Rozdział 7. Wojna i poświęcenie. Część 1.
18.06.2020r. Godz. 10:03. Minęły 3 miesiące od kąt Klan Hamato, Creepypasty i wojsko połączyły siły. Codziennie wszyscy trenujemy do walki z Klanem Stopy. Creepypasty i Klan Hamato "zamieszkały" w budynku wojskowym. Z resztą ja i moja mama, tata, babcia i zwierzaki też. Obecnie rozciągam się przed treningiem. Nagle zauważyłam wujka który był mocno poraniony. Leo i Jackson szybko podbiegli do niego. Po czym zanieśli go do jednego z namiotów. Szybko tam pobiegłam.
-Cholera jasna rany są głębokie.- Powiedział Dr. Smiley przykładają do ran kilka warstw gaz. które po kilku chwilach przesiąkały krwią.
-Smiley on chyba...- Nie dałam skończyć Nurse Ann.
-Zdejmijcie te gazy.- Powiedziałam stanowczo. Smiley i Ann spojrzeli na mnie zszokowani.- Nie słyszeliście? Zdejmijcie gazy.- Powtórzyłam głośniej. Ann i Smiley zdjęli gazy, a ja zaczęłam mówić mantrę której nauczył mnie mistrz Splinter. Po chwili rany na ciele mojego wujka zagoiły się.
-Jak ty to...- Smiley nie dokończył z powodu iż on i Ann byli w szoku.
-Mistrz Splinter nauczył mnie tej mantry.- Powiedziałam pomagając wujkowi usiąść.
-Wiktoria to... To od Shreddera.- Powiedział niepewnie i wystraszony podając mi jakąś kopertę. Wzięłam ją i wyszłam z namiotu. Poszłam zza budynek i usiadłam na ziemi. Wyjęłam z kieszeni scyzoryk który miesiąc temu dostałam do Maskyego. Otworzyłam powoli kopertę. Następnie wyjęłam z niej list.
Nie znasz mnie, a chcesz mnie zabić. Wierzysz Hamato, a nie wiesz czy kłamie. Nie zrobiłem tobie krzywdy bo widzę w tobie potencjał. Zostaw Hamato, zostaw rodzinę i przyjaciół. Powiedz. Ile razy chciałaś zabić ojca? Ile razy czułaś się nie kochaną i odrzuconą? Ile razy miałaś chęć do zabicia osób które ciebie zraniły? Dołącz do mnie Wiktorio. Inaczej skarzesz rodzinę i przyjaciół na śmierć.
Podpisano Oroku Saki
P.S. Jeśli chodzi o wojnę to jutro w południe na Twierdzy Boyen.
-Że co do cholery?!- Krzyknęłam zszokowana. Skąd on zna moje imię? Skąd wie co chciałam robić i skąd wiedział o moich uczuciach? Wtedy podbiegli do mnie moi przyjaciele. Spojrzałam wystraszona na nich. Donnie wziął ode mnie list. Cały czas ręce mi się trzęsły. Karai i Mikey mnie przytulili.
-Cholera trzeba szybko działać.- Powiedział Jeff. Uspokoiłam się trochę.
-Donnie. Sprawdzisz mi jeden adres?- Spytałam na co wszyscy na mnie spojrzeli. Donatello przytaknął głową na tak. Chwyciłam go za nadgarstek i pociągnęłam go do mojego pokoju. Włączyłam swój laptop i od razu weszłam na Wattpada. Weszłam na profil Wiktorii.- Masz mi zdobyć numer telefonu do niej.- Powiedziałam stanowczo siadając na łóżku. Donnie od razu wziął się do pracy. Po kilku minutach podał mi jakąś karteczkę z numerem.- Dzięki Donnie.- Powiedziałam biorąc do ręki telefon i karteczkę do ręki. Wpisałam numer i zadzwoniłam. Nerwowo chodziłam po pokoju.
-Hallo?- Powiedziała jakaś dziewczyna z niepokojem w głosie.
-Wika to ja. Wiktoria. No wiesz ta z Wattpada.- Powiedziałam mając nadzieje, że mi uwierzy.
-Nie wiem kim pani jest ale to nie jest śmieszne.- Usłyszałam ponownie jej głos. Powiedziałam wszystko co pamiętałam.- Boże Wika. Nie mogę uwierzyć, że to ty.- Powiedziała będąc w szoku.- Ale skąd ty masz mój numer?- Spytała się po chwili.
-Wszystko u ciebie w porządku? Powiem ci ale innym razem.- Powiedziałam w nerwach. Nie chciałam by mojej przyjaciółce stała się krzywda.
-Tak. Jest wszystko ok. Jestem z rodzicami w piwnicy.- Kiedy Wika to powiedziała odetchnęłam z ulgą.
-To dobrze, że jesteś bezpieczna.- Powiedziałam. Jeszcze chwilkę porozmawiałyśmy. Po czym się rozłączyłam. Następnie wyszłam z pokoju. Poszłam do reszty. Żołnierze i moi przyjaciele spojrzeli na mnie. Weszłam na jeden z czołgów. Słyszałam jakieś szepty.- Ej!- Wydarłam się, a wszyscy spojrzeli na mnie.- Posłuchajcie mnie! Tak mam 15 lat i mam to gdzieś! Ludzie mam robotę. Jutro w południe mamy być na twierdzy. Pokarzemy Shredderowi, że z Klanem Hamato, Creepypastami i wojownikami nie ma żartów! To Klan Stopy trzeba ukarać! To nie my atakowaliśmy Shreddera to on zaatakował nas!!!- Wydarłam się wyciągając Tantō i uniosłam je do góry. Żołnierze unieśli karabiny, a moi przyjaciele swoje bronie. Zeszłam z czołgu.
-Co więc rozkażesz Wiktorio?- Spytał jeden z żołnierzy. Chwilę się zastanowiłam.
-Trening.- Powiedziałam rzucając shurikenem w tarcze. Wszyscy zaczęliśmy trenować. Kiedy zrobił się wieczór rozpaliliśmy ognisko. Usiedliśmy wszyscy wokół ogniska.
-Ehh... Czyli jutro wojna.- Powiedziała Nina.
-Taa. Co by się nie stało trzeba zabić Shreddera.- Powiedział mój wujek z lekkim niepokojem. Domyśliłam się, że się boi tej walki. Z resztą nie tylko on. Pomimo, że wszyscy wydawaliśmy się być spokojni wiedzieliśmy, że to będzie najtrudniejsza walka w naszym życiu.
-Jezu mogłem pójść do kluby i sobie się pobawić.- Powiedział załamany Off. Nagle wstał.- Wiki jak uda nam się złapać Shreddera będę mógł go zgwałcić?- Spytał Offender łapiąc mnie za ramiona. Uderzyłam go w łeb.- Aua!- Krzyknął łapiąc się za miejsce uderzenia.
-Idioto jutro będzie wojna, a ty myślisz o tym by zgwałcić Shreddera.- Powiedziałam wstając.- Najpierw trzeba pokonać Shreddera. Potem się zobaczy.- Dodałam i poszłam do pokoju. Wyjęłam duży kawałek czarnego i czerwonego materiałów. Namalowałam czarny symbol klanu Hamato na czerwonym materiale, a na czarnym biały symbol Slendermana. Po wyschnięciu farby przyczepiłam tkaniny do osobnych kijów tak by powstały flagi. Następnie poszłam wstać. Obudziłam się rano. Założyłam zwój strój kunoichi i doczepiłam Tantō razem z pistoletem. Wzięłam flagi. Wyszłam z pokoju. Wyszłam z budynku i zauważyłam jak wszyscy się szykują. Wtedy wszyscy na mnie spojrzeli. Podeszłam do Tobyego i Leo. Podałam im flagi. Po czasie wszyscy byliśmy gotowi. Podeszłam do rodziców i babci.
-Wikuś uważaj na siebie.- Powiedziała smutnym głosem moja babcia. Przytuliła mnie.
-Będę.- Powiedziałam puszczając babcie. Podeszłam do matki omijając ojca. Nie miałam ochoty z nim w takiej chwili rozmawiać.
-Trzymam za was kciuki córeczko.- Powiedziała moja mama.
-Spokojnie mamo. Będę uważać.- Powiedziałam kłaniając się matce.- Żegnaj Okāsan.- Powiedziałam i zaczęłam iść z resztą w stronę wyjścia z ośrodka. Część moich przyjaciół było w czołgach. Wyruszyliśmy na bitwę. Bitwę która może zmienić całą ludzkość. Po kilkunastu minutach byliśmy na miejscu. Byliśmy na wielkiej polanie. Kilkanaście metrów od nas stał Shredder ze swoją armią. Przywódca Klanu Stopy zaczął podchodzić. Sama też zaczęłam się zbliżać. Po chwili stałam na przeciwko Shreddera. Był wyższy ode mnie.
-Poddaj się dzieciaku. Nie masz ze mną i moim klanem szans.- Powiedział lekko rozbawiony.
-Nie ma takiej opcji. Nie poddam się nawet jeśli miałabym zginąć!- Krzyknęłam rzucając w Sakiego proszek oślepiający. No i się zaczęło. Wszyscy zaczęliśmy walczyć. Słychać było krzyki, wystrzały z czołgów i strzały z karabinów i innych broni palnych. W pewnej chwili zauważyłam jak sensei został powalony przez Shreddera. Przez umysł przeleciała mi scena z jednego odcinka tmnt z serii 2012r. Zauważyłam, że Shredder chce zranić mistrza. Szybko zaczęłam biec do nich. Serce biło mi jak oszalałe. Wbiegłam pomiędzy Shredderem, a mistrzem Splinterem zasłaniając mistrza. Nagle poczułam mocny ból brzucha. Spojrzałam na brzuch i zamarłam. Shredder przejechał ostrzami po moim brzuchu z którego zaczęła spływać sporo krwi. Nie miałam sił ustać na nogach. Bezwładnie upadłam. Zamiast poczucia ziemi pod sobą poczułam silne ramiona mistrza Splintera.
-Nie!!!!- Usłyszałam krzyk przyjaciół. Zauważyłam jak Off, Slendy, Trendy i Splendy złapali i uśpili sługusy Shreddera i jego samego. Czułam jak sensei uciska ranę na moim brzuchu. Po chwili byli przy mnie moi przyjaciele.
-Wika patrz na nas. Nie odlatuj.- Mówił przerażony Raph. Było mi coraz trudniej utrzymać przytomność. Poczułam jak Jackson bierze mnie na ręce.
-Slender teleportuj mnie do szpitala.- Usłyszałam przerażony głos Jacksona. Slenderman szybko przeteleportował nas do szpitala. Jackson coś mówił ale słyszałam to jak przez echo. Ostatnie co zapamiętałam to to, że ktoś założył mi maskę zakrywającą usta i nos. Potem była tylko ciemność.
Koniec części pierwszej.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro