Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

23

Per. Niemcy
Wyjechał. Zostawił mnie i nawet się nie pożegnał. Gdzieś mnie to bolało chodź z drugiej strony nie miał takiego obowiązku. Zszedłem do salonu i słuchałem ciszy.  Mój dom był teraz pusty, tylko ja i pies, chodź pies nic mi nie pomoże. Usiadłem na kanapie i tam zacząłem siedzieć, aż nastała pół noc. Poszedłem się umyć, a następnie położyłem się do łóżka. Patrząc na te wszystkie ozdoby przypomniało mi się gdy je z nim zakładałem. Byliśmy wtedy tacy szczęśliwi, nie widzieliśmy, że Węgier wszystko zniszczy, było idealnie, chodź co dobre szybko się kończy.  Po dłuższym myśleniu zasnąłem. 

Sen Niemiec
-I jak ci się podoba?
-Jest tu ładnie
-Wiem, chodź się przytulić

Podeszłem do niego i go przytuliłem. Oglądałem z nim zachód słońca. Nigdy nie myślałem, że będę szczęśliwy z Polską. Mój ojciec i dziadek się w grobie przewracają, a ja mam miesiąc miodowy z ich wrogiem, chodź tak jest mi dobrze. Jestem szczęśliwy bez nich, a z nim, mimo wszystko nadal miałem w głowie słowa ojca. Nigdy o tym nie zapomnę, jestem najgorszym synem na świecie. 

-Znowu o tym myślisz?- zapytał
-Tak- odpowiedziałem szczerze
-Ale to było już dawno, proszę zapomnij o tym, on już nie żyje, jesteśmy bezpieczni- wtulił się we mnie
-Dziękuję
-Nie dziękuj, przecież jestem twoim mężem, wiec zawsze będę się o ciebie martwił
-Kocham Cię- cicho powiedziłem
-Ja ciebie bardziej
-Nawet nie wiesz jak bardzo
-Wiem, mnie nie da się nie kochać
-Kocham twoją skromność- uśmiechnąłem się
-Ja po prostu jestem idealny
-Nawet nie wiesz jak bardzo nie chciałbym cię stracić- mocniej go przytuliłem
-Dobra bo mnie udusisz, ty kochasiu
-Idiota- krótko skomentowałem
-Ale twój Idiota
-Teraz to już wyjścia nie mam
-Spierdalaj- pokazał mi język
-I to jest ten Polak, którego pokochałem
-Głupi jesteś
-No trudno, jakoś przeżyję- oparłem głowę o jego głowę
-Bierz ten łeb- zaczął ruszać głową
-Uwielbiam, gdy w ten sposób okazujesz nie miłość- powiedziałem ironicznie
-Ja też i to bardzo- wredne się uśmiechnął
-A odpowiesz mi na jedno pytanie?
-No dawaj
-Czemu Gdańsk?- zapytałem zaciekawiony
-Ładne miasto i tyle- szybko odpowiedział- Możemy się przeprowadzić do Tczewa, jak wolisz- zaproponował
-Tu jest dobrze, a poza tym ta druga nazwa jest dziwna
-Bo pewnie nie umiesz jej wymówić, debil
-Nie komentuje
-A powiedz chrząszcz brzmi w trzcinie w Szczebrzeszynie
-Spadaj
-Uwielbiam jak się denerwujesz- pocałował mnie i wrócił do oglądania nieba
 
Patrzyłem na niebie, które było już pomarańczowe. Nigdy bym nie pomyślał, że śmierć mojego ojca przyniesie mi tyle pozytywów. Znów zacząłem myśleć o ojcu, a nie powinienem. Poleciała mi jedna łza. 
Polen to zauważył i otarł mi łze. Pocałował mnie w policzek i jeszcze mocniej się przytulił. Był on bardzo kochany i słodki. Popatrzyłem jeszcze na niebo i powoli próbowałem uwolnić się z jego uścisku.

-Gdzie idziesz?- szybko zapytał
-Do domu, burza będzie- popatrzyłem na niebo i odpowiedziałem
-Lubie burze, ale nie w nocy- podszedł za mną
-Wiem słonko- uśmiechnąłem się
-Masz słodką piżamkę- znów mnie przytulił
-Dziękuję, od ciebie dostałem- usiadłem w salonie
-Zostaniesz moim rycerzem, który będzie mnie chronić przed burzą? - położył się na moich kolanach
-Oczywiście, że tak- pocałowałem go w czoło
-Idziemy do sypialni?- zapytał pełen nadziei, że się zgodzę
-Tak- odpowiedziałem, a ten się szeroko uśmiechnął

Poszedłem do sypialni, a on za mną. Usiadłem na łóżku, a on się we mnie wtulił. Było idealnie, ta wyprowadzka dobrze na mnie wpłynęła, chodź w dalszym ciągu myślałem o ojcu.

-Niemcy, ja idę spać, dobranoc-pocałował mnie
-Dobranoc- przytuliłem go i oddałem pocałunek

Wyszedłem z sypialni i poszedłem na spacer.  Burza trwała w najlepsze, a ja cały szedłem przed siebie. W końcu doszedłem nad morze. Wszyscy ludzie znikli, byłem tylko ja i jakiś głos. Bardzo dobrze znałem ten głos, był on okropny. Uciekłem stamtąd. Wróciłem do domu. Pobiegłem do sypialni. Polen nie żył. To moja wina, powinienem zostać w domu. Znów słyszałem ten głos, ten okropny głos. Następnie Polen znikł, był dzień, a ja byłem na łące. Był tam Polen i Węgier. Węgier go zabił. Nie mogłem nic zrobić, znów ten głos. Otworzyłem się i zobaczyłem ojca. Ten głos należał do niego. Ojciec był coraz bliżej mnie, a ja coraz bliżej przepaści.  Zaczął mnie dusić. 

Zerwałem się z łóżka. Włączyłem lampkę nocną i zacząłem płakać. To był tylko sen. Próbowałem się uspokoić. Rozejrzałem się po pokoju, nic się nie zmieniło od wieczora.  Spojrzałem na zegarek, była 3:33 nigdy nie wierzyłem w takie rzeczy, chodź teraz chce się przestraszyłem. Przypomniałem sobie wczorajszy dzień. Dzień, w którym Polen wrócił do domu. Do domu, w którym nie chce być, w domu gdzie czuje się niebezpiecznie, w domu gdzie nie ma miłości dla niego, w domu gdzie nie ma przyjaciół. Jest tam sam, tak jak ja. Teraz juz wszystko wiem, on mnie potrzebuje, a ja jego. Przez te trzy tygodnie doświadczyliśmy prawdziwej przyjaźni, nauczył mnie piec chleba, a ja mu pomagałem aby stanął na nogi i to wszystko robiliśmy bez interesownie, za darmo, a Węgry zabrał mu to, chyba, że mnie okłamał, a jeśli tak naprawdę nie jest mu tak źle i tylko tak mówił, aby wzbudzić współczuję, może bawił się moimi uczuciami, chciał mojej śmierci.  Chodź czy on by to zrobił? Może kiedyś tak, ale teraz to już nie. Może potrzebuje mojej pomocy, albo potrzebuje przyjaciela. W głowie miałem stanowczo za dużo myśli, powinienem przestać zadawać sobie tyle pytań skoro i tak nie znam odpowiedzi. Jeszcze raz rozejrzałem się po pokoju, w dalszym ciągu nic tutaj nowego nie było. Położyłem się i zgasiłem lampkę.  Przytuliłem się do kołdry, chodź nie mogłem liczyć, że zasne. Byłem bardzo rozkojarzony. Przez moją głowę przewijały się różne myśli czy powinienem próbować się z nim kontaktować czy dać sobie spokój. Żadna odpowiedź nie była dobra. Zacząłem myśleć o moim tacie, w moim śnie był bardzo straszny. Jutro muszę z nim koniecznie porozmawiać bo obawiam się, że coś mogło mu się stać, chodź raczej powiedziałby mi o tym. Przestałem myśleć o tacie i znów wróciłem do myśli o Polsce.  Nic nowego nie wymyśliłem, lecz wiedziałem tylko jedno.  Może i nie jestem mu potrzebny, może chciał mnie tylko wykorzystać, co nie zmienia faktu, że muszę tam pojechać i dowiedzieć się czy na pewno wszystko u niego dobrze. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro