Rozdział 9. Szczęśliwa rodzina.
Jestem już w początku 9 miesiąca. Za 2 dni jest termin porodu. Ja i Jackson jesteśmy małżeństwem. Wzięliśmy ślub gdy zaczynał mi się 2 miesiąc ciąży. Wiemy już z Jacksonem o płci dziecka. Będziemy mieli córeczkę. Ostatecznie Ann, Smiley i Donnie pomagają mi w ciąży. Leki, witaminy itd. Razem z przyjaciółkami chodziłyśmy do sklepów i patrzyłyśmy na akcesoria dla małej. Dowiedziałam się nawet, że Wiki raphael20104 jest z Leo, April jest z Donniem, a Mona i Raph się pobrali. Cieszyłam się, że moi przyjaciele układają sobie życie. Moja mama była szczęśliwa, że będzie babcią ale mój tata nie był zadowolony. Jednak powiedziałam tacie, że jak nie będzie tolerował mojego związku z Jacksonem to nie będzie mógł widzieć się z małą. Obecnie siedzę na krześle przy kasie. Jackson robi kolejną lalkę. W pewnej chwili do sklepu przyszła Monika z Zuzią i Wicią.
-Hej Moni.- Powiedziałam patrząc na nie.
-Hej Wiki. Jak się czujesz? Ciocia mi mówiła, że jesteś w ciąży.- Powiedziała z uśmiechem Monika.
-Taa...- Powiedziałam gdy mała mnie kopnęła. Po chwili przyszedł Jackson trzymając miskę z owocami.
-Zjedz skarbie.- Powiedział, a ja zaczęłam jeść. Kiedy Monika i dziewczynki poszły siedziałam na kanapie w pracowni męża. W pewnej chwili zaczął boleć mnie brzuch.
-Jackson!- Krzyknęłam, a Jackson od razu przybiegł.
-Skarbie co się dzieje?- Spytał się zdenerwowany. Kiedy zauważył co się dzieje od razu zabrał mnie do samochodu. Jackson zrobił prawko gdybym miała zacząć rodzić. Gdy Jackson zamknął sklep wszedł od razu za kierownicy w samochodzie.- Spokojnie kochanie oddychaj. Zaraz będziemy.- Powiedział włączając silnik i zaczął jechać do szpitala. Pod szpitalem wody mi odeszły. Jackson pobiegł po lekarza. Gdy lekarka, położna i pielęgniarki zabrały mnie na porodówkę Jackson cały czas był przy mnie. Po porodzie byłam na prawdę wykończona.- Świetnie ci poszło skarbie.- Powiedział Jackson całując mnie w czoło. Uśmiechnęłam się.- Zadzwonię do reszty by przywieźli twoje i małej rzeczy.- Dodał głaszcząc mnie po głowie.
-Dobrze.- Powiedziałam gdy Jackson wyszedł.
(Perspektywa Jacksona)
Po wyjściu ze szpitala byłem najszczęśliwszym lalkarzem na świecie. Wyjąłem telefon. Z tych emocji nawet nie dawałem rady wpisać numeru do Jacka.
-Jackson? Coś się stało?- Spytał się głos za mną. Odwróciłem się. Za mną stał Donnie.
-Wiki urodziła małą.- Powiedziałem szczęśliwy.
-To gratulacje. Idź do niej, a ja zadzwonię do chłopaków.- Powiedział Donnie z uśmiechem.
-Dzięki Donnie.- Powiedziałem i pobiegłem do sali gdzie leżała już Wiktoria. Spała. Usiadłem przy niej. Po chwili do sali przyszła pielęgniarka z łóżeczkiem gdzie leżała owinięta w kocyk nasza córeczka.
-Mają państwo zdrową córeczkę.- Powiedziała pielęgniarka kiedy spojrzałem na małą. Miała porcelanową skórę jak lalka. Moim zdaniem pasowało do niej imię ,,Doll". Uśmiechnąłem się do małej. Pielęgniarka pomogła mi wsiąść córkę na ręce. Trochę się bałem. Bałem się, że ją upuszczę, a małej coś się stanie jak porcelanowej lalce.
(Perspektywa Wiktorii)
Kiedy się obudziłam zauważyłam jak Jackson patrzy na małą którą trzymał na rękach. Uśmiechnęłam się. Byłam szczęśliwa. W pewnej chwili mój mąż na mnie spojrzał.
-Jak się czujesz skarbie?- Spytał gdy usiadł przy mnie. Po chwili do sali weszło kilka osób z rezydencji, Klanu Hamato i moja mama. Domyśliłam się, że tata, Rapha i Leo są w pracy. Obok mnie na łóżku usiadła moja mama.
-Jak się czujesz Wikuś?- Spytała głaszcząc mnie po głowie.
-Lepiej.- Powiedziałam gdy Jackson podał mi małą na ręce. Miała skórę jak lalka z porcelany.
-To jak ją nazwiecie?- Spytał się Jack?
-Hmm... Jackson? Co myślisz by nazwać małą Doll? Jest jak porcelanowa lalka.- Powiedziałam, a Jackson się uśmiechnął.
-Pasuje jej.- Powiedziała Mona wyjmując telefon.- A teraz czas zrobić zdjęcia na pamiątkę.- Powiedziała, a kiedy zrobiła mi, Jacksonowi i małej zdjęcie Doll się zaśmiała. Hoddie cały czas nagrywał.
-Wiesz co Wiki? Powinniście założyć książkę gdzie byście wpisywali np. pierwszy śmiech waszej małej.- Powiedziała Karai patrząc na Doll.
-Jak patrzę na waszą córkę przypomina mi się chwila kiedy Miwa była mała.- Powiedział mistrz gdy ostrożnie podałam mu małą.
-Słodziak.- Powiedział Jeff patrząc na małą. Wszyscy się zaśmieliśmy.- Co?- Spytał się Jeff.
-No bo pierwszy raz Jeff the killer powiedział takie coś do małego dziecka.- Powiedziałam uśmiechnięta. Gdy wszyscy wyszli poza Jacksonem mój mąż zajął się małą. Zaś ja postanowiłam się przespać. Po kilku minutach zasnęłam. Wiedziałam, że moje życie jako matka się zmieni. Chciałam sprawić by Doll miała wspaniałe życie. Sprawie by mała była szczęśliwa. Jackson pewnie ją zainspiruje do jego pasji robienia lalek, a ja do pisania opowiadań.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro