Rozdział 18
Okładkę wykonała @beznadziejni 😘
Gdy zeszliśmy na dół od razu udaliśmy się do kuchni. Oboje byliśmy głodni więc postanowiłam, że zrobię jajecznicę i upiekę kilka tostów.
Gdy zbierałam składniki, Ethan cały czas za mną podążał jak cień. Rozbawiło mnie to. Stanął za mną gdy rozbijałam jajka, a gdy chciałam odwrócić się po tosty, wpadłam na niego. Zaśmiałam się i minęłam go szybko jednak on złapał mnie i uniósł sadzając na blacie. Szczerze mnie to zaskoczyło. Oparł się rękoma po obu stronach moich ud, a swoje usta przeniósł na moje całując mnie. Byłam w super obcisłych spodenkach i bluzce z krótkim rękawkiem, a on nie miał na sobie nic oprócz bokserek. Przeniósł dłonie na me biodra ściskając je. Zarzuciłam ręce na jego ramiona splatając dłonie na karku, a nogami objęłam go w pasie. Byliśmy tylko my i mogłam robić co chciałam. Uwielbiałam to.
Trwaliśmy tak do chwili kiedy poczuliśmy swąd spalonych jajek.
Oderwałam się szybko od niego.
- JAJKA!
Ethan ruszył w stronę kuchenki. Gdy zeskakiwałam z blatu on zgarnął patelnie i wrzucił ją do zlewu. Olej prysnął kiedy włączył wodę by polać gorącą patelnie.
- Kurwa - usłyszałam gdy syknął. Podeszłam do niego szybko i spojrzałam na jego rękę. Miał czerwoną plamę oznaczającą, że się poparzył.
- Zaczekaj tutaj - pobiegłam do łazienki i wzięłam pastę do zębów. Gdy wróciłam do niego, obmyłam jego rękę, otarłam ją do sucha i nałożyłam trochę pasty.
- To nic takiego - powiedział. Mogłam poczuć jego wzrok na sobie.
- Pasta pomoże przyspieszyć gojenie się oparzenia.
Po skończonym opatrunku nadal czułam jego wzrok na swojej osobie.
- Dzięki.
- To moja wina.
- Nie, nie jest - odpowiedział. Oboje spojrzeliśmy na patelnie w zlewie i zaśmialiśmy się. Odwróciłam po chwili głowę by na niego spojrzeć, on zrobił to samo. Przestałam się śmiać.
Położył jedną rękę na mym biodrze a drugą umieścił na poliku, przysunął się bliżej mnie łącząc nasze usta w słodkim pocałunku. Poruszaliśmy powoli naszymi wargami rozkoszując się chwilą a jego dłoń wsunęła się pod koszulkę. Moje ręce znajdowały się na jego torsie.
Gdy nasze ciała zetknęły się ze sobą, podsunął moją koszulkę ściągając ją i podniósł mnie za pośladki. Przenieśliśmy się do salonu. Położył mnie na kanapie i zdjął z siebie spodnie koszykarskie a ze mnie spodenki. Położył się na mnie i wziął jedną pierś w dłoń uciskając ją lekko. Złapał za sutka ciągnąc lekko a ustami przywarł do szyi. Jego członek ocierał się o wnętrze moich ud przez co z moich ust wydobył się cichy jęk.
- Mogę? - spytał szeptem.
Nie potrafiłabym chyba mu odmówić. Pokiwałam szybko głową bez zastanowienia. Zsunęłam swoje figi, pozbywając się po chwili i jego bokserek.
Uniósł moją lewą nogę i wprowadził powoli we mnie swego penisa. Na początku powoli, a pózniej szybciej. Poruszając się we mnie ostro jęczałam głośno. Gdy dochodziliśmy na szczyt poczułam jak dochodzi we mnie. Wyszedł ze mnie powoli i spojrzał mi w oczy oddychając szybko. Przygryzłam wargę patrząc na niego i uspokajałam powoli oddech.
Przekręciłam się na bok by dać mu więcej miejsca do leżenia. Jedną rękę wsunął pode mnie a drugą objął mnie z góry. Przyciągnęłam jego ręce bliżej swojego ciała. Jego głowa opierała się o mój kark więc przechyliłam lekko głowę by dać mu lepszy dostęp.
- chcesz coś wiedzieć? - zaczęłam.
- Hm?
- Nigdy nie opuściłam dnia w szkole.
- Czyżbym złamał twoje zasady?
- No nie wiem, cały czas robisz mi takiego typu rzeczy - Zachichotałam.
Zaśmiał się cicho i odwrócił mnie do siebie bym na niego spojrzała.
- Ty tak samo - powiedział. W jego oczach aż błysnęło. Widziałam w nich też ulgę. Z jednej strony poczułam się szczęśliwa, a z drugiej zdenerwowana. Jak naprawdę miałabym się czuć przy tym Ethanie? Przy wymarzonym chłopaku wszystkich ludzi. Facetów i kobiet.
Zaczęłam rysować niewidzialne kółka na jego mięśniach co robiłam zawsze gdy byłam zdenerwowana po tym jak zgrzeszyliśmy.
- Martwisz się o to?
- O co?
podniosłam na chwilę wzrok a pózniej znowu opuściłam głowę
- Nieważne.
- Powiedz mi - złapał za podbródek unosząc go.
- To nic takiego.
- Jakie są szanse na...
- Nie - przerwałam mu szybko.
- Jakie są szanse na to byś powiedziała mi co chodzi ci po głowie?
- Ethan..
- No weź, od 1 do 10.
- Nie, ta gra jest głupia.
- Powiedz to.
- Nie możesz mnie zmusić bym cokolwiek powiedziała.
- Nie mogę, ale sama to powiesz.
Podniosłam się z kanapy i założyłam z powrotem stanik i majtki.
- Lucille.
Ignorowałam go.
Założył na siebie bokserki i wstał łapiąc mnie za ramię odwracając do siebie.
- Nie możesz zadawać mi takich pytań i ich nie kończyć.
- Nie możesz po prostu mnie pieprzyć i oczekiwać, że nie będzie przy tym żadnych uczuć - wypaliłam. O kurwa.
Spojrzał na mnie zszokowany. Sama byłam zszokowana.
- Więc to chciałaś powiedzieć?
Odsunęłam się od niego i ubrałam na siebie resztę ciuchów. Skierowałam się do kuchni ale czułam jego obecność za sobą podczas drogi.
- Powiedziałem, że nad nami pracuje, czyż nie? Że nie chce by nasz relacje były takie jak wcześniej.
Zatrzymałam się. Dlaczego do cholery musiałam o tym wspomnieć? Ale teraz, jeśli to zaczęłam muszę to skończyć. Tak samo jak te beznadziejne "relacje". Odwróciłam się stając z nim twarzą w twarz.
- A co było wcześniej, hm? Powiedz mi, Ethan. Powiedz to głośno tak by cały świat mógł to usłyszeć.
- Lucille..
- Nie chciałam żadnych takich popapranych relacji, ale ty jesteś tym cudownym Ethanem, nie? Możesz mieć wszystko czego zapragniesz - zaczynałam się naprawdę wkurzać. Nie wiedziałam dlaczego. Albo i wiedziałam ale nie potrafiłam tego określić.
- O czym ty mówisz?
- Mówię o tym, że jesteś TYM Ethanem! Ethanem, kapitanem drużyny baseballowej. Ethanem, chłopakiem na którego widok inne dziewczyny mają mokro. Ethanem, chłopakiem dla którego jego koledzy mogliby zrobić wszystko. Ethanem, który robi największe imprezy, ma najlepsze auto, jest tym którego uwielbiają nauczyciele, a szczególnie jest Ethanem który potrafi wykorzystać biedną, bezbronną dziewczynę która ślepo się na to zgodziła. Ale wiesz co jest jeszcze gorsze? Że ta biedna dziewczyna to JA - poczułam jak łzy spływają mi po polikach i przez nie obraz przed oczami się rozmazuje. Jezu co ja ze sobą robię? - Boże, dlaczego jestem taka głupia? W jednej sekundzie myśle, że sprawy się obrócą i będzie dobrze ale wtedy widzę cię jak migdalisz się z Heather. Wiesz co mam dokładnie na myśli? Mam na myśli to, że dziewczyna ze średnią 4.3 została wykorzystana, ale nie potrafi być na tyle mądra by sobie odpuścić.
Ethan powoli zrobił krok w moją stronę na co ja zrobiłam krok w tył.
- stój..
Podchodził bliżej, jeszcze bliżej aż moje plecy zderzyły się ze ścianą.
- Cóż, masz rację dziewczyno ze średnią 4.3. Nie jesteś zbyt mądra ponieważ to wszystko co powiedziałaś to nieprawda - podniosłam na niego wzrok - Nie jestem żadnych z tych Ethanów których wymieniłaś.
Byłam w szoku.
Uniósł moją głowę i starł łzy z polików kciukami.
- Jestem Ethanem który nie potrafi zdobyć średniej nawet 3.5. Jestem Ethanem, który jest wykorzystywany przez tych "przyjaciół". Jestem Ethanem, który ma ochotę czasem uderzyć w ścianę. Jestem Ethanem, który uderza w piłki na boisku każdego dnia tylko po to by został opieprzony o zrobienie tego lepiej. Jestem Ethanem, debilem z którego pewnie śmieją się za plecami. Jestem Ethanem, który nawet nie potrafi trzymać za rękę dziewczynę w szkole którą naprawdę lubi. Jestem Ethanem, który nie potrafi ukazać swoich prawdziwych uczuć do dziewczyny ze średnią 4.3 ponieważ jest głupi i ma nadzieję, że ona nie myśli o tym, że tylko się nią bawi. Jestem tylko tym Ethanem który kocha tą dziewczynę ze średnią 4.30.
Byłam niesamowicie zaskoczona. Czy to było to co naprawdę czuł? Czy miał na myśli to co przed chwilą powiedział? Gapiłam się na niego wmurowana. Ten przeniósł swoje dłonie na moje poliki.
- Chcę żebyś spojrzałam na mnie, na takiego Ethana jakim jestem - chciałam go przytulić. Wyglądał teraz inaczej. Potrzebował mnie. Potrzebował mnie tak bardzo, że nie mogłam go zostawić. Moje łzy zaczęły spływać jeszcze szybciej - proszę, po prostu dostrzegaj mnie jak tego Ethana - powiedział przysuwając czoło do mojego. Zamknął oczy. Pocałowałam go ze wszystkimi emocjami jakie we mnie siedziały. Wyrzucił z siebie wszystko co mu leżało na sercu i nie wiedziałam co mam innego zrobić poza całowaniem go i pokazaniem mu, że go rozumiem.
Odwzajemnił pocałunek i złapał mnie za pośladki unosząc i sadzając na blacie. Objęłam go mocno w pasie. Nie chciałam go puszczać, nie ważne jak bardzo musiałam to zrobić to nie potrafiłam i nie chciałam.
Gdy odsunęłam się by otrzeć swoje poliki podniosłam głowę i razem z Ethanem patrzyliśmy sobie w oczy przez jakiś czas.
- Obiecaj mi coś - przemówiłam.
- Hmm?
- Już więcej nie będziesz uderzać w ściany?
- Ja.. - zająkał się.
- Obiecaj mi - wzięłam jego twarz w dłonie.
- Obiecuje - ułożył swoje dłonie na moich.
- Dobrze.. - zdjęłam dłonie z jego polików jednak jego ręce dalej trzymały moje w ciasnym uścisku.
- Wszystko co powiedziałem było prawdą.
Spojrzałam na niego lekko zmieszana.
- Nie jestem tym Ethanem za którego mnie uważasz. Uwierz mi.. - nie wiedziałam co innego mam zrobić oprócz pocałowania go.
.....
Była 2:00 w nocy. Siedzieliśmy na kanapie i wtulałam się w Ethana i rozmawialiśmy. Nie miałam telewizora, więc w sumie nie było niczego innego do wyboru niż rozmowa.
Bawiłam się jego palcami po czym splotłam je ze swoimi. Miał ogromne dłonie.
- Dlaczego wybrałeś baseball spośród wszystkich sportów?
- Tak po prostu. Od kiedy byłem mały, tata dawał mi plastikowy kij baseballowy i po prostu graliśmy - zaśmiał się cicho - jednego razy uderzyłem tak mocno w piłkę, że walnęła mojego ojca w twarz ale był ze mnie tak dumny, że tylko się z tego śmiał. Miałem tylko 10 lat - wyglądał na szczęśliwe gdy rozmawiał o rzeczach z przeszłości - Jakiekolwiek wspomnienia twoje z tatą?
Pokręciłam głową.
- Mój tata zmarł gdy miałam dziesięć lat. Nawet od tamtego momentu staram się trzymać blisko z moją mamą. I jest okej. Jest najsilniejszą kobietą jaką znam - brzmiałam pewnie jak dziewczyna z depresją. Podniosłam wzrok na Ethana który patrzył na mnie pocieszająco i przyciągnął mnie do siebie bliżej.
- Przepraszam - szepnął. Pokiwałam głową pokazując mu, że wszystko dobrze.
- Powiedz mi, jeśli mogłabyś polecieć w każde miejsce na świecie, jakie by to było? - spytał.
- Co? - spojrzałam na niego.
- Jeśli mogłabyś polecieć gdziekolwiek, gdzie by to było? - powtórzył.
- Tutaj - odpowiedziałam - Nigdy nie chciałabym zostawić mojej mamy samej. A ty?
- Tutaj - spojrzałam na niego sceptycznie - Ponieważ nigdy nie chciałbym cię zostawić samej.
Zarumieniłam się przez to a moje serce biło milion razy szybciej.
Chyba było coraz lepiej, prawda? TEN Ethan którego nie potrafiłabym nigdy zostawić. Potrzebowałam TEGO Ethana w moim życiu.
_____________________________
Uf, no to kolejny rozdział wjechał.
Jak ten wam się podobał?
Słodcy są prawda?
Przepraszam, że nic nie dodawałam ale byłam podjarana nadchodzącym koncertem, a wczoraj ten koncert się odbył i nadal do siebie dochodzę. Było najlepiej na świecie😍😍😍😍
A co tam u was?
Jak weekend mija?
A NO I Z CAŁEGO SERCA DZIĘKUJE ZA PONAD 17k WYŚWIETLEŃ!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro