Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

40

Per. Niemcy
--Niemcy co się dzieje?--zapytał troskliwie. 
--Boję się tego powiedzieć.
--Chcesz mnie wygonić z domu, tak?
--Nie o to chodzi, o coś bardziej poważnego.
--Dobra to mów bo ja się zaczynam denerwować. 
--Polska, bo czasem tak jest w życiu, że ktoś do kogoś zaczyna coś czuć i z początku się przyjaźnią, a później coś więcej. 
--Niemcy, mów co masz powiedzieć, a nie gadasz mi jakieś głupoty. Powiedz mi to teraz prosto w twarz bo inaczej się nie dogadamy. 
--A nie będziesz się ze mnie śmiać?--zapytałem zdenerwowany.
--Oczywiście, że nie będę, a więc teraz mów o co Ci chodzi.
--Polska bo ja Cię kocham. 

Polska zamilkł, a ja zacząłem się bać. Miałem w sobie wewnętrzne przeczucie, że zniszczyłem wszystko. Polska się nerwowo zaśmiał.

--Przepraszam.--Powiedziałem ze łzami w oczach.
--Nie przepraszaj, ja nie wiem co powiedzieć. Ja też Cię kocham.
--To chyba tego, nie?
--Na to wygląda. 

Polska rzucił się na mnie przez co mogłem zrozumieć, że dopiero teraz zrozumiał co powiedziałem. To była najlepsza chwila w tym roku, a może nawet i w życiu. W końcu jestem szczęśliwy. Polska oderwał się ode mnie i usiadł na moich kolanach. Jeszcze nigdy nie widziałem go takiego szczęśliwego. Najwyraźniej bardzo mnie kocha.

--Niemcy, a ty tak serio mówisz?
--Serio, serio, serio, tak na serio. 
--Kocham Cię. 

Przytuliłem Polskę, a ten to odwzajemnił. Przytulanie osoby, którą się kocha to najlepsze co można robić, a jeszcze lepiej jeśli ona to odwzajemnia.

--Niemcy, może pójdziemy coś zjeść, wiesz tak pierwszy raz jako para--powiedział entuzjastycznie.
--No dobrze, a chcesz coś ugotować czy gdzieś iść?--zapytałem, a ten zaczął głęboko myśleć. Po paru minutach dostałem odpowiedź. 
--A ty co wolisz?
--Jeśli ugotujesz to jemy w domu, a jeśli Ci się nie chce to idziemy do jakieś restauracji.
--A czemu ja mam gotować?--zapytał oburzony.
--Bo mi się nie chce.
--O ty leniu jeden.--Zaśmiał się. 
--Ty nie lepszy.--Również się zaśmiałem. 
--To idziemy na kebsa.
--Ale romantycznie--powiedziałem ironicznie.
--No słuchaj Ameryka był na pierwszej randce z Rosją w maku, a później poszli do monopolowego, więc my idziemy do Turcji. 
--No dobrze--odpowiedziałem zrezygnowany.
--To ubieraj buty i idziem, albo zamówimy.
--To dzwonić--powiedziałem obojętnie.
--Ode mnie już nie odbiera.
--Czemu?
--Bo go wyzywałem i tak jakoś wyszło, ale od Ciebie odbierze jak nic.--Uśmiechnął się do mnie.
--Ja się go boję. Idziemy coś ugotować.-- Cicho się zaśmiałem.
--Sam se gotuj.--Położył się na moich kolanach.
--Oj Polen, Polen. Jestem z tobą jakieś 5 minut, a już żałuję tego.--Zaśmiałem się, a Polska pokazał mi język.
--Ja nie jestem żaden Polen, ty szwabie.--Pokazał mi język.
--A ja nie jestem żadnym szwabem.
--Bo jesteś szczawiem.--Zaśmiał się. 
--Powiedz mi czemu jestem z Tobą?
--Bo mnie kochasz, ty głupi szczawiu.

Pokręciłem głową i zacząłem go  łaskotać. Ten się chciał wyrwać, ale ja nie dawałem za wygraną i w ten sposób łaskotałem go przez kolejne 10 minut. Później kopnął mnie w brodę. Polska się zaśmiał i pocałował mnie w brodę, żeby przestało boleć, bo tak ponoć robił jego tata.  Przez kolejne minuty słuchałem jak Polak oddycha. Po kolejnych 10 minutach Polak rzucił się na mnie i mnie zaczął przytulać, lecz jego radość nie trwała dług, ponieważ przyszedł Hugo i zaczął na niego szczekać, czyli jak zawsze pies mnie uratował. 

--Twój pies jest głupi.--Pokazał psu język. 
--Jest super. On mnie ratuje przed tobą.
--Więc gdzie ta kolacja?
--A co chcesz zjeść?
--Ciebie--powiedział zażenowany własnymi słowami.
--Uważaj bo się zakocham.--Pokręciłem głową.
--Mnie się nie da nie kochać--powiedział trumfalnie.
--Zejdź na zimie i wymyśl co chcesz jeść--powiedziałem trochę zły. 
--Słonko nie trzeba się tak denerwować. Zjedzmy sobie na przykład kluski śląskie--powiedział obojętnie.
--To idź i rób bo ja pierwszy raz o takim czymś słyszę. 
--Już idę, ale najpierw uspokój tego swojego małego pieska.
--No tak, pies jest większy niż ty, a niby jest mały, ciekawe--powiedziałem mrurząc oczy. 
--Bo ja jestem taki mały, ale słodki, a twój pies nie jest słodki.
--Jest słodki.--Pokazałem mu język.
--Ale nie tak słodki jak ja.
--No nie jest, a teraz wstawaj. 
--O Jeju już wstaje, ale chodź ze mną bo smutno mi będzie bez ciebie.--Złapał mnie za ręce.
--Oczywiście, że pójdę z Tobą, a jeśli będzie trzeba to pójdę nawet i na koniec świata za Tobą.--Uśmiechnąłem się, a on się do mnie przytulił. 
--Jesteś taki słodki.
--Ale nie tak bardzo jak ty.
--Oj przestań głupoty gadać.
--Jeszcze minute temu mówiłeś, że jesteś słodszy od psa.
--Nie, ja tak nie mówiłem. Pies jest słodki, ale nie taki słodki jak ty.  On po prostu jest na drugim miejscu.
--Już nic nie mówię.--Zaśmiałem się.
--Nie śmieszne--odpowiedział zły.
--Wiem, że nie śmieszne, ale moje poczucie humoru jest słabe. 
--A to fakt, ale i tak Cię kocham.
--Ja Ciebie bardziej.--Delikatnie pocałowałem go w głowę.
--Chciałbyś spędzić ze mną resztę życia?--Spojrzał mi w oczy.
--Chciałbym, a chciałbyś wziął ślub lub mieć dzieci?
--Nie--prawie wykrzyczał.--A ty byś pewnie chciał, co?
--Tak--odpowiedziałem cicho.
--Może kiedyś będę myśleć inaczej. Narazie jest chyba za wcześnie żeby o tym gadać.--Uśmiechnął się do mnie.
--Też prawda.--Mocniej go przytuliłem.
--Więc może już chodźmy do tej kuchni bo jakoś niezręcznie się zrobiło.
--Zaraz, chce Cię przytulić.
--Przepraszam za wszystko--powiedział z nikąd.
--O czym ty teraz mówisz?
--Przepraszam za moje zachowanie gdy dopiero u Ciebie zamieszkałem. 
--Polen już nie szkodzi, było minęło.
--Ale ja nie mogę sobie tego wybaczyć.--Schował twarz w moją klatkę piersiową.
--Nie myśl o tym i będzie lepiej.--Zacząłem go głaskać po głowie.
--Dziękuję.

Przez dłuższą chwilę stałem z nim tak, aż w końcu Polska stanął na palcach i delikatnie mnie pocałował w usta.

--Przepraszam--cicho powiedział.
--Nie przepraszaj za to.
--Może ty nie chciałeś tego.
--Właściwie to chciałem i nadal chce. 

Polak uśmiechał się na moje słowa i zaczęliśmy się całować. Było to jeszcze lepsze uczucie, niż przytulanie się z nim.  Cieszę się, że mam okazję spędzić z nim resztę życia. To będą najlepsze lata mojego życia.

Po paru minutach odkleiliśmy się od siebie i znów się tylko przytulaliśmy. Finalnie staliśmy tak z godzinę i dopiero wtedy poszliśmy robić to dziwne danie co Polska mówił.  Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu było ono naprawdę dobre. Cieszę się, że będę mógł częściej jeść coś co on ugotuje, bo naprawdę dobrze mu to wychodzi. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro