Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#13

Obudziłam się z wielkim uśmiechem na ustach, leżałam na umięśnionej klatce piersiowej. Spojrzałam na chłopaka i okazało się, iż był to Zayn. Brązowooki spokojnie spał, jego włosy były w nieładzie, porozrzucane na wszystkie strony, usta miał lekko otworzone. Wyglądał tak słodko, a jednocześnie męsko i seksownie. Przybliżyłam się do jego ust i delikatnie je musnęłam moimi wargami, chłopak na ten gest lekko się uśmiechnął i podniósł powieki. Spojrzał na mnie tymi swoimi cudownymi oczkami, które  tak bardzo kocham i namiętnie wpił się w moje usta. Z zachłannością oddawałam pocałunki, chciałam się nacieszyć jego obecnością.

Dryń...
Dryń...
Dryń...

Nie, proszę nie mówcie mi, że to był tylko sen. Uświadomiłam sobie, że go przy mnie nie ma i prawdopodobnie sytuacja z mojego snu już nigdy więcej się nie powtórzy. Mimowolnie po moim policzku spłynęła samotna łza, którą szybko starłam wierzchem dłoni. Głośno jęknęłam i sięgnęłam z szafki nocnej mój telefon. Niestety nie zdążyłam odebrać, gdy tylko chwyciłam go w dłoń przestał wydawać z siebie bardzo znaną mi melodyjkę. Okazało się, że osobą, która zakłóca mój cudowny sen była Caroline. Teraz nie chce mi się z nią gadać, więc później oddzwonię.

Po wstaniu przebrałam się w codzienne ciuchy i poszłam zajrzeć do mojego gościa. Cichutko uchyliłam drzwi i zobaczyłam słodko śpiącego Willa oraz uderzył we mnie silny odór alkoholu. Uchyliłam okno w pomieszczeniu, po czym poszłam do kuchni przygotować dla nas śniadanie. Zdecydowałam się na zrobienie gorących tostów z serem, szynką i cebulką. Gdy były już gotowe poszłam obudzić Williama, niestety nie było to za łatwe i dopiero po kilkunastu minutach zeszliśmy na dół, przez co tosty zdążyły wystygnąć. Na początku jedliśmy w ciszy, ale ja postanowiłam ją przerwać.

-Will?

-Mhm?- mruknął przeżuwając kanapkę .

-Wczoraj dużo mówiłeś -spojrzał na mnie z przerażeniem i przestał jeść.

-A co dokładnie?- przełknął głośno ślinę.

- W sumie to nic konkretnego, chciałeś mi coś wyznać, ale usnąłeś - widać było, iż mu ulżyło -Wiesz o tym, ze możesz mi wszystko powiedzieć, jestem twoją przyjaciółką i na prawdę możesz mi zaufać- uśmiechnęłam się pocieszająco.

-Nie martw się, nic się nie dzieje i nic nie ukrywam- potarł się nerwowo po karku, widać było, iż kłamie. -Wiesz ja nie już chyba pora- wstał pośpiesznie od stołu.

-Will...- przerwał mi i zaczął ubierać swoje buty.

-Nie, nie, nie mam czasu, muszę lecieć. Narka!- szybko wybiegł z niego domu.

-Pa -mruknęłam sama do siebie.

****

Leżałam w moim ukochanym łóżku i oglądałam jeden z moich ulubionych filmów, "Iluzje", gdy mój telefon zaczął ponownie tego dnia wydobywać z siebie muzyczkę i wibrując. Spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyłam zdjęcie uśmiechającej się Caroline.

*Rozmowa*
-Hej Darcy! Dzwoniłam dzisiaj do ciebie, ale nie odbierałaś. No nie ważne, chciałam się spytać co robisz? Może byśmy się spotkały czy coś? Dawno się nie widziałyśmy, to co ty na to?- powiedziała wszystko na jednym wdechu, a ja nawet nie zdążyłam się przedstawić
-Co by było jakby ktoś inny odebrał telefon- zachichotałam
-Ja jestem inteligentna i wiedziałam, że ty odbierzesz. Spotkamy się?

-Spoko, ale nie chce mi się nigdzie wychodzić, więc może przyjdziesz do mnie?
-Jasne! To do zobaczenia za pół godziny?

-Do zobaczenia za pół godziny- potwierdziłam i się rozłączyłam

Przed przyjście Caroline postanowiłam chociaż troszkę ogarnąć w pokoju, bo wyglądało jakby jakieś tornado tam przeszło. Po 20 minutach w mojej sypialni było znośnie więc rzuciłam się na łóżko i zaczęłam przeglądać portale społecznościowe. Kilkanaście minut później w moim domu rozbrzmiał dźwięk dzwonka. Zbiegłam po schodach i otworzyłam drzwi.

-Cześć Darcy- przytuliła mnie delikatnie.

-No hej- odwzajemniłam gest, a po chwili się od siebie odsunęłyśmy. -Chcesz coś do picia?

-Jak masz sok pomarańczowy to poproszę

-Chyba jest -uśmiechnęłam się i poszłam do kuchni. -Masz szczęście jeszcze nikt nie wypił- zachichotałyśmy. Nalałam nam po szklance soku, wzięłam jakieś ciasteczka oraz chipsy i poszłyśmy z nimi do mojej sypialni. -To co chcesz robić? Film? Omegle? A może włączymy muzykę i trochę potańczymy?

-Wiesz... Mam lepszy pomysł- zagryzła wargę

-No słucham -uśmiechnęłam się

-No bo jesteś teraz singielką.... Więc pomyślałam, że może byśmy ci założyły konto na profilu randkowym?

-Yyy... Nie. Caroline to nie najlepszy pomysł, ja nie jestem gotowa na związek.

-Darcy, no weź... Możesz poznać miłość swojego życia!- wykrzyknęła radośnie, choć wydawało mi się to trochę sztuczne nie zwróciłam na to uwagi.

-Na razie nie. Jak się pozbieram to ok, ale jeszcze nie teraz.

-No proszę, proszę, proszę. Będzie fajnie- zrobiła minę szczeniaczka.

-Caro, proszę cię odpuść- posłałam jej spojrzenie, które mogło by zabić, a ona wreszcie odpuściła.

-I tak będę cię jeszcze do ego namawiać...- mruknęła pod nosem, a ja westchnęłam z rezygnacją.

****

-Hej tato- przywitałam się z moim ojcem, gdy wieczorem wrócił z pracy.

-Hej córuś -odpowiedział i podniósł lekko kąciki ust do góry. Widziałam, że jest wykończony po dzisiejszym dniu.

-W kuchni jest obiadokolacja na blacie. Przed chwilą ci odgrzałam więc powinno być jeszcze ciepłe.

-Dziękuję, co ja bym bez ciebie zrobił.

-Chyba nic- zaśmiała się, a mój tata mi zawtórował. -Idź jeść, bo wystygnie- pośpieszyłam go szeroko się uśmiechając.

-No już, już, spokojnie- ponownie się zaśmieliśmy. -Co mi zrobiłaś?

-Przyrządziłam bardzo trudną i ambitną potrawę,  makaron z serem- zachichotałam, a mój tata znowu wybuchnął śmiechem.

-Mogłem się tego spodziewać.

-Nie czepiaj się, chociaż mam pewność, że będzie dobre- wyszczerzyłam się.

****

Po spędzonym wieczorze z moim tatą o 24 położyłam się spać i od razu usnęłam.

Nagle coś mnie obudziło. Mój telefon za wibrował i wydał z siebie pojedynczy dźwięk. Ugh... Kto do mnie piszę o... Sprawdziłam na moim smartphonie godzinę... 4 rano!?

Niemożliwe, to Zayn.

Z jednej strony nie chce nawet czytać tej wiadomości, ale moja ciekawość i serce, które nadal go kocha całym sobą mi na to nie pozwala. Muszę się dowiedzieć co tam jest napisane.

Od Zayn: Moha ukovama Datcy, ja wem, ze zerqaliśny, ale chxe zebys pamietals, ze jezeli mnie potrzenujesz, zadzwon du mnie. Nje obchofzi mnie to czu spie, czy nam swoje wlasne proplemy, czy jestem na ciebie barszo zly, lub jal w tum wipalku sie roxdtalismy. Jeżeki mnie potrzebujeaz, albo porrzebujesz ze mna pofadać, zaqsze bede ti dla ciebie. Nie ma roznicu, czy msly, czy duzy tin problem jest, ja tu bede, bu cke kocham, na zafsze.*

O matko... Nie wierze... To są takie piękne słowa, chociaż wiem, że jak to pisał nie był trzeźwy, ale przecież słowa pijanych to myśli trzeźwych. Tak bardzo za nim tęsknię, tak bardzo go kocham, tak bardzo bym chciała, aby przy mnie był. Po moich policzkach zaczęły nieustannie spływać łzy, a z ust raz na jakiś czas wydobywa się głośny szloch, który próbuje stłumić, ukrywając twarz w poduszczę. Mam dość udawania na co dzień, że nie cierpię, bo to głupie kłamstwo, z każdą minutą co raz bardziej mi go brakuje, moje serce krwawi, muszę ciągle zajmować się czymś, by nie zacząć znowu myśleć o Zaynie i nie rozryczeć się z powodu, że go przy mnie nie ma.

-----------------------------
*Jeżeli ktoś się nie rozczytał tu jest poprawnie ;)
Moja ukochana Darcy, ja wiem, że zerwaliśmy, ale chce żebyś pamiętała, że jeżeli mnie potrzebujesz, zadzwoń do mnie. Nie obchodzi mnie to czy śpię, czy nam swoje własne problemy, czy jestem na ciebie bardzo zły, lub jak w tym wypadku się rozstaliśmy. Jeżeli mnie potrzebujesz, albo potrzebujesz ze mną pogadać, zawsze będę tu dla ciebie. Nie ma różnicy, czy mały, czy duży ten problem jest, ja tu będę, bo cię kocham, na zawsze.

-----------------------------
Witajcie Czytelnicy!!!!

Jak widać obydwoje ciągle nie mogą o sobie zapomnieć i osobno odczuwają cierpienie. Czy sobie z tym poradzą? Czy wytrzymają bez siebie?

Jeżeli rozdział ci się spodobał zostaw gwiazdeczkę i komentarz :*

Do następnego <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro