Chapter 12
Ashton p.o.v
Po tym jak Lily dostała karę przytulała się do mnie i przeprosiła zaczęła się do mnie przybliżać otarła się swoją wilgotną kobiecością o mnie.
Dlatego tez bardzo szybko znalazłem się nad nią i zacząłem mocno i namiętnie całować jej usta.
Zjeżdżałem pocałunkami coraz niżej jedna z moich dłoni znalazła się pomiędzy udami mojej księżniczki bardzo blisko jej kobiecości.
-Ashti -jękneła
-Co mam zrobić Księżniczko? -pytam ściągając z niej moją koszulkę.
-Chcę poczuć się dobrze dzięki tobie.-mówi wtulając głowę w zagłębienie mojej szyji.
-Dla ciebie wszystko skarbie-szepcze jej do ucha przegryzając jego płatek.
Całuje Lile w usta moje dłonie błądzą po jej cele zatrzymując się na piersiach.
Ściskam je następnie nazywam ssać lewy sutek.
Jedna ręką kieruje się w dół do jej podbrzusza po chwili moja dłoń masuje wejście księżniczki która jest mokra.
-Kochanie jesteś taka mokra dla tatusia.
-Tatusiu -jęczy wpływając swoje paznokcie w moje barki.
Wsuwam jeden z moich palcy we wnętrze i czekam aż Lila się przyzwyczaji juz po chwili zaczynam wolno nim poruszać.
Łapie za jedną dłoń Lily ściska moją dość mocno.
Tak przez parę ładnych minut poruszam w niej jedym palcem lecz gdy czuje ze Lily jest blisko dokładam drugi nadal poruszając nimi wolno.
-Dojdz dla mnie skarbie -mówię cicho lecz stanowczo.
Czuje jak ścianki Lily zaciskają się na moich palcach po chwili dochodzi jęcząc cicho moje imię.
-Ashton.
Wyciągam palce z wnętrza mojego skarba następnie zassysam je próbując jak słodka jest moja myszka.
-Słodka nawet bardzo.-mówię następnie całuje Lile.
-Zmęczona? -pytam uśmiechając się leniwie.
-Tak-szepcze łapie mnie za dłoń splata nasze palce po czym przytulamy się na łyżeczkę.
Już po chwili Lily zapada w sen po parę minutach także odpływam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro