Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

38

Luka

Nienawidzę kłócić się z Tylerem. Jest to strasznie męczące i wykańczające. W ogóle się do siebie nie odzywamy i staramy się unikać, a gdy już na siebie wpadniemy to nawet na siebie nie patrzymy. Nie wiem jak długo to wszystko potrwa, ale ja nie mam zamiaru go przepraszać. Tylko się o niego martwiłem, a on zaczął na mnie najeżdżać. Jego słowa naprawdę mnie zabolały, więc za żadne skarby mu nie odpuszczę.

- Dlaczego obaj jesteście nie w sosie już drugi dzień? Czyżby kłótnia małżeńska?- Nawet się nie spojrzałam na Collinsa. Jego też mam serdeczne dość i nie będę tego ukrywał. Strasznie mnie to denerwuje, że każdy myśli, że będę dla niego milusi i będę tańczył jak mi zagrają. Mam swoje życie i swój rozum, więc jedyne, co mogą mi zrobić to pocałować w dupę na do widzenia.- Rozumiem, że ze mną nie rozmawiasz?

- Podaj mi, choć jeden powód, dla którego warto jest zacząć z tobą rozmowę?- Spojrzałem na niego z wyzwaniem w oczach. Sytuacja z Tylerem sprawiła, że mam dość tego jak wszyscy mnie traktują i wyzwoliła we mnie dziwną wolę walki, której wcześniej w sobie nie miałem. Z jednej strony jest to przerażające, a z drugiej fascynujące i podniecające. Czuję się silny i samodzielny jak nigdy. Zawsze polegałem na ludziach dookoła mnie, a teraz czuję, że mogę sam o siebie zadbać. Muszę przyznać, że jeszcze nigdy w życiu nie czułem się lepiej. To jest naprawdę wspaniałe uczucie być panem swojego losu.

- Może, dlatego, że jestem twoim lekarzem?- Spojrzałem się na niego z politowaniem. Po nim spodziewałem się czegoś o wiele lepszego. Takie gadanie może sobie wsadzić.

- Do lekarza to powinieneś się udać. Nie prosiłem cię o pomoc. To moi rodzice cię tu ze sobą przywlekli. I coś ci powiem. Nie mam żadnej przyjemności z tobą rozmawiać. Nie lubię cię i działasz źle na moje nerwy. A teraz się przymknij i daj w spokoju obejrzeć serial.- Swój wzrok znów ulokowałem w ekranie telewizora. Mówienie, co się myśli jest naprawdę strasznie wyzwalające. Czuję się o niebo lepiej, gdy w końcu powiedziałem to na głos.

- Czyżby ktoś w końcu wystawił pazurki? Chyba efekty mojej ciężkiej pracy w końcu są widoczne.- Na jego słowa tylko prychnąłem i się uśmiechnąłem. On zdecydowanie ma za wysokie ego. Ktoś chyba powinien mu je nieco obniżyć.- Boże nie wierzę! On się uśmiechnął. To musi być jakiś wspaniały dzień. Naprawdę myślałem, że już nigdy nie zobaczę uśmiechu na tej słodkiej buźce!

- Czy ciebie Bóg do reszty opuścił?- Ten tekst był tak oklepany i tak dziwnie brzmiał w jego ustach, że grzechem byłoby się nie zaśmiać. Dlatego po chwili, w całym domu było słychać mój śmiech. No po prostu nie mogę uwierzyć, że on był w stanie powiedzieć coś takiego. W życiu bym się nie spodziewał, że to on rozbawi mnie do łez.

- Dzisiaj naprawdę musi być jakiś wyjątkowy dzień.- Spojrzałem na niego ocierając łzy z kącików oczu. Mężczyzna wyglądał dziwnie poważnie, więc spojrzałem się na niego z zapytaniem w oczach. Dlaczego tak nagle zmienił się na takiego? Wyglądał jakby stał przed jakąś życiową decyzję. Nagle zaczął się do mnie powoli zbliżać, a ja zupełnie nie wiedziałem, co powinienem zrobić. Cała moje wcześniejsza pewność siebie i wola walki gdzieś uleciały. Jak to jest, że zawsze, gdy ich potrzeba, jakimś magicznym sposobem znikają w pierwszej lepszej czarnej dziurze? To jest niepokojące, tak samo jak to, że doktor Collins zbliża się do mnie strasznie szybko i nie wygląda jakby miał się zatrzymać. Mi się wydaje czy to nie powinno się dziać?

-Mogę wiedzieć, co ty robisz?- Mężczyzna nic nie odpowiedział tylko popchnął mnie na plecy i ułożył nas w takiej pozycji, że ja nie miałem miejsca ucieczki, bo on blokował wszystkie moje ruchy. Położył mi ręce na policzkach i gdy już miało dojść do pocałunku to nagle zza moich pleców dobiegł nas dźwięk tłuczonego szkła. Collins się odsuną, dzięki czemu szybko wstałem i spojrzałem się na źródło wcześniejszego hałasu. To Tyler stał na środku i patrzył się na Collinsa z mordem w oczach. Jego dłoń była zaciśnięta w pięść, w której widać było kawałki szkła i spływającą krew. Czy ten kretyn naprawdę zgniótł szklankę w dłoni?

- Lepiej to opatrz.- Powiedziałem i go wyminąłem, udając się do swojego pokoju. Dzisiejszy dzień był zdecydowanie przeciwny. Mam nadzieję, że wszystko się zmieni po powrocie rodziców. Dziwie się, że to mówię ale chyba oczekuję ich przyjazdu.

***

Hejka!

Mam dość tej formułki i tak wiem, że się wam podobało, bo inaczej być nie może. Od teraz jak mi się uda i jak o tym nie zapomnę, co jest bardzo możliwe, to będę tutaj pisać, co myślę XD Chcę żebyście przynajmniej trochę bardziej mnie poznali, bo nikt inny nie chcę i zrzucę ten ciężar na was.

I teraz proszę o jakieś propozycje, bo jest probłem. Jak każdy wie rozdziały nie pojawiają się zbyt często. Więc wpadłam na jakże genialny pomysł i stwierdziłam, że zrobię coś, co zasyci waszą chęć czytania o tym więcej. No i myślę i pomyślałam, że zrobię Q&A ale teoretycznie (parę części temu) już było, więc nie ma sensu. I tu jest zadanie dla was! Co mam zrobić żeby szybko zaspokoić wasze ciekawość nie przez Q&A i nie przez Dodatek. Chyba, że chcecie Q&A to ok. Proszę w komentarzach napisać swoje propozycje.

Do następnej!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro