Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#11

DARCY:

-Wróciłam!- krzyknęłam wchodząc do mojego domu około godziny 16

-Jestem w salonie!- odkrzyknął mój tata. Poszłam do wskazanego pomieszczenia i napotkałam go siedzącego na kanapie i oglądającego jakiś stary film. -Gdzie byłaś?

-Na początku na tej imprezie, o której ci mówiłam, a później zostałam u Briana

-Aha, dobrze- po raz pierwszy od mojego wejścia tu spojrzał na mnie, a jego oczy rozszerzyły się do wielkości spodków -Jak ty wyglądasz?- przeraził się

-No co? Chyba aż tak źle nie jest?- powiedziałam z nadzieją, po czym ruszyłam w stronę lustra przy wejściu -O Boże!- wzdrygnęłam się na widok mojej bladej twarzy z worami pod oczami oraz włosów wyglądających jak jakieś gniazdo.

-Chyba wczoraj zaszalałaś

-No może troszkę, u Briana wzięłam chyba z tysiąc tabletek na głowę- zaśmiałam się wracając do pokoju, gdzie był mój rozmówca

-O której wróciliście, bo wyglądasz jakbyś w ogóle nie spała

-Yyy... Brian mówił, że około... 4?

-Czyli nie pamiętasz co się działo?- zapytał z widoczną irytacją.

Kurde, wpadłam. Mój ojciec powtarza mi zawsze, że mogę trochę popić, ale z umiarem i tak, aby mieć nad sobą chociaż trochę kontroli i, żebym pamiętała co robiłam.

-Znaczy się... No wiesz tato... No tak jakoś wyszło- zagryzłam wargę

-Nie powinnaś tyle pić- westchnął głośno

-Ale są wakacje -jęknęłam

-Tak wiem i dla tego odpuszczę ci tym razem

-Dziękuję, kocham cię- przytuliłam go

-No ja ciebie też

-Idę do siebie- oznajmiłam po kilku minutach wychodząc z salonu

Gdy weszłam do pokoju od razu rzuciłam się na łóżko i wtuliłam głowę w poduszkę.

CAROLINE:

Ten dupek powiedział, że mi nie zapłaci, bo źle jej pilnowałam no super... Teraz jeszcze wymaga ode mnie wykonywania kolejnych zadań, nie dość, że pomogłam mu w planie dotyczącym Darcy i Zayna, za którego zapłacił mi marne grosze to teraz jeszcze mam mu usługiwać. Mam dość! Koniec, nie będę mu pomagać, zbiorę w inny sposób pieniądze.

DARCY:

Obudziły mnie jakieś szmery, ale zignorowałam je i tylko przekręciłam się na drugi bok, po chwili poczułam jak materac obok mnie się ugina. Powoli podnosiłam powieki. Czarne spodnie, czarna bluza, cwaniacki uśmiech, niebieskie oczy, które się na mnie patrzyły, czarne jak smoła włosy... Carter. Siedział obok mnie opierając się o ścianę, w dłoni trzymał jeszcze nie odpalonego papierosa i ciągle mi się przyglądał.

-Yyy... Co ty tu robisz?- zapytałam niepewnie

-Przyszedłem cię odwiedzić- uśmiechnął się ukazując rząd białych ząbków

-Okej... Skąd wiedziałeś, że tu mieszkam i jak wszedłeś?

-Już nie pamiętasz, że wczoraj mi powiedziałaś to. Wszedłem przez balkon, bo nie zamknęłaś na niego drzwi- zaśmiał się

-A propos wczoraj to mógłbyś mi powiedzieć co się działo, bo nie pamiętam- spytałam niepewnie

-Ja też wszystkiego nie pamiętam, a kiedy ci się urwał film?

-Mi szybko, jak po raz pierwszy poszliśmy tańczyć i jak się... Eee, a tobie kiedy?

-Trochę później, ale nic ciekawego się nie działo oprócz naszych pocałunków- wyszczerzył się, a na moich policzkach pojawiły się rumieńce spowodowane zawstydzeniem, chłopak się cicho ze mnie zaśmiał.

-Nie będziesz miała nic przeciwko jak zapale?- wskazał na papierosa trzymanego przez niego w dłoni

-Nie jeśli się podzielisz -uśmiechnęłam się szczerze

-No nie wiem, młoda- ponownie usłyszałam jego śmiech. Po chwili podał mi papierosa i mi go podpalił.

Siedzieliśmy w ciszy na moim łóżku oparci o ścianę i wdychając trujący dym. Stykaliśmy się delikatnie ramionami, przez co czułam się odrobinę niekomfortowo. Po chwili chłopak położył wolną rękę na moim kolanie i zaczął kciukiem tworzyć niewidzialne kółeczka na nim, teraz czułam się mega nieswojo. Nie wiedziałam co mam zrobić, więc jak najszybciej wypaliłam papierosa i uciekłam do toalety pod pretekstem skorzystania z niej. Gdy byłam już w pomieszczeniu oparłam się dłońmi o umywalkę, spojrzałam w lustro i głośno westchnęłam.

Spokojnie, Darcy. Nie denerwuj się, dasz radę.

Nie wiem co się ze mną dzieje w obecności tego chłopaka, często czuję się przy nim bardzo nie komfortowo i nie wiem co mam ze sobą zrobić, przy Zaynie nigdy się tak nie czułam, zawsze byłam swobodna (no dobra prawie zawsze), chciałabym żeby on tu był... Ugh Spierniczaj Zayn z mojej głowy! Czy ja zawsze muszę o nim myśleć? Dobra, koniec, idę do Cartera i nie wspominam już o szatynie z tymi pięknymi brązowymi jak czekoladki oczkami, w których zawsze gdy na mnie patrzył pojawiały się cudowne małe iskierki...
Darcy! Miałaś o nim nie myśleć!- skarciła mnie podświadomość

Po chwili wróciłam do mojej sypiali z wymuszonym uśmiechu na twarzy. Niestety jakoś straciłam humor i z każdą chwilą co raz bardziej sobie uświadamiałam, że chciałabym, aby siedział tam Zayn a nie Carter. Nic nie mam do tego chłopaka, jest naprawdę bardzo fajny, tylko w moim sercu i głowie siedzi ciągle ten idealny szatyn i tylko z nim spędzałabym czas.
On wcale nie jest taki idealny, pff...
Nie oszukuj się...

Ugh! Koniec z tym teraz Carter nie Zayn!

Czarnowłosy siedział wpatrzony w swojego smartphone, gdy tylko usłyszał, że wróciła podniósł na mnie wzrok i uśmiechnął się (jak zawsze) cwaniacko. Przysiadłam obok niego wpatrywałam się w jego twarz. Dopiero teraz dostrzegłam w jego lewym uchu mały, czarny kolczyk, wychodzący lekko spod bluzy tatuaż i intensywny kolor jego lazurowych tęczówek.

-Chcesz ze mną i moimi kumplami iść do skateparku? -zapytał po chwili

-Z tymi co niedawno ich poznałam?

-Tak

-No to z chęcią- uśmiechnąłem się delikatnie

-No to ruchy

-Ale ja muszę się przebrać- jęknąłem i udałam się w stronę garderoby

****

Po jakimś czasie znaleźliśmy się już w parku, powoli robił się ciemno. Na rampach siedziało czterech chłopaków, do których zbliżaliśmy się szybkim krokiem. Ubrana byłam w czarne, obcisłe rurki z dziurami, białą zwiewną bluzkę bez rękawów z napisem "BAD", czarną ramoneskę i tego samego koloru converse.Podeszliśmy do chłopaków i się z nimi przywitaliśmy, po czym usiedliśmy obok.

-No, no widzę, że Carter ma na ciebie niezły wpływ -zaśmiał się Harry, a ja zmarszczyłam brwi w niezrozumieniu

-Ale o co chodzi?

-Przy naszym pierwszym spotkaniu byłaś w różowym swetrze, a teraz normalnie jak bad girl- wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem

-Chyba zacznę się ubierać tak na co dzień, podoba mi się ten styl- i chyba pora coś zmienić-dodałam w myślach

-Mi się podoba, zajebiście twoja dupa wygląda w tych spodniach -skomentował Jack

-Ee... dzięki- odpowiedziałam niepewnie

-Spokojnie to nie był podryw, on jest gejem- oznajmił Niall

-No dobra to teraz się przyznajcie, kto jest jego chłopakiem- wskazałam na nich groźnie palcem, próbując powstrzymać śmiech

-Nie mam jeszcze nikogo -otarł niewidzialną łze

-Oj biedactwo- pogłaskałam go po ramieniu cicho chichocząc, a reszta oni zaczęli się śmiać jak idioci

-Ale nie chciałbym być z żadnym z tych idiotów- powiedział patrząc na chłopaków wręcz turlających się z śmiechu

-Dzięki, stary- prychnął Carter

Chwile siedzieliśmy w ciszy, wpatrując się w zachodzące słońce, lecz po chwili Harry sięgnął do kieszeni swojej bluzy, wyciągnął z niej małe pudełeczko i od razu je otworzył.

-Częstujcie się -wyszczerzył się

Czy to są skręty?! Nie, nie, nie! Papierosy spoko, ale marihuana to przesada. Nie ma opcji. Carter wziął skręta i zapalił go, zaciągnął się i po chwili wypuścił w górę biały dym, uśmiechnął się szeroko i ponowił czynność. Każdy z chłopaków miał już skręta, a w pudełeczku został tylko jeden. Harry spojrzał na mnie i wysunął w moją stronę opakowanie z marihuaną. Pokiwałam przecząco głową, a Carter spojrzał na mnie z błyskiem w oku

-Nigdy nie paliłaś?- zaśmiał się, ale było to już spowodowane marihuaną

-Znaczy się... Paliłam, ale nie wspominam dobrze tamtych czasów i nie chcę do tego wracać- westchnąłem cicho, nie spoglądając na chłopaka

-Przecież raz nic ci się nie stanie- ponownie zachichotał

-No nie wiem- mruknęłam bez przekonania

-To ja mam pomysł!- wykrzyknął i ponownie się zaśmiał

Carter, który siedział obok mnie, przeniósł jedną moją nogę na drugą stronę, tak że siedziałam na nim okrakiem. Uśmiechnął się cwaniacko i zachichotał, poinstruował mnie, aby uchyliła trochę usta. Zaciągnął się skrętem i przybliżył swoją twarz do mojej, już wiedziałam co chciał zrobić, ale nie wiedziałam jak ja mam postąpić, pozostali wlepili w nas spojrzenia, a ja była zmieszana zaistniałą sytuacją. Powinnam się odsunąć czy może pozwolić na to co ma się stać.

----------------------------
Witajcie Czytelnicy!!!

Wiem jestem okropna i zostawiam was w niewiedzy xd
Jak myślicie Darcy się odsunie czy nie?
Jakaś intryga jest, jak myślicie o co chodzi i kto to organizował?
Może Zayn nie jest jednak taki zły?
Carter vs. Zayn?
Nie wiem jak wy, ale ja uwielbiam jej tatę <3

Jeżeli rozdizał się spodobał zostaw proszę gwiazdkę i komentarz ;*

Do następnego <3




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro