych oczach palił się ogień, który poczuła na skórze. Nigdy wcześniej nie przeżywała takich emocji przy żadnym mężczyźnie. Nie wstydziła się przy nim nagości. Wręcz przeciwnie, miała ochotę zachowywać się jeszcze bardziej wyzywająco, byle nie przestawał wpatrywać się w nią z takim głodem.

– To ja cię dzisiaj przelecę – zdecydowała.

Podeszła do niego, kręcąc zmysłowo biodrami. Kiedy nie bez trudu udało mu się skupić na zakładaniu prezerwatywy, usiadła na nim i ostrożnie nabiła się na penisa.

– Ty się ze mną kochasz czy badasz teren? – spytał, gdy rozkołysała się na dobre.

– Jedno i drugie – odparła. – Możesz mnie tak trzymać, ale wiedz, że ja wszystko czuję. Nie pierwszy raz próbujesz kombinować i włożyć go głębiej.

– Okej, mój błąd. Miej tylko na uwadze, że rozwój to eksploracja, a nie stanie w miejscu.

– Za dużo gadasz. – Uciszyła go pocałunkiem.

Seks był namiętny, lecz krótki. Maks podniecił się tak bardzo, że doszedł po paru minutach, zanim zdążyła się spocić. Przełożył ją na bok, wstał i ruszył do łazienki, wcześniej ostrzegając surowym tonem:

– Nawet nie myśl, żeby to znowu wkładać!

Ułożyła się na kanapie i odetchnęła, bardzo z siebie zadowolona. Chwilę później obserwowała ze zdziwieniem, jak po wyjściu z łazienki Maks nie wraca, lecz idzie do sypialni. Kiedy ponownie przy niej usiadł, trzymał w ręce skąpe czerwone figi i pasujący do nich biustonosz.

– Grzebałeś w szufladzie z bielizną?

– A i owszem – wyznał prostolinijnie. – Chyba zrobię specjalny dokument w Excelu albo poszukam jakiejś apki do zliczania majtek, które z ciebie ściągnąłem. Kiedy zdejmę już wszystkie, kupię ci całą szufladę nowych.

– Obejdzie się, dobrodzieju! – mruknęła, wciąż nie wiedząc, jak zareagować na jego postępek. – Brak mi słów! Mówił ci ktoś, że jesteś bezczelny?

– Żeby to raz. – Wzruszył ramionami. – My, zetki, tak mamy, że jesteśmy pierdolnięte. Przyzwyczajaj się. Ja bym chciał teraz o czymś innym... – Delikatnie rozsunął jej uda, ale kiedy przygryzła wargę i nastawiła się na miły epilog, usłyszała: – Co to jest?

Chciała odpowiedzieć żartobliwie, ale w spojrzeniu Maksa zobaczyła coś dziwnego. Zrozumiała, o co mu chodzi.

– A na co ci to wygląda? Tatuaż.

– Nie zauważyłem go ostatnio, a miałem oczy... bardzo blisko. To przez światło w sypialni. Co to jest? Nie sądzę, żebyś wydziarała sobie „M" na cześć mojego fiuta. To chyba nawet nie jest „M".

– Nie, to nie „M". To inicjały.

Przyjrzał się w skupieniu malutkiemu tatuażowi, ledwo widocznemu tuż przy pachwinie.

– CU? Pieprzyłaś się wcześniej z jakimś Cezarym? Czesławem? Cyprianem? Cyrylem? Chyba był dobry, skoro się nim podpisałaś na cipce.

Spochmurniała złożyła uda, podniosła się i zaczęła zakładać bieliznę.

– Jakie to ma znaczenie? – Rzuciła w przestrzeń. – Teraz pieprzę się z tobą. Zaczniesz mi wyrzucać przeszłość? Założę się, że masz o wiele więcej na sumieniu, lepiej nie drąż tematu.

Milczał, więc w salonie zapanowała ciężka atmosfera. Ubrała się bez słowa, a potem przeszła do aneksu, żeby posprzątać wokół zlewu. Już prawie kończyła, kiedy zadzwonił telefon. Zerknęła na wyświetlacz i prychnęła. Miała zamiar ignorować natręta, ale po czwartej próbie w końcu odebrała.

– Kochanie, co ty wyprawiasz?

Lodowaty ton matki sprawił, że zastygła.

– No właśnie, co wyprawiam? – odparła bez sensu.

– Paulina pokazywała mi zdjęcia!

– Jakie zdjęcia?

– Całowałaś jakiegoś chłopaka jak... jak wywłoka! I miałaś na sobie ślubną suknię. Czy tobie do reszty odbiło?

Wstrząśnięta Jagoda nie wiedziała, co powiedzieć. Dopiero po chwili oprzytomniała i zaczęła dedukować. Doszła do wniosku, że ktoś musiał zrobić zdjęcia Maksowi, kiedy wyprowadzał ją z hotelu, fotografie pojawiły się na jednym z plotkarskich portali i tak właśnie natrafiła na nie Paulina. Odetchnęła i już spokojniejsza zwróciła się do matki:

– Byłam na pokazie mody ślubnej. Nic wielkiego.

– Ty? Na pokazie? Jako modelka?

– Wyobraź sobie, że tak.

– To takie stare też biorą?

Zgrzytnęła zębami i zaczęła masować skroń.

„Dam radę! Wytrzymam!"

– Tak, mamo, takie stare też biorą – przemówiła jak do dziecka. – I grube biorą. I brzydkie biorą. Nie tylko młode i ładne wychodzą za mąż. Stare, grube i brzydkie też chcą ładnie wyglądać. I chcą zobaczyć, jak sukienka leży na większym ciele. Właśnie dlatego na wybiegach są dziś różne modelki.

– Ja nic nie wiem, dlaczego nic mi nigdy nie mówisz? – utyskiwała matka. – Od kiedy ty jesteś modelką? Paulina mówiła, że zmizerniałaś, ale nie wiedziałam, że łazisz po wybiegu!

– Ano łażę. Od czasu do czasu.

– Ale czemu lepiłaś się do tego chłopaka?

– Widziałaś, jaki on jest piękny?

– Paulina mówiła, że go poznała. To jakiś... youtuber czy coś. Młody strasznie.

– Tak, ma dwadzieścia trzy lata.

– Dwadzieścia cztery! – dobiegło z kanapy.

– Kto tam z tobą jest? – zaniepokoiła się matka. – Słyszałam męski głos!

– To sąsiad. Przyszedł przetkać mi rurę... – urwała, bo Maks parsknął śmiechem. – Zlew się zatkał.

– Widzisz, jak to mężczyzna jest potrzebny w domu. A ten sąsiad...

– Mamo! – Jagoda zaczynała tracić cierpliwość. – Przetka i sobie pójdzie, nie męcz! Ma żonę i trójkę dzieci.

– Coś ty taka nerwowa? – obruszyła się matka. – Powiedz w końcu, czemu uwiesiłaś się na tym chłopaku. Spotykacie się? Paulina była zszokowana, jak zobaczyła te zdjęcia.

– Oczywiście, że się nie spotykamy. Widziałaś, jak on wygląda? Jest piękny! A do tego młodszy, bogaty i sławny. Wiesz, jak dziewczyny na niego lecą? Lepiłam się, bo nie mogłam się powstrzymać, ale szybko mnie odepchnął. Nie będzie chciał takiej starej baby, skoro może mieć dwudziestkę.

– No pewnie, że tak.

„Patrz, czasem się w czymś zgadzamy", pomyślała z goryczą.

– Ale się nie bój, nie łażę po mieście w ślubnej sukni i nie zaczepiam facetów. Aż taka zdesperowana nie jestem.

– Może powinnaś – usłyszała po drugiej stronie. – Bo jakoś ci nie idzie szukanie męża.

– Nie szukam męża! – warknęła.

– To tylko na wybiegu będziesz chodzić w sukni ślubnej! Chcesz tak skończyć?

– Ze stadem kotów, obowiązkowo. Mamo, wybacz, ale jestem zajęta. Nie martw się o mnie, powiedz Paulinie, żeby nie była zszokowana i zajęła się bliźniakami, a nie siedzeniem na Pudlu.

– Właśnie! Piotruś dopytywał o prezenty.

– Jakie prezenty? – Ledwo to powiedziała, wstrzymała oddech. Na śmierć zapomniała o danej siostrzeńcowi obietnicy. – Nosz... To znaczy oczywiście, że będą. Dziwię się, że jeszcze nie dotarły. Okej, teraz to naprawdę muszę kończyć. Trzymajcie się tam!

Rozłączyła się, nie dając matce dojść do słowa. Zafrasowana nie zauważyła, że Maks za nią stoi, dopóki jej nie objął.

 – Nie obchodzi mnie żaden Cezary. – Przytulił się mocniej. – Ani Cyryl. Chodź, wybierzemy im jakieś fajne zabawki.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro