Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 28

Piątek wieczór

- Powinnam to założyć? - spytała April trzymając w dłoni niebieską sukienkę.

- Pewnie, jest słodka - odpowiedziałam z delikatnym uśmiechem.

- Luce! Dlaczego ja jako jedyna wybieram ciuchy? Co ty na siebie włożysz?

- To... - wskazałam na bluzkę i spodnie które miałam na sobie.

Spojrzała na mnie z miną mówiącą 'żartujesz sobie, prawda?'

- No co? - Zaśmiałam się cicho.

- Nie, nie, nie! Luce! Nie masz czegoś w szafie co jest seksowne a zarazem nieco eleganckie? - zaczęła przeszukiwać moje ciuchy.

Pokręciłam głową.

- April, zazwyczaj nigdzie nie wychodzę. Nawet nie rozmawiam z ludźmi.

- Ze mną na pewno będziesz! - westchnęła - poważnie? - spytała sfrustrowana - będę musiała pożyczyć ci moje ciuchy, ale definitywnie musimy iść w przyszłym tygodniu na zakupy skoro w tym masz prace - uniosła brew.

Zaśmiałam się cicho.

- Bluzka i spodnie wcale nie są takie złe. Są proste, klasyczne i wygodne - stwierdziłam.

Pokręciła głową z westchnięciem.

- Proszę cie nie! - wyrzuciła ręce w powietrze po czym zaczęła przeszukiwać swoją walizkę - powinnam mieć coś...Ah! - uniosła palec w górę - jeśli nie będzie elegancko to trochę wariacko.

- April - spytałam zmartwiona - o czym myślisz?

Podeszła znowu do mojej szafy wyciągając bardzo krótkie spodenki sięgające do połowy tyłka.

- Nie.. - szepnęłam - jest zimno, April. Nie chcę..

- Shh, tak i zrobisz to! Zakładaj to na siebie. Założysz rownież to - wyciągnęła biały crop top - Pośpiesz się! Leo pewnie jest w drodze.

Zaśmiałam się odchylając głowę.

- To Theo.

- Nieważne.

- Dlaczego w ogóle się przebieramy? Jestem prawie pewna, że pójdziemy gdzieś do kina czy coś - powiedziałam.

- Zawsze trzeba się tak ubierać. Nigdy nie wiesz kiedy spotkasz jakiegoś słodkiego faceta - puściła mi oczko - ale w twoim wypadku on tu jest kierowcą więc masz wyglądać koło niego bosko. Może będę tam fizycznie ale nie psychicznie - posłała mi swój wredny uśmieszek.

Pokręciłam głową i poszłam się przebrać.

- O mój Boże! Wyglądasz tak kurewsko dobrze! - April wykrzyczała gdy się jej pokazałam.

Spojrzałam na swój strój i lekko się zarumieniłam. Nie wyglądałam jak ja. Nigdy nie miałam na sobie czegoś tak odkrywającego moje ciało.

- April, nie sądzę...

- Mój Boże, Luce. Obnoś się z tym co dała ci mama - podeszła do mnie bliżej- Dzisiaj zapomnij o twarzy tego palanta, okay? Możesz to dla mnie zrobić? - Przytaknęłam ale nie wiem czy potrafiłabym.

- Więc chodź. Zakręcę ci włosy i zrobię makijaż - pchnęła mnie na fotel i wyciągnęła torbę z kosmetykami.

Ethan's POV

Schodziłem na dół by przyszykować się na imprezę dzisiejszego wieczoru. To czas by odstresować się alkoholem, szczególnie wtedy gdy nie ma przy mnie Lucille.

- Ethan, wszystko w porządku? - zatrzymała mnie mama.

- Tak, czemu miałoby nie być?

- Ponieważ Lucille - powiedziała smutniejąc.

Spojrzałem na nią zaskoczony.

- Mamo, ona jest tylko moim korepetytorem.

- Słyszałam, że właśnie ją wykreślili z tej funkcji - spojrzałem w bok - dlaczego mieliby to robić? Była bardzo dobrą pomocą.

- Ta, była cudowna, ale nie wiem mamo, okej? Wychodzę z kumplami. Widzimy się pózniej - pocałowałem ją w polik i wyszedłem. Wiedziałem dlaczego ją zdjęli i mi nie pomaga. Dlatego że byłem totalnym dupkiem, jednak tego jej nie powiedziałem.

Lucille's POV

Patrzyłam na swoje odbicie w lustrze. Woah. To dla mnie zupełnie nowy świat. Nigdy przedtem się tak nie ubierałam, ale podoba mi się to. Odwróciłam się do April która była cała w skowronkach. Uśmiechnęłam się do niej.

- Dzięki April, ale nie sądzisz, że to trochę za dużo?

- Oczywiście, że nie. Jest super, a poza tym od tego są przyjaciółki, by jedna drugiej pomagała wyglądać jak gorąca laska. Oh czekaj, zdjęcie! - wyciągnęła telefon i strzeliłyśmy sobie fotkę.

Po domu rozniósł się dzwonek do drzwi.

- Jest już tutaj! - April zbiegła na dół by otworzyć drzwi. Zgarnęłam nasze torebki i zeszłam za nią.

Otworzyła drzwi.

- Oh, jesteś słodki! - słyszałam jak krzyczy.

- April! - skarciłam ją ze śmiechem.

- Po prostu mówię co oczywiste.

Pokręciłam głową.

- Przepraszam za nią, Theo.

- Nie ma problemu - wyszczerzył się ukazujący perłowe ząbki - więc musisz być April.

- Tak to ja - uśmiechnęła się do niego szeroko.

- Theo - wyciągnął swoją rękę a ona ochoczo ją uścisnęła.

- Mam nadzieję, że nie przeszkadza ci to, że do nas dołączy - spytałam niepewnie.

- Oczywiście, że nie. Tak naprawdę myślałem nad tym co możemy zrobić.

- Serio? - spytałam zaskoczona.

Przytaknął.

- Jest impreza dzisiaj wieczorem.

Otworzyłam szeroko oczy.

- Um... nie - pociągnęłam April na stronę.

- Co?! - krzyknęła.

- Nie chodzę na imprezy April!

- Cóż, dzisiaj wieczorem idziesz.

- April, nie będę...

- Ethan jest dupkiem, pamiętasz?

- Co to ma z tym wspólnego?

- Skorzystał na tobie bo myślał, że jesteś łatwa. Musisz mu pokazać, że tak nie jest. Że zasługujesz na kogoś sto razy lepszego od niego.

- I jak impreza miałaby mi w tym pomóc?

- Nie wiem, ale to impreza. Spotkasz miliony facetów którzy będą potrafili go zastąpić.

- April, nie jestem pewna...

- Więc lepiej bądź. Rusz się! - pchnęła mnie lekko - Jedziemy! - wyszła z domu kierując się w stronę auta.

Słyszałam jak Theo śmieje się pod nosem.

April patrzyła na mnie groźnie jakbym była na linii strzału, więc byłam zmuszona usiąść na miejscu pasażera obok Theo. Wtedy była mega szczęśliwa.

- Wyglądasz dzisiaj pięknie - szepnął Theo.

Zarumieniłam się.

- Dzięki.

- Po prostu mówię co oczywiste.

Wzięłam głęboki oddech. Będę się dobrze bawiła na tej imprezie... tak sądzę.

Na imprezie

Słychać było głośną dudniącą muzykę z wnętrza domu.

- Chodźcie za mną - powiedział Theo prowadząc nas.

Spojrzałam niepewnie na April.

- No chodź, będzie fajnie! - zapewniła mnie.

Gdy weszliśmy do środka, zauważyłam, że połowa osób była z naszej szkoły. O nie. Mam nadzieję, że nie będzie tu Ethana.

- Pójdę dla nas po jakieś drinki! - krzyknął Theo.

- Czekaj, ja nie.. - ale Theo zniknął.

Westchnęłam.

April rozglądała się dookoła. Pewnie w poszukiwaniu jakiś przystojniaków.

Wzrokiem objechałam całe pomieszczenie gdy moje oczy zatrzymały się na pewnej osobie.

Ethan. Rozmawiał z kilkoma chłopakami ze swojej drużyny trzymając w ręku czerwony kubek.

- Powinnyśmy iść...

- O czym ty mówisz? Dopiero tu przyszliśmy...

- April, to nie moje klimaty - pociągnęłam ją za ramię.

- No weź, baw się! - powiedziała łapiąc mnie za ręce bym zatańczyła.

Pokręciłam głową.

- Ethan tu jest - Zacisnęłam usta.

- Co?

- Ethan tu jest! - powtórzyłam głośniej.

- Gdzie? - otworzyła szeroko oczy zaskoczona.

Machnęłam głową w jego stronę dając jej tym samym znak.

- Który to on?

- To mało ważne... możemy po prostu stąd iść?

- Nie, powiedz mi!

Wzięłam głęboki oddech.

- Biała koszulka w serek i jeansy - dokładnie to co ja miałam mieć na sobie.

- O mój Boże. To on? To ten ruchacz?

- April, proszę...

- Okej, znajdźmy Theo.

Przepychałyśmy się przez tłum tańczących ludzi. Zauważyłyśmy go w kuchni robiącego nam drinki. Gdy chciałyśmy się do niego przepchnąć mój wzrok spotkał się z Ethanem. Po prostu patrzył na mnie jakby zraniony. Ból uderzył najpierw w mój brzuch pózniej klatkę piersiową. Nie czułam się dobrze.

- Pójdę najpierw skorzystać z toalety. Spotkamy się w kuchni.

April pokiwała głową a ja przecisnęłam się w stronę łazienki. Gdy weszłam do pustego korytarza poczułam parę rąk ciągnących mnie do tyłu. Ujrzałam twarz której starałam się unikać.

- Lucille - jego głos był delikatny.

Szybko wyrwałam ramie z jego uścisku i ruszyłam dalej, ale tak jak wcześniej, znowu mnie do siebie przyciągnął. Tym razem jego uścisk był silniejszy. Nie mogłam się z niego wydostać. Spojrzał za siebie po czym wciągnął mnie do łazienki zamykając za nami drzwi.

- Zostaw mnie - warknęłam. Rozluźnił powoli uścisk.

- Lucille.. czy możemy...

Odsunęłam rękę po czym uderzyłam go w polik z całej siły.

- Trzymaj się ode mnie z daleka! - krzyknęłam. Poczułam jak obraz mi się rozmazuje a kilka łez Skapnęło na podłogę. Kurna, czemu cały to sobie robię? Widziałam jego bolesne spojrzenie. To był ten który wyrwał mi serce z piersi. Spojrzałam na niego ostatni raz, po czym otworzyłam drzwi i wyszłam stamtąd.

Gdy poszłam szukać Theo i April natknęłam się na Heather.

- Co ty do cholery tutaj robisz?

Starałam się ją ignorować ale złapała mnie mocno za ramię.

- Nie ignoruj mnie! Co? Próbujesz zabawić się z Ethanem za moimi plecami?

Byłam w szoku.

Wiedziała?

Prychnęła.

- Myślałaś, że potrafisz się ukrywać, prawda? Co za oferma - łzy swobodnie zaczęły płynąc po moich polikach.

- Nie wiem o czym mówisz - tylko to mogłam z siebie wydusić.

- Proszę cię... nie jesteś taka mądra za jaką się uważasz Lucille. A może Loosy? - zaśmiała się. Szybko odeszłam. Nie mogłam być tam ani minuty dłużej. Chciałam stamtąd wyjść. Opuścić ten cały świat. Pobiegłam by znaleźć Theo i April. Gdy do nich dotarłam byłam zalana cała łzami.

- Lucille! Co się dzieje? - podbiegła do mnie szybko.

- Nic, po prostu stąd chodźmy.

April spojrzała na Theo na co ten pokiwał głową. Przeciskalismy się przez tłum do wyjścia jednak Heather nas zatrzymała.

Stanęła naprzeciwko mnie, wysunęła rękę, a po chwili jej dłoń zderzyła się z moim polikiem. Piekło. Złapałam się szybko za bolące miejsce. Wszyscy się zatrzymali by zobaczyć scenkę. Chciałam po prostu zamknąć oczy i stamtąd zniknąć. To nie działo się naprawdę. Dokładnie tego nie chciałam gdy Ethan proponował mi ten swój durny układ.

- Nie pasujesz tu. Nigdy nie będziesz tu pasować! - krzyknęła.

W pewnym momencie April stanęła przede mną i następną rzeczą jaką widziałam to była Heather na podłodze. April uderzyła ją tak mocno w twarz, że tamta straciła równowagę. Spojrzałam zszokowana na swoją przyjaciółkę.

- Przestań być taką kurwą. Tylko pizdy biją dziewczyny bez powodu.

April złapała mnie za ramię i wyciągnęła z imprezy. Ostatnie co zauważyłam to wkurzonego Ethana.

Opuściliśmy dom. Nigdy więcej nie chcę tam wracać. W samochodzie Theo, razem z April usiadłam z tyłu. Obejmowała mnie ciasno gdy moja głowa spoczywała na jej piersi. Oczy bolały mnie od płakania, jednak łzy nie chciały przestać lecieć.

Ethan's POV

- Co ty do kurwy nędzy wyprawiasz? - Wyciągnąłem Heather za ramię z imprezy. Byłem naprawdę wkurwiony.

- Co ja robiłam? Co ty do cholery robiłeś? Przyprowadziłeś ją tutaj?

- Nie przyprowadziłem! Obiecałaś, że nic jej nie zrobisz!

- Cóż, chyba oboje złamaliśmy nasze obietnice!

- Niczego nie złamałem. Zostaw ją w spokoju!

- Więc sądzę, że ty też możesz zostawić swoje stypendium. Tata będzie szczęśliwy widząc, że jest o jednego kandydata mniej - powiedziała po czym zarzuciła włosami i odeszła.

Żyłki ukazały mi się na szyi bardzo wyraźnie. Oddychałem ciężko. Uderzyłem w pobliską ścianę. Musiałem ją zobaczyć. Musiałem sprawdzić czy nic jej nie jest. Opuściłem imprezę i pojechałem ją znaleźć.

Lucille's POV

Byliśmy z powrotem w moim domu.

- Tak mi przykro Lucille - powiedział Theo łagodnie.

- Jest okej - zapewniłam go.

- Nie, nie jest. Nie wiedziałem, że coś takiego się stanie - podniosłam na niego wzrok.

- Jest okej, naprawdę - powtórzyłam.

Nie był przekonany.

- Tak w ogóle dlaczego to zrobiła?

Oparłam głowę na ramieniu April.

- To mało ważne. Zachowała się jak szmata więc zasłużyła ode mnie na uderzenie - powiedziała wkurzona April.

- Naprawdę dziękuje ci za to - spojrzałam na nią.

- Nie mam pojęcia dlaczego on nią chcę, jest straszną jedzą - mówiła dalej. Zachichotałam cicho ocierając mokre poliki.

- Kim jest 'on'? - spytał Theo.

- Teraz, nikim - szepnęłam.

Ethan's POV

Zaparkowałem kilka domów dalej od jej. Zauważyłem samochód stojący przy wjeździe na jej posesje.

To musi być ten koleś z którym wyszła z imprezy lub ta dziewczyna, z którą tam była... tak w ogóle nigdy wcześniej jej nie widziałem.

Po godzinie chłopak opuścił jej dom, jednak nie widziałem, żeby tamta dziewczyna to zrobiła. Odwiózł ją do domu sam? Spędzili razem czas? Pytałem sam siebie poddenerwowany. Zgasiłem samochód i wyciągnąłem telefon z kieszeni. Napisze do niej... to co chciałem zrobić. Gapiłem się na swój telefon i zastanawiałem się co mam jej napisać. Hej, przepraszam. Nic ci nie jest? Kasowałem każde słowo które chciałem do niej napisać. W końcu napisałem....

Lucille's POV

Starałam się usnąć gdy usłyszałam wibracje przychodzącej wiadomości. April spała obok mnie więc starałam się być cicho. Sprawdziłam telefon i dostałam wiadomość od Theo.

Hej, przepraszam jeszcze raz za dzisiaj. Mam nadzieje, że odpoczniesz w nocy.

Moje serce się rozsypało. Głęboko w środku miałam nadzieję, że to wiadomość od Ethana... że powie mi coś, cokolwiek co o mnie myśli...ale zgaduje, że to znowu złudne nadzieje.

______________________________

TAM DAM DAAAAAAAAM!
Zaskoczeni taką sytuacją?
Macie na takie cudowne zakończenie dnia niespodzianeczkę, miałam dodać rozdział jutro ale stwierdziłam, że nie wytrzymam i oto tego efekt🙈
A się pogmatwało wszystko wam powiem.
Miejmy nadzieje, że niedługo się to wyprostuje👌🏼

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro