Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

=3=

Bakugou spędził kolejną godzinę w ciszy. Nie wydawało mu się, żeby udało mu się zmusić brunetkę do współpracy, wydawała się zdecydowana. Kilka razy rozważał rzucenie w nią nożem, ale w tym temacie miała zupełną rację. To nie miało sensu.

Poza tym przestała go nawet wkurwiać. Znaczy... Wkurwiał go sam fakt, że znalazł się w takiej, a nie innej sytuacji, a to, że była ona jej częścią, spisywało ją na straty, jednak gdyby nie ten fakt, nie byłaby aż tak bardzo irytująca. W pewnym momencie przestał nawet zwracać uwagę na to, że dziewczyna nieustannie bawi się sztyletem. Słyszał subtelne dźwięki towarzyszące tej czynności, jak stukanie paznokci o metal czy dźwięk przecinającego powietrze ostrza.

Nie mniej jednak, Bakugou krążył po celi w poszukiwaniu jakiejkolwiek drogi ucieczki. Co dziwne, był prawie pewien, że gdyby mu się to udało, brunetka nie włożyłaby zbyt wiele wysiłku w zatrzymanie go.

Kiedy drzwi się w końcu otworzyły, dziewczyna nawet nie drgnęła. Do pomieszczenia weszło dwóch złoczyńców. Jeden zamaskowany magik, drugi z głową krokodylo-żółwia, jak stwierdził w myślach Bakugou. Za nimi pojawił się czarnowłosy chłopak z ciałem pokrytym rozległymi bliznami.

— Mogę już iść? — spytała beznamiętnie dziewczyna, wsuwając nóż z powrotem za pasek.

— Zaczekaj — powiedział brunet, patrząc jak dwaj jego kumple, otwierają drzwi do celi Bakugou. Blondyn zacisnął zęby i przygotował się do walki.

— Odwaliłam swoją robotę, Dabi — dziewczyna zniżyła głos do szeptu. — Dobrze wiesz, że nie chce mieć z tym nic wspólnego.

Chłopak oderwał wzrok od więźnia i spojrzał na brunetkę.

— Zaczekaj — powiedział ciszej, lecz bardziej stanowczo. — Możesz dołączyć do reszty.

Czarnowłosa ostatni raz zerknęła na blondyna i dostrzegła jego czerwone oczy, również na nią patrzące. Oboje odwrócili wzrok. Bakugou rzucił się na oprawców, ona wyszła z pomieszczenia.

***

Bakugou czuł jak krew szumi mu w uszach. Odkąd się ocknął i zorientował w jakiej znajduje się pozycji, nie odrywał wzroku od podłogi. Kątem oka zerkał tylko na czerwonooką brunetkę, siedzącą na barku ze skrzyżowanymi nogami. Dziewczyna patrzyła znudzona na Shigarakiego, ciągnącego swój monolog i wyglądała jakby miała ochotę mu przywalić. Bakugou podobała się ta mina.
Poruszył lekko palcami, jednak kajdanki, które miał na rękach skutecznie uniemożliwiały mu choć odrobinę większy ruch. Pasy, którymi był przypięty, niemal wyciskały mu powietrze z płuc, a on milczał, czekając na właściwy moment.

Brunetka zerknęła na Himiko, siedzącą obok i opierającą się z uśmiechem o blat. Jak ona nie znosiła tej dziewczyny.

— Dabi, uwolnij go — usłyszała z ust Shigarakiego i zmarszczyła brwi.

— Zacznie szaleć — odparł chłopak, a dziewczyna musiała przyznać mu rację. Bakugou był najprawdopodobniej na tyle inteligentny, żeby zdawać sobie sprawę w jak fatalnej znajduje się sytuacji, jednak na tyle żądny zemsty, by zrobić krzywdę chociaż jednemu z nich. Mimo że w razie walki, nie przyłożyłaby ręki by pomóc którejkolwiek ze stron, wiedziała, że blondyn ma marne szanse, a najlepszym dla niego wyjściem będzie udawanie, że przystaje na propozycję Shigarakiego.

— Twice, ty to zrób — powiedział Dabi, a złoczyńca podrapał się nerwowo w kark, grzecznie odmawiając.

— Tchórze — prychnęła brunetka pod nosem, zeskakując z blatu i podchodząc do chłopaka. Pod pozorem rozpięcia pasów nachyliła się do niego i wyszeptała mu prosto do ucha:

— Nie przesadź.

Odsunęła się niemal natychmiast po uwolnieniu blondyna i całe szczęście, bo chłopak już wyprowadzał cios.

Kiedy Shigaraki oberwał eksplozją, brunetka uniosła brew i mimowolnie sięgnęła dłonią do sztyletów przy pasku.

— W ciszy słuchałem waszego niekończącego się pieprzenia — zaczął Bakugou, a dziewczyna ugięła lekko kolana, szykując się na walkę, w której ani trochę nie chciała brać udziału.

— Ale kretyni już tak mają, że nie potrafią szybko przejść do rzeczy — kontynuował Bakugou, nie podnosząc głowy. Dziewczyna nie mogąc się powstrzymać uśmiechnęła się lekko.

— Innymi słowy chcecie, żebym nękał z wami ludzi? — blondyn spojrzał na Shigarakiego. — Możecie o tym zapomnieć!

Dziewczyna powstrzymała parsknięcie. Wiedziała, że tak to się skończy. Wiedziała od początku.

— Chcę zwyciężać jak All Might — kontynuował chłopak. Brunetka poprawiła chustę, którą miała na twarzy i postawiła jeden krok w stronę blondyna.

— Jakich farmazonów byście mi nie wciskali to się nigdy nie zmieni!

Czarnowłosa była naprawdę pod wrażeniem odwagi tego chłopaka. Nawet w obliczu zagrożenia nie zrezygnował ze swoich ideałów. Nie zmieniało to jednak faktu, że właśnie podpisał na sobie wyrok.

Dziewczyna spojrzała na Shigarakiego i zobaczyła jak szepcze jedno słowo. Nie zrozumiała go, ale dostrzegła jak chłopak patrzy na dłoń, leżącą na podłodze i już wiedziała, że sytuacja jest fatalna.

Jest okay? :/

~B

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro