3. Ellie
Pociągam nosem, a łzy nie przestają kapać. Wzrok rozmazuje mi się przed oczami, nie tylko od nieustającego płaczu, ale także dlatego, że w złości potrzaskałam okulary i nie widzę wiele więcej, niż czubek własnego nosa. Tak, mam dużą wadę wzroku, konkretnie minus sześć.
– Ellie, musisz się z tym pogodzić – mówi moja przyjaciółka, u której od kilku dni pomieszkuję. Wyprowadziłam się z domu, gdy tylko pojęłam, że moja siostra i Lenny... Razem...
Nadal nie jestem w stanie zrozumieć, jak oni mogli mnie tak skrzywdzić? Gdybym miała określić stan rozpaczy, to daję sobie dziesięć na dziesięć. Jestem załamana.
– Nic nie poradzisz na to, że się w sobie zakochali, a życie toczy się dalej. Będziesz musiała to zaakceptować. – Łagodny głos Sophie trafia do mojego ucha.
Wypuszczam ze złością powietrzę i wstaję, by podejść do okna. Spoglądam za foranę, i patrzę gdzieś w dal, chociaż oczy nie pozwalają mi dostrzec wszystkich detali na zewnątrz. Świat składa się z niewielkich plamek, które tylko przypominają jakieś kształty, a nie ruchliwą londyńską ulicę. Obraz jest zamazany.
– Mogłam się domyślić, kiedy ze mną zerwał – stwierdzam rozpaczliwie. – Wiedziałam, że zakochał się w kimś innym. Nie sądziłam tylko, że... – Znów z moich ust wyrywa się szloch.
Trzy miesiące po tym, jak mnie zostawił, spotkałam ich przypadkiem. Całowali się dwie ulice dalej od naszego mieszkania – mojego i siostry, kiedy akurat wracałam do domu. Anne wiedziała, że nadal go kocham, mimo to powiedziała, że to było znacznie silniejsze niż rozsądek i niestety brutalna prawda jest taka, że nie zamierza mnie przepraszać, chociaż nie chciała mnie skrzywdzić. Ich miłość kwitnie w najlepsze, podczas gdy ja mam serce złamane nie tylko przez faceta, ale i siostrę. Przecież powinien być jakiś kodeks, który zabrania podrywać chłopaków rodzeństwa. Tymczasem ta lafirynda...
– Wygląda na to, że naprawdę ich trafiło – dodaje Soph.
Szybko odwracam się do niej i próbuję skupić wzrok na jej twarzy. Muszę w końcu zrobić operację laserową wzroku, bo tak się nie da żyć. Ale teraz mam na to wywalone.
– Tylko dlaczego moim kosztem? Tyle czasu był ze mną... Kiedy to mogło się zacząć?
Sophie podchodzi bliżej, po czym przytula mnie mocniej.
– Miłość nie wybiera. A świat nie kończy się na tym dupku. Znajdziesz innego, dużo lepszego. Tak naprawdę zrobił ci przysługę, że odszedł teraz, zamiast po ślubie. To dopiero byłby dramat.
Kręcę głową i na powrót obracam się do okna. Serce mnie boli tak strasznie, że nie potrafię odnaleźć w sobie żadnej pozytywności. Zdradziły mnie dwie osoby, na których w życiu najbardziej mi zależało – moja rodzona siostra i facet, z którym byłam przez ostatnich kilka lat i miałam za najlepszego przyjaciela. To niedorzeczne. Czuję się jakbym trafiła do jakiejś telenoweli – takie rzeczy nie przytrafiają się normalnym ludziom. Dlaczego więc musiało trafić na mnie? Jeśli jeszcze kiedykolwiek zdradzi mnie jakiś facet, urwę mu jaja, opalę nad ogniskiem i ugotuję je na miękko, a później wykarmie nimi gołębie.
Zdrada tak strasznie boli...
– Nie potrafię się z tym pogodzić. Jestem zdruzgotana.
Soph głaszcze moje ramie.
– Nie chcę cię martwić, ale oni planują ślub.
Szybko spoglądam na nią, a cały mój świat zamiera.
– Po co mi to mówisz? Mam im może prezent jeszcze kupić?
– Bo powinnaś wiedzieć i lepiej zerwać ten plaster od razu – odpowiada ostrożnie.
Nie mam poza siostrą żadnej rodziny. Nasi rodzice nie żyją, a z nikim innym nie utrzymujemy kontaktu. Anne to jedyna osoba, która była ze mną od zawsze. A teraz okazuje się, że straciłam także i ją. Facet potrafi nieźle namieszać. Nigdy więcej żadnych mężczyzn! Ale, że od razu ślub? To za szybko.
– Nie wierzę w to. Nie zrobiliby mi tego – mówię po chwili. – To jakaś plotka z tym ślubem.
– Słyszałam, że chcą wykorzystać ten termin, który był ustalony dla was. Bardzo długo się czeka w urzędzie, a oni chcieliby... – milknie, widząc jak złość wpływa na mnie z każdą sekundą coraz bardziej. Czy ona naprawdę nie rozumie, jak trudne to dla mnie jest?
Patrzę na nią, czując jak zranienie wzrasta z każdą sekundą bardziej i bardziej.
Znów zaczynam płakać, chociaż nie sadziłam, że mam jeszcze łzy. Sophie mruga kilka razy w zakłopotaniu, dostrzegając moje poruszenie.
– I jak oni to sobie wyobrażają? – głos mi się rwie, gdy pytam, a ramiona trzęsą w emocjach. – Że będziemy mieszkać we trzech, czy jak? Może ja pomiędzy nimi? A może już się cieszą, że się wyniosłam? Przecież to też mój dom, musze tam w końcu wrócić.
– Nie wiem, ale sądzę, że musisz się z tym pogodzić i tym bardziej porozmawiać z siostrą.
Zaczynam się śmiać przez łzy.
– To ona powinna próbować się dogadać ze mną, a nie ja z nią.
– Tak, ale to ty się wyprowadziłaś i powiedziałaś, że nie masz już siostry. I, że może zrobić co chce, bo to koniec waszej więzi.
Milkę, a moja pierś unosi się od wdychanego i wypuszczanego powietrza.
– A ona stwierdziła, że to okazja, by wziąć z nim ślub. Dobre sobie – fukam. – I jeszcze powinnam ją przepraszać za to co powiedziałam? Soph, na Boga! Po czyjej ty stronie jesteś?
– Po twojej, dlatego wiem, że jeśli nie wyciągniesz do niej ręki na zgodę, nigdy się nie dogadacie, a to twoja siostra. I po latach będziesz żałowała, że tego nie zrobiłaś.
Przełykam ślinę i ocieram twarz.
– Nie jestem na to gotowa, nie wiem czy będę kiedykolwiek.
________
Jak będzie aktywność, kolejny rozdział też będzie szybko ;)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro