Rozdział 2
-Kochanie... Przepraszam, że ci to wytłumaczyłem- powiedział mój ojciec
-Ale jak to?- zapytałam- To niby było na serio?
Mój tata spuścił głowę i kiwnął potwierdzając
-Muszę to zrobić- spojrzał na mnie i dotknął mojego czoła
Zaczął wypowiadać jakieś niezrozumiałe słowa, nagle zaczęła mnie boleć głowa, a ja zaczęłam się trząść. Czułam się jakby ktoś zamyka w jakimś ciasnym pudełku moje serce. Po chwili nie widziałam już nic... Zapadła ciemność.
6 LAT PÓŹNIEJ
-Tatooo- krzyknęłam do niego pokazując język
-Jak tam moja solenizantka?- zapytał- Nie pokazuj języka, bo ci kr...
-Cicho- przerwałam mu i się zaśmiałam
Tak, to moja 16. Niezwykła 16. Dlaczego? W końcu mogę oglądać wszystkie filmy. Po jakichś 5 minutach oglądania mojego pokoju ktoś zadzwonił do drzwi, zapewne z tortem. Mój ojciec zbiegł na dół. Usłyszałam obcy głos
-Witaj ojcze...- mruknął nieznajomy
-Czego chcesz?- odezwał się mój ojciec
-Pytasz się czego? Przyszedłem po moją siostrzyczkę, teraz muszę ją zabrać do akademii- powiedział mój „brat"
-Nigdzie jej nie zabierasz, ona nie dowie się kim jest- odkrzyknął mój „tatuś"
-Owszem zabieram- po tonie głosu wyczułam że nasz gość się uśmiechnął
Nagle w moim pokoju zebrała się niebieska mgła i pojawił się jakiś człowiek. Podał mi rękę i się uśmiechnął
-Deny- ukłonił się- twój brat, a teraz zabieram cię do akademii, ponieważ zapewne o niczym nie wiesz
Złapał mocniej moją dłoń i się gdzieś przenieśliśmy. CHWILA?! Gdzie my jesteśmy?! Deny pokazał wolną ręką wielki, stary budynek. Nowy znajomy zaprowadził mnie do środka
-Idź prosto. Tam są drzwi z tabliczką dyrektor. Otwórz je i odbierz klucz- powiedział Deny i zniknął w niebieskiej mgle
Posłuchałam mojego „brata" i zrobiłam to co powiedział. Przebiegłam szybko do drzwi, które o dziwo były i miały tabliczkę dyrektor. Zapukałam i po cichym proszę weszłam do gabinetu. Był urządzony w nowoczesnym stylu. Biurko było nieskazitelnie białe, krzesło, na którym siedziała jakaś postać, bodajże dyrektor było szare. Ściany były białe, ale na jednej ze ścian była tapeta w czarne paski. W gabinecie było dość pusto. W rogu stał szary narożnik z książkami, a po lewej od drzwi było lustro. Natomiast prawa strona była pusta
-Ehh... Angela... Angela Blackwood?- zapytał młody człowiek, który prawdopodobnie jest dyrektorem
-Tak, niejaki Deny powiedział, że mam przyjść po klucz- powiedziałam zgodnie z prawdą
-Jasne, widzę, że chce ci wszystko wytłumaczyć. Złapiesz?- powiedział dyrektor z uśmiechem i rzucił mi klucze
Szybko je złapałam, podziękowałam i wyszłam z pokoju. Na korytarzu nikogo nie było. Jak ja dostanę się do pokoju? Obejrzałam klucze... MAM! Na jednym z kluczy był wygrawerowany numer pokoju. Dzięki Bogu... Zaczęłam szukać mojego pokoju. Po zwiedzeniu całego akademika znalazłam mój pokój i co? I w moim pokoju siedział Deny
-Hej... Siostra- powiedział i podrapał się po głowie
-Nie mów do mnie siostra... Nie żeby coś, ale ja cię nie znam...- powiedziałam lekko zdziwiona jego reakcją
-Wiem Angel- mruknął chłopak
Ogólnie Deny jest wysokim brunetem, a oczy ma takie podobne do moich... Jest umięśniony, jest przystojny. Gdyby nie ta cała akcja... Byłby moim chłopakiem.
-Deny... Tak?- upewniłam się, a chłopak kiwnął głową- Nie znam cię, nie wiem kim jesteś, ile masz lat, ale o co z tym wszystkim chodzi?!
Zaczęłam krzyczeć. Den mnie uspokajał, aż nagle przeszedł samego siebie... Zamienił się w kota, a ja... Coż... Żegnaj świecie... Zemdlałam.
<>I<>I<>I<>I<>I<>I<>I<>I<>
Powoli zaczęłam otwierać oczy. Spojrzałam na swoje kończyny. Deny'ego nie ma, chyba. Zerknęłam kątem oka na czym siedzę, było to łóżko. Wstałam powoli bojąc się powtórki z zabawy. Stojąc na nogach uznałam, że wcześniej nic się nie stało i ta zamiana to był mój wymysł. Podeszłam do szafy i ją otworzyłam. W środku była rozłożysta sukienka do ziemi z bufiastymi rękawami o bordowym kolorze, obok był mundurek, w kolorze granatu i bieli. Przy stroju na lekcje i sukni wisiały różne bluzki, i spódnice. Na półkach leżało klika par spodni i dwie pary butów. Jedne były czarnymi, niskimi trampkami, a drugie to były wysokie, srebrne szpilki. Zamknęłam szafę, po czym obejrzałam pokój. Moje cztery ściany i sufit były białe, a na podłodze była bordowa wchodząca w brudny kremowy wykładzina. W rogu, po prawej stronie drzwi stało biurko, a na biurku książki, przybory i lampka. Natomiast po lewej były kolejne drzwi, które zapewne prowadzą do łazienki. Na wprost drzwi było okno, pod którym było łóżko, a naprzeciwko biurka była szafa. Wszystkie meble były w bordowych kolorach. Nagle usłyszałam dzwonek i wyszłam z pokoju.
-Ehh... Dzwonek na przerwę- mruknęłam i już chciałam w chodzić gdy ktoś stanął w drzwiach
-Hej, ty tu jesteś nowa?- zapytał jakiś chłopak, na oko w moim wieku
-Emmm... Tak, ale jeśli mogę wiedzieć to dlaczego tu jestem?- zapytałam, a chłopak się spiął
-Czyli ty jesteś Angel... Nie mogę ci powiedzieć Den mi zabronił- powiedział nieznajomy
-Mogę wiedzieć jak się nazywasz?- obejrzałam go, był wysoki i umięśniony, miał niebieskie oczy i brązowe włosy
-Max- odpowiedział na moje pytanie i odszedł
Świetnie... No po prostu świetnie. Bardzo, bardzo świetnie... Trafiłam tu, wszyscy mnie znają, a ja nikogo. Bardzo, bardzo fajnie. Weszłam do pokoju i się potknęłam. Szykowałam się na spotkanie z ziemią, ale Deny mnie złapał
-Jak ty to?- zapytałam nie ukrywając przerażenia
-Eh...- powiedział Den
-MÓW!- wrzasnęłam na niego
-Jestem...- zaczął Deny
----------------------------------------------
Witam was po długiej (bardzo długiej) przerwie. Cóż... Nie wiem czy się poprawiłam (wątpię), ale się staram. Lepiej już chyba nie umiem ;c Tak więc dziękuję za wszystkie gwiazdki, komentarze i udostępnienia. A co do tego kim jest Deny. Możecie zakładać, że jest "kameleonem", wampirem, zmiennokształtnym, a może jakąś mieszanką. Nie zgadniecie ;) Kolejny rozdział dodam w piątek, ponieważ w sobotę wyjeżdżam i będę dopiero za tydzień, a później jeszcze będę mieć remont... Więc no XD Do zoba ;P
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro