Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#5

Moi przyjaciele wymyślili, żebyśmy poszli na maraton "Szybkich i wyciekłych" do kina. Oczywiście mi ten pomysł jak najbardziej siê spodoba³, bo uwielbiam ten film, a obejrzeć wszystkie siedem części na wielkim ekranie to marzenie.

****

Dobra, przyznaje obejrzenie wszystkich części na raz jest trochę męczące i nie był to za dobry pomysł. Na najbliższy czas mam po dziurki w nosie kina. Jestem zmęczona, pupa mnie boli od takiej iloci siedzenia i zaraz zwrócę cały ten popcorn, który zjadłam. Gdy wyszliśmy z budynku Brian powiedział:

-Dobra jedziemy do domku

-Nie- jęknęłam -Mam dosyć siedzenia, chodźmy na spacer- zrobiłam minę kota ze "Shreka", a moi towarzysze od razu się zgodzili.

Spacerowaliśmy ulicami LA, robiliśmy głupie fotki i non stop się śmieliśmy. Po kilkunastu minutach drogi dotarliśmy na most, pod którym przyjeżdżały samochody. Stanęłam na dolnej rurce od barierki i uniosłam ręce ku górze, przez co prawie się przewróciłam, jakby nie silne ręce Zayna na mojej tali. Chyba zapomniałam wspomnieć, że po drodze trochę wypiliśmy i teraz nam odbija.

-Jestem królową świata!-wykrzyknęłam na cały głos

-Jesteś moja królową, to nie wystarcza?- zapytał ze śmiechem mój chłopak

-No niezbyt- zachichotałam

-Dobra to cię tu zostawię- udał smutek, starł niewidzialną łzę z policzka i zaczął oddalać się

-Nie Zayn, come back, come back- udawałam zrozpaczoną Rose z "Titanica", lecz nagle zachwiałam się i spadłam z barierki, po czym wybuchłam śmiechem jak idiotka, a reszta do mnie dołączyła

-Nic ci nie jest, słoneczko?- zapytał z troską i rozbawieniem Zayn, gdy do mnie poszedł

-Wszystko okej, tylko pomóż mi wstać- zachichotałam

Szatyn podniósł mnie i postawił, a ja się zachwiałam i omal ponownie nie upadłam.

-Wskakuj, kochanie- ukucnął przed mną tyłem- Ty raczej nie dasz rady wrócić do domu- zaśmiał się, a ja wskoczyłam mu na barana

-Zaynuś- mruknęłam mu do ucha podczas drogi -Chce cię- przygryzłam płatek jego ucha -Chce się z tobą kochać, aż nie będę miała siły -zaczęłam obcałowywał jego szyję, a tam gdzie jeszcze przed chwilą były moje usta, na jego ciele pojawiała się gęsia skórka

-Jeszcze nie masz dość?-mruknął seksownie, a po moim całym ciele przeszedł przyjemny dreszcz

-Ja nigdy nie mam dość

-Zobaczymy co będzie w domu

-Ale ja chce teraz-przyssałam się do jego szyi, tworząc małą malinkę i nawet nie zauważyłam, że wchodzimy już do mieszkania Zayna.

Zeszłam z jego pleców i popchnęłam go na kanapę. Usiadłam na jego udach, całowałam go po całej twarzy i szyi, pomijając usta, a moja ręka wśliznęła się do jego bokserek, za co otrzymałam jego gardłowy jęk. Wreszcie dotarłam do jego ust i złożyłam na nich długi namiętny pocałunek, który chłopak pogłębił. Nagle odsunęłam się od Zayna i poczułam nieprzyjemne zawirowanie w żołądku. Jak najszybciej zeszłam z nóg brązowookiego i popędziłam do ubikacji, gdzie zwróciłam całą zawartość mojego brzucha. Chłopak po chwili pojawił się w pomieszczeniu, gdy ja siedziałam z grymasem na twarzy, oparta o zimną ścianę. Szatyn uśmiechnął się smutno, podszedł do mnie i pomógł mi wstać. Przemyłam usta zimną wodą, by pozbyć się nieprzyjemnego smaku, po czym wtuliłam się w mojego chłopaka i poszłam z nim do sypialni.

-Przepraszam, wszystko zepsułam-powiedziałam smutnym głosem, a pod moimi powiekami pojawiły się łzy. Położyliśmy się na łóżku na tzw. łyżeczkę.

-Nic się nie stało, kotu. Nie myl już o tym tylko lepiej mi powiedz jak się czujesz- masował delikatnie mój brzuch, a ja dzięki jego dotykowi czułam się o niebo lepiej. On był jak lekarstwo na wszystko.

-Teraz już lepiej- uśmiechnęłam się lekko i mocnej wtuliłam się w Zayna

-Śpij dobrze, kochanie

-Dobranoc, misiu

-Czemu misiu? -zapytał z rozbawieniem

-Bo uwielbiam się do ciebie przytulać, tak jak do misiów w dzieciństwie. Jesteś moim takim pluszakiem, tylko w dorosłym życiu, gdy jesteś przy mnie nic innego się nie liczy, czuję się bezpiecznie w twoich ramionach i wiem że nic mi nie grozi- wyznałam, a chłopak pocałował mnie w tył głowy -Kocham cię misiaczku

-Ja ciebie też kocham, kotku

-Dlaczego kotku? -zachichotałam

-Bo jesteś słodziutka jak taki mały kiciuś, ale potrafisz też pokazać pazurki- zaśmialiśmy się, a po chwili obydwie odpłynęliśmy w krainę morfeusza.

CAROLINE:

Wszystko w tym miecie przypomina mi o Lucku. Nie mogę o nim zapomnieć, chociaż udaje, że powoli wychodzę z tego dołka, ale to nie jest prawda. Każda chwila tutaj coraz bardziej mnie dobija. Darcy jakoś sobie poradziła, ale ona miała dla kogo walczyć, ona dostała pełno cholernych listów od niego, a ja? Mi zostało jedynie serce roztrzaskane na miliony kawałeczków. Kolejne pytanie, czy ja nie mam dla kogo walczyć, przecież mam przyjaciół, rodziców i siostrę. Otóż nie, to jest tylko fałszywe. Przyjaciele są tylko z litości, bo byłam dziewczyną Lucka, nie wierzę, że się ze mną tak po prostu przyjaźnią. Rodzice? Co to za rodzice, którzy nie interesują się córka i liczy się tylko alkohol. Siostra? Jej to już od dobrych kilku lat nie widziałam, nawet do mnie nie zadzwoniła. Z powodu sytuacji jaka w domu panowała wyjechała i nawet się nie zainteresowała co ze mną. Ja staram się zarobić jak największą sumę pieniędzy w pobliskiej kawiarni, aby się wreszcie wyrwać z tego przeklętego miasta. Nie wiem co będzie dalej, tracę siłe na to wszystko.

DARCY:

Gdy się obudziłam, pod razu odwróciłam się w stronę środka łóżka i z nadal zamkniętymi oczami starałam się znaleźć ciepłe ciało Zayna, aby się w niego wtulić. Niestety natknęłam się jedynie na zimną poduszkę. Otworzyłam powoli zaspane powieki i tak jak myślałam byłam sama w pokoju. Po chwili usłyszałam szum wody, dochodzący z łazienki, czyli Zayn bierze prysznic. Chciałam sprawdzić godzinę, więc chwyciłam za telefon leżący na szafce nocnej obok łóżka i jak się okazało było już po 10. W chwili gdy chciałam odłożyć urządzenie przyszedł SMS. Jako, że był to telefon Zayna nie chciałam czytać jego wiadomości.

Ufam mu, ufam mu, ufam mu- powtarzaniem w głowi jak mantrę

Po kilku minutach od odłożenia jego telefonu, Zayn pojawił się w sypialni, jedynie w bokserkach. Jego włosy były mokre, z końcówek kapała raz na jaki czas woda. Na jego umięśnionej klatce piersiowej były małe kropelki, które powoli spływały w dół. Na sam jego widok moje serce przyspieszyło swoje bicie, żołądek zakręcił się w supeł, a ja wpatrywałam się w niego jak w obrazek.

-Kochanie, zrób zdjęcie, starczy na dłużej- uśmiechnął się cwaniacko, a na moich policzkach pojawiły się rumieńce

-Dostałeś SMS-a -oznajmiłam, by zmienić temat, a chłopak poszedł do szafy i zaczął w niej szperać

-Jakby mogłabyś to przeczytaj, a ja się ubiorę

-Dobra- sięgnęłam po urządzenie, wprowadziłam znany mi kod i wyświetliło mi się nasze wspólne zdjęcie na tapecie, uśmiechnęłam się na to. Weszłam w wiadomości i zwróciłam się do Zayna -Od nieznanego numeru- chłopak pokiwał twierdząco głową i wyciągnął jakiś t-shirt oraz czarne spodnie z szafy.

Najpierw przeczytałam sama wiadomość. Jedną dłoń zacisnęłam w pięść, a drugą ściskałam urządzenie, przygryzłam wewnętrzną część policzka, by opanować się od wybuchnięcia gniewem i zacisnęłam mocno powieki, po czym przełknęłam głośno ślinę.

-No czytaj, skarbie

-Tak, już, już-westchnęłam

-----------------------

Witajcie czytelnicy!!!

Przepraszam za wszystkie błędy, ale miałam problemy z wattpadem i musiałam całość poprawiać i nie wiem czy czegoś nie pominęłam :/

Niestety, wszystko zaczyna się walić :'(

Jak myślicie, co takiego było w tej wiadomości, że Darcy tak zareagowała?

Jeżeli rozdział ci się spodobał zostaw proszę gwiazdeczkę i komentarz ;*

Do następnego <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro