Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

29

27 grudnia
Per. Polski
Usłyszałem głos Austrii, który zawołał mnie na śniadanie lub po prostu tak sobie krzyknął. Wstałem z łóżka bo i tak musiałem iść się napić. Szybko zbiegiem ze schodów i wbiegłem do kuchni, wprost na Węgra. Przewaliłem go trochę na blad, co z perspektywy innej osoby nie wyglądało to najlepiej. Zażenowany odeszłem od niego i nalałem sobie wody. Przechyliłem szklankę, lecz zostałem szarpnięty przez Austria, przez co oblałem się wodą i nic się nie napiłem.

-Śniadanko- powiedział bardzo miło Austria.
-Dziękuję.- uśmiechnąłem się do niego. -A mogę poprosić o wodę?
-No nie wiem, bo już zrobiłem ci herbatkę.
-A to nawet lepiej.- znów się go niego uśmiechnąłem.
-Smacznego- rzekł Węgry, który się dosiadł.
-Dziękuję.
-Jak oceniasz święta w tym roku?- zapytał Austria.
-Moim zdaniem najlepsze święta jakie można było urządzić. Polskie święta to najlepsze święta i każdy tak myśli- powiedziałem trumfalnie.
-Nikt tak nie myśli, tylko ty- odpowiedział Węgier. 
-Cicho tam.
-Jak zawsze jesteś bardzo miły- zaśmiał się Austria.
-Ponoć już jestem milszy- odpowiedziałem.
-Tutaj się zgodzę, towarzystwo Niemca dobrze na ciebie wpłynęło, albo sam się ogarnąłeś.
-W takim razie powinienem częściej jeździć do Niemca.- uśmiechnąłem się
-Po sylwestrze pomyślimy- odpowiedziałem Węgier. 
-Serio mówisz?
-Tak.
-Ja juz chce sylwester- wykrzyczałem. 
-Polska spokojnie, to też zależy od Niemca bo pewnie nie wiesz, ale teraz jest też u niego Liechtenstein.
-A łączy go coś z nim?- zapytałem podejrzliwie.
-To jest jego kuzyn, a mój brat, wiec nie- powiedział Austria.
-A no tak, dziękuję za śniadanko.- uśmiechnąłem się
-Nie ma za co.
-A powiedz nam w końcu czy coś do niego czujesz?- zapytał mój kuzyn. 
-Mi się wydaje, że się w nim zauroczyłem. 
-A może zakochałeś?- dopytał Austria.
-Tak zakochałem się w nim, szczęśliwi?
-I to nawet nie wiesz jak bardzo- odpowiedziałem Węgier.
-Jeśli chcesz to się dowiem, co on do ciebie czuje- zaproponował chłopaka mojego kuzyna.
-Zrobił byś to dla mnie?
-Dla rodziny wszystko- powiedział bardzo spokojnie.
-Czekaj, co?
-Podczas twojej nieobecności zaręczyliśmy się- pochwalił się mój kuzyn.
-W takim razie gratuluję, kiedy ślub?
-Narazie tego nie planujemy, może za jakiś rok, chodź nie chcieliśmy o tym nikomu mówić- oznajmił Austria.
-Więc ślub cywilny, możecie sobie go wyprawić już za 31 dni.
-Polska uspokój się.
-Mogę być twoim świadkiem Węgry, a twoim może być, nawet i Kazachstan bo blisko mieszka- mówiłem podekscytowany.
-Spokojnie, to tylko oświadczyny- zaśmiał się Austria.
-Ale czemu nic wcześniej nie mówiliście?
-Bo uciekłeś.
-Dobra, nieważne, trzeba to opić.
-Czyli tego Niemiec w tobie nie zmienił- rzekł ironicznie Węgier.
-Właśnie musimy się napić wódki "Pan Tadeusz" bo przeżyłem przemianę niczym ksiądz Robak czy inny Soplica. 

Austria i Węgier zaśmiali się na moje słowa i patrzyli na mnie jak na debila, a przynajmniej tak to wyglądało.

-A może pójdziesz i się przebierzesz bo mokry jesteś- zaznaczył Węgier.
-No jak, to ja pójdę się ogarnąć i zaraz wracam.

Najpierw pobiegłem do łazienki, a później do swojego pokoju. Szybko się ubrałem i wróciłem do kuchni.

-To pijemy- oznajmiłem. 
-Jest dopiero 9 rano- zaznaczył Węgier.
-To idealny czas aby się napić.
-Jak chcesz pić to pij, tylko ja nie mogę bo trochę źle się czułem i wziąłem leki przeciwbólowe, ale Węgier już może pić.- Austria wyszedł z kuchni.
-To pijemy.
-A musimy?
-Tak.

Wyjąłem kieliszki i nalałem sobie i Węgrowi. Piliśmy tak długo, aż Węgier nie zaliczył zgona. Austria przeniósł go do pokoju, a się z tego śmiałem lub się śmiałem z niczego. Trudno stwierdzić.

Per. Niemcy
Poczułem, że ktoś mi wbija palce w plecy, przez co się obudziłem. Usiadłem na łóżku i zobaczyłem Liechtenstein.

-Co ty robisz?
-Budzę Cię bo spałeś, a mi się nudziło.
-Mocny powód jak nie wiem- odpowiedziałem lekceważąco.
-Przepraszam.- w jego oczach zauważyłem łzy.
-Ej, ale nie płacz.- przytuliłem go.
-Dziękuję.- przytulił się do mnie, tym samym przewalając mnie na łóżko.
-Ej spokojnie- zaśmiałem się.
-Nie.- zaczął mnie łaskotać.
-Proszę przestań.

Zaczął mnie jeszcze bardziej łaskotać. Po jakiś dwóch minutach przestał, a ja zacząłem łapać oddech. Liechtenstein zaczął się ze mnie śmiać. Po chwili przyszedł Hugo i ugryzł Liechtenstein w nogę. Co było śmieszne, a przynajmniej dla mnie.

-Twój pies mnie nie lubi.- udawał obrażonego.
-On mnie broni przed tobą.- pokazałem mu język.
-Ja bym nawet muchy nie skrzywdził, a co dopiero ciebie.
-A łaskotanie czy wbijanie mi palców w plecy. 
-To się nie liczy.
-Dobra wybaczam Ci bo jesteś moją rodziną.
-Ha wiedziałem- powiedział trumfalnie.
-Nie ciesz się tak tylko idź zrobić mi śniadanie- rozkazałem mu.
-I co jeszcze.
-I herbatka.
-Ja jestem twoim gościem, więc ty idź mi zrobić śniadanko. 
-Dobra, a co chcesz zjeść?
-Chce tosty.
-To idź i sobie zrób.
-A żebyś wiedział, że pójdę.- szybko wstał.
-A mi też zrobisz?
-Zrobię- powiedział tak jakby chciał mi zrobić na złość. 
-Ale herbatę nie zrobisz- podpuszczałem go.
-Robie- krzyknął i wyszedł.

Zaśmiałem się i wstałem z łóżka. Poszedłem do łazienki aby wykonać poranną toaletę, następnie wróciłem do pokoju, gdzie pościeliłem łóżko i się ubrałem. Zszedłem na dół gdzie było już gotowe śniadanie. Usiadłem przy stole, a Liechtenstein podał mi herbatę i tosty. On również usiadł koło mnie i zaczął jeść. 

-Dziękuję za śniadanie.- uśmiechnąłem się do niego.
-A proszę bardzo, polecam się na przyszłość.

Wieczór
Per. Liechtenstein
-Ja juz idę spać, dobranoc.
-Już idziesz? Dopiero 19.
-Jestem zmęczony, dobranoc.
-Dobranoc.

Pobiegłem do pokoju w którym spałem i chwyciłem telefon. Szybko zadzwoniłem do niego, aby omówić szczegóły.

-Cześć- przywitał się.
-Hej, masz jakieś plany na sylwestra?
-Już nie, a co tam?
-Wiem od Austrii, że Polska będzie wtedy siedzieć w domu i Niemiec też, więc pasuje Ci?
-Może być, a o której?
-Może o 16?- zapytałem bardzo niepewnie.
-Mi pasuje, w takim razie widzimy się w sylwestra, tylko jeszcze potwierdź mi to jeszcze w ten sam dzień.
-No dobrze, to cześć.
-Cześć.

Rozłączyłem się i odłożyłem telefon. I się położyłem. Nie chciało mi się w ogóle spać, lecz musiałem coś wymyślić co nie chce aby Niemiec się dowiedział.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro