Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Epilog

Wyszedłem od psychiatry. Myślę, że marne są szanse abym znów zaczął normalnie żyć. Mamy już 23 maja, a ja nadal pamiętam ciało ojca. Odgoniłem od siebie te myśli i postanowiłem oglądać uroki miasta. Nie dziwię się Polsce, że wybrał akurat to miasto. Teraz mogę się z nim zgodzić, że Gdańsk to naprawdę ładne miasto. Szczególnie w tak ładny miesiąc. Wymijałem ludzi, aby wejść tam gdzie chciałem. Gdy przeprowadziliśmy się tutaj Polak chciał otworzyć własną restauracje z pierogami, więc pomagałem mu w tym. Jakby nie patrzeć to ja załatwiłem mu wszystkie formalności, a on zrobił resztę, czyli na przykład pomalował ściany, chodź mimo wszystko każdy starał mu się jakoś pomóc, na przykład Ameryka gadał o jego restauracji, gdzie tylko mógł, więc dużo osób czekało na otwarcie. Wszedłem do restauracji i odrazu poszedłem przytulić Polskę. Następnie pogłaskałem psa. Usiadłem na krześle i czekałem, aż Polak się odezwie. Ten jednak podał mi jakąś kartkę.

-Co to ma być?-zapytałem zdziwiony.
-Nazwa jaką wymyśliłem.
-"Pierogowe marzenie" - przeczytałem na głos.
-I jak Ci się podoba?
-Ładna nazwa i ciekawa. -Uśmiechnąłem się do niego.
-Może chcesz się czegoś napić?
-Zrób mi herbatkę. -Posłałem mu uśmiech.

Polska również się uśmiechnął i poszedł robić herbatkę. Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Wszystko wyglądało tu schludnie i dziennie. Bardzo przyjemnie się tutaj siedziało. Muszę przyznać, że mój ukochany umie urządzić wnętrze. Po chwili wrócił z herbatką i podał mi ją. Sam usiadł na przeciwko mnie i pił jakiś sok.

-Jak było u psychiatry?-Zapytał tak jak po każdej wizycie.
-Coraz lepiej -szczerze odpowiedziałem.
-Cieszy mnie to. -Posłał mi szczery uśmiech.
- Mnie też, a powiedz jak u ciebie, bo ostatnio mało co gadamy.
-U mnie jak widzisz świetnie i jest tylko lepiej -odpowiedział radośnie.
-To świetnie.

Jeszcze naszego pobytu tam przemilczeliśmy. Po trzydziestu minutach postanowiliśmy wracać do domu. Wziąłem Hugo na smycz, a Polak zamknął drzwi na klucz. Złapałem go za rękę i w ten sposób doszliśmy do samochodu, następnie pojechaliśmy do domu. Tam Hugo spuściłem ze smyczy co pozwoliło mu się przebiegnąć. Ja z Polakiem usiedliśmy w salonie i zaczęliśmy się tulić. Idealny wieczór, taki mógłbym mieć codziennie. Sam nie wierzę, że to powiem, ale śmierć ojca to najlepsze co mi się przytrafiło w życiu, oczywiście nie licząc Hugo i Polski. Śmierć ojca przyniosła mi same pozytywy. Najpierw wsparcie od Polski, co jeszcze mocniej zbudowało nasz związek, a następnie przeprowadzka do pięknego miasta, jakim jest Gdańsk. Czy mógłbym o czymś innym marzyć? Jeszcze ślub i byłbym spełniony, ale bez niego też jest mi dobrze, bo nie chce zmuszać Polski do czegoś czego nie chce, chodź kto wie, może teraz ma inne nastawienie do tego tematu.

-Niemcy, dziękuję za wszystko. -Pocałował mnie w policzek.
-Ja też dziękuję. -Mocniej go przytuliłem.

Leżeliśmy tak dość długo, aż nie nastała 22. Postanowiłem pójść się ogarnąć do snu. Polak poszedł w moje ślady i zrobił to samo. Spotkałem się z nim w łóżku. Tam znów zaczęliśmy luźno rozmawiać. Kochałem takie rozmowy, nigdy o czym nie gadaliśmy, a jednak one miały swój urok. Z nich mogłem się dużo dowiedzieć o Polaku, bo mimo wszystko cały czas się poznajemy i mam przeczucie, że już dużo o nim wiem, ale jednak mało. Dzisiejsza noc skończyła się dość przyjemnie dla nas. Po stosunku Polak się we mnie wtulił i znów zaczął rozmowę.

-Pamiętasz jak gadaliśmy kiedyś o ślubie i dzieciach?
-Tak, pamiętam -powiedziałem pełen nadziei, że to ten moment.
-Więc chciałbym wziąć z tobą ślub. -Powiedział, a ja się na niego rzuciłem. -Spokojnie bo mnie udusisz. -Zaśmiał się.
-Więc zostaniesz moim mężem?
-Oczywiście, że tak.

Polak się we mnie wtulił i zasnął, a ja byłem zbyt podekscytowany tymi oświadczynami. Nie spodziewałem się, że kiedykolwiek się na to zgodzi. W głowie nieraz wyobrażałem sobie nasz ślub, jakby miał wyglądać, czy kto by miał tam być. Miałem już wszystko dawno zaplanowane, tylko czekałem na ten moment gdy on się zgodzi. Cieszę się, że w końcu doczekałem się tego, tylko szkoda, że mój brat tego nie zobaczy. On był dla mnie prawie zawsze miły, ale oczywiście ja musiałem to wszystko zniszczyć, jak zawsze. Taty nie było mi szkoda, a nawet się cieszyłem. Takie samo podejście miałem do dziadka, chodź najważniejsze, że Polak ze mną był, gdy tego szczególnie potrzebowałem. Spojrzałem na niego. Wyglądał słodko. Mocniej go przytuliłem i sam poszedłem spać.




~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze podziękowania i dodatkowy rozdział i możecie mi stąd uciekać.

Nazwa restauracji Polski nie została wymyślona przede mnie tylko przez Rossemary60 więc dziękuję Ci za nazwę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro