34
Per. Niemcy
Obudził mnie Polak, który postanowił postukać w moją klatkę piersiową.
-Co ty robisz?-Zapytałem zaspany.
-Kocham Cię.
Nic mu nie odpowiedziałem tylko poszedłem do łazienki. Widziałem, że zrobiło mu się przykro, ale nic nie zrobię, że tego nie czuje. Owszem lubię go i to bardzo, ale nic poza tym. Był dla mnie przyjacielem i nie chciałem tego zmieniać, chyba, że poczuje do niego dość więcej. Wróciłem do łóżka i pocałowałem go w rękę. Jestem najgorszy. Całuję go i przytulam przez co daje mu znaki, że coś z tego będzie. Jestem najgorszym człowiekiem na świecie, chodź ostatnio przez Polskę myślę trochę inaczej. Przecież nie muszę być taki brzydki i zły, skoro ktoś się we mnie zakochał albo to jakiś jego plan o którym się dowiem gdy się w nim zakocham, chodź on już nie jest taki zepsuty. Uśmiechnąłem się do niego, a on mnie przytulił. Miał przy tym szczery uśmiech, jakby był zakochany. Jego źrenice były trochę powiększone niż normalnie.
-Może pójdziemy coś zjeść?-Zapytał wesoły.
-Jeśli jesteś głodny to chodź.
-A co możemy zjeść?
-Wszystko co mam w lodówce, więc idź i sobie wybierz co będziesz tylko chciał.
-A może zrobimy sobie naleśniki?-Zaproponiwał.
-Oczywiście, a z czym?
-Wiadomo, że z dżemem, a z czym ty chciałeś, jeśli jesz z czymś innym to jesteś lamusem.-Pokazał mi język.
-A wiesz co?
-Nie wiem, ale się zaraz dowiem.
-Jeszcze nikt nigdy nie okazywał mi uczuć w tak wredny sposób. To słodkie.-Uśmiechnąłem się do niego.
-Ja to w ogóle jestem słodki, ale nie tak bardzo jak ty.-Z tego miny mogłem zrozumieć, że wcale nie chciał tego powiedzieć.-Przepraszam.-Wyszeptał.
-Nic nie szkodzi.-Odpowiedziałem aby nie czuł się taki zawstydzony.
-Właściwie to co ty do mnie czujesz?
-Lubie Cię. Traktuje Cię jak przyjaciela.
-No dobrze, a jaki jest twój ideał, z kim mógłbyś spędzić resztę życia?
-Jak mam być szczery, nigdy nikogo nie miałem, a ostatni raz byłem zakochany w przedszkolu i to w tobie.-Wyznałem mu prawdę.
-Przecież pamiętam jak w szkole średniej byłeś z Japonią.
-To długa historia, może kiedyś Ci opowiem.
-No dobrze, więc zacznijmy robić naleśniki.
Skinąłem mu na "tak" a on się uśmiechnął. Powoli zaczęliśmy robić. Co chwilę opowiadał mi jakąś historie z jego życia przez co lepiej go poznałem. Pierwszy raz zobaczyłem jak się śmieje i to nie z kogoś. Miał bardzo przyjemny dla ucha śmiech. Na swój dziwny sposób był uroczy, ale nadal miał w sobie tą wredność, która do dłuższym czasie była urocza. Gdy skończyliśmy robić naleśniki Polak posmarował je dżemem truskawkowym, bo mówił, że inny jest dla lamusów, a my nimi nie jesteśmy. Czasem już sam nie wiem stąd on takie teksty wymyśla. Usiedliśmy w salonie bo w kuchnie nie chciał.
-Odpowiesz mi na jedno pytanie?-Zapytałem, a on dość dziwnie się na mnie spojrzał.
-Dawaj to pytanie, to może odpowiem.
-Czemu byłeś taki wredny, znaczy dla mnie to jeszcze rozumiem, ale to inni Ci zrobili?
-Lubie wyzywać ludzi.
-Czemu?
-W sumie to sam nie wiem. Po prostu daje mi to jakąś satysfakcję.
-A nigdy nie miałeś wyrzutów sumienia?
-Miałem i to nie raz, ale po krótkim czasie przechodziło.
-Rozumiem.
-A teraz mi powiedz jak to było z tą Japonią.
-Więc nasi rodzice bardzo chcieli abyśmy byli razem, chodź mój tata próbował to zrobić i z Włochami, ale wracając. Nasi rodzice postawili nam warunek, że albo będziemy ze sobą, albo wyrzucą nas z domu, więc dla świętego spokoju powiedzieliśmy im, że jesteśmy razem, chodź oni nigdy w to nie wierzyli, przez co byliśmy zmuszeni do chodzenia za rękę i tym podobne. Parę razy nasi rodzice zamykali nas w pokoju, aby stało się coś więcej.-Odpowiedziałem zażenowany tymi wspomnieniami.
-A co mam rozumieć przez określenie "coś więcej"?-Zaśmiał się.
-Chodzi o seks.
-A kochałeś się z nią kiedyś?-Zapytał, a mnie zamurowało.
-Taaaaak.--Odpowiedziałem bardzo niechętnie.
--I jak było?--Zapytał głupim głosem, który wskazywał, że chce mi się śmiać.
--Jak mam być szczery to było fajnie i bardzo dobrze, a w sumie to nieważne.
--Ważne, ważne, więc dokończ.
--Bardzo dobrze robiła lody.--Niechętnie przyznałem, a Polak zaczął się śmiać, chodź innej reakcji nie spodziewałem się.
--To fajnie tam miałeś, a ty robiłeś jej tam lizu lizu.--Zaczął się śmiać.
--Jeśli bardzo chcesz wiedzieć to tak. Robiłem jej tam lizu lizu.
Polak zaczął się śmiać, a ja zażenowany schowałem twarz w dłonie. Nie potrzebnie mu o tym wszystkim mówiłem. Czemu ja nie mogę się uczyć na błędach.
--A duże ma piersi?--Znów zapytał, chodź nie mógł powstrzymać śmiechu.
--Nie ma.
--Czyli nie mogłeś sobie włożyć między piersi, ale biedny byłeś. Czyli jak dobrze rozumiem ty ją rozdziewiczyłeś, a ona ciebie?
--Tak, a możesz już przestać o tym gadać?
--Nie. Sorki, ale to jest śmieszne, że kochałeś się z Japonią.
--A może ty mi opowiesz o swoich seksualnych przeżyciach z Rosją.
--Kiedyś gdy u niego byłem i się upił to się dowiedziałem, że jestem lepszy w łóżku niż Ameryka i Ameryka to usłyszał. Ponoć Ameryka nie chciał się z nim kochać jakieś pół roku.
--Ale mi nie o takie przeżycia chodziło.
--Dobrze, więc przez pierwszy rok Ameryka nie dał się dotknąć Rosji.
--Nie interesują mnie przeżycia Ameryki, tylko twoje.
--Seks z Rosją to nic fajnego, tylko dupa boli, więc nie polecam.--Odpowiedział zły.
--Więc czemu kochałeś się z nim z własnej woli?
--Sam nie wiem, proszę już nie gadajmy o tym.
--No dobrze, a chciałbyś się ze mną kochać?-Zapytałem, a on się mocno zarumienił.
--A czemu pytasz?--Zapytał bardzo zawstydzony.
--Z ciekawości, a może coś planuje.
--Ja juz musze iść się ubrać.--Wymyślił na poczekaniu.
--Ale nawet nie zjadłeś, a sam mi powiedziałeś, że jeśli nie zjem to jestem lamus.
--Może kiedyś tak, ale teraz chciałbym abyś okazywał mi uczucia. Pokazywał, że jestem wartościowy, że mnie kochasz, że jestem dla ciebie ważny.
--Czekaj o czym ty teraz do mnie mówisz?
--Kiedyś może i chciałbym się z Tobą kochać, ale teraz chce abyś mnie pokochał.
--Nie wiem co mam Ci odpowiedzieć. Ja potrzebuje na to wszystko czasu.
--Przepraszam, ale chcę byś szczery względem ciebie.--Powiedział przygnębiony.
--Dziękuję.
Poszedłem do niego i go przytuliłem. Teraz dziwnie się czuje wiedząc jaki jestem dla niego ważny. Nie mogę go teraz skrzywdzić.
--Wiesz co Polen, ja wyjadę na dzień lub dwa i tam wszystko przemyśle, dobrze?
--Ale obiecujesz, że na pewno wrócisz?
--Na pewno bo Hugo tu zostanie.
Uśmiechał się do mnie i puściłem go. Poszedłem na górę, a tam zadzwoniłem do tej osoby do której chce się udać. Prawie odrazu odebrał.
--Cześć tato, czy mógłbym i ciebie zostać na jakieś dwa dni?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro