4. ☣ poszukiwania idioty☣
(pov Magister)
Przeszliśmy się do starego parku lecz tam go nie znaleźliśmy
Z: wiedziałem że tutaj go nie będzie! Czemu ktoś by miał przychodzić do jakiegoś opuszczonego parku?! Chyba tylko jakiś debil!
M: dzięki
Z: MAM DOŚĆ IDĘ DO DOMU!
M: jak chcesz ja będę szukał dalej
Z: eh wiesz że teraz nie mogę iść?
M: ja cię nie zatrzymuje
Z: to gdzie teraz idziemy?
M: może skoro tu jesteśmy to sprawdzimy las?
Z: czemu by miał być w lesie?!
M: Zaha ty jednak jesteś głupszy
Z: a nie głupi?
M: głupi to i tak jesteś
Z: to czemu jestem głupszy?
M: bo jak zwykle się ucieka z domu bo ktoś go obraził to idzie w jakieś ciche miejsce najlepiej jak jeszcze ktoś tam może go zabić czy porwać
Z: a skąd to wiesz?
M: filmy nie kłamią
Z: dobra idziemy do tego lasu?
M: yhym
Poszliśmy do tego lasu i wiecie co? Kurwa gówno nie znaleźliśmy go. Ale znaleźliśmy jakiś budynek chyba opuszczony chyba że ktoś mieszka w rozjebanym budynku
Z: czujesz to?
M: tak, ale co mam czuć?
Z: MAGISTER TAM SIĘ DYMI Z TEGO DOMU!
NIE DRZYJ MORDY W LESIE!
M: może jakiś żul zrobił ognisko
Z: sprawdźmy to bo ja myślę że może coś się tam palić
M: no ognisko się pali
Z: DOBRA NIE WIEM JAK TY ALE JA TAM IDĘ!
M: dobra ja pójdę po kiełbaski na ognisko
Zaha poszedł wiedziałem że coś się odwali więc nie wchodziłem do środka nadal nie wiem czy słusznie postompiłem
Po kilku minutach zobaczyłem Zahe który niósł na rękach Dzuniora domyśliłem się że muszę zadzwonić po karetkę. Po chwili przyjechali zabrali Zahe i Dzuniora oczywiście ja wracałem pieszo kiedy byłem w domu pomyślałem sobie czemu z nimi nie poszedłem
Jestem większym debilem niż Nexe... Nie no nie będę nigdy nawet w połowie tak głupi jak on
Wiadomość w telefonie przerwała mi ciszę
To był tylko Nitashi czyli nie odpowiadam. Nawet nie czytam
Po kilku wiadomościach postanowiłem sprawdzić chociaż o co mu chodzi
Nitashi: Magister a co z MHC?
Nitashi: Magister widzę że to przeczytałeś =^=
Nitashi: odpowiedź bo zrobie ci wjazd na chate
Magister: zobaczyłem tylko kto pisze nie czytałem
Nitashi: to co z tym MHC?!
Magister: Nitashi mam ważniejsze sprawy od MHC lub rozmawianie z tobą
Nitashi: naprzykład?
Magister: naprzykład idę zaraz do szpitala :)
Nitashi: po co? Coś się stało?
Magister: tak ale to nic ważnego
Nitashi: uff
Nitashi: to po co tam jedziesz jak jest koronawirus i nie przyjmują?
Magister: Dzunior był w jakimś budynku w którym się dymiło i Zaha tam po niego wszedł
Nitashi: JEZU NIC IM NIE JEST?!
Magister: chce właśnie iść i to sprawdzić =>=
Nitashi: dobra ale napisz jak czegoś się dowiesz
Nitashi: pa
Nawet mu nie odpisałem odłożyłem telefon pod ładowarkę bo i tak zaraz by się rozładował uświadomiłem siebie że nic nie jadłem więc przed pójściem do szpitala zjadłem tosty i poszedłem powoli do szpitala
Ta pani z recepcji: dzień dobry mogę jakoś pomóc?
M: czy można odwiedzić
Nie pamiętam jak mają na nazwisko powiem po "imieniu"
Dzień dobry
Stwierdziłam że będę mieli na imię tak jak po prostu na YT
bo nie obchodzi mnie zbytnio jak mają na imię
Bo przecież nie oglądam ich dla tego że wiem jak mają na imię!
Dobra nie przerywam i wracam do pisania tego gówna nazywanego fanfikiem
M: Zahe
Jak tamten drugi miał?
M: i Dzuniora?
Ta pani z recepcji: niestety ale pan Zahaczai i pan Dzunior trafili do nas w stanie krytycznym więc na razie nie mogą przyjmować gości (?)
M: dobrze a wiadomo kiedy chociaż wyjdą że szpitala?
Prubowałem być jak najbardziej poważny
Ta pani z recepcji: niestety nie
M: dobrze
Ta pani z recepcji: do widzenia
M: do widzenia
Oby tylko nie zdechli bo nie spisali testamentu bo ja nic od nich nie przyjmę
Oczywiście jak już byłem na mojej ulicy było ciemno (co za przypadek)
I oczywiście był tam taki ktoś który chciał mnie zabić :)
Groźny typ: ej a ci gdzie tak spieszno?
M: a idę sobie do domu a wy co tak stoicie?
Taki typ żeby był: to nigdzie nie idziesz!
M: przykro mi ale już mam pewnie milion powiadomień a chce je jeszcze dziś zobaczyć
Szef grupki typów: a co ty niby w życiu robisz *śmiech*
Jestem YouTuberkem który jest na kwadratowej masakrze
M: sprawdzam wiadomości które mi przychodzą
Szef grupki typów: wiesz co? Mógł bym z ciebie jeszcze trochę się pośmiać ale wolę załatwić to szybko
Ten typ wyją pistolet i zaczął celować mi w głowę
Szef grupki typów: więc jak masz na imię?
Kurde jak im powiem Magister to mnie zgwałcą że jestem Macgajstrem
M: Marcel miło mi ci twoi koledzy są trochę bez użyteczni
Groźny typ złapał mnie żebym nie mógł uciec choć i tak nie zamierzałem
Szef grupki typów: ostatnie słowo?
M: wiesz co ci powiem?
Szef grupki typów: co takiego?
M: ciekawe jak ogarniesz 100k ludzi
On nie wiedział o co chodzi ja się uśmiechnąłem
M: ps to więcej niż jedno słowo strzelaj~
(Pov Dzunior)
Obudziłem się w szpitalu
Pielęgniarka: dzień dobry w końcu się pan obudził
D: dzień dobry
Próbowałem sobie przypomnieć co się właściwie stało pamiętałem że byłem w jakimś budynku w lesie i że zemdlałem
D: wie pani gdzie jest Zahaczai?
Pielęgniarka: wypisano go wczoraj
D: a dziś jest który?
Pielęgniarka: 26 kwietnia
Czyli wczoraj to się wydarzyło
D: a kiedy mnie wypisujecie?
Pielęgniarka: jutro *uśmiecha się*
D: dobrze... A co tak właściwie się stało?
Pielęgniarka: przepraszam ale nie mam takich informacji. Nikt nie ma pana kolega Zahaczai takze tego nie wie, znaleziono was na zewnątrz budynku w którym się paliło. Pan Zahaczai niepotrzebnie naraził swoje życie lecz inny kolega na czas zadzwonił na pogotowie
D: yhym...
Podali mi jeszcze jakieś leki później miałem iść na jeszcze jakieś badania lecz przed tym chciałem sprawdzić jeszcze wiadomości puki nie muszę tam iść
Ooooo Magister wyszłam mi wczoraj wiadomość jak słodko
Magister: sorry ale nie pozwolili mi cię odwiedzić odpis jak będziesz mógł
Dzunior: mogę więc odpisuje <3
Japierdole dostałem kolejną wiadomość że coś się dzieje na świecie muszę to włączyć...
... Coś się stało w tym mieście? Zobaczę co
Bla bla bla bla bla bla bla nic ciekawego tylko zabójstwo na ulicy... Yyyy- NA ULICY MAGISTRA?! Dobra czyli jednak przeczytam
D: *czyta*
D: *czyta*
D: *czyta*
D: *czyta*
D: *czyta*
Japierdole czyli zabójstwo było wczoraj w nocy na ulicy Magistra. Została zabita przez strzał z pistoletu, ciało znaleziono o 21:00 ale to nie... mógł być Magister! On wracał wtedy że szpitala!
Sprawdziłem czy na pewno nie mógł w tedy nie być tam niestety była taka możliwość...
Nie, nie. NIE NIE NIE! A CO JEŻELI ON ZOSTAŁ POSTRZELONY?! MUSZĘ IŚĆ I SPRAWDZIĆ CZY U NIEGO WSZYSKO GRA!
Koniec rozdziału jak świata
Nie wiem kiedy będzie następny
ale chociaż dzieci nie piszą "next" więc papa szatanki <3
1135słów~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro